Traveler
#1
Traveler - Traveler (2019)

[Obrazek: R-13217698-1550146942-4166.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Starbreaker 05:41
2.Street Machine 04:40
3.Behind the Iron 04:37
4.Konamized 02:09
5.Up to You 03:47
6.Fallen Heroes 05:58
7.Mindless Maze 06:17
8.Speed Queen 05:28

rok wydania: 2019
gatunek: heavy metal
kraj: Kanada

skład zespołu:
Jean-Pierre Abboud - śpiew
Matt Ries - gitara
Toryin Schadlich - gitara
Dave Arnold - gitara basowa
Chad Vallier - perkusja

Gdy ten założony w 2017 w Calgary zespół wydał w 2018 swoje pierwsze nagrania demo, pojawiły się dosyć śmiałe głosy, że "to będzie TO!".
Z tym entuzjazmem w przypadku grup kanadyjskich należy zachować daleko idącą ostrożność, bo nie każdy band stamtąd to BOREALIS czy STRIKER i chyba więcej tam muzycznych potworków w stylu CAULDRON. Akurat jeśli chodzi o TRAVELER, to nie jest to spęd debiutantów. Ries to gitarzysta uznany i zbierający pozytywne recenzje za HROM czy GATEKRASHOR, Arnaud to ex basista STRIKER z najlepszych lat tego zespołu. No i wokalista. To Jean-Pierre Abboud z epic heavy metalowego GATEKEEPER, który to zespół wydał swój pierwszy LP  w roku ubiegłym i niczym mnie nie zachwycił, podobnie jak sam Abboud.

Debiut TRAVELER pojawił się już w lutym 2019 za sprawą włoskiej wytwórni Gates Of Hell, no i faktycznie, jest tutaj jeden bardzo dobry heavy metalowy utwór Fallen Heroes w tradycyjnym epickim stylu bliskim muzyce tego rodzaju z USA, inteligentnie rozplanowany i mający swój specyficzny klimat.
Natomiast cała reszta jest po prostu kapitalna!
"To jest TO!" STRIKER z debiutu spotyka niemiecką czołówkę NWOGHM z BLACKSLASH na czele i TRAVELER rozgrywa niesamowity killer za kllerem, poczynając od porywającego Starbreaker. Co za energia, co za moc i precyzja, co za zgranie! No i Jean-Pierre Abboud! Po prostu totalnie odmieniony, charyzmatyczny i śpiewający bezbłędnie technicznie wokalista. Wyborny, po prostu wyborny, a śpiew w tej akurat kompozycji powinien być nagrodzony specjalnym Złotym Pomnikiem. Miazga!
To, co robią gitarzyści na tej płycie, zachwyca. Z jaką lekkością przeplatają się ich gitary, jakie ostre jak brzytwy grają sola, no i ile wydobywają przy tym niezapomnianych melodii w tradycyjnym metalowym stylu. To wszystko jest proste jak BLACKSLASH, ale jaka to gracja i polot. Jak w Street Machine czy w Behind the Iron. No wróć, w Behind the Iron to trzeba się było mocno napracować, żeby uzyskać taki zestaw riffów i jeszcze dodać do tego maidenowskich ozdobników. Albo taka miniatura instrumentalna Konamized. Małe arcydziełko odegrane na luzie i wskazujące po raz kolejny na kunszt gitarzystów. Zniszczenie trwające dwie minuty. Up to You to to, co najlepsze w STRIKER (kiedyś), a Mindless Maze to przykład, jak buduje się inteligentnie pomyślany numer. Co za refren, co za potężne uporczywe ogrywanie zestawu genialnie poukładanych riffów! No i na koniec Speed Queen.  Elegancja speedu, epicka gładkość i ząb legendarnego EXCITER. Arcymistrzostwo.

Twarda, kompetentna i pełna werwy sekcja rytmiczna napędza to wszystko. Mimo że ten album został nagrany skromnymi środkami, brzmi fantastycznie przejrzyście, szczególnie urzekając powermetalowym soundem gitar. Dobór i układ kompozycji wyjątkowo staranny. Absolutny olschoolowy profesjonalizm. Fallen Heroes jest tylko bardzo dobry, czy wobec tego ta płyta zasługuje na najwyższą ocenę? Bez wątpienia tak. Ma tyle dodatkowych atutów w każdym możliwym aspekcie...
Hail to Calgary!


ocena: 10/10

new 22.02.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Traveler - Termination Shock (2020)

[Obrazek: R-15114185-1586859483-8520.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Shaded Mirror 05:38
2.Termination Shock 04:22
3.Foreverman 05:07
4.Diary of a Maiden 06:12
5.STK 03:41
6.After the Future 05:33
7.Deepspace 04:04
8.Terra Exodus 05:37

rok wydania: 2020
gatunek: heavy metal
kraj: Kanada

skład zespołu:
Jean-Pierre Abboud - śpiew
Matt Ries - gitara
Toryin Schadlich - gitara
Dave Arnold - gitara basowa
Chad Vallier - perkusja


Metalowy Potwór z Calgary szybko powraca z drugą płytą. W kwietniu 2020 ponownie w ramach kontraktu z Gates Of Hell Records.

Jak to dobrze, że grupa kontynuuje swój styl stanowiący wypadkową najlepszego grania STRIKER i NWOGHM, przy czy teraz można zdecydowanie mówić już o ugruntowaniu się New Wave Of Canadian Heavy Metal na poziomie bardzo wysokim. Calgary liderem! Fenomenalny początek to dynamiczny i zadziorny Shaded Mirror, cała moc TRAVELER jest tu skupiona, no i wokalne popisy Jean-Pierre są niesamowite po raz kolejny. Te ostre jak brzytwa i zarazem drapieżne zaśpiewy to maestria. Pełne werwy natarcia gitarzystów w Termination Shock (wyborny pojedynek!) tchną surowością niemal w manierze RAVEN, a wokal  przeszywa nieboskłon i to jak Abboud śpiewa "RIP" jest godne złotego medalu. Piękny luz i swoboda w riffowaniu, jakże klasycznym, w Foreverman gdzie chwytliwa przebojowość łączy się z bardziej podniosłymi i monumentalnymi partiami, to kolejny przykład klasy tej ekipy.
No i Diary of a Maiden. Wszystko, co najlepsze w najbardziej tradycyjnym metalu, w dynamicznym początku, a potem jakże nostalgiczne reminiscencje najwspanialszych metalowych balladowych songów lat 80tych. I IRON MAIDEN oczywiście także. Wspaniale to zrobili! Jaka to dumna galopada! I dalej atakują w prostym, zadziornym i eksplozywnym STK, najkrótszym na płycie, ale pełnym muzycznej treści. Ile tu jest gitarowych smaczków!
Nostalgiczny balladowy song na takiej płycie być powinien. Musi być. Z tym często bywa różnie i dostajemy blade kawałki bez historii i klimatu. Nie tym razem. TRAVER oferuje wysublimowany After the Future, gdzie w pewnym momencie przechodzą do zachwycającego, pełnego porywających motywów natarcia i są po prostu po raz kolejny wspaniali. I zaraz potem speedowo w posuwającym się tornado ultra klasycznym w formie Deepspace. Być może najwięcej tu klasyki w stylu amerykańskim i to czerpiącej z najlepszych możliwych źródeł. A na koniec dewastują w elektryzującym Terra Exodus, gdzie tempa się zmieniają, a wpływy i powiązania z wczesnym STRIKER przybierają jeszcze bardziej realną formę, bo sola gra gościnnie Ian Sandercock. Zapewne w roku 2010 nie przypuszczał on, że dziesięć lat później będzie miał okazję wziąć udział w kontynuacji swoich muzycznych idei.

Kapitalne sola, kapitalny wokal, kapitalna gra sekcji rytmicznej, przy czym warto zwrócić uwagę na kilka zdumiewających basowych natarć Dave Arnolda. A można je wyłowić, bo produkcja jest bardzo klarowna i po raz drugi Jan Loncik spisał się, jak należy, minimalnie tylko wyostrzając sound z debiutu tej grupy i nadając perkusji większą głębię i przestrzenność.

TRAVELER, Metalowy Potwór z Calgary sieje zniszczenie po raz drugi. Fenomenalna ekipa!


ocena: 10/10

new 25.04.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Traveler - Prequel to Madness (2024)

[Obrazek: MzktNDQ3Mi5wbmc.jpeg]

tracklista:
1.Mayday 01:15
2.Take the Wheel 03:36
3.Dark Skull 03:58
4.The Law 03:29
5.Rebels of Earth 05:12
6.Heavy Hearts 04:18
7.No Fate 04:24
8.Vagrants of Time 04:59
9.Prequel to Madness 07:17

rok wydania: 2024
gatunek: heavy metal
kraj: USA

skład zespołu:
Jean-Pierre Abboud - śpiew
Matt Ries - gitara
Toryin Schadlich - gitara
Dave Arnold - gitara basowa (1-5)
Chad Vallier - perkusja (1-5)
Jake Axl Wendt - gitara basowa (6-9)
Nolan Benedetti - perkusja (6-9)


TRAVELER, bazujący obecnie nie w Kanadzie, a w USA w Williamston (Michigan) w trakcie nagrań tego albumu przeżył zmianę sekcji rytmicznej i druga część płyty została nagrana już w innym składzie z muzykami HROM z Calgary, jednak płyta ukazała się nakładem greckiej wytwórni No Remorse Records w lutym 2024 z pewnym tylko opóźnieniem.

Kto ma grać porywający NWOTHM, jak nie Kanadyjczycy wywodzący się z Calgary? Ależ niesamowite, mordercze otwarcie w postaci Take the Wheel tu serwują i szybkość się tu łączy z ozdobnikami w stylu IRON MAIDEN oraz bojową i dumną melodią. No i ten fenomenalny pojedynek gitarowy Matt Ries vs Toryin Schadlich. Absolutny killer!
Niestety, Dark Skull to tylko taki poprawny tradycyjny heavy z dosyć ogranymi motywami amerykańskimi i to zdecydowanie jedna ze słabszych kompozycji w dorobku zespołu. Gdy grają szybciej, to jednak grają lepiej i rytmiczny miejscami niemal speedowy The Law to już taki TRAVELER, którego warto słuchać. Bojowo, melodyjnie i energicznie. Spokojnie i z dużą dozą elegancji posuwają się do przodu w Rebels of Earth z pięknie skonstruowanymi przejściami do zwrotek i łagodnie bujającą główną linią melodii. I zaskakują w części drugiej, ostrzejszej i majestatycznej w wybornym fragmencie z solówkami. Ci gitarzyści to potęga. Epicki dramatyzm emanuje z No Fate i ta kompozycja wypada także bardzo okazale, choć jest nieco gitarowo w motywach przewodnich prostsza niż inne. Majestat, metalowy majestat w ultra heroicznym Vagrants of Time, gdzie się za bardzo nie spieszą, bo i po co? Zniszczenie! I kolejny pojedynek gitarzystów na światowym poziomie. O ile gitarzyści i obie sekcje rytmiczne grają wybornie i miejscami po prostu brawurowo, to jakoś Jean-Pierre Abboud wypada na tym tle trochę gorzej niż poprzednio. Trudno powiedzieć czemu, ale jednak to jest jego słabszy niż na poprzednich albumach TRAVELER występ. Niemniej, w ostrym i heroicznym Heavy Hearts zachwyca i tu się słucha przede wszystkim jego. Nawet gitarzyści grają takie bardziej stonowane sola z nutą melancholii by Jean-Pierre Abboud mógł za chwilę powrócić w glorii chwały.
Najdłuższy tytułowy Prequel to Madness pozostawiono na koniec. Jest szybciej niż by można było oczekiwać i od razu zwiastuje to, że gitarzyści tu będą stanowić postacie pierwszoplanowe. Super szybki początek i Jean-Pierre dodatkowo napędza tę nieubłaganie prącą do przodu metalową machinę. I tak nastrojowo i patetycznie się to potem rozwija w znacznie wolniejszym tempie. Ta kompozycja nie pozwala się nudzić, bo nagle znowu wchodzą w speedowe tempa, atakują zaciekle gitarzyści, a perkusista bombarduje w atomowym stylu. Mistrzostwo!

Mastering wykonał zupełnie nieznany Dajaun Martineau i pod tym względem jest dobrze, ale to jednak nie jest Collin Jordan i słynne studio The Boiler Room Mastering w Chicago oraz sound z poprzedniej płyty.
Można sobie nieco pomarudzić i ponarzekać na to, czy tamto, ale to jest nadal Wielki TRAVER. I nie tylko ze względu na "Take the Wheel". Oni po prostu czują, czym jest NWOTHM.


ocena: 9,7/10

new 28.02.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości