Black Oath
#1
Black Oath - The Third Aeon (2011)

[Obrazek: R-2913584-1314619664.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Death as Liberation 08:09
2. Growth of a Star Within 07:36
3. The 3rd Aeon 03:04
4. Evil Sorcerer 07:04
5. Horcell the Temple 07:50
6. The Black Oath 11:08

Rok wydania: 2011
Gatunek: Epic Doom Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
A.Th - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
P.V. - bas
C.Z. - perkusja

Doom metal we Włoszech ma okresy słabsze i lepsze. Sporo dobrych grup wciąż pozostaje nieznanych, a debiuty płytowe z tego kraju nie są zbyt częste. BLACK OATH zdołał jednak pokazać się na pełnometrażowym albumie wydanym w kwietniu przezI Hate Records, i dobrze się stało, bo ten zespół ma coś do powiedzenia w gatunku.

Grupa nie gra czystego doom metalu. Mamy do czynienia z epic doom w mrocznej odmianie i jest to coś z CANDLEMASS, ale chyba więcej z klasycznego, mistycznego stylu, jaki reprezentował SOLSTICE. Wolne tempa z bardzo ciekawymi przyspieszeniami, klawisze w tle, zdecydowanie w oddali, proste riffy, ciężkie, ale nie zanadto ciężkie. Posępny, refleksyjny, przesycony okultyzmem charakter kompozycji oraz wokal - czysty, raczej wysoki, klasyczny dla szkoły brytyjskiej.
Niby nic takiego odkrywczego tu nie grają... Spowity mgłą, wymalowany odcieniami szarości smutny metal bez nastawienia na monumentalizm, bo te kompozycje są epickie bez monumentalizmu. Jednak słucha się tego świetnie. Może to te klawisze sprawiają, a może to spokojne wyważone lekko jednostajne tempo. Czasem w takim graniu, gdy utwór trwa 8-10 minut, wkrada się chwila nudy, ale nie w kompozycjach BLACK OATH. Nie dzieje się tu aż tak wiele, a mimo to przykuwa uwagę i trzyma w napięciu... A może raczej łagodzi i uspokaja.
Zespół nie korzysta z modnych ostatnio ambientowych wstawek i elektroniki, instrumentarium jest tradycyjne, podobnie jak środki wyrazu. Bas głęboki, przesterowany, wspomagający długie wybrzmiewania gitary, oszczędna, wyjątkowo oszczędna perkusja, zdecydowanie typowo doomowa. Świetnie się to wszystko łączy razem, a nad wszystkim unosi ten specyficzny, polatujący ku gwiazdom duch pierwszych płyt SOLITUDE AETURNUS. Łagodne sola gitarowe w najlepszej tradycji brytyjskiej eksponują główne motywy każdej kompozycji.
Schematyzm? Tak, ale wysmakowany i przemyślany. Utwory są do siebie dosyć podobne w formie, ale każdy posiada własną, specyficzną melodię i nieco odmienny klimat. Reprezentują one też bardzo równy i wyjątkowo wysoki poziom. Jak się gra epic doom lochów, mnichów i tajemniczych misteriów BLACK OATH pokazuje na koniec w popisowym gigancie "The Black Oath".
Jest tu wszystko, dosłownie wszystko, co istotne i znaczące dla kompozycji, a tego gatunku od jakże charakterystycznego wstępu po ponury finał. Organy, chóry, stopniowe budowanie napięcia, sabbathowskie motywy. Zespół zresztą cały czas tworzy klimat klasztornej celi i muzykę introwertyczną, ale nie hermetyczną. Muzykę wysokiej klasy, która powinna zadowolić najbardziej wybrednych miłośników gatunku.

Może to godny następca SOLSTICE?


Ocena: 9.3/10

7.04.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości