Morbid Jester
#1
Morbid Jester - Gates to Valhalla (1999)

[Obrazek: R-2306967-1513255037-7595.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Gates to Valhalla 03:50
2.Stallion of Steel 04:40
3.Nuclear Contamination 01:02
4.Armageddon 05:05
5.Godzilla 03:34
6.Cardinal Syn 03:13
7.Fallen Angel 04:42
8.Lost Son 04:18
9.From Dusk till Dawn 03:34
10.Dancin' on Fire 04:21
11.Warriors Gloryride 01:02
12.In the Sign of Evil 05:58

rok wydania: 1999
gatunek: power/speed metal/ heavy metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Stefan Scholl - śpiew
Thomas Strömmer - gitara
Mario Bäcker - gitara
Udo Krause - gitara basowa
Markus Hain - perkusja, instrumenty klawiszowe ("Lost Son")



Zespołów grających heavy i power w Niemczech w latach 90tych XX wieku było mnóstwo. Kryzys, który zmiótł scenę metalową w Ameryce i innych krajach Niemiec nie dotknął i Niemcy grali swoje, przy nieustannym wsparciu rodzimych wytwórni i armii fanów, także topornego metalu z Zagłębia Ruhry. Jednym z takich zespołów, choć z Hesji, był MORBID JESTER. Grupa powstała w roku 1988 i w swoim dorobku miała dwa albumy z przeciętną mieszanką german heavy i power metalu, gdy w 1999 zdecydowała się nieco zmienić formułę i nakładem Iron Glory Records przedstawiła trzeci LP "Gates To Valhalla".

Ekipa przyjęła kierunek na melodyjny power metal z wyraźnymi wpływami speedu, mniej topornego niż to, co grał NOT FRAGILE i z elementami klasycznych już stylów GAMMA RAY czy SCANNER. Początek specjalnie nie zachwyca, bo Gates to Valhalla to jakby nieco szybciej zagrane motywy spotykane na ich wcześniejszych płytach, ale już Stallion of Steel jest co najmniej bardzo dobry ze znakomitym gitarowym motywem przewodnim i pewnymi cechami konstrukcji refrenu charakterystycznymi dla RUNNING WILD. Spora potoczystość i satysfakcjonująca przebojowość. Trochę twardo i siłowo prezentuje się zaś Armageddon i tu nawiązania do SCANNER z Coe są bardzo słyszalne. Godzilla jest zdecydowanie produktem bez obcych wpływów, brutalniejszym, z rapującym wokalem i fantastycznym metalicznym basem. Może i lekka alternatywność w tym przebija, ale na pewno jest to oryginalne i przykuwające uwagę. Taka mała niemiecka PANTERA...

Ekipa nieco eksperymentuje z progresywnym metalem w takim sobie instrumentalnym Cardinal Syn, potem jednak gra bardzo dobry dark power metal w stylu DARK AT DAWN w posępnym, a zarazem melodyjnym Fallen Angel.
Melodyjny speed metal jest tu prosty, ale chwytliwy. Odrobina surowizny nie przeszkadza w Lost Son z tłem klawiszowym, a nieco heroizmu rycerskiego dodaje smaku w From Dusk till Dawn z bardzo dobrym klimatem o podskórnym napięciu.
Tego klimatu nie udaje się utrzymać im na równym poziomie w mrocznym Dancin' on Fire, gdzie to wszystko sporo traci w bardzo mało wyrazistym refrenie. Bardzo dobrze wypada natomiast zakończenie w postaci po raz kolejny przypominającego numery SCANNER In the Sign of Evil, gdzie czuć również lekko progresywną nutę w aranżacji części instrumentalnej. Ogólnie solidne zakończenie także w symfoniczno-bitewnej części.

Stefan Scholl, nowy w składzie wokalista ma coś w sobie z Coe, tak w sposobie śpiewania jak i w barwie głosu i jest bardziej interesujący niż jego poprzednik Matthias Georg. Dobra sekcja rytmiczna, przy czym Udo Krause wyrasta w tym zespole na postać pierwszoplanową i jego wysokie umiejętności nie podlegają żadnej dyskusji. Wyborne partie basu to ozdoba tej płyty! Co do gitarzystów, to niestety sola przez prezentowane są zazwyczaj przeciętne, i być może tu chodziło o swoistą nonszalancję, ale poszło to zbyt daleko i pewne sola nadają się najwyżej do wzbogacenia utworów garażowych kapel punkowych. Dosyć surowa i ostra jest realizacja brzmienia. To słychać w gitarach, i nie jest źle, wyśmienicie w przypadku basu i kontrowersyjnie w przypadku zbyt suchej jednak perkusji.
Album choć dobry, nie cieszył się specjalnie wielką popularnością i zespół statusu gwiazdy nim nie zdobył. W roku 2016 grupa wyszła z cienia w przebudowanym składzie, ale z basistą Udo Krauze zaprezentowała mocno przeciętny LP z heavy i power metalem "Something Wicked".
Ciekawostką jest fakt, że Hain, Krause i Strömmer po roku 1998 występowali w grupie C.O.E. wspomnianego to S.L. Coe, czyli Željko Topalovića ze SCANNER. Inny smaczek to klawisze w wykonaniu Coe w kompozycji In the Sign of Evil...

ocena 7/10

new 24.01.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości