Reaper
#1
Reaper - Beyond All Time (1990)

[Obrazek: R-4576929-1368891619-7394.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. You Can't Stop Me 03:10
2. Eyes of a Living 05:06
3. Windheim 06:26
4. Call of Destiny 03:37
5. Prelude No. 1 01:07
6. Rising From the Sea 05:47
7. Set Me Free 04:31
8. Child of Mistery 05:23
9. Nighthouse 04:18

Rok wydania: 1990
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Benny Bennecke - śpiew
Daniel Zimmermann - gitara
Andreas Maus - gitara
Matthias Kraft - bas
Peter Fickert - perkusja


REAPER narodził się w Hesji w Kassel w 1986, ale nie zdołał wydać nic w latach 80-tych. Debiut przypadł na rok 1990 i chyba wart jest przypomnienia.
Co prawda wokalista Benny Bennecke to kolejny męski, chrapliwy głos stylizowany na Udo Dirkchneidera, ale muzyka jednak się od prostego kopiowania ACCEPT różni.

Niesamowity otwieracz ma ta płyta. "You Can't Stop Me". Stereofoniczne efekty na początku, wspaniały, prosty heavy metal/hard'n'heavy z melodią zmuszającą do rytmicznego rock'n'rollowego bujania się i żartobliwie wplecionym cytatem z BLACK SABBATH. No i ten feeling gitarowy rodem z MOLLY HATCHET. Żart muzyczny? To solo w stylu AC/DC? Wreszcie Niemcy, którzy się nie spinają i choć grają heavy metal nie machają stalowymi łańcuchami. Niestety potem już machają, tyle że to bardziej już granie wyrosłe z podglądania GRAVE DIGGER i tego heavy power metalowego podejścia niemieckiego, które słychać w "Eyes Of A Living", gdzie ten refren chyba nie miał być parodystyczny, a taki wyszedł. Duet gitarzystów jest biegły w swojej robocie, a solówki Daniela Zimmermanna zasługują na specjalne wyróżnienie.
Ta płyta jest interesująca z powodu niejednorodności inspiracji. Oczywiście "Windheim" to nadal takie odwzorowywanie Kopaczy, ale słychać i inne akcenty oraz próby przełamywania tych najbardziej utartych schematów, także w samej realizacji i aranżacji utworów. W "Windheim" jest dwuplanowa gitara, co się rzadko zdarzało na albumach niemieckich z tego okresu. W "Call Of Destiny" solidna porcja kwadratowego niemieckiego heavy z elementami power, znów to solo pełne polotu i idealnie prosta gra perkusisty. To, że potrafią i chcą wymykać się schematom, pokazuje neoklasyczny gitarowy "Prelude No.1", stanowiący wstęp do balladowego "Rising From The Sea", gdzie elementy epickie w riffach połączone są z łagodnym wokalem i melodią typową dla ACCEPT w balladach. Potem to rozpędzają i łamią prostą balladową konwencję chyba niepotrzebnie, bo w tym, co tam grają dalej są mniej interesujący. Jak brzmią początki melodic power metalu z elementami neoklasycznymi, można posłuchać w "Set Me Free". Są tu nawet wysokie i co ważne bardzo dobre czyste zaśpiewy, są też chórki w tle i dynamiczne, powerowe granie gitarzystów. To taka druga perełka z tego albumu zespołu, który gdyby wystartował wcześniej, to może by stanął w pierwszym szeregu niemieckiej armii klasycznego heavy metalu. Bardziej rycerskiego grania próbują z dobrym skutkiem w "Child of Mistery" z bardzo udanym refrenem, motywami neoklasycznymi w pewnych partiach gitarach i amerykańskim podejściem do tematu w samej melodii. Na koniec tradycyjny heavy metal z wykorzystaniem kilku rodzajów wokalu i różnych ozdobników w "Nighthouse". To także udana kompozycja, tym razem rozgrywana w średnim tempie.

REAPER, choć czerpał z różnych źródeł muzycznych, na tym albumie potrafił to wszystko zgrabnie połączyć w poszczególnych utworach. Jest to niby granie typowe dla niemieckiego heavy metalu, ale ten element nieprzewidywalności czyni go atrakcyjnym. W sferze samej produkcji to niemiecki standard, z głośną, ale bez przesady, perkusją, mocnym, punktującym basem i dobrze ustawionymi nieprzesterowanymi zanadto gitarami. Sprawny, zgrany zespół, który wiedział, jak utrzymywać uwagę słuchacza niemal przez cały czas.
Późniejsze losy tej ekipy nie odbiegały od losów setek innych grup niemieckich w latach 90-tych. Coś tam nagrywali, przebić się było trudno, ale jest to zespół, który istnieje do dziś i gra dla swojej lokalnej grupy fanów, stanowiąc o kolorycie niemieckiej sceny podziemnej.
W roku 2009 grupa przypomniała o sobie kolejnym albumem z tradycyjnym heavy metalem "Gardens of Seth".

Reaper Is Back!


Ocena: 8/10

4.09.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Reaper - An Atheist Monument (2014)

[Obrazek: R-5972530-1484829256-2511.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Hetoimasia 02:20
2. Realms of Chaos 05:41
3. Of Sheep and Shepherds 04:45
4. Horse Brigade 05:25
5. Hail the New Age 05:37
6. Voice Within 05:14
7. 1943 06:11
8.Well of Poison 06:13
9. Taste My Revenge 04:18
10.Ship of Fools 05:55
11.Fields of Joy 04:58
12.La Tristesse 07:56

Rok wydania: 2014
Gatunek: heavy/power metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Daniel Zimmermann - śpiew, gitara
Benjamin Meike - gitara
Matthias Kraft - bas
Jan Breede - perkusja


Trzydziestolecie istnienia zespołu REAPER uczcił wydaniem swojej piątej płyty, nagranej w nieco zmienionym składzie w stosunku do tej z 2009 roku, a wydanej przez Massacre Records.

Ten album jest zdecydowanie najbardziej masywny i monolityczny ze wszystkich, oparty o klasyczny, zagrany w niemieckim stylu, twardy heavy/power metal, nastawiony bardziej na moc przekazu niż melodię. Ta moc jest, bo Daniel Zimmermann zawsze grał mocną gitarę, a teraz wspierany jest solidnego nowego gitarzystę Meike, który dołączył do grupy w 2010 roku.
Efektem jest album zbliżony do tego, co od zawsze gra GRAVE DIGGER i nic innego tu nie ma. Jeśli szukać czegoś choć trochę bardziej swoistego, to może warto wspomnieć dosyć dramatyczny i epicki Voice Within, wolniejszy, świetnie akcentowany i ozdobiony gustownymi partiami gitarowymi w stylistyce epic/doom/heavy. Odkąd w REAPER śpiewa sam Zimmermann ten element kuleje. Jest to wokal bardzo bliski temu, jaki prezentuje Seifert z REBELLION, tyle, że Seifert potrafi śpiewać. Tu mamy raczej krzyki zdartym głosem. To słychać i to razi w wojennym bojowym 1943, który na pewno by zabrzmiał znacznie lepiej, gdyby to zaśpiewał ktoś inny.
Ogólnie te wszystkie numery trzymają taki równy przeciętny poziom, jest jednak i wpadka w postaci kompletnie nieudanego jako wolniejszy heavy/power Taste My Revenge. Trochę to brzmi jak SOLEMNITY po beczce piwa. Najlepszy riff pojawia się natomiast w nie tak chropawym jak inne Ship of Fools oraz wtedy, gdy trochę grają pod RUNNING WILD  w Fields of Joy. Praktycznie jednak i tu szybko wszystko wchodzi na tory GRAVE DIGGER.

Gitarowe wykonanie jest dobre, ale perkusja brzmi zbyt natarczywie, tym bardziej, że nie jest specjalnie dobrze zrealizowana. Ogólnie można mieć zastrzeżenia do różnych aspektów soundu i pod tym względem płyta jest zrealizowana przeciętnie.
Album jest za długi. Słuchanie ryków lidera jest męczące po 40 minutach, zresztą nie ma tu pomysłu na całą godzinę heavy/power metalu teutońskiego. Część numerów jest ponadto wydłużana na siłę, tak jak La Tristesse na końcu. Trochę śmiesznie brzmi taki atmosferyczny heavy/doom/gothic w wykonaniu tego zespołu.
REAPER nigdy nie stanowił jakiejś znaczącej siły w niemieckim metalu, jest jednak długowieczny i wydaje się niezniszczalny, jak stalowe narzędzia i rowery z Niemiec wyprodukowane w dawniejszych czasach.


ocena: 6/10

new 7.02.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości