Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Brainstorm - Unholy (1998)
Tracklista:
1. MCMXCVIII 02:28
2. Holy War 03:53
3. Here Comes the Pain 03:50
4. Voices 06:29
5. The Healer 04:13
6. Don't Stop Believing 06:50
7. Heart of Hate 05:30
8. Rebellion 05:46
9. For the Love of Money 05:29
10. Love is a Lie 06:44
11. Into the Fire 04:11
12. Dog Days Coming Down 05:22
Rok wydania: 1998
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Marcus Jürgens - śpiew
Torsten Ihlenfeld - gitara
Milan Loncaric - gitara
Andreas Mailänder - bas
Dieter Bernert - perkusja
To druga płyta BRAINSTORM, zespołu, który poniekąd odbudował zaufanie do niemieckiego heavy power po średnio udanych, wczesnych latach 90-tych, w większości zdominowanych przez przeciętne zespoły, łączące speed i heavy metal. Debiut "Hungry" rozbudził apetyty na więcej takiej pełnej energii muzyki i apetyty te zostały zaspokojone.
BRAINSTORM odszedł tym razem od thrashowej motoryki w kierunku grania szybszego, bardziej osadzonego w tradycji klasycznego heavy metalu i pokazał, że można w takim stylu dać znacznie więcej niż dawały inne niemieckie zespoły przez kilka poprzednich lat. Album ten został wydany przez B.O. Records w sierpniu 1998 roku.
Już w "Holy War" to słychać. Słychać również znakomity refren, gdzie mamy melodię, jakiej się nie zapomina. Słychać też, że wokalnie Jürgens rozgrywa to wszystko nieco inaczej, operując szerszym zakresem chwytów, więcej wyższych zaśpiewów, więcej epickiego podejścia. "Here Comes the Pain" jest kontynuacją myśli muzycznej z płyty poprzedniej. "Voices" chyba też, ale nie uważam, żeby to był bardzo udany numer. Tę speedową manierę wyraźnie słychać w "The Healer" i w "Heart of Hate". Tu jednak mamy też sporo z tradycyjnego heavy power na średnich tempach. Z kolei "Don't Stop Believing" jakby lekko wskazuje na przyszłość muzyki zespołu, a "Rebellion" trochę bezpłciowy i powtarzający zasadnicze zagrywki z całej płyty.
"For the Love of Money" słuchało by się dobrze na innej płycie, z mniej agresywną muzyką - ale refren to mój ulubiony z tego LP - melodia i wysokie zaśpiewy są tu najwyższej klasy. "Love is a Lie" ma w sobie coś z późnego TAD MOROSE... Chociaż chronologicznie patrząc, to jest oczywiście odwrotnie. "Into the Fire" jest surowy i zakręcony jak MORGANA LEFAY i ten numer należy do najbardziej tu udanych. "Dog Days Coming Down" jest oczywiście najlepszy i także jeden z najlepszych numerów BRAINSTORM. Jak się okazuje, potrafią zagrać także galopujący melodic power metal, ani przez chwilę nie ocierając się o kicz, ani o kopiowanie innych zespołów. Jeden z najlepszych rycerskich numerów power metalowych z Niemiec z lat 90-tych, nic nie ujmując oczywiście GAMMA RAY. Wspaniały refren i chórki i klimat bojowy oddany z wielką starannością.
Świetna gitarowa robota, a nasycenie pomysłami na tym albumie jest ogromne. Sola zróżnicowane i ani razu nie robią wrażenia przypadkowych. Bardzo dobrze też prezentuje się sekcja rytmiczna, brak jest jednak mocniejszych dołów, co częściowo zostało poprawione na zremasterowanej wersji tego albumu.
Ten LP kończy przygodę Marcusa Jürgensa z BRAINSTORM. Od tego momentu, ta grupa kojarzona będzie z Andy B. Franckiem. Marcusa można teraz usłyszeć w metalowo/hard rockowym PUMP, a BRAINSTORM nagrał jeszcze wiele płyt. Czy tak ekscytujących jak te dwie pierwsze?
Ocena: 8.4/10
4.03.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Brainstorm - Soul Temptation (2003)
Tracklista:
1. Highs Without Lows 05:28
2. Doorway to Survive 03:22
3. The Leading 05:38
4. Nunca nos Rendimos 05:41
5. Fading 05:31
6. Shiva's Tears 05:32
7. Fornever 04:55
8. Soul Temptation 07:48
9. Dying Outside 04:08
10. To the Head 04:37
11. Rising 05:28
Rok wydania: 2003
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andy B. Franck - śpiew
Torsten Ihlenfeld - gitara
Milan Loncaric - gitara
Andreas Mailänder - bas
Dieter Bernert - perkusja
Ambitnie i heavy powerowo?Nowocześnie, ale jednak przy zachowaniu poszanowania tradycji? Melodyjnie, ale bez nadmiernego słodzenia? Jak tu znaleźć Złoty Środek?
Franck i BRAINSTORM próbują dać odpowiedź na tej płycie. Trzeci album z Franckiem jako wokalistą wydany przez Metal Blade w końcu czerwca 2003.
Echa progresywnego grania w "Highs Without Lows", oczywiście przy zachowaniu mocnych riffów BRAINSTORM i jakoś to brzmi jednak nieszczerze. Prawdziwsze granie to "Doorway to Survive" i tu gitarowa robota pełna mocy, świetne solo, a wszystko to wcale bez nadmiernej szybkości. Tylko wciąż ta chęć zaprezentowania metalu z wyższej półki jest słyszalna.
"The Leading". No kłaniają się skandynawskie zespoły, grające power metal progresywny, taki bez fujarek i kastanietów, ale jednak z półki wyższej, dla wybranych. Franck i chórki, wysokie i wręcz anielskie, trochę nie bardzo się komponują z przeszłością zespołu, ale tu chodzi o teraźniejszość. Metal, którego fajnie się słucha, ale który szybko ulatuje przy następnym utworze... Nie podobnym, ale jednak te średnio szybkie tempa się zlewają, nawet w "Nunca nos Rendimos", gdzie pewien moment wskazuje na coś gitarowo niezwykłego, znów dokładają klawisze i ugładzony refren. Te klawisze to zmora tego LP. Owszem, lubię, ale nie takie w graniu, jakie się stara zachować pozory heavy power. Za to solo gitarowe tym razem rzeczywiście imponujące w tym wykorzystaniu prostego motywu. No stale czegoś tu brak. Fajny jest "Fading", ale może tak raczej na rockowej płycie by pasował lepiej? Bas za to godny podziwu, zresztą nie tylko w tej kompozycji, ale tu punktuje wyjątkowo. W dwóch przypadkach się stosuje sitar lub coś, co go naśladuje oraz motywy orientalne w stylu "ancient". Gdy się chce być epickim lub progresywnym. BRAINSTORM to próbuje zrobić jednocześnie. No do mnie ten numer zupełnie nie przemawia. Można tu czekać na jakieś niezwykłe rozwinięcie instrumentalne, ale to jednak nie następuje. Drobienie, drobne wartości, potem takie granie niby monumentalne, gdzie najlepiej brzmi perkusja. I tak epickie zniszczenie nie nadchodzi.
"Fornever" zaczyna się obiecująco i chyba po raz pierwszy klawisze są interesujące, ale kolejny orientalny motyw już zdecydowanie mniej w otoczeniu typowych heavy powerowych riffów.
W "Soul Temptation" pozostajemy w krajach Orientu i w starożytnych klimatach, wzrasta apetyt na obejrzenie którejś z części Indiana Jones, ale pewna dawka epickiego rozmachu przykuwa, niemniej co najwyżej do połowy tej długiej kompozycji. W "Dying Outside" jakby wracają stare dobre czasy, tylko szkoda, że w zasadzie tylko do momentu, gdy Franck zaczyna śpiewać. No trzeba się zdecydować albo na mocne granie w zwrotkach, albo na lekko fałszywe wysokie śpiewanie w refrenie. Ponownie warto posłuchać solo gitarowego, granego unisono i można przejść do konstrukcyjnego brata bliźniaka "To the Head", gdzie tylko trochę całość wzmacniają chórki.
"Rising"... a może Falling? No nudnawe to jest w tej egzaltowanej formie.
Ciekawe brzmienie, tego odmówić nie można, instrumentalnie bez zarzutu i Franck w dobrej, ale tylko, formie... i chyba nie za wiele ponadto. Monotonia zabija ten album, zróżnicowany tylko pozornie i za pomocą kilku chwytów, które po pewnym czasie stają się zbyt przewidywalne i męczące.
Ocena: 7/10
8.03.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Brainstorm - On the Spur of the Moment (2011)
Tracklista:
1. Below the Line 06:40
2. In the Blink of an Eye 04:31
3. Temple of Stone 03:26
4. In These Walls 05:21
5. Still Insane 03:50
6. Dark Life 04:10
7. No Saint - No Sinner 05:29
8. Where Your Actions Lead You to Live 03:30
9. A Life on Hold 03:08
10. My Own Hell 05:28
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andy B. Franck - śpiew
Milan Loncaric - gitara
Torsten Ihlenfeld - gitara
Antonio Ieva - bas
Dieter Bernert - perkusja
Jaką muzykę gra obecnie BRAINSTORM? Jeśli kierować się poprzednim albumem to zapewne melancholijny heavy/power metal. Nowa płyta wydana we wrześniu 2011 przez zdaje się potwierdzać, że teraz taka muzyka niegdyś bezkompromisowemu thrash/power bandowi w duszy gra.
Pierwszy utwór "Below the Line" natychmiast budzi wątpliwości. Melancholijny nie oznacza bezbarwny i pozbawiony życia, a taki jest ten numer, dosyć wolno się toczący, z klawiszowym tłem, ogranym motywem głównym i nachalnymi chórkami w tle. Wszystko to bardziej upchane niż ułożone w całość. Podobne wrażenie sprawia również "In These Walls" gdzie jakoś udało wydobyć mimo słodyczy lepszy nieco klimat. Nieco energiczniej jest w "In the Blink of an Eye". Więcej melodyjnego autentycznego heavy power, ale jakże fatalny ten refren pod względem melodii. Ponadto czas nie działa na korzyść Francka. Po prostu nie śpiewa na tym albumie dobrze. Tu wokal na wysokim poziomie mógłby zdziałać dużo, ale Franck wyraźnie nie wie co ze sobą począć i chwilami jakby cichnie, to znów pobrzmiewa rozpaczliwie i tak blado chyba jeszcze nigdy nie wypadł. W nowocześniejszym niż można by się było spodziewać "Temple of Stone"masywnym i zwartym BRAINSTORM wypada nieźle, dobre solo i kilka pomysłów na ozdobniki jednak to ten rodzaj heavy power w średnio szybkim tempie, jaki męczy po kilku kawałkach na wielu płytach mniej znanych i szanowanych zespołów. To samo dotyczy "Still Insane" przy czym piosenkowy refren i silenie się na przebojowość razi, bardzo razi.
Nijaki ospały heavy/power w "Dark Life" dodatkowo pogrąża wyjątkowo słaby śpiew.
Te kompozycje są nieatrakcyjne. Są też nieatrakcyjnie wykonane, odegrane jedynie i to ma miejsce we wręcz prymitywnym "No Saint - No Sinner". Ogólnie BRAINSTORM tym razem albo przeładowuje te utwory, albo nadmiernie upraszcza tak, jak tu pozostawiając na placu boju gitary i nieradzącego sobie z tym wszystkim Francka. Cały czas się tu czeka na jakiś przełom, na coś na miarę BRAINSTORM z dawnych lat i mógłby tym być dynamiczny szybki zadziorny "Where Your Actions Lead You to Live" gdyby nie...no wychodzą wszystkie minusy skumulowane w jednym miejscu. To niekonkretne granie. Cała ta płyta jest niekonkretna. Nie można grać miękkiego heavy power napędzanego mocarną sekcją rytmiczną. To znaczy można, ale efekt jest taki jak na tej płycie i w "A Life on Hold" też. W zamykającym "My Own Hell" BRAINSTORM niebezpiecznie zbliża się do mniej udanych eksperymentów SYMPHORCE i tylko klawisze (!) tu są w stanie przykuć uwagę orientalnym motywem.
Brzmienie tej płyty jest gorsze niż poprzedniej, bardziej spłaszczone i z rozmytymi gitarami, takimi jakie odstręczały od kilku albumów SYMPHORCE. Eksplozywnego melodyjnego heavy power metalu z "Downburst' tu nie ma, nie ma też tyle klimatu co na LP z 2009 "Memorial Roots".
Grupa straciła kły dawnych lat a równocześnie nie jest gotowa do grania muzyki łagodniejszej w wyrazie. Bardzo to przeciętna płyta i jeśli realnie popatrzeć to najsłabszy LP Niemców w długiej karierze. Bywało, że nagrywali mniej udane płyty, ale zawsze "coś" w nich lub na nich było.
Coś, do czego można było potem choćby wyrywkowo wracać. Tu wracać nie ma do czego.
Ocena: 5,2/10
30.09.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Brainstorm - Midnight Ghost (2018)
tracklista:
1.Devil's Eye 04:36
2.Revealing the Darkness 04:46
3.Ravenous Minds 05:02
4.The Pyre 04:20
5.Jeanne Boulet (1764) 07:47
6.Divine Inner Ghost 04:38
7.When Pain Becomes Real 04:58
8.The Four Blessings 04:52
9.Haunting Voices 05:46
10.The Path 04:53
rok wydania: 2018
gatunek: power metal
kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andy B. Franck - śpiew
Milan Loncaric - gitara
Torsten Ihlenfeld - gitara
Antonio Ieva - gitara basowa
Dieter Bernert - perkusja
oraz :
Michael Rodenberg - instrumenty klawiszowe
Nowa płyta BRAINSTORM, wydana pod koniec września przez AFM Records.
W stabilnym od ponad dziesięciu lat składzie, ze stabilnym kontraktem z AFM Records BRAINSTORM nagrywa stabilne, albumy ze swoim zachowawczym power metalem środka zachowując stabilne liczne grono fanów. Oczekiwać czegoś nowego od BRAINSTORM jest tym samym, co oczekiwanie tego w przypadku GRAVE DIGGER, choć naturalnie obie grupy obracają się w nieco odmiennych muzycznych obszarach. BRAINSTORM to od lat elegancki układ kompozycji, wypolerowane brzmienie, wysoka kultura wykonania i ten charakterystyczny ryk bezzębnego lwa, który stara się podobać wszystkim, poza radiem.
Realnie w przypadku stylu "Midnight Ghots" mamy do czynienia z bezpośrednią kontynuacją muzycznej filozofii kilku poprzednich albumów. Melodie zagranych w średnich i średnio szybkich tempach Devil's Eye, Ravenous Minds, Divine Inner Ghost są udane, są też rozpoznawalne jako BRAINSTORM, co już nie jest takie dobre, bo słychać sięganie do własnych, stworzonych wcześniej zasobów. Melodyjnie toczy się pośpieszny pociąg The Pyre, z autentycznie power metalowymi gitarami, tyle że niepotrzebnie jest to łagodzone zbyt rockowym refrenem. No, fakt, BRAINSTORM gra tych, którzy nadmiaru mocy i drapieżności nie tolerują. Wszędzie przewija się ta nutka melancholii, delikatnego mroku, czasem wyrażonego bezpośrednio, jak ornamentacjach i wstępie Revealing the Darkness, bardzo dobrej kompozycji, stanowiącej kwintesencję stylu BRAINSTORM od lat. Ta mroczność nabiera epickiego wymiaru w Jeanne Boulet (1764), delikatnie rozpoczętym gitara akustyczną, z teatralnym drugim planem i znakomitym rozwinięciem, mogącym stanowić wzór dla REBELLION. Piękne refleksyjne zakończenie dodaje dodatkowego uroku. Naturalnie i tym razem grupa popełniła słabsze kawałki, jak trywialny płaczliwo - rockowy When Pain Becomes Real, czy sięgający gdzieś czasów "Memorial Roots" The Four Blessings z irytującym Łooołooo. Balladowy The Path na zakończenie tym razem poprawny, ale tylko, bo realnie trąci nieco dopompowaną stylistyką podobnych numerów grup z kręgu STRATOVARIUS. Natomiast Haunting Voices obrany nieco z kolczastych zadziorów przeszłości to w jakimś stopniu wypadkowa muzyki z grupy z lat 2000- 2008. Udany numer ze znakomitą pracą perkusji, monumentalnymi wstawkami i realną ambicją na pobudzenie wyobraźni słuchacza.
Zgranie tego zespołu nie podlega dyskusji, a wykonanie tego co przygotowali znakomite. Kilka solówek gitarowych i kilka zagrań Berneta wyrasta nawet ponad poziom uznany w przypadku BRAINSTORM za bardzo dobry. Cieszy bardzo dobra forma wokalna Francka, który śpiewa czysto, bez wysiłku w "górkach" i z łatwością pokonuje głębokie, mocne gitary. Bardzo dobre są tym razem także partie klawiszowe niezmordowanego we współpracy z BRAINSTORM Michaela Rodenberga.
Rewolucji w produkcji nie ma i wszystko brzmi tak, jak powinno brzmieć w BRAINSTORM. Tajemnicą jest to, co robi Sebastian Levermann (ORDEN OGAN), że jego mix i mastering to prawdziwy majstersztyk w polerowaniu szczegółów.
Można uważać BRAINSTORM za ustawionych metalowych cwaniaków, nie można jednak odmówić im biegłości w tym co robią. Żeby grać tak jak oni to, co oni grają, trzeba lat doświadczeń i talentu, którego im przecież przez dwadzieścia z górą lat nagrywania power metalu nie ubywa.
ocena: 8/10
new 11.10.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Brainstorm - Ambiguity (2000)
Tracklista:
1. Crush Depth 06:06
2. Tear Down the Walls 03:54
3. Beyond My Destiny 08:41
4. Arena 03:53
5. Coming Closer 05:52
6. Darkest Silence 00:54
7. Maharaja Palace 05:27
8. Far Away 05:47
9. Demonsion 06:36
10. Lost Unseen 06:14
11. Perception of Life 04:27
Rok wydania: 2000
Gatunek: power/progressive metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andy B. Franck- śpiew
Torsten Ihlenfeld - gitara
Milan Loncaric - gitara
Andreas Mailänder - gitara basowa
Dieter Bernert - perkusja
W roku 1999 nowym wokalistą BRAINSTORM został Andy B. Franck znany z SYMPHORCE i IVANHOE. Z nim został nagrany i wydany w lipcu 2000 przez Metal Blade album "Ambiguity".
Ta zmiana w jakiś sposób odbiła się także na samym stylu zespołu, który zaimplementował więcej akcentów thrash metalowych w riffach, typowe gang chórki oraz zagęścił atmosferę kompozycji, dając więcej mroku i nieco dźwiękowego brudu, a przede wszystkim pierwiastek progresywny, przejawiający się w stylu melodii i charakterze solówek.
Takie jest wprowadzenie w postaci Crush Depth i tak kurs zespół utrzymuje praktycznie przez cały czas. Szybki Tear Down the Walls i Lost Unseen zdecydowanie odnoszą się do tej samej kategorii, a rozbudowany Beyond My Destiny rozpoczynający się od łagodnego preludium to kompozycja w stylu melodic progressive z elementami para symfonicznymi. Rozległe wokale, budowanie smutnego klimatu... dobre, ale bardzo typowe. Wyraźnie słychać, że w takich utworach Franck spisuje się lepiej niż w siłowych numerach o power/thrashowym podłożu i tu zdecydowanie procentuje jego doświadczenie z IVANHOE. Ciężki power z bardziej dark wokalem jest też dobry (Arena), jednak gdyby porównać z podobnymi kompozycjami DARK AT DAWN raczej mocno przeciętny.
Tam, gdzie gitarzyści grają bardziej finezyjnie i ogólnie jest ostrzej (Coming Closer) trochę to przypomina stary HEATHEN, w Maharaja Palace natomiast korzystają z orientalnych motywów klawiszowych (gościnnie Michael Rodenberg !) i a kompozycja, choć też klasyczna dla ancient/orientalnych progressive numerów jest tu zdecydowanie się wyróżniająca. Wokale Francka doskonałe! Niestety, już łzawa ballada przy pianinie i smyczkach jest bezbarwna i realnie nie budzi żadnych emocji. Cóż, melodyjny heavy/power w Demonsion wynika z doświadczeń SYMPHORCE, na szczęście jeszcze nie tych najgorszych. W każdym razie jest to coś innego na tej płycie. Zresztą podobnie jak jedyny numer muzycznie epicki, rycerski heroiczny - Perception of Life w niemiecko/amerykańskim stylu. Dobre, owszem, ale jeśli cała płyta wypełniona by była taki utworami, to mogliby się jednak potknąć w paru miejscach tracklisty... Na specjalną uwagę zasługuje tu seria brawurowych ataków gitarowych i solówek. Chyba najbardziej ekscytujące fragmenty całe płyty w speedowych tempach.
Sascha Paeth jest twórca soundu i zrobił to soczyście i nowocześnie, unikając klasycznej niemieckiej toporności w brzmieniu instrumentów.
Ogólnie BRAINSTORM stworzył na ten LP muzykę ambitną, z pogranicza gatunków power i progressive, jednak same pomysły są dosyć typowe i ograne, nawet patrząc na rok 2000. Solidny album, ale raczej chyba mało kogo w pełni jest w stanie zadowolić.
ocena: 7,3/10
new 28.03.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Brainstorm - Metus Mortis (2001)
Tracklista: (wersja MB 3984-14384-2)
1. Metus Mortis 01:06
2. Blind Suffering 04:24
3. Shadowland 03:51
4. Checkmate in Red 04:29
5. Hollow Hideaway 04:25
6. Weakness Sows Its Seed 05:45
7. Into the Never 04:23
8. Under Lights 06:05
9. Cycles 04:28
10. Behind 04:26
11. Meet Me in the Dark 03:11
12.Strength of Will 03:43
Rok wydania: 2001
Gatunek: power metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andy B. Franck- śpiew
Torsten Ihlenfeld - gitara
Milan Loncaric - gitara
Andreas Mailänder - gitara basowa
Dieter Bernert - perkusja
oraz
Michael Rodenberg -instrumenty klawiszowe
W październiku 2001 roku BRAINSTORM przedstawił swój kolejny album nakładem Metal Blade.
Grupa odeszła od elementów progresywnych w swojej muzyce przechodząc na pozycje power metalu wzorowanego na USPM i stając się czołowym zespołem niemieckim grającym ciężki, masywny power metal w opcji po części heroicznej a po części introwertycznie ponurej i posępnej.
Przygniatający sound generowany przez dwie gitary i mocny wokal Francka jest siłą przewodnią dosyć szybkich i zwartych utworów z tej płyty. Melodie wyłaniają się przede wszystkim w refrenach Blind Suffering i Shadowland, ale już rytmicznie kroczący Checkmate in Red zawiera w sobie więcej, w tym pewne ornamentacje orientalne i więcej heroicznej epiki w refrenie, może także śladowe ilości podejścia progresywnego. Potrafią także wyjść poza dosyć duszny schemat w Hollow Hideaway, gdzie przestrzeni jest więcej, a para symfoniczne ozdobniki w planie drugim dodają głębi. Trzeba przyznać, że refren w tej kompozycji, majestatyczny i wyrazisty jest po prostu znakomity. Gdy przypominają sobie o swoich melodyjnych progresywnych inklinacjach, pojawia się wyjątkowo udany, miarowy i posępny w chwytliwy sposób Weakness Sows Its Seed, bujający w modern manierze w zapadającym w pamięć refrenie.
BRAINSTORM w takich kompozycjach jest znacznie bardziej interesujący niż w siłowym naśladowaniu USPM. A tak przedstawia się ryczący gitarami i nerwowym rytmem, naznaczony umiarkowaną brutalnością Into the Never oraz Cycles. W tej kategorii zapewne najlepiej prezentuje się lekko progresywny Behind, bardzo nadrabiający fantazyjnym refrenem. Szybkość nie jest im potrzebna, by stworzyć ponurą, duszną atmosferę w świetnym masywnym Under Lights i mogliby tak grać dłużej niż sześć minut. Niemcy zbliżają się tu do TAD MOROSE z Urbanem Breedem, a trzeba podkreślić, że Franck śpiewa w tej kompozycji wyśmienicie, zresztą jak w zdecydowanej większości na tej płycie. Drugą kompozycją wysokiej klasy w tym stylu jest Meet Me in the Dark, nieco bardziej dramatyczną i może bardziej amerykańską. Ciekawe, niepokojące solo gitarowe spośród innych bardzo dobrych solówek na tym albumie wyróżnia się oryginalnością.
Zakończenie jest heroiczne i dynamiczne w Strength of Will i pomimo kliku małych potknięć aranżacyjnych jest to jedna z najbardziej rozpoznawalnych kompozycji na tym albumie. Taki power metal BRAINSTORM zacznie grać częściej dopiero po latach.
Wyborne soczyste brzmienie gitar, basu i doskonałe blachy i bębny to wynik pracy Mistrza Achima Köhlera i jest to najlepszy sound BRAINSTORM z dotychczasowych. Uniknięto kopiowania typowego twardego i często płaskiego soundu USPM i mięsista głębia ma tu pierwszoplanowe znaczenie.
Album dla BRAINSTORM bardzo ważny, bo po pierwsze jednoznacznie przekonuje do Francka jako power metalowego wokalisty, a po drugie ustala pewien muzyczny kierunek zespołu na długie lata.
ocena: 8,2/10
new 18.04.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Brainstorm - Liquid Monster (2005)
Tracklista:
1. Worlds Are Comin' Through 04:55
2. Inside the Monster 04:55
3. All Those Words 04:05
4. Lifeline 03:05
5. Invisible Enemy 04:20
6. Heavenly 05:33
7. Painside 05:42
8. Despair to Drown 03:51
9. Mask of Life 05:20
10. Even Higher 04:22
11. Burns My Soul 05:13
Rok wydania: 2005
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andy B. Franck - śpiew
Torsten Ihlenfeld - gitara
Milan Loncaric - gitara
Andreas Mailänder - gitara basowa
Dieter Bernert - perkusja
oraz:
Ferdy Dörnberg - instrumenty klawiszowe
Michael Rodenberg - instrumenty klawiszowe (3,9)
Dwa lata po "Soul Tempation" Metal Blade wydaje "Liquid Monster".
Ukształtowany skład, ukształtowany styl, ukierunkowanie na określoną grupę słuchaczy.
Bez wątpienia jest to album kontynuacji z pewnymi modyfikacjami, które lekko odmieniły monotonię płyty poprzedniej, ale na pewno wpłynęły znacząco na ogólne polepszenie wartości muzycznej tego LP.
BRAINSTORM i jego siła to kombinacja potęgi dwu gitarowego ataku i mocy głosu Francka. Z pewnością ultra dynamiczne i kruszące Lifeline i Even Higher mogą się podobać każdemu, kto lubi mocny power metal, jednak te kompozycje giną nieco w natłoku po prostu dobrego grania BRAINSTORM w nieco wolniejszych numerach, jak Worlds Are Comin' Through, Burns My Soul i wielu innych. No właśnie, więcej tym razem grania wolniejszego w tempach umiarkowanych, z pewnymi przyspieszeniami i niestety próbami grania epickiego i heroicznego. Niestety, bo nie są próby specjalnie ciekawe w melodiach i niewiele wnoszące w jakże istotnych refrenach, które są często słabsze nawet od głównych motywów takich utworów jak Inside the Monster, Mask of Life, czy wzbogaconego o klawisze All Those Words. Jakoś to w pamięć nie zapada, poza świadomością, że Franck śpiewa wybornie. Gdy jednak trochę wracają do wczesnego stylu w swojej twórczości, to surowszy i bardziej dramatyczny Invisible Enemy prezentuje się bardzo dobrze, a w podobnym klimacie bardzo melodyjny Painside tylko nieco słabiej. Jest tu i metalowa ballada o odcieniu epickim Heavenly, bladziutka, nijaka i nic nie wnosi. BRAINSTORM czuje się najlepiej w zdecydowanych atakach i może pełen energii i lekko ponury Despair to Drown nie jest arcydziełem gatunku, ale rozległy refren i energia wykonania wyróżnia tę kompozycję wśród innych z tej płyty. Trochę brakuje na tej płycie wyrazistych solówek obu gitarzystów, za to z pewnością sekcja rytmiczna gra wyśmienicie, co słychać szczególnie w kompozycjach szybszych.
BRAINSTORM oczywiście już dosyć dawno wyszedł z obszaru raczej topornego soundu niemieckiego power metalu i ta płyta to kontynuacja brzmienia z XXI wieku, masywnego, głębokiego i soczystego, z doskonałą słyszalnością wszystkich instrumentów i wysuniętym wokalistą. Pod tym względem Mistrzowi Masteringu Achimowi Köhlerowi nic zarzucić nie można. W sumie BRAINSTORM przedstawił album zachowawczy, oparty na wypróbowanych patentach, jednak mimo ogólnego wrażenia tryskającej energii, bez większych przebłysków kompozycyjnych. Solidny BRAINSTORM dla swoich fanów, poza tym jednak nic, co przykuwałoby uwagę na dłużej.
ocena: 7,2/10
new 15.07.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Brainstorm - Downburst (2008)
Tracklista:
1. Falling Spiral Down 04:40
2. Fire Walk with Me 04:24
3. Stained with Sin 03:38
4. Redemption in Your Eyes 04:24
5. End in Sorrow 04:47
6. How Do You Feel 03:47
7. Protect Me from Myself 04:42
8. Surrounding Walls 04:10
9. Frozen 04:37
10. All Alone 04:14
Rok wydania: 2008
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andy B. Franck - śpiew
Torsten Ihlenfeld - gitara, gitara basowa
Milan Loncaric - gitara, gitara basowa
Dieter Bernert - perkusja
oraz:
Michael Rodenberg - instrumenty klawiszowe
Gdy wypracowuje się swój własny, łatwo rozpoznawalny styl i co najważniejsze ta muzyka ma swoje stałe i wiernego grono fanów, to zmieniać niczego nie należy. BRAINSTORM w styczniu 2008 nakłądem Metal Blade przedstawił właśnie taki typowy dla siebie kolejny LP. Tym razem było aż dwóch basistów z konieczności, bo w 2007 po 16 latach z grupą pożegnał się Andreas Mailänder i grupa nie zdecydowała się na przyjęcie następcy w czasie prac nad nowym materiałem.
BRAINSTORM. Niespodzianek nie ma, choć można wychwycić nieco mocniejszy i głębszy sound całości. Stosunkowo ciężko i brutalnie bywało już i wcześniej, więc tak naprawdę to kolejna odsłona ich wizji power metalu z wieku XXI.
Toczy się dosyć szybkim tempie ten ich walec w chłodnych i surowych, ale melodyjnych w refrenach Falling Spiral Down, Fire Walk with Me, Frozenczy też Protect Me from Myself, który jest jednym z najciekawszych utworów na tej płycie, łacząc potoczystą melodię z nutką heroiczną i wysublimowanym mrokiem, generowanym bardzo umiejętnie przez klawisze i współpracujące z nimi gitary.
Łagodniejszy, rytmiczny heavy/power, przyjaźniejszy w melodiach melodic modern metalowi, można usłyszeć w Stained with Sin i to wpadający w ucho kawałek, ale ogólnie mało odkrywczy i kierujący się ku mainstreamowi, którego do tej pory BRAINSTORM raczej unikał. Blisko stylistycznie jest także niezły, ale powszedni How Do You Feel. Jest na pewno ogólny ukłon w stronę tego nowocześniejszego grania metalu melodyjnego także w Redemption in Your Eyes i to z nutką melancholijno-sentymentalną i jeszcze wyraźniej to słychać w End in Sorrow, z zaznaczonym rysem symfonicznym. Rozmach, przestrzeń, nowoczesna aranżacja i jest bardzo dobrze, choć nie do końca to BRAINSTORM rozpoznawalny, no chyba że jako SYMPHORCE. Podobne wrażenia odnosi się w przypadku Surrounding Walls, choć ten utwór jest bardziej masywny. Nieco bezbarwne jest samo zakończenie w postaci All Alone i znowu słychać tu echa SYMPHORCE.
Kilka razy klawisze Michaela Rodenberga, który cały czas tworzy masywny, ale dyskretny plan drugi wysuwają się bardziej do przodu, chórki są nowocześniejsze niż w klasycznym niemieckim power metalu. Franck jest w formie wybornej i to słychać w każdej z tych kompozycji. Wydaje się jednak,ze gitarzyści grają raczej zachowawczo, słychać ich cały czas, ale gdy przychodzi do pokazania czegoś indywidualnego, to rzadko kiedy frapują w solach, sprytnie kryjąc się za dialogami obu gitar i graniu unisono.
Rodenberg stworzył na tym albumie nie tylko wysmakowane plany klawiszowe, ale i wraz z Paetchem wysokiej klasy sound, gdzie BRAINSTORM jest jako zespół barwny w barwach mocni nasyconych dla wszystkich bez wyjątku instrumentów.
Ogólnie jest to dobra płyta, ale generalnie po raz kolejny bez przebłysku kompozytorskiego geniuszu.
ocena: 7,2/10
new 11.08.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Brainstorm - Memorial Roots (2009)
Tracklista:
1. Forsake What I Believed 06:31
2. Shiver 03:17
3. The Conjunction of 7 Planets 06:34
4. Cross the Line 05:01
5. Nailed Down Dreams 05:37
6. Blood Still Stains 04:10
7. Ahimsa 04:21
8. The Final Stages of Decay 06:27
9. Victim 04:16
10. When No One Cares 03:19
11.Would You 05:11
Rok wydania: 2009
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andy B. Franck - śpiew
Torsten Ihlenfeld - gitara
Milan Loncaric - gitara
Antonio Ieva - gitara basowa
Dieter Bernert - perkusja
oraz:
Michael Rodenberg - instrumenty klawiszowe
Szybko po "Downburst" pojawia się nakładem AFM Records "Memorial Roots", szybko, bo już w październiku 2009.
Ano właśnie... AFM, a nie Metal Blade. A AFM Records wydaje muzykę, która zbyt ostra i brutalna w gatunku power metal być nie może. W składzie nowy basista Antonio Ieva.
Stąd może takie nudnawe tworzenie tajemniczego klimatu w otwierającym ten album, rozwlekłym Forsake What I Believed i taki nijaki power metal melodyjny środka w przyjaznym radio Shiver. Wygładzone brzmienie, zdjęty ciężar z gitar, co słychać od razu. The Conjunction of 7 Planets to takie melodyjne nudzenie w letnich barwach z udawaniem progressive melodic heavy i jakoś to zupełnie do oblicza BRAINSTORM nie pasuje. No i bas jest tu za ciężki to tego. Drugi taki sam usypiający "hit" to Nailed Down Dreams z sentymentalnymi strzelistymi chórkami w refrenach.
Zdjęcie ciężaru z gitar wpływa fatalnie na szybkie, nasycone gitarowymi atakami kompozycje w rodzaju Victim, Cross the Line, Ahimsa i to brzęczenie gitar jest słyszalne tym bardziej, że te melodie są po prostu słabe. Słabe w kategorii heroicznego grania, które jest tu tylko markowane. Tak jak w zupełnie bezbarwnym Blood Still Stains. No tak słabo BRAINSTORM to już dawno nie grał. Może jedynie Ahimsa ma pewne przebłyski, oczywiście, jeśli się lubi włoski flower power. Czeka się, czeka, że się obudzą pastelowego transu i coś zachwyci albo heroizmem, abo będzie bujać w powerowych klimatach. No przecież nie jest to po części infantylny w opcji epic The Final Stages of Decay. Tak to może sobie grać KALEDON. No, po prostu wspaniale! Poświęcili na coś sensownego trzy minuty w When No One Cares i tu przy pewnych zastrzeżeniach dotyczących wykorzystania planu klawiszowego coś zagrali na przyzwoitym poziomie, bo do killera daleko.... Taki rycerski melodic power w nowszej oprawie i bardziej przystępny dla opornych na real true metal. Próbując coś zrobić podobnie w kończącym ten album w zwykłej wersji Would You popłynęli z głównym nurtem nijakości tej muzyki to podsumowanie można określić jako "trafne".
Fatalnie dobrane brzmienie (no dzięki Sascha i Miro, dzięki !), przecięta forma wokalna Francka, gitarowa robota bez inwencji.
BRAINSTORM udaje kogoś, kim nie jest.
Bezzębny, farbowany tygrys.
ocena: 5,9/10
new 17.08.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Brainstorm - Firesoul (2014)
Tracklista:
1. Erased by the Dark 04:43
2. Firesoul 04:15
3. Descendants of the Fire 04:47
4. Entering Solitude 04:51
5. Recall the Real 06:21
6. Shadowseeker 04:04
7. Feed Me Lies 04:52
8. What Grows Inside 03:54
9. The Chosen 04:46
10....and I Wonder 05:31
Rok wydania: 2014
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andy B. Franck - śpiew
Milan Loncaric - gitara
Torsten Ihlenfeld - gitara
Antonio Ieva - bas
Dieter Bernert - perkusja
oraz
Michael Rodenberg - instrumenty klawiszowe
Przystępując do nagrania kolejnej po "On the Spur of the Moment" płyty BRAINSTORM zdał chyba sobie sprawę, że nie tędy droga. Płyta "Firesoul" wydana przez AFM Records w kwietniu 2014 roku stanowiła powrót zasadniczo do stylu z "Downburst" i było to posunięcie słuszne.
Słuszne w przypadku BRAINSTORM, który najbardziej imponuje w szybkich masywnych atakach prowadzonych przez Francka. Na tej płycie takie ataki są, ponadto jest i dążenie do zaprezentowania atrakcyjnych melodii i z tym jest już jednak gorzej. Najgorzej jest wtedy, gdy Franck przypomina sobie o SYMPHORCE, ożywiając jego upiory w takich kiepskich numerach melodic heavy/power jak... and I Wonder z markowanym podejściem progressive, czy też bezbarwnym Entering Solitude i nadmiernie udramatyzowanym The Chosen, który jest z nich jeszcze i tak najlepszy.
Wracając do bezwzględnych ataków. W połączeniu z romantycznym epickim refrenem bardzo dobrze to się prezentuje w Erased by the Dark, gdzie dodatkowo skromny plan symfoniczny nadaje specjalnego smaku i głębi. W tytułowym Firesoul można raczej się cieszyć tylko tą twardą semi thrashową pracą gitar, bo melodia jest standardowo dla BRAINSTORM mętna i przeciętna. Dobrze się słucha Descendants of the Firez w szybkim tempie, umiejętnie zwolnionym w kolejnym heroiczno-romantycznym refrenie z chórkami. Pełne pędu power metalowego granie, na jakie fani "mocnego" BRAINSTORM czekali sześć lat. Znakomity symfoniczny, gotycki wstęp do Recall the Real w dalszej części prowadzi niestety do tuzinkowego rozwinięcia, z napuszonym refrenem, przypominającym FREEDOM CALL na sterydach. Rozczarowanie. Zresztą Shadowseeker, mocny i dynamiczny to w sumie tylko trochę typowo niemieckiego kwadratowego heavy/power z teoretycznie epickim zacięciem. Klimatu tu brak, klimatu gatunku. To samo można powiedzieć i o What Grows Inside.
Najlepszy na płycie jest Feed Me Lies, który chyba najmniej tu brzmi jak BRAINSTORM i raczej słychać SINBREED. Doskonale tu zagrali potoczysty i porywający power metal i wszystko jest na swoim miejscu wraz z wysoko zaśpiewanym refrenem o naprawdę epickiej melodii w poetyckiej odmianie. Piękny utwór!
W opcji wykonania ta muzyka została zagrana znakomicie. Franck śpiewa wybornie i dawno już nie był w takiej formie, jest sporo bardzo dobrych solówek (Feed Me Lies!), jest pewna siebie gra sekcji rytmicznej. Dawno już i chyba nawet nie na "Downburst" ta ekipa nie błyszczała tak bardzo od strony technicznej.
Ponadto, wreszcie można usunąć w kąt narzekania na brzmienie. Tym razem produkcja jest rewelacyjna i zachwycają mocne, gęste, głębokie gitary, potężny bas i niesamowicie zrobione bębny. Wzorcowy, optymalny dla BRAINSTORM sound stworzony (czy raczej przywrócony) przez Mistrza Achima Köhlera.
Powrót BRAINSTORM do grania cięższego, mocniejszego i bardziej dla tej grupy swoistego.
ocena: 7,3/10
new 21.08.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Brainstorm - Scary Creatures (2016)
Tracklista:
1. The World to See 05:12
2. How Much Can You Take 04:14
3. We Are... 05:29
4. Where Angels Dream 04:40
5. Scary Creatures 05:29
6. Twisted Ways 05:25
7. Caressed by the Blackness 04:31
8. Scars in Your Eyes 04:27
9. Take Me to the Never 05:07
10.Sky Among the Clouds 05:04
Rok wydania: 2016
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andy B. Franck - śpiew
Milan Loncaric - gitara
Torsten Ihlenfeld - gitara
Antonio Ieva - gitara basowa
Dieter Bernert - perkusja
oraz
Michael Rodenberg - instrumenty klawiszowe
W styczniu 2016, ponownie nakładem AFM Records BRAINSTORM prezentuje album "Scary Creatures".
Udział wzięły dzieci członków zespołu w chórkach i wokalach pobocznych, ale z muzyką dla dzieci do czynienia tu nie mamy.
BRAINSTORM gra po swojemu i rozpoznawanie mocny, soczysty power metal, będący w prostej linii kontynuacją muzyki z "Firestorm". Także w opcji doprawdy umiarkowanie interesujących tylko melodii, skrywających się w gąszczu potężnych masywnych power metalowych riffów, jak w The World to See, Where Angels Dream i bezradność przejawia się najmocniej w refrenach, bo co to za refren w Twisted Ways? Absolutnie przeciętny. Są tu także kompozycje po prostu słabe ogólnie i na pewno taką jest nijaki Caressed by the Blackness. Dużo niby epickiego napinania się, a efekt mierny.
Jest także i wolniej, bardziej ponuro, bardziej posępnie w pełnych chórków How Much Can You Take i Scary Creatures, ale ta atmosfera niby z horroru specjalnie nie przeraża i raczej nudzi. Tym razem tych wszystkich chórków jest za dużo i drażnią po prostu w przeciętnym, nijakim pod każdym względem We Are... i tylko bas tu fajnie chodzi. Bardziej poetycko i romantycznie, a zarazem wzniośle jest w Scars in Your Eyes i tu pojawiają się najlepsze riffowe partie gitarzystów, ale tylko oni zasługują w tej kompozycji na uwagę. Take Me to the Never to taki numer, gdzie wszystkiego jest za dużo i jest nawet modern metalowa rytmika riffowa miejscami, suma jest jednak poniżej oczekiwań i jakiś przewodni motyw się gubi.
Na koniec mała kompromitacja w postaci melodic power metalowego Sky Among the Clouds, o który można by raczej posądzić FREEDOM CALL.
Franck śpiewa znakomicie, instrumentalnie bardzo dobrze, choć tym razem sola są w ogólnej masie co najwyżej dobre.
Jeśli chcieli tu kogoś nieco postraszyć i opowiedzieć historię z dreszczykiem, to może udało się to chyba w przypadku małych dzieci. Większe dzieci mogą się cieszyć wspaniałą produkcją i zachwycającym "brainstormowym" soundem autorstwa Mistrza Achima Köhlera i tylko tym.
To taka bombonierka przepięknie opakowana, ale czekoladki w środku takie sobie...
ocena: 6,2/10
new 22.08.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
Dołączył: 04.02.2016
Liczba postów:11.250
Brainstorm - Wall of Skulls (2021)
tracklista:
1.Devil's Eye 04:36
2.Where Ravens Fly 04:15
3.Ravenous Minds 05:02
4.The Pyre 04:20
5.Jeanne Boulet (1764) 07:47
6.Divine Inner Ghost 04:38
7.When Pain Becomes Real 04:58
8.The Four Blessings 04:52
9.Haunting Voices 05:46
10.The Path 04:53
rok wydania: 2021
gatunek: power metal
kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andy B. Franck - śpiew
Milan Loncaric - gitara
Torsten Ihlenfeld - gitara
Antonio Ieva - gitara basowa
Dieter Bernert - perkusja
17 września nakładem AFM Records pojawiła się kolejna płyta BRAINSTORM. BRAINSTORM to Firma, BRAINSTORM to Instytucja, BRAINSTORM to coś, bez czego trudno sobie wyobrazić niemiecką i europejską scenę metalową. I taki udany album nagrali w roku 2018...
Fajnie się to wszystko zaczyna po gregoriańskich chorałach Chamber Thirteen w dynamicznym i masywnym, melodyjnym i heroicznym Where Ravens Fly. Taka jeszcze bardziej atrakcyjna kontynuacja stylu LP "Midnight Ghost". Potem jest łagodniej i bardziej nastrojowo w wolniejszym Solitude i jest dobrze, choć w takim rozpoznawalnym i przewidywalnym stylu niemieckiego power metalu spoza kręgu nawalania bez ładu i składu, proponowanego w Zagłębiu Ruhry. Bardzo ładne solo, choć refren pozostawia pewien niedosyt jednak... W Escape the Silence zaśpiewał gościnnie Peter "Peavy" Wagner z RAGE i warto przy tej okazji przypomnieć, że tego samego dnia co premiera nowej płyty BRAINSTORM, miała miejsce także premiera nowego albumu RAGE. O samej kompozycji trudno coś powiedzieć poza tym, że jest to taki numer zespołu, który jest po prostu power metalem BRAINSTORM bez historii i bez melodii, która by w pamięć jakoś zapadała. Jasne jest tylko to, że najważniejsza jest ucieczka w ciszę, bo to klaruje Franck co chwilę od początku do końca. W Turn Off the Light pojawia się w partiach wokalnych Sebastian "Seeb" Levermann i to taki kolejny melodyjny power metal środka z dosyć ogranym już motywem głównym, ale gitary ryczą przekonująco i potężnie. Ekipa miała już gorsze kawałki w podobnym stylu w przeszłości, ale na albumie z 2018 ta kompozycja byłaby gdzieś na końcu stawki. Balladowy metalowy song Glory Disappears ma chyba przyciągnąć do BRAINSTORM także fanów FREEDOM CALL, pod warunkiem, że brzmienie się nie okaże za mocne, natomiast My Dystopia to po raz kolejny taki power metal muzycznie bez historii, z refrenem melodyjnym i bezpiecznym w obszarach power metalowej refleksyjności. W kiepskim End of My Innocence straszą duchy SYMPHORCE i może zamiast umieszczać takie rzeczy na płycie BRAINSTORM, trzeba reaktywować SYMPHORCE? Powtarza się nieco nieszczera ogólnie na tej płycie pompatyczność w Stigmatized (Shadows Fall), utworze niezłym, ale po raz kolejny zbudowanym na bardzo ogranych już przez zespół riffach. Fakt, jest tu taki fragment z power metalem ponurym i twardym i ten akurat jest oryginalny. Grzecznie, bezpiecznie i nudno jest w romantycznym Holding On z nieco naiwnym muzycznie refrenem, a na koniec jakoś tak bardziej świeżo, jeśli chodzi o styl melodii tej płyty w I, the Deceiver, chociaż stylistycznie to bardziej pasuje do WIZARD.
Tak doświadczonej ekipy od strony wykonania oceniać nie wypada. Można jednak podkreślić wyborną formę wokalną frontmana oraz zwrócić uwagę na to, że gitarzyści grywali już w BRAINSTORM bardziej technicznie zaawansowane i ciekawsze solówki. Mix i mastering zrobiony przez Levermanna jest fenomenalny. Ultra soczyste brzmienie gitar, sound głęboki, masywny, zdecydowanie klasyczny dla BRAINSTORM, niuanse poszczególnych instrumentów perkusyjnych zrobione arcymistrzowsko, bas dudni i huczy. Wspaniała robota i kim dla Włoch jest Simone Mularoni, tym dla Niemiec jest "Seeb". To aksjomat.
BRAINSTORM chce być na tym albumie liderem środka sceny power metalowej, przystępnym dla wszystkich, prostodusznie heroicznym, przebojowym, bez celowania w listy przebojów metalowych. Zajmuje bezpieczne, zachowawcze pozycje, tak by nikogo nie odstraszyć, każdego czymś tam przyciągnąć. Zaczyna się to wszystko tak, jakby chcieli zrobić konkurencję nieśmiertelnemu "Master Creator" SINBREED, ale ostatecznie to tylko dobra płyta. Rutyna zabija muzykę.
ocena: 7/10
new 18.09.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
|