Absolute Power
#1
Absolute Power - Absolute Power (2011)

[Obrazek: 66852_absolute_power_absolute_power.jpg]

Tracklista:
01. Absolute Power 04:43
02. Sea Of Horns 04:32
03. Raging Pursuer 04:18
04. Land Of Steel 04:37
05. The Hidden Battle 02:11
06. Secrets 04:02
07. Full Metal Roar 03:06
08. Standard Bearer 03:40
09. Forbidden Fruit 03:04
10. Circles 02:02
11. Faster Than The Speed Of Evil 03:36

Rok wydania: 2011
Gatunek: Traditional Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Somon Efemey - śpiew
John Walker - gitara
Mitch Harris - gitara
Rus Russel - gitara
Paul Harrington - gitara
Shane Embury- bas
Ashley Groom - bas
Ian Treacey - perkusja

Tak. Shane Embury i Mitch Harris grają power metal i classic heavy. Tych znanych i mniej znanych postaci jest tu więcej, w tym także wśród gości, bo jest i "Ripper" Owens i Brian Tattler z DIAMOND HEAD. Jest wszystko w tym nowym, metalowym projekcie zaprezentowanym w maju 2011 poza dobrą muzyką.

To, że z UK od lat już trudno spodziewać się czegoś interesującego w tradycyjnych odmianach to reguła i nieliczne wyjątki to tylko potwierdzają.
Schematyzm i nuda to cecha, jaką teraz można przypisać większości zespołów brytyjskich i ABSOLUTE POWER jest tego klasycznym przykładem. Album wypełniają ograne do bólu utwory, naśladujące słabsze kompozycje HALFORD, pojawia się i judasowy styl z "Painkiller" w wielu miejscach i paskudne refreny, przeciągane w nieskończoność. Ciągnie się to bardzo jak w "Land Of Steel", gdzie true granie miesza się z hard rockiem i kompromitującymi chórkami w tle. Ogólnie refreny w stylu traditional heavy metal/hard rock wmontowane w power i heavy powerowe zwrotki to w tym przypadku nieporozumienie. To porażka, jak w "Secrets" czy niby nowocześniej rozwiązanym "Full Metal Roar". Poraża niski poziom samych kompozycji. Wystarczy posłuchać trywialnego, amatorskiego "Standard Bearer" albo rozłażącego się w szwach "Forbidden Fruit" z refrenem w stylu niemieckich grup ligi podwórkowej, grających heavy metal albo akustycznej mini ballady "Circles".
Co wnosi do tego wszystkiego speed power heavy "Faster Than The Speed Of Evil"? Też nic.

Przeciętny wokal, nieciekawe sola i ogólny rzemieślniczy poziom wykonania. Jeśli coś jest lepsze, to perkusja, trudno słuchać jej jednak przecież przez cały czas.
Co z tego, że brzmienie jest bardzo dobre. Teraz to już stało się normą.
Taka płyta nagrana przez całkowitych debiutantów mogłaby być skwitowana stwierdzeniem - "każdy może grać metal, nie każdy musi tego słuchać", jednak tu zaangażowane są znane nazwiska, które się pod tym szyldem po prostu kompromitują.


Ocena: 3/10

9.05.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości