06.04.2019, 17:15:10
Annihilator - Schizo Deluxe (2005)
Tracklista:
1. Maximum Satan 04:36
2. Drive 04:58
3. Warbird 04:42
4. Plasma Zombies 04:45
5. Invite It 04:57
6. Like Father, Like Gun 04:20
7. Pride 04:56
8. Too Far Gone 04:23
8. Too Far Gone 04:23
9. Clare 06:46
10. Something Witchy 05:22
11. Weapon X 03:33
11. Weapon X 03:33
Rok wydania: 2005
Gatunek: modern thrash/groove/power metal
Kraj: Kanada
Skład:
Dave Padden - śpiew
Jeff Waters - gitara, gitara basowa, śpiew ( "Too Far Gone")
Tony Chappelle- perkusja
W roku 2005 Waters wpadł w objęcia schizofrenii. Oczywiście tylko muzycznie.
Schizofreniczne podejście do nowego w metalu ( nie mylić z Nu- Metalem !) wyraził na albumie "Schizo Deluxe", idąc dalej po niejasnej drodze eksperymentu, z nowym perkusistą Tonym Chapelle. Został Padden, ale co ciekawe akurat do niego pretensji tym razem mieć nie można. Właściwy człowiek na właściwym miejscu i jak ryczy to robi to z gracją, a w monetach boysbendowych zaśpiewów brzmi bardzo przekonująco.
Zasadniczo Padden ryczy przez większa część albumu, wypełnionego przede wszystkim brutalnymi kompozycjami w stylu modern post thrashowymi, których przez wzgląd na sympatię dla Watersa nie będę przyrównywać do thrashcore.
No, po prostu takie nowoczesne napieprzanie wsparte techniką Watersa i słuchowiskowymi wstawkami rodem z tanich horrorów i thrillerów. A to telefon zadzwoni, a to ktoś się tam gorzej na umyśle czuje... takie tam.
Waters w tym wszystkim jest konsekwentny w braku kreatywności i realnie te kawałki są do siebie mocno podobne, a melodie oczywiście raczej ubogie. Suche granie, przywodzące na myśl "Remains" rozegrany (przepraszam) w metalcore'wej manierze. Pewne nadzieje na lepsze granie daje tylko bardziej konwencjonalny Invite It, który stanowi jakby uwspółcześnioną reminiscencję czegoś z "Never, Neverland". Bardzo dobre solo Watersa i bardzo dobry wokal Paddena (tak, tak!). Jeden raz Waters sam staje za mikrofonem w Too Far Gone i to jest klasowy kawałek mimo określonej prostoty, jak na styl Jeffa rzecz jasna. Jest to jednak określona moc nieskomplikowania i może w tym kierunku należało zrobić więcej na całej płycie. Plasma Zombies jest kwintesencją tego albumu i wystarczy tylko tego posłuchać, by nie zawracać sobie głowy resztą.
Kawałki bardziej brutalne zawierają nieco groove i te i fragmenty, które je zawierają, są przyjemniejsze. Tam jednak, gdzie jest paranoja na siłę jest paskudnie, jak chociażby Clare. Gdzieś tam pojawiają się także od czasu do czasu łagodne zaśpiewy Paddena w ramach wycieczek w kierunku melodic modern metalu w szczątkowej formie.
Waters zagrał świetnie, Padden zaśpiewał jak nigdy dobrze, Chappelle rewelacja.
Nowoczesne wysycone brzmienie bardzo ciekawe zarówno Waters (producent) jak i Chris Coldrick (mastering), zrobili kawał dobrej roboty. W tych aspektach jest wspaniale.
Brakuje tylko dobrej muzyki.
Schizo tak, jest, Deluxe wcale.
ocena: 3,5/10
new 6.04.2019
Schizofreniczne podejście do nowego w metalu ( nie mylić z Nu- Metalem !) wyraził na albumie "Schizo Deluxe", idąc dalej po niejasnej drodze eksperymentu, z nowym perkusistą Tonym Chapelle. Został Padden, ale co ciekawe akurat do niego pretensji tym razem mieć nie można. Właściwy człowiek na właściwym miejscu i jak ryczy to robi to z gracją, a w monetach boysbendowych zaśpiewów brzmi bardzo przekonująco.
Zasadniczo Padden ryczy przez większa część albumu, wypełnionego przede wszystkim brutalnymi kompozycjami w stylu modern post thrashowymi, których przez wzgląd na sympatię dla Watersa nie będę przyrównywać do thrashcore.
No, po prostu takie nowoczesne napieprzanie wsparte techniką Watersa i słuchowiskowymi wstawkami rodem z tanich horrorów i thrillerów. A to telefon zadzwoni, a to ktoś się tam gorzej na umyśle czuje... takie tam.
Waters w tym wszystkim jest konsekwentny w braku kreatywności i realnie te kawałki są do siebie mocno podobne, a melodie oczywiście raczej ubogie. Suche granie, przywodzące na myśl "Remains" rozegrany (przepraszam) w metalcore'wej manierze. Pewne nadzieje na lepsze granie daje tylko bardziej konwencjonalny Invite It, który stanowi jakby uwspółcześnioną reminiscencję czegoś z "Never, Neverland". Bardzo dobre solo Watersa i bardzo dobry wokal Paddena (tak, tak!). Jeden raz Waters sam staje za mikrofonem w Too Far Gone i to jest klasowy kawałek mimo określonej prostoty, jak na styl Jeffa rzecz jasna. Jest to jednak określona moc nieskomplikowania i może w tym kierunku należało zrobić więcej na całej płycie. Plasma Zombies jest kwintesencją tego albumu i wystarczy tylko tego posłuchać, by nie zawracać sobie głowy resztą.
Kawałki bardziej brutalne zawierają nieco groove i te i fragmenty, które je zawierają, są przyjemniejsze. Tam jednak, gdzie jest paranoja na siłę jest paskudnie, jak chociażby Clare. Gdzieś tam pojawiają się także od czasu do czasu łagodne zaśpiewy Paddena w ramach wycieczek w kierunku melodic modern metalu w szczątkowej formie.
Waters zagrał świetnie, Padden zaśpiewał jak nigdy dobrze, Chappelle rewelacja.
Nowoczesne wysycone brzmienie bardzo ciekawe zarówno Waters (producent) jak i Chris Coldrick (mastering), zrobili kawał dobrej roboty. W tych aspektach jest wspaniale.
Brakuje tylko dobrej muzyki.
Schizo tak, jest, Deluxe wcale.
ocena: 3,5/10
new 6.04.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"