Custard
#1
Custard - Kingdoms of Your Life (1999)

[Obrazek: R-3214389-1453741428-5199.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Remember the Storm 01:47
2. Imprisoned 05:38
3. Promised Land 04:29
4. Kingdoms of Your Life 05:51
5. Denials 05:05
6. Failed Mission 06:40
7. Fading Memories 04:46
8. The Sea 04:28
9. Barricades 05:22

Rok wydania: 1999
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Michael Marquardt: śpiew, bas
Dirk Wieczorek: gitara, instrumenty klawiszowe, śpiew
Karsten Knüppel: gitara
Christian Klapper: perkusja

CUSTARD z Herne (Nadrenia-Westfalia) powstał w roku 1987 lecz jak na warunki niemieckie zadebiutował wyjątkowo późno. Premiera "Kingdoms of Your Life" przypadła na okres wzmożonego zainteresowania melodyjnym power metalem szczególnie tym w rycerskiej odmianie i muzycznie materiał zaprezentowany na tym albumie spełnia wymogi dobrego grania w tych obszarach. Album został wydany przez Point Music z Monachium.

Większość utworów z tytułowym "Kingdoms of Your Life" na czele to średnio szybkie tempa, drobne ozdobniki folkowe w średniowiecznym bardowskim stylu i niewielka dawka instrumentów klawiszowych w tle oraz proste melodyjne sola, czasem grane naprzemiennie przez obu gitarzystów. Lekko, skocznie ("Imprisoned") i może nieco monotonnie poza najlepiej się tu prezentującym "Failed Mission"z akustycznym wstępem i kilkoma mocniejszymi galopadami gitarowymi. Czasem jak w "Denials" czy "Promised Land" gdzieś pojawiają się odległe echa GAMMA RAY w bardziej rycerskiej odmianie, jest także niezły w melodii balladowy "Fading Memory" z dobrymi partiami pianina Dirka Wieczorka. "The Sea" jako jedyny jest nieco mroczniejszy i ostrzejszy z thrashowymi naleciałościami i epicką atmosferą, ale tą drogą zespół ani na tym LP, ani później nie poszedł. Niestety, Marquardt to śpiewak z przypadku i album jest zupełnie położony przez niego wokalnie. O ile przeważnie prosty rycerski riff jeszcze się jakoś broni, to Michael Marquardt powinien jednak się skoncentrować na basie. Głos drewniany i niewyrobiony kompletnie. Umieszczony na zakończenie dynamiczny "Barricades" stylowo zwiastuje lepsze czasy, jakie miały nadejść, ale Marquardt niestety akurat tu spisuje się wyjątkowo słabo.

Brzmienie dosyć suche jeśli chodzi o gitary i perkusję, a bas głęboki ale trochę za słaby. Ogólnie sound bardziej typowy dla lżej grających niemieckich grup thrashowych niż power metalowych. Marquardt zapewne zdał sobie sprawę ze swoich ograniczonych możliwości wokalnych i jeszcze w tym samym roku w składzie pojawił się Guido Brieke, były frontman melodic power metalowego AVALANCHE i z nim już nagrany został niebawem drugi LP "For My King", wydany w roku 2000.


Ocena: 6,6/10

22.07.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Custard - For My King (2000)

[Obrazek: R-3214406-1320776247.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Rise 00:37
2. Up to the Sky 06:16
3. I Know You 03:41
4. Charon's Call 05:21
5. Signs 03:38
6. Freedom for All 05:24
7. Deliver Me 06:24
8. Master of the Dice 04:23
9. Trees of Hope 04:12
10. Ambrosia (instrumental) 02:56
11. For My King 05:18

Rok wydania: 2000
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Guido Brieke - śpiew
Dirk Wierczorek - gitara, instrumenty klawiszowe
Karsten Knüppel - gitara
Michael Marquardt - bas
Christian Klapper - perkusja

Druga płyta tego zespołu, wydana w rok po rycersko powermetalowym "Kingdoms of Your LIfe", jest znacznie bardziej zróżnicowana stylistycznie, przy czym naturalnie pozostająca w obrębie niemieckiego, melodyjnego power metalu. Marquardt i Wieczorek przygotowali jednak tym razem utwory mniej epickie i mniej też toporne, inspirowane po części lżejszymi gatunkowo dokonaniami zespołów spod znaku HELLOWEEN. Płytę wydała wytwórnia B.O. Records.

"Up to the Sky", który ten album po intro rozpoczyna, to typowy produkt niemiecki. Melodyjny, dynamiczny, w wymowie rycerski z wplecionymi bardzo wysokimi wokalami i germańskim speed melodyjnym refrenem. Tak podobnie płyta kończy się kompozycją "For My King", jakby jeszcze osadzoną w stylu debiutu zespołu. To, co znajduje się się pomiędzy tymi numerami jest jednak różnorodne, co wskazuje, że zespół nie do końca chciał kroczyć w głównej kolumnie hansenowskich naśladowców. "I Know You" z niemieckim power mało ma wspólnego, inna jest praca gitar, refren skandynawski, a i solo odmienne od standardów, przyjętych w takim graniu. Wolniejszy i bardziej rozbudowany "Charon's Call" ma dobrą melodię, trochę melancholii i refren z kategorii melodic metal. "Deliver Me" znów balladowy, z gitarą akustyczną i ciekawymi efektami głosowymi w tle jest jakby gorszą wersją balladowych nagrań SCORPIONS. Tu słychać, że Brieke nie bardzo umie się odnaleźć w takim repertuarze, zresztą jego możliwości głosowe niezbyt go do tego predysponują. "Trees of Hope" to słabsza kopia HELLOWEEN , "Master of the Dice" i "Signs" - klasyczne niemieckie melodic powerowe granie na bardzo solidnym poziomie. Ten drugi ma może do bólu ograną melodię, ale jest treściwy, zwarty i nadrabia fajna praca gitar .Solówki na tym albumie nie są złe, działania gitarzystów na solidnym poziomie bez nadmiernych kombinacji. Bardzo dobra sekcja rytmiczna, co przede wszystkim jest zasługą perkusisty Klappera. Perełką jest na tym albumie wzorcowo wręcz skomponowany "Freedom for All", pełen patosu, rozmachu, ze świetnym chórem w tle i zapadającym w pamięć gitarowym motywem, scalającym całość. Do tego mamy tu najlepsze solo na całej płycie. Wieczorek zagrał na tym LP także kilka partii klawiszowych, mają one jednak znaczenie podrzędne, pozostają w tle i płyta ma zdecydowanie gitarowy charakter. Krótki instrumentalny "Ambrosia" jest według mnie niewykorzystany jak należy. Z pierwszej spokojnej części można by zrobić piękną balladę, część druga jakaś, mimo pędu i gitarowego zgiełku, mało ciekawa.

Sama produkcja albumu dobra, jednak do poziomu najlepszych brakuje głębi ciekawszego ustawienia brzmienia gitar. Solidna płyta solidnego zespołu, lekko poszukującego, trochę niezdecydowanego, co im pasuje najbardziej.
Poważne zmiany personalne zahamowały na długie lata rozwój tego zespołu i w 2005 powrócili znów z trochę inną, power metalową propozycją.


Ocena: 8/10

22.07.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Custard - Wheels of Time (2005)

[Obrazek: R-8535502-1463568316-2038.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Fragments of Eternity (Intro) 01:10
2. Wheels of Time 03:50
3. Escape Reality 04:53
4. Chance 04:32
5. Inner Void 04:45
6. One Step Too Far 04:33
7. Sunrise 05:05
8. Shine On 05:28
9. Fade Out 05:17
10. Lost Forever 04:18
11. Scared 04:03

Rok wydania: 2005
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Guido Brieke - śpiew
Holger Simon - gitara
Karsten Knuppel - gitara
Jens Schroder - bas
Chris Klapper - perkusja

CUSTARD miał swoje pięć minut na przełomie stuleci za sprawą dwóch solidnych albumów z melodyjnym power metalem w rycerskiej odmianie, potem jednak na klika lat zniknął z niemieckiej sceny i pojawił się z nową przedstawioną tu płytą w 2005 roku. Tym razem wydawca w Niemczech się nie znalazł, ale w Belgii tak i słynna Mausoleum Records zaprezentowała tę płytę w czerwcu.

Jest to album na którym zabrakło wielu rzeczy... i osób.
W składzie nie ma tu już ani gitarzysty/klawiszowca Wieczorka, ani basisty Marquardta, a to oni byli twórcami praktycznie całego repertuaru poprzedniej płyty. Tym razem to zadanie wzięli na siebie Brieke i Simon, nowy w zespole gitarzysta i niestety temu wyzwaniu nie podołali. Zespół miał pewną swoją ograniczoną tożsamość, którą tym razem zupełnie zatracił. Powstała płyta z melodyjnym typowo niemieckim power metalem bez cech własnych, można nawet powiedzieć przestarzała, bo oparta na zachowawczo potraktowanych wzorach największych asów gatunku, ale w znacznie mniej atrakcyjnej wersji. Najwięcej tu mamy z HELLOWEEN z początku działalności. Energiczne riffowanie z Walls Of Jericho, połączone z refrenami z Keeperów, ale cóż z tego skoro Brieke to nie Kiske, mimo, że bardzo stara się go naśladować. W większości wypadków jest to tyleż nieudolne, co irytujące, a przecież poprzednio Brieke pokazał się jako wokalista może nie wybitny, ale na solidnym poziomie. Tu jest jednak w formie dosyć słabej, ale z przebłyskami. Te przebłyski to głównie kompozycje odleglejsze od HELLOWEEN, takie jak wolniejszy w wielu fragmentach "Shine On", czy też ocierające się o bardziej energicznie zagrany melodic metal "Fade Out" i "Lost Forever". Te dwie kompozycje są jednak w dużej mierze autorstwa Steinmetza, który ten album również wyprodukował.  Wyprodukował go średnio z brzmieniem dosyć płaskim i niezbyt ciekawie ustawiona sekcją rytmiczną, która zresztą jako taka niczym się nie wyróżnia. Trudno jednak o zabłyśnięcie w prostych power metalowych numerach w rodzaju "Wheels of Time", czy "Scared", jakie można usłyszeć na dziesiątkach płyt z taką muzyką z Europy. Utwory są mało wyraziste, bez łatwo zapadających w pamięć fragmentów i tylko klika niezłych solówek oraz dosyć fajny motyw główny z "Chance" jakoś bardziej się wyróżniają. Oczywiście jeśli ktoś bardzo lubi HELLOWEEN z czasów Kiske może i obdarzyć sympatią "Inner Void" i kilka innych numerów z tego LP.

Album w swojej kategorii niczym się nie wyróżnia, z drugiej strony jest jednak na solidnym dobrym rzemieślniczym poziomie, którego ten zespół wyraźnie i zdecydowanie nigdy nie przekroczył.


Ocena: 7/10

24.07.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Custard - Forces Remain (2008)

[Obrazek: R-6078030-1410477944-3856.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Ancient Views (Intro) 01:26
2. The Dragonslayer 04:36
3. Creature 04:57
4. Heaven Strikes 04:33
5. Poke the Flames 06:40
6. Enter the World 01:32
7. Warcraft 03:56
8. Kind of Peace 07:13
9. Angel of Sorrow 06:29
10. Final Stand 05:29
11. For the Cross 05:42
12. God of Storm 05:08
13.Forces Remain 02:05

Rok wydania: 2008
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Oliver Strasser- śpiew
Robert Resinek - gitara
Carsten Reichart- gitara
Michael Marquardt - bas
Chris Klapper - perkusja

Poprzedni album CUSTARD "Wheels of Time" ukazał przeciętne zdolności kompozytorskie Brieke i Simona i płyta nie cieszyła się powodzeniem. Obaj niebawem opuścili grupę, podobnie jak Knuppel i Schroder. Być może grupa rozpadłaby się, gdyby w 2006 roku nie powrócił do składu Michael Marquardt. Przyszli także nowi gitarzyści Carsten Reichart z rozwiązanego w 2006 SEVENTH GATE, którego ściągnął Klapper (także członek tego bandu), oraz bliżej dotąd nieznany Robert Resinek .Gdy skład się ustabilizował CUSTARD nagrał swój czwarty album, wydany 29 sierpnia 2008 przez Dr.Music, malutką wytwórnię z Niemiec.

Oprócz znanej od roku 1996 kompozycji God of Storm, nagranej oczywiście na nowo. zespół zaproponował sporą liczbę nowych numerów utrzymanych w stylistyce power metalowej.
Ogólnie to wszystko brzmi bardzo surowo. Taki z lekka prymitywny niemiecki speed/power wylewa się strumieniami w The Dragonslayer, Heaven Strikes i For the Cross.
Wolniejsze kawałki  w rodzaju Creature to raczej drugoligowy niemiecki heavy power, teoretycznie epicki, w praktyce typowo teutońsko kwadratowy, lun jak w Poke the Flames po prostu nudny i bez pomysłu na nic. Może trochę lepszy jest koktajl MANOWAR i IRON MAIDEN  w Warcraft, ale tylko chwilami i momentami, bo refren jest po raz kolejny fatalny. grupa przedstawia także dłuższy Kind of Peace, w stylu epickiego łagodnego songu, który z gitar akustycznych rozkręca się długo i w zasadzie w nic konkretnego się nie przekształca. Jedynie dosyć długie solo gitarowe zasługuje tu na uwagę. Najlepsze są na tym LP melodyjny i z  porcją klimatu i  dobrych riffów Angel of Sorrow przypominający nagrania CUSTARD z wcześniejszych albumów oraz odważnie zaśpiewany przez Strassera Final Stand ( świetne wysokie zaśpiewy!)

Ogólnie jednak Strasser się nie popisał. Jego śpiew jest płaski i nieinteresujący.  W porównaniu z Briekie wypada blado, podobnie jak gitarzyści w szerokim planie nie grają niczego ciekawego, poza kilkoma udanymi solówkami.
Produkcja jest słaba, zbyt syrowa w stosunku do proponowanej muzyki, archaiczna, z pukającą perkusją, jednoplanowością gitar i takim sobie mulącym ustawieniem basu.
Nieciekawe kompozycje. nieciekawe wykonanie, nieciekawe brzmienie. Ogólnie nieciekawa płyta, jakby nagrana dwadzieścia lat wcześniej. Michael Marquardt jako kompozytor się nie sprawdził i album został przyjęty raczej obojętnie, co spowodowało, że CUSTARD zamilkł na kilka kolejnych lat.

ocena 5/10

new 23.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#5
Custard - Infested by Anger  (2012)

[Obrazek: 245345-emp.jpg?sw=1000&sh=800&sm=fit&sfrm=png]

tracklista:
1.Call of Ares 01:26
2.Gods of War 04:27
3.The Parachute Infantry 00:23
4.Death from Above 03:12
5.My Last Breath 03:19
6.Black Friday 05:25
7.Time to Bleed 06:10
8.300 04:36
9.Endless Pain 05:41
10.By Fire and Sword 05:06
11.A Knight 04:55
12.Dead Shall Rise 05:31
13.Hellheart 05:45
14.Only Dust 04:48
15.Infested by Anger 01:41

rok wydania: 2012
gatunek: power metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Oliver Strasser- śpiew
Guido Girsch - gitara
Carsten Reichart- gitara
Markus Berghammer - bas
Chris Klapper - perkusja

Po nagraniu "Forces Remain" ponownie doszło do zmian kadrowych w CUSTARD. Odszedł w 2009 Robert Resinek, którego zastąpił Guido Girsch , odszedł także zniechęcony Marquardt i nowym basistą został Markus Berghammer. Tym razem nowa płytę wydała wytwórnia Pure Steel Records i ukazała się ona 26 października 2012.

Ponad godzina muzyki... I znakomite rozpoczęcie w postaci dynamicznych, melodyjnych i pomysłowych power metalowych numerów Gods of War i Death from Above. Z jednej strony jest tu ukłon w stronę grania lat 80tych, z drugiej zaś brzmi to znacznie bardziej nowocześnie niż na płycie poprzedniej. Jeśli patrzeć na lata 80te to najwięcej jest ich w rycerskim A Knight z bojowymi chórkami.
Jest jakiś dramatyzm w tych melodyjnych szybkich kawałkach i Strasser jakoś prezentuje się znacznie bardziej przekonująco. CUSTARD chyba nigdy nie grał, tak dynamicznie i z taką energią. Energicznie jest w lekko maidenowskim Black Friday, momentami nieco chaotycznym i przeładowanym, ale może dlatego właśnie urokliwym. "300" to oczywiście 300 Spartan króla Leonidasa i CUSTARD poradził sobie z tym tematem bardzo dobrze  w mocnym speed/power numerze, z jednej stronie surowym, z az drugiej melodyjnym jak nagrania CUSTARD  z lat 2000-2005. Rzecz jasna nie wszystko jest godne szczególnej uwagi, bo My Last Breath czy też By Fire and Sword to takie niezbyt udane połączenie GALLOGLASS i MANOWAR. Jeśli coś lepszego w stylistyce true grania to na pewno rytmiczny i surowy w punktujących gitarach Time to Bleed. Bębny Klappera są tu znakomite, a wokale Strassera w wysokich rejestrach brzmią doprawdy barbarzyńsko.Łagodniejszy, ale w dalszej części dramatyczny song metalowy Endless Pain jest trochę w konwencji podobnych kompozycji PRIMAR FEAR czy JUDAS PRIEST i także należy zaliczyć go do udanych. Dead Shall Rise i  Hellheart czerpią z tradycji US Power Metalu z kręgu epickiego, choć CUSTARD brzmi tu jednak tylko odtwórczo. Natomiast stary, dobry CUSTARD można usłyszeć w dosyć ciężko zagranym Only Dust.

Wykonanie całości jest bardzo dobre. Strasser śpiew o niebo lepiej niż na poprzednim albumie, gitarzyści współpracują ze sobą bez zarzutu i grają może  nie wirtuozerskie , ale solidne sola. Basista Markus Berghammer gdzie może, pokazuje bardzo dobre basowe natarcia i pochody i chyba styl jego gry pasuje także Klapperowi, który tym razem nie statystuje, jak na poprzedniej płycie. Produkcja jest zdecydowanie lepsza niż płyty poprzedniej. Jest tu i wyrazisty bas i mięsiste gitary i Strasser doskonale słyszalny na oddzielnym planie. Jest także głosna perkusja, i może nawet chwilami nieco za głośna.
Jest to dobry powrót CUSTARD na power metalową scenę. Być może gdyby płyta była krótsza i zawierała tylko najlepsze utwory prezentowałaby się lepiej, a tak trochę się to wszystko co najlepsze rozmywa w dobrym, ale niespecjalnie porywającym graniu.

ocena 7,4/10

new 23.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#6
Custard - A Realm of Tales  (2017)

[Obrazek: R-10330268-1495442567-3425.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Icy Stare 01:22
2.Queen of Snow 04:42
3.The Pied Piper 05:23
4.Arabian Nights 05:22
5.Snow White 05:03
6.Snow Away 00:32
7.The Little Match Girl 06:09
8.Daughter of the Sea 05:18
9.Witch Hunter 03:56
10.Sign of Evil 05:52
11Bluebeard 05:44
12.Forged in Fantasy 06:09

rok wydania: 2017
gatunek: power metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Oliver Strasser- śpiew
Stefan Klempnauer - gitara
Carsten Reichart- gitara
Markus Berghammer - bas
Chris Klapper - perkusja

Choć płyta "Infested By Anger" z roku 2012 była dobra, to jednak jakoś CUSTARD nie zdołał nią odzyskać dawnej popularności. Na jakiś czas o grupie ucichło i dopiero w 2017 przypomniała o sobie nowym LP "A Realm Of Tales", wydanym przez Pure Steel Records  w maju. W jej nagraniu wziął udział nowy gitarzysta Stefan Klempnauer (także FAIRYTALE).

Grupa pozostała wierna swojemu stylowi i po raz kolejny zaprezentowała melodyjny power metal w odmianie heroic fantasy. Kanwą tych kompozycji są znane baśnie i bajki z całego świata. Po raz kolejny także te kompozycje są dobre, zagrane z dużą biegłością doświadczonych muzyków i bardzo dobrym wokalem Strassera. Utwory pozbawione są prymitywnej wesołkowatości i power metalowej naiwności, jaką cechuje ostatnio sporo płyt z Niemiec w tym gatunku. Jest także niezła dawka chwilami lekko mrocznego klimatu i dobra narracja w budowaniu tych fantasy opowieści. Jednak CUSTARD ma od lat ten sam problem. To wszystko nie jest specjalnie chwytliwe i w pamięć zapada mało, nawet gdy w udany sposób wykorzystują elementy średniowiecznego folka i rycerskiej krużgankowej nuty, jak w The Pied Piper, czy orientalne motywy w Arabian Nights, który ostatecznie zostaje zapamiętany (mgliście) jako typowy dosyć mocny numer power metalowy w manierze niemieckiej i tylko. Pewnym plusem jest zróżnicowanie tych utworów w obrębie gatunku, bo jest także i power metalowa galopada w opcji speed w Snow White, szkoda jednak, że refren jest tu aż tak bardzo trywialny. Jest także smutek w łagodnym songu The Little Match Girl i chyba po raz pierwszy w historii metalu utrwalił w muzycznej formie chyba najbardziej tragiczną postać z panteonu Andersena. Ładny, wyważony nastrojowy refren, świetne tło i dopasowane do klimatu solo gitarowe. Także przyspieszenie w części drugiej ma swoją dramaturgię i to chyba najlepszy fragment na całej płycie. Natomiast Daughter of the Sea nie jest zbyt udany i tak się tu słucha bardziej CRYSTALLION niż CUSTARD.
Wyróżnia się pozytywnie Witch Hunter, twardszy i mocniej zagrany niż pozostałe numery, przypominający nowsze kompozycje BRAINSTORM z bardzo ciekawym solo, które jest tu niespodzianką. Z kolei Sign of Evil ma jeden z najlepszych refrenów na tym albumie. Ogólnie mocniejsza jest ta druga połowa i zagrane tu utwory mają większą siłę oddziaływania poza Bluebeard, który jest stylistycznie rozmyty, choć zawiera w sobie interesujące pierwiastki stylu brytyjskiego.
Niefortunne jest zakończenie w postaci Forged in Fantasy, gdzie ta melodia już jest przez grupy niemieckie nadmiernie wyeksploatowana, a refren fatalny. Trochę to psuje odbiór całości w podsumowaniu.

Zdecydowanie należy zwrócić uwagę na bardzo dobrą współpracę gitarzystów i wokalne zaangażowanie Olivera Strassera. No i cichy bohater Christian Klapper, lider od zawsze i zawsze wierny CUSTARD gra na perkusji jak zwykle znakomicie.
Jest to także zapewne najlepiej zrealizowany album CUSTARD, z dużą głębią, ze sporą mocą dosyć miękkich gitar i słucha się tego z dużą przyjemnością. Mix i mastering wykonał Athanasios Karapanos, związany ze sceną folk metalową i power metalem greckim, także jako muzyk.
Sam pomysł na płytę znakomity, wykonanie bardzo dobre, ale w sumie to jednak tylko kolejna dobra płyta CUSTARD, która nie porywa.


ocena: 7,5/10

new 26.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#7
Custard - Imperium Rapax  (2021)

[Obrazek: 988812.jpg?0630]

tracklista:
1.Imperium Rapax 01:48
2.Children of the Wolf 04:46
3.In Umbra Aquilae 00:48
4.Res Publica 05:01
5.Blessed by Baal 04:21
6.Blood and Sand 03:29
7.The First Empore 05:24
8.Gloria Aegypti 00:48
9.The Goddess of Magic and Death 04:36
10.Cornua Mortis 00:49
11.Furor Teutonicus 04:39
12.Ode to the Flames 05:12
13.Morituri Te Salutant 04:12
14.Quo Vadis 05:38

rok wydania: 2021
gatunek: power metal
kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Oliver Strasser- śpiew
Stefan Klempnauer - gitara
Carsten Reichart- gitara
Markus Berghammer - gitara basowa
Chris Klapper - perkusja


3 grudnia 2021 Pure Steel Records przedstawi kolejny album CUSTARD zatytułowany "Imperium Rapax".

Tym razem grupa proponuje coś w rodzaju speedruna po historii starożytnego Rzymu w formie quasi konceptu, gdzie poszczególne historie łączone są interludiami instrumentalnymi. Generalnie CUSTARD idzie trochę szlakiem wcześniej wyznaczonym w niemieckim power metalu przez REBELLION, przy czym oczywiście  poziom power metalowej mocy jest odpowiednio niższy i dostosowany do stylu, jaki grupa zaprezentowała wcześniej, chociażby na płycie poprzedniej. I tak się to zaczyna od wykarmionych przez wilczycę braci Remusa i Romulusa, założycieli Rzymu, potem ustanowienie Republiki i obalenie ostatniego króla Rymu Tarkwiniusza Pysznego, a potem lata chwały i w końcu upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego.
Epicki wydźwięk tych wszystkich kompozycji jest umiarkowany, klimat muzyczny także i jednak REBELLION potrafił z tematyki historycznej wyciągnąć dla metalowej muzyki więcej, nie wspominając o zespołach włoskich. CUSTARD utrzymuje dobry, poprawny poziom kompozycji praktycznie przez cały czas, ale tego heroizmu tu jednak brakuje, bo nie wystarczy grać bardzo twardo (jak na CUSTARD) w Res Publica czy Blessed by Baal. Są w tle niezłe chórki, bojowe, są akcenty symfoniczne, ale jednak w zasadzie wszystko przykrywają dwie ryczące gitary i Strasser jako umiarkowanie interesujący narrator. Czeka się na te autentycznie epickie melodie ilustrujące jakże ważne wydarzenia historyczne, czeka się i jakoś nie nadchodzą w morzu poprawnego power metalu, który nie jest teutoński, bo na pewno taki nie jest Blood and Sand i akurat w tym utworze, bez nadmiernego epatowania mocą historia powstania Spartakusa prezentuje się solidnie. No fakt, ta power/thrashowa partia instrumentalna... jest w porządku. Czeka się dalej, trochę gładszego typowego CUSTARD, przewidywalnego jak noc po dniu, ale w The Goddess of Magic and Death wreszcie jakoś epicko się robi i mamy akcent polski w postaci dodatkowego wokalu Marty Gabriel. Ten duet nie jest może szczególnie ekscytujący, ale sama kompozycja najbardziej do tego momentu udana, klimatyczna, bojowa i epicka. Solo gitarowe udowadnia, że nie trzeba tworzyć skomplikowanych rzeczy, by to zabrzmiało interesująco. Od tak dramatycznej historii jak Furor Teutonicus należało oczekiwać godnej oprawy muzycznej i tu CUSTARD poradził sobie sprytnie wykorzystując stylistykę IRON MAIDEN w partach szybkich i klasyczne włoskie epic heavy patenty w wolnych. I dobrze, i wyszło jak należy! Jest nawet instrumentalny fragment neoklasyczny, historycznie raczej nieuzasadniony, ale muzycznie dla wzbogacenia kompozycji jak najbardziej. Potem znowu twardziej w tych czasach dla Rzymu trudnych i w Ode to the Flames pewnie najwięcej REBELLION, zresztą w Morituri Te Salutant także, choć tutaj próbują zatrzeć to wrażenie nieco bardziej potoczystym refrenem. Gitarowo posępnie, ale doprawdy REBELLION w naracji wychodzi tu niemal w każdej sekundzie. To już muzycznie było i było lepiej, choć nie zawsze w wykonaniu ekipy Seiferta. Na koniec mniej prężenia muskułów i więcej epiki w para symfonicznej oprawie w Quo Vadis i ten utwór jest nawet taki bardziej rzymski, czy włoski raczej niż pozostałe.

Quo Vadis CUSTARD? Powiedzieć, że donikąd były nietaktem, ale patrząc na obraną tematykę i sposób jej muzycznego przedstawienia jest to płyta bardzo wtórna i odtwórcza. CUSTARD zagrał bardzo dobrze zespołowo, Oliver Strasser zaśpiewał bardzo dobrze, no i realizacja jest na wysokim poziomie, co w przypadku CUSTARD zawsze było normą. Jeśli jednak  grupa chciała stworzyć dzieło epickie, naznaczone dramatycznym klimatem i rozmachem, to się to niespecjalnie udało.


ocena: 7,5/10

new 9.11.2021

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwóni Pure Steel Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości