Black Sabbath
#4
Black Sabbath - Seventh Star (1986)

[Obrazek: R-1376931-1322234704.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. In for the Kill 03:40
2. No Stranger to Love 04:28
3. Turn to Stone 03:28
4. Sphinx (The Guardian) 01:11
5. Seventh Star 05:20
6. Danger Zone 04:23
7. Heart Like a Wheel 06:35
8. Angry Heart 03:06
9. In Memory 02:35

Rok wydania: 1986
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Glenn Hughes - śpiew
Tony Iommi - gitara
Dave Spitz - bas
Eric Singer - perkusja
Geoff Nicholls - instrumenty klawiszowe
Gordon Copley - bas ("No Stranger to Love")

Odrodzenie innego Giganta - DEEP PURPLE - stało się poniekąd jedną z przyczyn upadku innego, czyli BLACK SABBATH. Trudno oczywiście sądzić, że niespokojny, poszukujący Gillan zwiąże się z BLACK SABBATH na stałe, w końcu jednak styl tych dwóch zespołów, niezależnie od konfiguracji składu, różnił się diametralnie.
Odszedł Gillan, odeszli i pozostali i odszedł BLACK SABBATH. Pozostał Człowiek W Czerni, trochę smutny i trochę zapomniany z dnia na dzień w dobie eksplozji thrash metalu i heavy o różnej sile rażenia z obu stron Oceanu. Nie wszystkie muzyczne pomysły i fascynacje mogły znaleźć ujście w muzyce BLACK SABBATH, Iommi postanowił je więc utrwalić na swojej własnej i własnym nazwiskiem firmowanej płycie autorskiej, do nagrania której zaprosił muzyków znanych i cenionych, a rolę wokalisty powierzył Hughesowi, byłemu basiście DEEP PURPLE z epoki Coverdale'a.

Fakt ten może nieco dziwić, jeśli się pamięta nieudolne wokalne wyczyny Hughesa z lat 70-tych w chórkach i wspieraniu Davida, jednak od tego czasu wiele się zmieniło. Zmienił się sam Hughes i bardzo dużo pracował nad sobą przez te lata, także doskonaląc techniki wokalne.
"Seventh Star" ostatecznie nie stał się oficjalnie solowym dokonaniem Iommiego. Wytwórnia Warner wymusiła na artyście zgodę na firmowanie tej płyty nazwą BLACK SABBATH, z przyczyn komercyjnych rzecz jasna, i może dlatego wokół tego LP narosło wiele nieporozumień i dyskusji, sprowadzających się do porównań z BLACK SABBATH z Osbournem czy z Dio.
Tak naprawdę tego albumu nie można oceniać przez pryzmat porównań. Jest to dzieło nowe i samoistne, gdzie heavy metal opiera się o blues rockowe korzenie, choć wprost nie jest to nigdzie zdecydowanie zaznaczone. To płyta inna, gdzie klimat budowany jest innymi środkami wyrazu niż wcześniej, ale wciąż pozostająca pod wpływem gitarowego stylu Iommiego i klasyki brytyjskiego ciężkiego rocka. Pozostająca również pod wpływem tego nieuchwytnego bluesowego podejścia, które tu reprezentuje Hughes w warstwie wokalnej. Czystego bluesa tu nie ma, ale te pierwiastki wychwycić można w wielu kompozycjach. Najwięcej zapewne w monumentalnym "Heart Like a Wheel" i łagodnym "No Stranger to Love"...
Iommi nie stroni i od wysokiej klasy dynamicznego heavy metalu szkoły angielskiej w "In for the Kill" i "Danger Zone" i, co ciekawe, również w tych utworach Hughes spisał się znakomicie i lepiej niż na płycie Gary Moore'a, gdzie zaśpiewał chyba zbyt siłowo. Iommi gra na tym albumie oszczędnie, dużo miejsca oddaje basiście, a Spitz, mistrz tego instrumentu, jest tu godnym partnerem dla jego poczynań. Podobnie Eric Singer i warto zwrócić uwagę, w jak interesujący sposób gra do tych przeważnie prostych i czytelnych riffów.
Iommi zaproponował znakomite melodie. Jest tu taki specyficzny klimat szarości, gniewu, pewnej bezsilności w próbach walki i jeśli te kompozycje wyrażały stan duszy Iommiego w owym czasie, to muzycznie nie mógł tego lepiej wyrazić. Utwór tytułowy ma w pewnym stopniu charakter niemal mistyczny, poniekąd transowy i jest jakby nową formą starego, najstarszego BLACK SABBATH.
Jest to album z duszą, autentyczną duszą i zakończenie w postaci gniewnego "Angry Heart" i wspaniałego "In Memory" nie ma sobie równych. "In Memory" to jeden z najpiękniejszych sposobów wyrażenia smutku w metalowej muzyce, jakie powstały. Prosty, szczery i poruszający.

Taki jest też sound tej muzyki, która zarazem jest i nie jest ciężka, a na pewno jest lekko rozmyta, przymglona i pogrążona w półcieniu. Jest to brzmienie nawiązujące do lat 70-tych i jeśli się dobrze wsłuchać, to analogie do BLACK SABBATH pierwszej połowy lat 70-tych są łatwo dostrzegalne. Rok 1986 był rokiem muzycznie obfitym, a i nie przebrzmiały jeszcze echa roku 1985.
Ta skromna płyta z muzyka duszy nie przyniosła wielkiego sukcesu.
Tak naprawdę album ten został dopiero doceniony po latach, gdy BLACK SABBATH odżył w nowych składach i wróciło zainteresowanie muzyką starych Mistrzów, nie tylko wśród miłośników metalu, ale również i jego twórców.


Ocena: 9.7/10

5.02.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:00:39
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:01:35
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:02:33
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:03:31
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:04:49
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:06:06
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:06:55
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 17.06.2018, 09:07:57
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 19.08.2018, 11:08:47
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 12.09.2018, 17:56:18
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 12.09.2018, 18:45:54
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 12.09.2018, 20:04:54
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 12.09.2018, 21:27:54
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 05.10.2018, 19:41:50
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 05.10.2018, 20:31:31
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 15.10.2018, 19:50:37
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 20.11.2018, 19:55:29
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 20.11.2018, 21:53:32
RE: Black Sabbath - przez Memorius - 24.11.2018, 22:22:42

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości