Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Ancient Empire - Eternal Soldier (2018)
tracklista:
1.Eternal Soldier 06:35
2.War Without End 05:29
3.For the One I Lost 06:42
4.Shadow from the Past 05:58
5.Time Itself 05:18
6.Upon this Withered Earth 06:49
7.I, Alone 05:42
8.The Fifth Column 05:04
rok wydania: 2018
gatunek: power metal
kraj: USA
skład zespołu:
Joe Liszt - śpiew, gitara, gitara basowa
Steve Pelletier - perkusja
oraz:
Robert Kolowitz - gitara
Dan Lynch - gitara basowa
Po raz czwarty Joe Liszt nagrywa płytę w ramach projektu ANCIENT EMPIRE i jest to druga płyta, jaka pojawiła się w tym roku z jego udziałem obok "Guardians of The Temple" SHADOWKILLER. Album jak i poprzednie trzy wydała kalifornijska wytwórnia Stormspell Records 27 lipca 2018.
Liszta i Pelletiera wsparli Robert Kolowitz z HELLHOUND i Dan Lynch z SHADOWKILLER i po raz kolejny w ANCIENT EMPIRE Liszt nie zawodzi. Pozostawiając na boku określoną progresywność stylu SHADOWKILLER w ANCIENT EMPIRE skupia się na jasnym i prostym przekazie heroicznego, epickiego power metalu w tradycji amerykańskiej, opartego na klasycznych riffach, jednoznacznie określonych tempach i atrakcyjnych melodiach.
W wolniejszych numerach jak Eternal Soldier, For the One I Lost oraz Upon this Withered Earth wydobywa sporo dramatyzmu i refleksyjnej epiki, zresztą ten element był podkreślany i eksponowany przez Liszta w ANCIENT EMPIRE od zawsze.
Do najlepszych utworów należy z pewnością rycerski, energiczny War Without End łączący w sobie cechy tradycyjnego power metalu z USA (OMEN) z riffami zapożyczonymi o RUNNING WILD i te bezlitosne uporczywe natarcia obu gitarzystów są tu znakomite, podobnie jak refren i melodyjne sola. Podobnie wybornie prezentuje się nieco ponury i patetyczny Shadow from the Past, gdzie słychać nawiązania do estetyki wykorzystywania motywów IRON MAIDEN, rozwiązane w podobny sposób jak w przypadku TWISTED TOWER DIRE. Dużo jest rasowego galopującego rycerskiego power metalu w dostojnym Time Itself, a I, Alone niszczy totalnie monumentalizmem i gitarowym motywem przewodnim oraz niebywale zadziornym początkiem. Album zamyka The Fifth Column ogniskujący w sobie ogół muzycznych pomysłów Liszta z tego LP. Ostatecznie otrzymujemy więc bardzo zwarty stylistycznie materiał, bardzo wyrównany pod względem poziomu, a poziom ten jest wyjątkowo w wysoki.
Liszt śpiewa bardzo dobrze trzymając się średnich rejestrów i nie stosując żadnych chwytów wokalnych tak ulubionych przez frontmanów z bandów amerykańskich z lat 80 tych. Steve Pelletier to bardzo doświadczony perkusista i dobrze rozumie się z pozostałymi instrumentalistami, a Liszt kilkakrotnie korzysta z patentów, jakie wypracował z Lynchem w SHADOWKILLER. Brzmienie ponownie nie jest zanadto ciężkie, całość zrealizowana w dosyć prosty sposób i bez nachalnych odniesień do soundu lat 80 tych. Wojenny, epicki klimat kompozycji byłby bardziej podkreślony, gdyby moc gitar była nieco większa, wtedy jednak zapewne głos wokalisty byłby bardziej stłumiony.
ANCIENT EMPIRE potwierdza swoją niezaprzeczalną przynależność do amerykańskiej czołówki tradycyjnego power metalu Nowej Fali. Obok VISIGOTH i JUDICATOR najlepszy album 2018 w tym gatunku z USA.
ocena 9,5/10
new 1.10.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Ancient Empire - When Empires Fall (2014)
tracklista:
1.Wings of Steel 06:19
2.The Final Day 04:10
3.In the Killing Fields 05:13
4.Shadow of the Cross 05:03
5.Valley of Slaughter 04:48
6.Prophecy Revealed 05:03
7.Ghost Soldiers 04:01
8.Ancient Empire 05:38
9.When Empires Fall 05:58
rok wydania: 2014
gatunek: power metal/heavy metal
kraj: USA
skład zespołu:
Joe Liszt - śpiew, gitara, gitara basowa
Steve Pelletier - perkusja
W roku 2012 Joe Liszt podjął się ambitnego zadania prowadzenia jednocześnie dwóch własnych zespołów i stworzył ANCIENT EMPIRE, gdzie postanowił przedstawić heavy metal bardziej klasyczny, bardziej epicki i nieco prostszy niż to co gra SHADOWKILLER. Pierwszy album ukazał w roku następnym po debiucie SHADOWKILLER nakładem Stormspell Records. Liszt zaśpiewał i zagrał sam na wszystkich instrumentach poza perkusją, której partie wykonał Steve Pelletier, z którym Liszt połączył siły w reaktywowanym HELLHOUND.
"When Empires Fall" to przykład na to, że amerykański heavy metal klasyczny o pewnych cechach power metalowych może być zarówno mocny jak i atrakcyjny pod względem melodii i klimatu. Prostsze struktury kompozycji niż w SHADOWKILLER, jasno wyrażone melodie o cechach głównie epickich i stosowny do tego klimat utworów, to wizytówka tej muzyki. ANCIENT EMPIRE zachwyca przede wszystkim w epickich, rycerskich numerach i takim jest umieszczony na początku dynamiczny, ale nie rozkrzyczany Wings of Steel. Prawdziwy rycerski killer! Podobnie jak kapitalny riffowo, dumny Shadow of the Cross przypominający nadciągające podobne kompozycje JUDICATOR i VISIGOTH oraz także bardzo dobry ostrzejszy Ghost Soldiers. Refleksyjny epicki klimat emanuje ze spokojnie rozegranego Valley of Slaughter i z Prophecy Revealed. Surowszy i bardziej przypominający średnio mocno zagrany USPM jest The Final Day i ten lekki surowy chłód i zdystansowanie jest tu bliskie SHADOWKILLER. Pełen dramatyzmu jest In the Killing Fields, ze świetnym refrenem i typowo amerykańskimi atakami gitary i sekcji rytmicznej w szybszych fragmentach. Fantastycznie się prezentuje potężny Ancient Empire narastający w dramatycznej patetycznej epickości na tle surowych galopujących power/thrashowych riffów. When Empires Fall jest logiczną kontynuacją tego wątku i tu należy zwrócić uwagę na wspaniałe partie perkusji Steve'a Pelletiera, który burzy resztki Imperium dewastującymi atakami bębnów i blach.
Tak, Liszt epatuje klimatem na tym albumie w mistrzowski sposób.
Liszt z pewnością zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń jako wokalista i w ANCIENT EMPIRE śpiewa w sposób wyważony w bezpiecznych dla siebie rejestrach i jest to dobrze wpasowane w sound gitary. To, że sola są co najmniej bardzo dobre, to oczywiste. Liszt to jeden z najbardziej kreatywnych pod tym względem gitarzystów heavy/power ostatnich lat w USA. Bardzo udany występ zaliczył także bardzo doświadczony Steve Pelletier, występujący na metalowej scenie już od 30 lat. To perkusista "starej daty", doskonale rozumiejący co powinna grać perkusja w takim nacechowanym tradycją heavy metalu. Całościowo sound nie jest zanadto ciężki, gitara jakby zawieszona między surowością a ciepłem, nie za głośna perkusja i lekko schowany bas.
Ogólnie Lisztowi nie udało się do końca zagrać muzyki w pełni odrębnej od tej w SHADOWKILLER, szczególnie jeśli chodzi o aranżacje kompozycji i pewne przedłużanie poszczególnych partii riffowych w czasie. W jakiś sposób debiut ANCIENT EMPIRE wpłynął także na drugi LP SHADOWKILLER "Until the War Is Won" z 2015, z którym muzycznie ma wiele wspólnego. Pierwsza płyta ANCIENT EMPIRE to album wybitny i sygnalizujący powolne odradzanie się melodyjnego epickiego heavy i power w USA.
ocena 9,1/10
new 19.06.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Ancient Empire - Other World (2016)
tracklista:
1.Fight Another Day 06:59
2.Dark Before the Dawn 05:54
3.Embrace the Horror 06:01
4.Resistance 05:08
5.Other World 05:06
6.Shadows of War 05:07
7.The Forsaken 05:53
8.Empire of Man 07:08
rok wydania: 2016
gatunek: power metal/heavy metal
kraj: USA
skład zespołu:
Joe Liszt - śpiew, gitara, gitara basowa
Steve Pelletier - perkusja
Druga płyta ANCIENT EMPIRE ukazała się maju 2016. Tym razem jest to koncept military SF, przygotowany przez twórcę tekstów grupy, Richa Pelletiera.
Po raz kolejny Liszt zdecydował się skorzystać jedynie z pomocy perkusisty Steve'a Pelletiera i po raz kolejny przedstawił muzykę nieco prostszą niż w przypadku SHADOWKILLER, choć w pewnych aspektach ponownie się do SHADOWKILLER zbliża. Te kompozycje są dosyć długie, po części zbliżone długością do standardu SHADOWKILLER, ale wynika to także z rozbudowanych tekstów, które same z siebie są bardzo interesujące, jeśli ktoś lubi ten gatunek SF (a ja uwielbiam!).
Masywny heavy i power jest grany przez Liszta na tym albumie. Masywny, ale w rytmice i motoryce jednak mocno osadzonej w stylistyce "Until the War Is Won" SHADOWKILLER z roku poprzedniego i tak trochę ma się wrażenie przeniesienia wydarzeń z czasów II Wojny Światowej w kosmos przyszłości. Oczywiście otwarcie w postaci Fight Another Day jest bardzo dobre, tyle że jakby dzieje się tu muzycznie mniej, niż można by oczekiwać. Bez progresywnych zagrywek z SHADOWKILLER chwilami w to wszystko wdziera się pewna monotonia. Określona heroiczna monumentalność jest na tej płycie zauważalna bez przerwy i mocniej zaakcentowane jest to w Dark Before the Dawn, zarówno w podniosłym refrenie jak i gitarowych ornamentacjach. Nie wszystko zachwyca i przykuwa uwagę. Owszem, Embrace the Horror jest dobry, ale trochę to brzmi jak odrzut z "Until the War Is Won"... Pewna riffowa monotonię przerywa szybszy, bardziej power metalowy Resistance i tu wojenny SF duch jest wyczuwalny, jest energia potrzeba do strzelania z atomowych miotaczy. Ta amunicja przyszła w sama porę. Gustowne eleganckie sola grane przez Liszta w tej kompozycji są splecione ze sobą w bardzo zgrabny sposób. W Other World akcja ponownie nabiera tempa napędzana szybką perkusją Steve Pelletier i wreszcie heroiczny refren rozbrzmiewa śmielej, jest więcej rozmachu i bojowego zgiełku. Poziom adrenaliny podnosi się także przy kapitalnie rozplanowanym riffowo i zagranym przez Liszta Shadows of War konkretnym, dynamicznym i jak należy obudowanym wojennym klimatem. Te dwie kompozycje wybornie się uzupełniają. Pewne epickie wyciszenie następuje w The Forsaken, gdzie jest wolniej i bardziej refleksyjnie, ale znów chyba zbyt blisko "Until the War Is Won". Trzeba jednak przyznać, że pewne partie, szczególnie ornamentacje gitarowe, są tu przepiękne. Nagłe przyśpieszenie dodaje naturalnej dramaturgii i zostało wprowadzone w bardzo przemyślany sposób.
Finał tego typu albumów jest bardzo ważny. Tu finałem jest Empire of Man i jest to szybka kompozycja na granicy heavy/speed, sama z siebie bardzo dobra, pełna finezyjnych solówek Liszta, ale trochę brak tu jednak monumentalnego zwieńczenia. Pojawiają się przebłyski takiego patetycznego i zapadającego w pamięć podsumowania, ale w pełni to jednak nie następuje.
Jeśli chodzi o brzmienie, to jest tu znakomite ustawienie basu oraz perkusji, natomiast nie wiedzieć czemu Liszt postawił na bardzo tradycyjny, raczej suchy sound gitary i tak naprawdę to tego futurystycznego klimatu w muzycznej oprawie się tu nie czuje. Nie chodzi tu o klimaty generowane w klawiszach przez fenomenalny NOCTURNUS wiele lat wcześniej, ale jednak może odrobina bardziej modern soundu by tu nie zaszkodziła. Jest to album wysokiej klasy, ale trochę rozczarowuje jako koncept SF, bo nie wszystko zależy od samych tekstów, choćby nawet najlepszych. Nieco brak łączników, interludiów, jakiegoś planu drugiego, głębszego niż tylko gitarowy. Może byłoby to bogatsze, gdyby Liszt zaprosił jakiegoś klawiszowca, ale nie zaprosił... Niezależnie od uczucia pewnego niedosytu jaki pozostaje po wysłuchaniu "Other World" jest to kolejny bardzo dobry album w dorobku ANCIENT EMPIRE.
ocena 8,7/10
new 4.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Ancient Empire - The Tower (2017)
tracklista:
1.The Tower 06:52
2.Endless Curse 05:25
3.View From Up Here 05:11
4.In the Land of the Damned 07:04
5.The Battle of Stirling Bridge 05:45
6.Darker Side of Midnight 04:54
7.Yesterday's Hero 04:38
8.Dawn of Forever 07:05
9.The Last Sunset 07:47
rok wydania: 2017
gatunek: power metal/heavy metal
kraj: USA
skład zespołu:
Joe Liszt - śpiew, gitara, gitara basowa
Steve Pelletier - perkusja
Liszt powiedział, że tworzenie tradycyjnej muzyki heavy metalowej w ramach ANCIENT EMPIRE go cieszy i bawi i już w grudniu 2017 roku grupa przedstawiła kolejny album, zaprezentowany przez Stormspell Records.
Nie było potrzeby zmieniać niczego w wypróbowanej formule. ANCIENT EMPIRE gra swoje i w klasyczny schemat riffowy wprowadzone zostały po prostu nowe melodie i nowe wartościowe literacko teksty Richa Pelletiera. Akurat początek tego albumu jest nieco rozczarowujący. The Tower to chłodny power metalowy utwór o nieco dusznej epickiej atmosferze, zdradzający pewien brak pomysłu na coś nowego w melodii i można odnieść wrażenie, że to już było, także w SHADOWKILLER. Oczywiście trzyma to poziom do jakiego Liszt przyzwyczaił w ANCIENT EMPIRE, ale jednak...
Chyba dużo tu zależy od refrenu i bardziej wyrazisty w miarowym Endless Curse oraz staranie zaplanowane partie gitary solowej prezentuje się bardziej interesująco. W dynamicznym View From Up Here jest sporo power metalowej energii, jest także wyborna gra Steve Pelletiera, który jest w ANCIENT EMPIRE perkusistą dobranym doskonale, bo jest wyjątkowo kreatywny na tle rozważnych, powtarzalnych riffów Liszta. Warto dokładniej posłuchać jego partii nie tylko w tej kompozycji. Wyśmienita, formalnie bogata perkusja! A solo gitarowe zagrał tu gościnnie Cederick "Ced" Forsberg.
Czy jest na tym albumie pewnego rodzaju monotonia przekazu? Tak, trochę tak to wygląda i te utwory są monolityczne, choć właśnie taki styl uwypukla pojawiające się liczne smaczki, zazwyczaj gitarowe. Ornamentacje i sola na bardzo wysokim poziomie, choć rzecz jasna Liszt jest gitarzystą wysokiej klasy, ale nie wirtuozem.
Klimat jest budowany stopniowo i najlepszy jest z pewnością z kompozycjach nieco wolniejszych, gdzie ta epika Liszta jest duszna i niepokojąca jak w In the Land of the Damned. Obniżenie poziomu posępnej narracji i przejście na bardziej klasyczny rycerski styl wychodzi na dobre w energicznym The Battle of Stirling Bridge oraz w Darker Side of Midnight. Ta kompozycja zaczyna się dosyć mrocznie, aby potem awansować do rzędu pierwszoplanowych killerów ANCIENT EMPIRE nie tylko z tego albumu. Fenomenalny bojowy refren i fenomenalna motoryka. Zniszczenie! Za moment dokładają kolejny killer Yesterday's Hero, w którym energia łączy się z precyzją wykonania oraz dramatyzmem, zdecydowanie prawdziwym. Ten dramatyzm eksploduje w kapitalnych solach gitarowych i ten fragment instrumentalny jest jednym z najlepszych na całym albumie.
Końcowa część tego LP jest bardzo klimatyczna i wyraża się to w formalnie bogatych aranżacjach dwóch ostatnich kompozycji, których długość można jako klasyczny atrybut raczej przypisać SHADOWKILLER. Dawn of Forever na wstępie obiecuje delikatną balladę (o, jak dobrze śpiewa tu łagodnie Liszt) potem jest bardziej typowo, ale tu, jak chyba w żadnym innym numerze Liszt dopowiada gitarą to, czego nie przedstawił słowami. The Last Sunset w dopieszczonej formie kumuluje cały muzyczny przekaz "The Tower". Trudno o lepsze podsumowanie epickiego, refleksyjnego stylu ANCIENT EMPIRE.
Liszt jest w bardzo dobrej formie wokalnej i ma pomysł, jak grać interesująco na basie. Kilka szarż i pochodów basowych jest tu godnych najwyższego szacunku. Liszt jest także konserwatywny w kwestii brzmienia całości i to dobrze, bo mamy do czynienia z tym soundem rozpoznawalnym jako stworzony przez niego, bez thrash i USPM naleciałości oraz bez amerykańskiego brutalnego prymitywizmu, jakim epatuje tak duża grupa zespołów, która poza mocą nie ma realnie niczego do zaoferowania.
Przedstawiony został na tym albumie zestaw kompozycji wyrównanych na bardzo dobrym poziomie, trochę to jest jednak zbyt mało zróżnicowane i jest wrażenie zwartej całości, ale i schematyzmu. Zaklęty krąg rozpoznawalnej muzyki Liszta jest tu bronią obosieczną. Z jednej strony ANCIENT EMPIRE daje dokładnie to, co fascynowało słuchaczy na albumach wcześniejszych, z drugiej jednak za bardzo to jest podobne i do siebie, i do utworów zaprezentowanych na tychże poprzednich LP. Generalnie autokopiowanie, ale naturalnie wyjątkowo zgrabne. A momentami fascynujące...
ocena: 8,9/10
new 10.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Ancient Empire - Wings of the Fallen (2019)
tracklista:
1.A New Dawn 05:46
2.Born in Fire 04:54
3.Wings of the Fallen 05:30
4.IOn the Horizon 06:27
5.Seraph Requiem 03:15
6.The Last Survivor 06:08
7.The Ghosts Remain 04:59
8. Edge of the Abyss 06:41
rok wydania: 2019
gatunek: power metal/heavy metal
kraj: USA
skład zespołu:
Joe Liszt - śpiew, gitara, gitara basowa
Steve Pelletier - perkusja
Dużo nagrywa Joe Liszt w ramach ANCIENT EMPIRE. To już piąty album, a od 2016 wychodzi co roku kolejna płyta. Tym razem na początku września na różnych nośnikach zaprezentowany został "Wings Of The Fallen".
LP "Eternal Soldier" wyznaczył bardzo wyśrubowany punkt odniesienia do tego, co w muzyce ANCIENT EMPIRE można uważać za doskonałe, a tematyka dotycząca upadłych aniołów, by nie być banalna, musi mieć stosowną oprawę muzyczną. Trudne zadanie, ale nie dla Liszta w dobrej formie.
Ten jego ulubiony, chłodny i posępny styl narracji sprawdza się tu bardzo dobrze w otwierającym niezbyt szybkim, ale momentami dostojnie galopującym A New Dawn i co za wspaniałe solo Liszt tu gra, solo godne wstępu do takiej epickiej historii! Dramatyzm jest wydobywany gitarowo i wysuwany na plan pierwszy od samego początku. Mocno jest to zaakcentowane w Born in Fire w typowym dla ANCIENT EMPIRE średnim tempie i w rozpoznawalnej rytmice. Jest taki ciepły smutek w tym wszystkim, mniej lub bardziej wyeksponowany, może mniej w Wings of the Fallen, znacznie bardziej dynamicznym, niemal power/thrashowym, z potężnymi bębnami i ponurym majestatem narracji muzycznej. Ten utwór minimalnie rozczarowuje, bo te zwolnienia do klasycznych temp grupy są niepotrzebne i mogłoby się to toczyć szybciej, jak w części początkowej.
Ponury majestat. To dobre określenie na ogólne wrażenie, jakimi emanują te kompozycje. On the Horizon, choć zawiera takie "jaśniejsze" gitarowe ornamentacje, jest zwalisty, pełen zwalistych power metalowych amerykańskich riffów, na swój sposób surowy w muzycznej epickości, a instrumentalny Seraph Requiem jest pomostem łączącym go z The Last Survivor. Tu Liszt zastosował zawsze skuteczny zabieg rozpoczęcia opowieści od gitary, zanim pojawiły się słowa i wyszło to bardzo dobrze. Jest rozpacz i jest mrok, jest doskonała melodia i tylko refren jest nieco poniżej oczekiwań i możliwości, jakie daje motyw główny, pieczołowicie budowany w pierwszej zwrotce. The Ghosts Remain jest bardzo dobry, ale to kompozycja zbudowana z tego co tu już można było wcześniej usłyszeć i niejako stanowi ona wstęp do finału w postaci Edge of the Abyss. Jest to utwór tu najdłuższy, ale warto zauważyć, że od dwóch lat ANCIENT EMPIRE przedstawia utwory nieco krótsze, niż wcześniej i Liszt próbuje zawrzeć więcej treści w węższych ramach czasowych. Finał powinien tu być monumentalnym zwieńczeniem i Edge of the Abyss z pewnością na takie pretenduje, bo jest tu refleksyjny początek z klawiszami, potem jednak ANCIENT EMPIRE decyduje się iść drogą wypróbowaną już na tym albumie i średnio szybki heavy metal dominuje praktycznie do końca. Jednak brakuje finałowego akcentu, takiego prawdziwe patetycznie finałowego...
Steve Pelletier jak zwykle rozgrywa kapitalne partie perkusji, a Liszt przygotował wyjątkowo staranne sola gitarowe, jednak jego forma wokalna jest nieco słabsza niż w 2017 i 2018 roku. Podkreślam - nieco słabsza, a może po prostu charakter kompozycji spowodował, że ten śpiew nieco mniej ekspresyjny, o ile w przypadku tego wokalisty można mówić o ekspresji. Brzmieniowo rewolucji nie ma. Ten sam klasyczny sound gitary i podobnie ustawiona perkusja jak na albumach poprzednich i może tylko blachy są nieco wytłumione.
Trudno powiedzieć, że ten album porywa bojowym heroicznym graniem jak poprzedni. Jest to bardziej stonowana muzyka, wracająca po części do roku 2017 i "The Tower", a w znacznej mierze także odnosząca się jednak do SHADOWKILLER.
ocena: 8,8/10
new 11.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Ancient Empire - Priest of Stygia (2021)
tracklista:
1.Immortal 05:08
2.Beyond the North Wind 04:01
3.Priest of Stygia 05:30
4.Island of the King 06:09
5.Burn Another Liar 04:58
6.Nine Worlds 05:12
7.Every Man My Enemy 04:05
8.Alone Against the Savage Hordes 04:50
rok wydania: 2021
gatunek: power metal/heavy metal
kraj: USA
skład zespołu:
Joe Liszt - śpiew, gitara, gitara basowa
Steve Pelletier - perkusja
W roku 2020 nie było, ale w 2021 tak. Nowa płyta ANCIENT EMPIRE nakładem Stormspell Records ukaże się 15 września.
Liszt i Pelletier i jeszcze "Ced" Cederick Forsberg grający tu sola w kilku kompozycjach. I muzyka ANCIENT EMPIRE rozpoznawalna od razu, epicka, melodyjna, z pełnym pierwiastkiem poetyckiej progresywności, a przy tym mocna, mocna jak należy. Liszt, zresztą zupełnie słusznie, uznał drogę, którą obrał od kliku lat w tym projekcie, drogę zbliżającą go SHADOWKILLER za właściwą i teraz "Priest of Stygia" nawiązuje wyraźnie do "Dark Awakening" SHADOWKILLER z roku ubiegłego. Wyważony, poniekąd zdystansowany heroizm muzyczny, epickość bez uciekania się do monumentalności i patosu. Amerykański styl, ale swoisty, rozpoznawalny można powiedzieć, że jedyny w swoim rodzaju. Zapewne nieodległe od prawdy byłoby stwierdzenie, że Immortal już był wcześniej, że motoryka i lekko posępny klimat Beyond the North Wind to znane już nastroje i aranżacje. Tak jednak gra ANCIENT EMPIRE i w tym jest bardzo rozpoznawalny. Takiej muzyki się od Liszta oczekuje i na tak właśnie wysokim poziomie. To wszystko ogniskuje się w dynamicznym tytułowym Priest of Stygia, klasycznie surowym, o klasycznie trochę dla zespołu niepokojącym klimacie... Ta piękna romantyczna, poetycka partia centralna z solem... No po prostu piękna i tyle. Jest to album pod względem kompozycyjnym niezwykle wyrównany, bez słabych punktów, jasno gatunkowo ukierunkowany i wyjątkowo dojrzały nawet jak na jakże dojrzałego muzycznie Liszta. Najdłuższy Island of the King jest formalnie bogaty, choć Liszt nie ucieka się do mieszania gatunków i stylów aranżacji w ANCIENT EMPIRE. Jednak te dumne i pełne dramatyzmu ozdobniki gitarowe wystarczają, by słuchać tego z ogromnym napięciem. Mocne zdecydowane i mroczne granie w spokojnie majestatycznym Burn Another Liar, świetne łączenie riffów podstawowych z refrenem w rytmicznym Nine Worlds. Nie odpuszczają do samego końca i Every Man My Enemy to prawdziwy killer, gdzie szybkie kruszące partie gitarowe prowadzą do łagodniejszych refrenów w amerykańskim, ale bardzo melodyjnym stylu. I wreszcie klasa po raz kolejny w mocarnym Alone Against the Savage Hordes na zakończenie. Tu zwraca uwagę wyborne budowanie klimatu, typowe dla ANCIENT EMPIRE, ale wyjątkowo stylowe i dopieszczone w detalach, w tym gitarze akustycznej. Epicko, heroicznie, rycersko jak w roku 2018.
Wysoka forma wokalna Liszta nie podlega w roku 2021 żadnej dyskusji, podobnie jak jego gra na instrumentach. Partie perkusji z potężnymi bębnami stawiają Steve w czołówce perkusistów z USA w tym roku, a Ced to po prostu jak zawsze Wielki Ced. Świetne brzmienie, tym razem z ładnie uwypuklonym basem i perkusją i nieco chyba ostrzejszą gitarą niż w roku 2019.
Znakomity zespół proponuje znakomitą płytę. Piękna seria Liszta w ANCIENT EMPIRE od roku 2014!
ocena: 9,6/10
new 30.08.2021
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Stormspell Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
|