Acolyte
#1
Acolyte - Oceans of Blood (2007)

[Obrazek: R-9490244-1560265264-1706.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Brake of Dawn (nstrumental) 02:25
2. Vultures 03:14
3. I Have Become 05:45
4. False Heaven 04:47
5. Birth is the Beginning 05:26
6. Brand New Beast 12:35
7. Mist Through the Nigh 05:31
8. Nocturne (Fugue In B Minor) 02:21
9. Oceans of Blood 20:04

Rok wydania: 2007
Gatunek: Progressive Melodic Power Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Hannibal - śpiew
Lazarus Varla - gitara
Nick Laskos - gitara
Eleni Milaraki - instrumenty klawiszowe
Stavros Konstadopoulous - bas
Simos Ladithis - perkusja

Zespół ten, prowadzony przez Lazarusa Varla nagrał tylko ten jeden album i obecnie ze składu pozostał tylko lider, a dalsze losy tego projektu są niepewne.

Grupa zaprezentowała podejście do power metalu nieco inne niż zazwyczaj kojarzy się ze sceną grecką. Epicki pierwiastek i helleńska surowość to tu bardziej tło dla pokazania kompozycji złożonych, o wieloplanowej realizacji i wykorzystaniu elementów muzyki symfonicznej, motywów klasycznych i folkowych. Wiele kompozycji jak „False Heaven” znakomicie się zaczyna, ale potem jakoś jest kłopot z rozwinięciem tego. Czasem jest bardzo nieciekawie jak w „Birth is the Beginning”. Centralnym punktem albumu jest rozbudowany symfoniczno epicki ponad 12 minutowy „Brand New Beast”, dosyć ciężki, dosyć mroczny będący skrzyżowaniem wpływów amerykańskich i włoskich. Za długi i trochę bez treści z zadęciem na progresywność. ”Mist Through the Night” spełnia tu rolę semi akustycznej ballady i też jakoś nie robi większego wrażenia. Najważniejszą kompozycją na płycie jest trwający 20 minut utwór „Oceans of Blood” mocno progresywny, w dużej mierze wypełniony gitarowymi popisami i pewną dawką klawiszowych pasaży, które na tej płycie są dosyć przeciętne. Warto dodać, że na tym instrumencie gra tu jedyna w składzie pani Eleni Milaraki. Nieco też tu folku średniowiecznego i ogólnie kompozycja mocno przemieszana stylistycznie.
Wokal jest bardzo nierówny - momentami świetnie wpasowany i emocjonalny, ale często drażniący przesadnym "operowym" zacięciem, do którego Hannibal specjalnych predyspozycji nie ma. Sam Varla prezentuje się jako znakomity gitarzysta wyraźnie zafascynowany graniem z lat 70tych. Widać, że jego umiejętności są doceniane, bo dostaje tu spore pole do popisu - sola są przedniej jakości długie i finezyjne, pełne odniesień do neoklasyki, a nawet zagrań odległych od szeroko pojmowanego rocka.


Brzmienie nie jest złe, przy czym produkcja raczej skromna i zapewne przy większym budżecie uzyskano by efekt lepszy, szczególnie w aspekcie wieloplanowości, która tu odgrywa dużą rolę.
Mam wrażenie, że trochę za wiele różności próbowano zmieścić na tej płycie, dlatego nie trafia ona całościowo do żadnej grupy słuchaczy. Granie ambitne, ale przekombinowane.


Ocena: 6.5/10

23.09.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości