28.06.2018, 13:43:48
Voice - Trapped in Anguish (1999)
Tracklista:
1. No Way Out 05:20
2. Twilight Dreams 04:02
3. Behind Your Reflections 06:50
4. The Silent Way 06:51
5. Colder Than Ice 05:47
6. The Gunslinger 05:04
7. Disappeared Heroes 06:21
8. In the Night 04:33
9. The Journey 10:30
Rok wydania: 1999
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Oliver Glas - śpiew
Thommy Neuhierl - gitara
Rico Hendel - gitara
Soren Glas - bas
Arnd Otto - perkusja
Matthias Löscher - instrumenty klawiszowe
Ocena: 4.5/10
26.12.2008
Tracklista:
1. No Way Out 05:20
2. Twilight Dreams 04:02
3. Behind Your Reflections 06:50
4. The Silent Way 06:51
5. Colder Than Ice 05:47
6. The Gunslinger 05:04
7. Disappeared Heroes 06:21
8. In the Night 04:33
9. The Journey 10:30
Rok wydania: 1999
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Oliver Glas - śpiew
Thommy Neuhierl - gitara
Rico Hendel - gitara
Soren Glas - bas
Arnd Otto - perkusja
Matthias Löscher - instrumenty klawiszowe
Niemiecka ekipa VOICE z Vogtlandkreis rozpoczynała od grania metalu progresywnego, ponieważ jednak na tym polu nie odniosła sukcesów podczepiła się pod ruszający wózek z napisem melodic power metal, ale taki z pewnymi ambicjami na progresywność i neoklasyczność. To drugi album zespołu, wydany w sierpniu 1999 przez AFM Records.
Jeśli ten zespół miał chęć stanąć w szranki chociażby z AT VANCE (aby nie szukać konkurencji za granicą) to efekt okazał się niewspółmierny do włożonego wysiłku.
Słowo wysiłek pada nieprzypadkowo, bo granie to lekkości i swobody w sobie nie ma, wszyscy bardzo się starają i męczą ale w ostatecznym rozrachunku wychodzi z tego niewiele dobrego. Największym problemem wydaje się wokalista Glas. W takiej muzyce trzeba się czymś wyróżniać. Albo mieć świetny głos, przyciągający, oczarowujący, albo być specyficznym, rozpoznawalnym i kontrowersyjnym nawet, ale jednak przyciągającym uwagę słuchacza. Glas jest bezbarwny, ułożony, nijaki i monotonny. Co gorsza jest też wyeksponowany z bliżej niezrozumiałych powodów i zazwyczaj przoduje przykrywając wcale nie takie najgorsze zagrania instrumentalistów. Mają oni teoretycznie duże pole do popisów kompozycjach zazwyczaj długich, ale i też wydłużonych ponad miarę, jakby ambicją zespołu było przedstawienie pełnej godziny muzyki, nawet kosztem narażania słuchacza na zniecierpliwienie. Sam początek albumu to power metal z elementami heavy, nawet trochę epicki, ale podawany z taką obojętnością w grze gitarzystów że zachodzi pytanie czy zamierzają już uśpić konsumenta na samym początku. Potem wychodzi zaś to niezdecydowanie stylistyczne jakie cechuje cały ten LP. Skręcanie w rejony melodyjnego power z jakimiś para progresywnymi elementami jest tu nagminne. Niestety nagminne jest także wykorzystywanie chórków, w których udzielają się wszyscy niemal członkowie zespołu. Brzmią one okropnie i uważam że instrumentaliści powinni skoncentrować się na swoich instrumentach, i tylko. Neoklasyczno-powerowa galopadka Twilight Dreams jest zupełnie dobra, do momentu gdy znudzony Glas nie zaczyna refrenu będącego karykaturą hansenowskiego speed melodic power metalu. Behind Your Reflections to dodatkowo więcej klawiszy, niezdecydowany melodic metal, straszne dłużyzny i brak jakiegoś punktu zaczepienia. Dużo więcej obiecuje intrygujący ambientowy początek The Silent Way, gdzie po raz pierwszy pojawia się iskra zainteresowania. Ostatecznie dostajemy utwór balladowy, o cechach progresywnych, zresztą bliższy nagraniom z debiutu tej formacji. Tym razem refren, melodyjny i spokojnie kołyszący przyjemny. Colder Than Ice to ponownie spokojne klimaty z odrobiną melancholii i rocka, miły, ale bez większej siły przebicia AOR /rockowy hymn, zresztą ogólnie bardzo niemiecko brzmiący.
W The Gunslinger ostrzej w powerowym stylu, ale przecież to także jest granie ospałe i bez werwy, a Glas momentami jest nie do zniesienia. Wychodzi też pokrętny styl gry gitarzystów w solówkach. Disappeared Heroes to ponownie ciągoty do grania metalu bardziej wzniosłego, podszytego epiką w klawiszach i dostojnym prowadzeniu całości w kroczącym rytmie. Można odnieść wrażenie że to próba zagrania pod wczesnego epickiego Malmsteena, bo jest tu odrobina neoklasyki, tyle że refren znów kładzie całość na łopatki. Po strawieniu z trudem powerowego In the Night na koniec można podelektować się 10 minutowym The Journey. Dłużyzny okropne i co najgorsze kilka wcale niezłych pomysłów zaprzepaszczonych w powodzi prób grania pod IRON MAIDEN i okropnych klawiszy w tle. Do tego ponownie te nieudane chórki i upchana byle jak neoklasyka.
Ta płyta jest nieudana. Jest nieudana pod względem wykonania, pod względem atrakcyjności samych kompozycji oraz brzmienia, które jest co najwyżej średnie, a w przypadku soundu samych gitar nawet odstręczające suchością.
Słaby to zespół, który i w dalszej części kariery nie zdołał udowodnić sensu swojego istnienia na niemieckiej power metalowej mapie.
Jeśli ten zespół miał chęć stanąć w szranki chociażby z AT VANCE (aby nie szukać konkurencji za granicą) to efekt okazał się niewspółmierny do włożonego wysiłku.
Słowo wysiłek pada nieprzypadkowo, bo granie to lekkości i swobody w sobie nie ma, wszyscy bardzo się starają i męczą ale w ostatecznym rozrachunku wychodzi z tego niewiele dobrego. Największym problemem wydaje się wokalista Glas. W takiej muzyce trzeba się czymś wyróżniać. Albo mieć świetny głos, przyciągający, oczarowujący, albo być specyficznym, rozpoznawalnym i kontrowersyjnym nawet, ale jednak przyciągającym uwagę słuchacza. Glas jest bezbarwny, ułożony, nijaki i monotonny. Co gorsza jest też wyeksponowany z bliżej niezrozumiałych powodów i zazwyczaj przoduje przykrywając wcale nie takie najgorsze zagrania instrumentalistów. Mają oni teoretycznie duże pole do popisów kompozycjach zazwyczaj długich, ale i też wydłużonych ponad miarę, jakby ambicją zespołu było przedstawienie pełnej godziny muzyki, nawet kosztem narażania słuchacza na zniecierpliwienie. Sam początek albumu to power metal z elementami heavy, nawet trochę epicki, ale podawany z taką obojętnością w grze gitarzystów że zachodzi pytanie czy zamierzają już uśpić konsumenta na samym początku. Potem wychodzi zaś to niezdecydowanie stylistyczne jakie cechuje cały ten LP. Skręcanie w rejony melodyjnego power z jakimiś para progresywnymi elementami jest tu nagminne. Niestety nagminne jest także wykorzystywanie chórków, w których udzielają się wszyscy niemal członkowie zespołu. Brzmią one okropnie i uważam że instrumentaliści powinni skoncentrować się na swoich instrumentach, i tylko. Neoklasyczno-powerowa galopadka Twilight Dreams jest zupełnie dobra, do momentu gdy znudzony Glas nie zaczyna refrenu będącego karykaturą hansenowskiego speed melodic power metalu. Behind Your Reflections to dodatkowo więcej klawiszy, niezdecydowany melodic metal, straszne dłużyzny i brak jakiegoś punktu zaczepienia. Dużo więcej obiecuje intrygujący ambientowy początek The Silent Way, gdzie po raz pierwszy pojawia się iskra zainteresowania. Ostatecznie dostajemy utwór balladowy, o cechach progresywnych, zresztą bliższy nagraniom z debiutu tej formacji. Tym razem refren, melodyjny i spokojnie kołyszący przyjemny. Colder Than Ice to ponownie spokojne klimaty z odrobiną melancholii i rocka, miły, ale bez większej siły przebicia AOR /rockowy hymn, zresztą ogólnie bardzo niemiecko brzmiący.
W The Gunslinger ostrzej w powerowym stylu, ale przecież to także jest granie ospałe i bez werwy, a Glas momentami jest nie do zniesienia. Wychodzi też pokrętny styl gry gitarzystów w solówkach. Disappeared Heroes to ponownie ciągoty do grania metalu bardziej wzniosłego, podszytego epiką w klawiszach i dostojnym prowadzeniu całości w kroczącym rytmie. Można odnieść wrażenie że to próba zagrania pod wczesnego epickiego Malmsteena, bo jest tu odrobina neoklasyki, tyle że refren znów kładzie całość na łopatki. Po strawieniu z trudem powerowego In the Night na koniec można podelektować się 10 minutowym The Journey. Dłużyzny okropne i co najgorsze kilka wcale niezłych pomysłów zaprzepaszczonych w powodzi prób grania pod IRON MAIDEN i okropnych klawiszy w tle. Do tego ponownie te nieudane chórki i upchana byle jak neoklasyka.
Ta płyta jest nieudana. Jest nieudana pod względem wykonania, pod względem atrakcyjności samych kompozycji oraz brzmienia, które jest co najwyżej średnie, a w przypadku soundu samych gitar nawet odstręczające suchością.
Słaby to zespół, który i w dalszej części kariery nie zdołał udowodnić sensu swojego istnienia na niemieckiej power metalowej mapie.
Ocena: 4.5/10
26.12.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"