Argus
#1
Argus - Boldly Stride the Doomed (2011)

[Obrazek: R-3131184-1372185042-3517.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Abandoning the Gates of Byzantium 01:12
2. A Curse on the World 05:25
3. Wolves of Dusk 06:23
4. The Ladder 05:28
5. Durendal 07:26
6. 42-7-29 06:55
7. Boldly Stride the Doomed 02:31
8. Fading Silver Light 04:34
9. Pieces of Your Smile 11:20
10. The Ruins of Ouroboros 03:13

Rok wydania: 2011
Gatunek: Epic Heavy/Doom Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Brian "Butch" Balich - śpiew
Jason Mucio - gitara
Erik Johnson - gitara
Andy Ramage - bas
Kevin Latchaw - perkusja

Brian "Butch" Balich przewodzi temu zespołowi po odejściu z PENANCE i jest to drugi album ARGUS, złożonego z muzyków doświadczonych i od lat grających doom metal w różnych odmianach. Płyta ukazała się nakładem Cruz del Sur Music w maju.

Muzyka ARGUS jest bardzo tradycyjna, zwłaszcza na tle tego doom psychodelicznego lub nasyconego stonerem i w znacznej mierze czerpie inspiracje z heavy tradycyjnego.
Trudno nawet nazwać kompozycję "A Curse on the World", którą prezentują po akustycznym intro, doom metalową i jest to raczej mroczny heavy metal klasyczny przesycony doom atmosferą. Epicki charakter tego LP jest wyrażony jasno i prosto i najwięcej do powiedzenia ma tu Balich, który jest w wyśmienitej formie wokalnej. Mocny, męski wokal to ozdoba tego albumu i znakomicie to współgra z gitarami, raczej ostrzejszymi niż można było oczekiwać i wspieranymi bardzo głębokim basem, który robi tu sporo dobrego zamieszania. Zwolnienia są wspaniałe i szczególnie tam, gdzie wplecione są sola, wypada to niezwykle okazale. Powstaje coś na kształt połączenia SOLITUDE AETURNUS z brytyjską szkołą średniowiecznego heavy epic doom i maltańskim duchem FORSAKEN i pod tym względem "Wolves of Dusk" wypada rewelacyjnie. Pewien element orientalny jest tu obecny cały czas, czynnik niezbadanych ruin i czarna mgła unosi się bez przerwy... W "The Ladder", gdzie doom jest więcej ten klimat wręcz przytłacza. No i sola gitarowe. Po prostu rewelacyjne w każdej kompozycji i dopełniające opowieści, a te są monumentalne i pełne dumnego chłodu, a nawet surowości i niepokoju, jak w "Fading Silver Light", gdzie wyraźnie słychać inspiracje wczesnym SOLITUDE AETURNUS.
"Durendal" to historia o słynnym mieczu i to jest czysty epicki rycerski heavy metal, nawet w pewnym sensie zaskakujący w swej melodii na tym albumie bardzo małą dawką doom. Jeśli szukać małej dawki psychodelii, to chyba tylko w "42-7-29 ", zresztą ten wspieramy pianinem numer najbardziej przypomina nagrania z debiutu w formie przekazu. Utwór tytułowy albumu, choć krótki, nie jest instrumentalną miniaturą, a szybkim, heavy metalowym kawałkiem z pewnymi cechami riffowania IRON MAIDEN, co zresztą można tu usłyszeć i wcześniej.
Album z takim heavy/doom epic nie może się obyć bez kolosa i takim jest prawie 12-minutowy "Pieces of Your Smile". Na płycie z typowym doom metalem pasowałby idealnie, tu jednak w otoczeniu energiczniejszej muzyki nieco się dłuży i jakoś powoli rozkręca. Końcówka jest dynamiczna i niemal agresywna, ale chyba za długo trwa, zanim do niej w końcu dochodzi. Ta kompozycja nie do końca jednak jest wpasowana w ogólny klimat tego LP, choć stoi na dobrym poziomie. Ładne, smutne i nostalgiczne instrumentalne zakończenie "The Ruins of Ouroboros" stanowi muzyczną kontynuację intro "Abandoning the Gates of Byzantium".

Wykonanie stoi na niezwykle wysokim poziomie i wszystko jest ponadto bardzo dokładnie dobrane w detalach. Pod tym względem ten LP jest znacznie lepszy od debiutu. Zresztą odejście od sztywnych doomowych zasad w konstruowaniu kompozycji wyszło tym razem na dobre i tej płyty słucha się jak mrocznej opowieści, przepełnionej antycznym duchem.
Jedna z ciekawszych nowych pozycji w kategorii epic heavy doom, gdzie tego tradycyjnego heavy metalu jest nieoczekiwanie dużo.


Ocena: 8.6/10

4.05.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Argus - Argus (2009)

[Obrazek: R-3743134-1342562459-2513.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Devils, Devils 05:41
2. Bending Time 07:10
3. From Darkness Light 07:04
4. Eternity (Beyond, Part I) 03:41
5. None Shall Know the Hour 06:59
6. The Damnation of John Faustus 08:15
7. The Effigy Is Real 05:09
8. The Outsider 10:15

Rok wydania: 2009
Gatunek: Epic Heavy/Doom Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Brian "Butch" Balich - śpiew
Jason Mucio - gitara
Mike Wisniewski - gitara
Andy Ramage - gitara basowa
Kevin Latchaw - perkusja


ARGUS z Franklina w Pennsylvanii kształtował swój skład, poszukując odpowiedniego wokalisty i Erik Johnson pełnił tę funkcję w zasadzie tymczasowo. Przyłączenie się do grupy Briana "Butch" Balicha z PENANCE dało nadzieję na nagranie dobrej płyty i zespół przygotował ją w Pittsburghu w roku 2009 i zaprezentował swój debiut w maju 2009 nakładem Shadow Kingdom Records. Erika Johnsona zastąpił czasowo inny gitarzysta - Mike Wisniewski.

ARGUS postawił sobie za cel połączenie klasycznego doom z heavy metalem i ta płyta zawiera materiał zwarty, ale na swój sposób różnorodny. Hybrydowy heavy/doom w Devils, Devils, prezentuje się najciekawiej w partii instrumentalnej, poza tym to raczej schematyczne granie, podobnie jak chyba trochę zbyt rozwlekły Bending Time i jednak słychać, że ci muzycy czują bardziej doom niż classic heavy. Bardziej heroiczny i epicki From Darkness Light opiera się o stare patenty takiego grania z lat 80tych w USA i tu partie doom metalowe to przede wszystkim długie mocne wybrzmiewania gitar i klasyczna wokalna interpretacja Balicha. O tak, Balich spisuje się w takim repertuarze znakomicie i trzeba przyznać, że po prostu góruje nad gitarami. Gra gitarzystów jest dobra, ale bez błysku. Za to gęsty, metaliczny bas Ramage jest godny najwyższej uwagi. Solidnie, ale bez błysku w heavy metalowym Eternity, który przypomina mocniejsze kompozycje SOLITUDE AETURNUS po roku 1992 bez nacisku na doom. Wreszcie w dynamicznym, surowym i obudowanym zwalistymi partiami epic doom None Shall Know the Hour ekipa pokazuje znakomitą klasę i tu gniotą cały czas, a gitarzyści przetykają wszystko krótkimi monumentalnymi solami. Duch najlepszego SOLITUDE AETURNUS, duch FORSAKEN. Niepokojący i tajemniczy początek The Damnation of John Faustus to wprowadzenie do mrocznej historii, zagranej to wolniej, to szybciej i jest tu sporo z CANDLEMASS, ale i z klasycznego amerykańskiego heavy z obszaru horror metalu. Udana kompozycja, ale ostatecznie pozostawia po sobie pewien niedosyt, bo rozwinięcie jest bardzo przewidywalne. The Effigy Is Real jest instrumentalny i chyba to by z jakimś tekstem lepiej się prezentowało, bo brzmi jak dobry szkic czegoś większego i nic ponadto. Końcowe dziesięć minut to The Outsider, w pewnym stopniu epicki, ale jednak bardziej tradycyjnie doomowy numer z długimi gitarowymi onirycznymi solalmi. Czegoś brakuje, by się realnie na tym skupić i zachwycić...

To dobra płyta i dobry zespół, brakuje tu jednak na tym debiucie jakiegoś poważniejszego punktu zaczepienia dla fanów poszczególnych podgatunków - doom, epic heavy doom i classic heavy metal. Wszystkiego po trochu i tylko None Shall Know the Hour zdecydowanie się tu wyróżnia.


ocena: 7/10

new 11.08.2020
Odpowiedz
#3
Argus - Beyond the Martyrs (2013)

[Obrazek: R-5019611-1533675802-6691.jpeg.jpg]

Tracklista:
1.By Endurance We Conquer 06:34
2. No Peace Beyond the Line 04:49
3. The Hands of Time Are Bleeding 04:50
4. Trinity 05:24
5. Four Candles Burning 03:48
6. The Coward's Path 07:17
7. Cast Out All Raging Spirits 04:54
8. Beyond the Martyrs 05:04

Rok wydania: 2013
Gatunek: Epic Heavy/Doom Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Brian "Butch" Balich - śpiew
Jason Mucio - gitara
Erik Johnson - gitara
Andy Ramage - bas
Kevin Latchaw - perkusja


Trzecia płyta ARGUS wydana została przez Cruz del Sur Music w październiku 2013.

Tym razem zaczyna się to wszystko niejasnym wstępem do By Endurance We Conquer, ale gdy wchodzi w końcu Balich i potężne epic heavy metalowe riffy bez śladu doom to już wiadomo, o co chodzi. Epic heavy metal w czystej postaci triumfuje na tej płycie i ten numer jako opener jest kapitalny w potędze dostojnego rytmicznego grania. I Balich znakomity i chóralne zaśpiewy całej ekipy. True metalowa Moc! I równie monumentalny i majestatyczny, choć zagrany w tempie średnim No Peace Beyond the Line. Po prostu fenomenalne wokale Balicha w epickiej manierze, budujący drugi plan bas i wysmakowane heroiczne sola gitarowe. Co do basu Andy Ramage rozegrał kapitalną partię na całej tej płycie i realizator dźwięku pozwolił mu się pokazać. To bardzo wyeksponowany bas, jak na czasy, gdy ten instrument spycha cię zazwyczaj do roli drugoplanowej. Dramatyczne sola gitarowe są ozdobą The Hands of Time Are Bleeding, gdzie po raz pierwszy można usłyszeć pewne cechy epic doom, tyle że głównie jako dodatkowe inkrustacje i ornamentacje do zasadniczej wybornej heroicznej melodii w stylu classic heavy. Trinity jest bardziej surowy i mroczny, Balich pojawia się stosunkowo późno i ogólnie ta kompozycja jest nieco odmienna od pozostałych i jakby należy do  muzycznego świata debiutu tej grupy. Niby dopracowane, ale nie chwyta tak jak poprzednie numery. Krótki Four Candles Burning nawiązuje bezpośrednio do tradycyjnego rycerskiego heavy lat 80tych i to w sumie zgrabne i udane nawiązanie. Zdecydowana rytmika, solidna melodia i zaznaczony jak należy element heroiczny. W najdłuższy The Coward's Path wprowadza wstęp z typowymi doomowymi ciężkimi zwalistymi wybrzmiewaniami gitar, potem ażurowa partia  z gitarami akustycznymi delikatnym tłem i dopiero od połowy dominuje szybki zwarty i masywny heavy metal tradycyjny w amerykańskiej odmianie. Wszystko dobrze, ale tu nieco zapomnieli o zapadającej w pamięć melodii i raczej to jest granie surowego klimatu, pomimo licznych romantycznych ozdobników gitarowych. Pod koniec wspaniały, dynamiczny i po raz kolejny mega heroiczny heavy classic Cast Out All Raging Spirits, wypełniony wybornymi zagrywkami gitarzystów i potężnymi wokalami Balicha. Doskonałe uzupełnienie ultra heroicznej części pierwszej tego albumu. A na koniec instrumentalny tytułowy Beyond the Martyrs, rozpoczynający się doomowo, a potem heavy metal epicki, gdzie opowieść snują gitary. Szybsza część środkowa jest jednym z najlepszych momentów tego LP.

Ta płyta została zagrana w wyborny, zdumiewająco pewny siebie sposób, z momentami natchnioną grą gitarzystów, godnymi szacunku partiami basu i perkusji oraz niezrównanym tu Balichem w roli głównej.
Jest to bez wątpienia najbardziej przemyślana płyta ARGUS z tych trzech i teraz classic epic heavy jest siłą przewodnią, a doom ornamentacją i taki ARGUS jest wyśmienity.


ocena: 9,1/10

new 14.08.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Argus - From the Fields of Fire (2017)

[Obrazek: R-10857762-1533676352-7797.jpeg.jpg]

Tracklista:
1.Into the Fields of Fire 01:50
2. Devils of Your Time 06:28
3. As a Thousand Thieves 05:36
4. 216 06:41
5. You Are the Curse 06:23
6. Infinite Lives, Infinite Doors 11:14
7. Hour of Longing 07:05
8. No Right to Grieve 07:15
9. From the Fields of Fire 02:32

Rok wydania: 2017
Gatunek: Epic Heavy/Doom Metal/Heavy Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Brian "Butch" Balich - śpiew
Jason Mucio - gitara
Dave Watson - gitara, pianino
Justin Campbell - gitara basowa
Kevin Latchaw - perkusja

W roku 2017 ARGUS przedstawił jak na razie ostatni album "From the Fields of Fire" wydany przez Cruz del Sur Music we wrześniu. Płyta nagrana została już w nowym składzie. Andy Ramage został zastąpiony przez Justina Campbella, a Erik Johnson przez Dave Watsona z ICARUS WITCH.

Te zmiany są słyszalne w muzyce. Pękł ten mur doom metalowych weteranów i teraz w zasadzie jeszcze więcej jest klasycznego metalu amerykańskiego w umiarkowanych tempach środkowych stanów USA. W związku z tym, a także z powodu mniej epickiego klimatu tak Devils of Your Time jak i As a Thousand Thieves oraz pod koniec Hour of Longing brzmią dosyć sztampowo i zachowawczo i trzymają poziom dobry tylko za sprawą jak zwykle znakomitych partii wokalnych Balicha. W Hour of Longing to absolutne zniszczenie! Z kolei obiecująco rozpoczynający się od melancholijnej partii doomowej 216 szybko powszednieje wśród typowych, ogranych riffów i odzywa  dopiero w dynamicznej i heroicznej końcówce. Nadrabiają w wybornym, pełnym true metalowej werwy i dumy You Are the Curse, coś wreszcie więcej dają z siebie gitarzyści i jeśli mają tu zamiar grać classic heavy, to po raz pierwszy robią to na bardzo dobrym poziomie. Infinite Lives, Infinite Doors to ponad jedenaście minut łagodnie potraktowanego melodyjnego heavy epic doom, gdzie na plan pierwszy wysuwają się heroiczne partie wokalne Balicha i finezyjne lekko w orientalnym ancient stylu sola gitarowe w części pierwszej, a w drugiej mnóstwo delikatnego metalu wreszcie dokonała partia gitarowa, gdzie gitarzyści opowiadają historię zamiast Balicha. Wyśmienita gra obu gitarzystów od połowy kompozycji po prostu zdumiewająca i zachwycająca. Doprawdy szkoda, że cała płyta nie została tak ukierunkowana, bo ten utwór robi wrażenie!
A klimat i prawdziwa metalowa epic melancholia pojawia się w pełnej krasie dopiero pod sam koniec w wolnym, atmosferycznym i pełnych długich doomowych wybrzmiewań niesamowitym No Right to Grieve. Całe szczęście, że tu niczego nie komplikowali i nie zmieniali do samego końca. Majstersztyk i najlepsze co można usłyszeć w stonowanym epic  doom. Triumf kompozytorski i wykonawczy ARGUS!

Bas to bardzo istotny instrument w muzyce ARGUS. Wielkie brawa za potężnie brzmiące mistrzowskie partie basu debiutującego w zespole Justina Campbella.
Mastering wykonał w swoim studio Mistrz Tony Lindgren i coś z tego szwedzkiego brzmienia tu jest, zwłaszcza gdy pojawiają się gitary akustyczne i ażurowe plany dalsze i wolne przestrzenie.
Jest to album nieco nierówny, momentami monotonny, jednak największe kamienne pociski epic/doom są tu na poziomie światowym.


ocena: 8,3/10

new 15.08.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości