Blitzkrieg
#1
Blitzkrieg - A Time of Changes (1985)

[Obrazek: R-10588909-1500477062-6254.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Ragnarok (Instrumental Inferno) 01:45
2. Inferno 04:30
3. Blitzkrieg 03:21
4. Pull the Trigger (Satan cover) 05:25
5. Armageddon 06:16
6. Hell to Pay 04:44
7. Vikings 04:03
8. A Time of Changes 06:24
9. Saviour 03:38

Rok wydania: 1985
Gatunek: Heavy Metal (NWOBHM)
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Brian Ross - śpiew
Mick Procter - gitara
Jim Sirotto - gitara
Mick Moore - bas
Sean Taylor - perkusja


Debiut BLITZKRIEG wydany przez Neat w Europie i Roadrunner w USA.
Ta płyta powinna pojawić się w 1981 roku.
BLITZKRIEG miał status zespołu kultowego już w 1980 roku, gdy pojawiły się jego pierwsze nagrania i był uznany za największą metalową nadzieję z północno-wschodniej Anglii.
Ta grupa to był jednak przede wszystkim i chyba tylko Brian Ross i to, co się działo z nim i z BLITZKRIEG. Gdy grupa przestała istnieć w roku 1981 i Ross pojawiał się w innych zespołach, wydawało się, że ta ekipa już nie wróci, że tylko kilka nagrań upamiętni ją w historii NWOBHM. W roku 1984 Ross jednak BLITZKRIEG reaktywował, częściowo pod naciskiem fanów, częściowo także dlatego, że moda na NWOBHM zaczęła przemijać, nowym bandom było coraz trudniej się zaprezentować, a szyld BLITZKRIEG jednak coś znaczył. Skład był inny, muzyka pozostała jednak wciąż taka sama.

Oczywiście nie mogło na tym albumie zabraknąć sztandarowego numeru "Blitzkrieg", sztandarowego dla heavy metalu angielskiej nowej fali i tego, który znalazł się na liście coverów METALLICA, a także wywarł na Amerykanach tak duży wpływ w kształtowaniu początkowego stylu. Pewne ramy historyczne spina odegrany tu z wielką biegłością "Pull the Trigger", zaprezentowany wcześniej już przez SATAN, przy czym satanowego charakteru nadaje tu obecność zaproszonego gitarzysty tej grupy, Russa Tippinsa. Są tu także oba słynne numery z demo "Armageddon" i "Inferno".
Niestety, nie ma na tym albumie jednak pierwotnego ducha BLITZKRIEG. Często płytę tę się nadmiernie przecenia, doszukując się jej niemal magicznego znaczenia dla brytyjskiego heavy metalu. Tymczasem w 1985 roku te kompozycje w znacznym stopniu brzmiały już lekko przestarzale, wokalnie Ross wcale nie był w najwyższej formie, a robota gitarzystów momentami była wyprana z energii. Naturalnie i tak BLITZKRIEG przerastał o co najmniej jeden poziom większość ekip z UK grających w czasach NWOBHM, ale muzyka, którą proponował, jednak lekko przebrzmiała. To, co było siłą grupy kilka lat wcześniej, teraz już było tylko powtórzeniem pewnych zagrań po innych. Bardzo dobrze zabrzmiał na tym LP nowocześniejszy i bardziej złożony "A Time of Changes", gdzie proste riffowanie zastąpiono serią surowych, gitarowych natarć z nieobliczalnymi i nieprzewidywalnymi solami i potężną, fantazyjnie grającą perkusją. Wysmakowany song balladowo-epicki "Vikings" zrobiony bardzo skromnie, może właśnie dlatego tak przykuwa uwagę. Demolująca wersja "Hell to Pay" zawiera żart w postaci występu niby live. Niby, bo te głosy publiczności pożyczone są koncertu QUEEN i kompozycja ta jest całkowicie nagrana w studio. Taki lżejszy, bardziej rozrywkowy i rockowy BLITZKRIEG to "Saviour" na koniec. Kapitalne zakończenie. Ta kompozycja zawiera całą filozofię muzyczną tego zespołu. Grzmiąca perkusja, gęsty bas z licznymi pochodami w tle, dwie gitary, poniekąd surowe i ostre, grające proste, dynamiczne riffy, przecinane fantazyjnymi solami. Ross jako aktor główny to śpiewający niżej, to wysoko, to pokrzykujący, to beznamiętny, to znów rockowo rozbujany.

Płytę wydał Neat i cierpi ona na wszystkie niedostatki produkcyjne, jakie związane były z niskimi budżetami przeznaczonymi na albumy z tej wytwórni.
Tego albumu przeceniać nie można, nie można go jednak również nie doceniać.  Z pewnością to jeden z najlepszych krążków z heavy metalem brytyjskim połowy lat 80-tych, jednak w ostatecznym rozrachunku nie stała się ona dla BLITZKRIEG przepustką do sławy i ogromnego sukcesu. Kolejny album zespołu, uznawanego za kultowy, ukazał się dopiero dziesięć lat później, w innym składzie i po kolejnych okresach uśpienia.


Ocena: 8.6/10

15.06.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Blitzkrieg - Unholy Trinity (1995)

[Obrazek: R-11453601-1521224972-4363.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Hair Trigger 06:39
2. Struck by Lightning 03:05
3. Taking Care of Business 04:22
4. Field of Dreams 02:31
5. Take a Look Around 03:50
6. After Dark 04:52
7. Crazy for You 03:29
8. Zip 00:13
9. Unholy Trinity 04:27
10. Calming the Savage Beast 05:12
11. The Wraith 03:12
12. Easy Way Out 03:13
13. All Hallows' Eve 02:26
14. Countess Bathory (Venom cover) 04:10
15. Jealous Love 02:51
16. House of Pleasure 03:09
17. Return of the Zip 00:13

Rok wydania: 1995
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Brian Ross -śpiew
Tony J. Liddle - gitara
Dave Anderson -bas
Sean Taylor - perkusja

Po dziesięciu latach od ukazania się debiutu BLITZKRIEG wydał w końcu drugi swój album, przy czym w składzie poza Brianem Rossem znalazł się także współtwórca debiutu perkusista Sean Taylor. Płyta została wydana w roku 1995 przez sublabel Neat Records - Neat Metal jako drugi według numeracji katalogu album tej wytwórni.

Płyta nie jest zła i stanowi wypadkową tego co zespoł zaprezentował na pierwszym albumie i nowszych trendów, co jest wyczuwalne w powerowych zagrywkach i thrashowych niekiedy riffach. Albumowi zabrakło jednak świeżości, muzyka wydaje mi się nieco sztywna, ospała i mało atrakcyjna pod względem melodii. Poprawna, ale nie wzbudzająca szczególnych emocji.
Kompozycje są nieskomplikowane, oparte na kilku riffach, przy czym Tony J. Liddle jako gitarzysta prezentuje się schematycznie i jego gra nie wzbudza wielkiego entuzjazmu.
Zwarte numery rozgrywane w ciągu trzech czterech minut jak"House Of Pleasure" "The Wraith", "Jealous Love" i kilka innych są po prostu dobrymi heavy metalowymi kawałkami niestety te najdłuższe z niefortunnie umieszczonym na początku "Hair Trigger" nużą i mają mało wspólnego z transową rytmiką "starego" BLITZKRIEG". Zwracają uwagę oddzielne fragmenty nieco odmienny stylowo "Calming the Savage Beast" i "After Dark". Jest nieco ukłonów w kierunku stylistyki VENOM (zresztą jest i cover VENOM "Countess Bathory" z gościnnym udziałem Lanta), trochę też i doświadczeń wyniesionych z SATAN (wspomniany "Hair Trigger" jako sequel "Pull the Trigger"). Forma wokalna Rossa co najwyżej średnia, brak mu nieco mocy wychodzą również na wierzch te pewne jego niedostatki techniczne krytykowane już przy okazji debiutu. Numerów sporo, ale jakoś przemykają jeden za drugim, a w pamięci pozostaje niezbyt wiele, oczywiście poza tymi wersjami "Struck by Lightning" i "Take a Look Around" jakie tu można usłyszeć - ale to jednak nawiązanie do super klasyki....

Brzmieniowo płyta dopracowana średnio, nieco płaska, aczkolwiek metaliczna i dosyć mocna. Dosyć typowy sound dla producenta słynnego Mistrza z Newcastle Keitha Nichola.
Podsumowując - niby BLITZKRIEG, ale czegoś zabrakło...


Ocena: 6,6/10

15.06.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Blitzkrieg - The Mists of Avalon (1998)

[Obrazek: R-14068533-1567240242-3335.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Legend 20:38
I - Crimson Dawn (3:12)
II - Nations Divided (4:47)
III - Camelot (4:47)
IV - Stryngs (0:51)
V - Arthur the Once and Future King (6:01)
2. Tranquil State 03:34
3. I am the Doctor (Who are You?) 03:43
4. Deceiver 03:21
5. Princess for the World 05:43
6. The Mighty 01:56
7. Smell of Roses 04:24
8. Love's Too Late 04:06
9. Anasazi 03:26
10. Yesterdays (Hope for the Future) 04:28
11. Another Interview? 03:22
12. Vicious Rumors 06:10
13. I Was Having a Great Time and Stayed Longer Than I Should, So When I Got to the Railway Station, the Last Train Had Gone! 00:07

Rok wydania: 1998
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Brian Ross - śpiew
Martin Richardson - gitara
Glenn S. Howes - gitara
Mark Hancock - bas, perkusja

Rozwiązywany wielokrotnie BLITZKRIEG pojawił się pod wodzą Briana Rossa ponownie w nowym składzie w roku 1996 i z nową płytą w 1998 wydaną przez Neat Metal.

"The Mists of Avalon" jest niewątpliwe najbardziej oryginalnym albumem BLITZKRIEG.
Otwiera go bardzo długi trwający ponad 20 minut złożony z 5 części utwór "The Legend", wyraźnie o charakterze progresywnym i utrzymany w konwencji klasycznego metalu. Charakteryzują go delikatne i wysokie wokalizy Rossa, folkowe wstawki akustyczne inspirowane muzyka celtycką i epickie zakończenie w postaci "Arthur the Once and Future King". Numer jedyny w swoim rodzaju w przypadku tego zespołu, jednak dla mnie mało atrakcyjny jako całość.  Pozostałą część płyty wypełniają kompozycje heavy metalowe, osadzone w tradycji NWOBHM i zagrane chyba najbardziej łagodnie w karierze tej grupy. Wyróżnia się "Deceiver" z ciekawą gitarą, nieco słabszy jest natomiast oparty na podobnym wzorcu "Smell of Roses". Dobrze prezentują się także niedługie "Tranquil State" i "I am the Doctor", gdzie heavy metal podporządkowano hard rockowej chwytliwości. Bardzo dobra jest natomiast, może mało metalowa, ballada "Princess For The World" poświęcona księżniczce Dianie, a zdecydowanie wyróżnia się łagodny i mocno osadzony w tradycji NWOBHM "Yesterdays" umieszczony chyba dla kontrastu po ponurym, thrashowym instrumentalnym "Anasazi". Zrobiony pod METALLICA "Vicious Rumors" także udany, choć zagrany ciężej zrobiłby zapewne większe wrażenie. Solo w tym utworze należy do najlepszych na płycie.
Ogólnie gra obu gitarzystów jest nieco odmienna od tego, co zazwyczaj prezentowali wioślarze tej ekipy, więcej tu rockowego podejścia i mniej tej bezwzględnej surowości i siły prezentowanej w latach 80tych. Bas i perkusję nagrał w studio Mark Hancock i słychać zwłaszcza w "The Legend", że to zdolny twórca rytmicznych podkładów, który w pozostałych prostych kompozycjach nie bardzo miał jak ujawnić swoje talenty.

Płyta jest dobrze wyprodukowana, choć fanów starszych nagrań BLITZKRIEG może nieco razić wypolerowane brzmienie, niezbyt duża moc gitar i cichsza sekcja rytmiczna. Ross w bardzo dobrej formie, plastyczny, rockowy, energiczny i delikatny gdy potrzeba.
Album, jak wszystkie płyty zespołu wzbudził duże zainteresowanie, jednak i tym razem BLITZKRIEG nie zdołał utrzymać stabilnego składu i przechodząc kolejne niezliczone roszady personalne, pojawił się ponownie dopiero w roku 2002 z albumem "Absolute Power", gdzie powrócił do grania mocniejszego klasycznego metalu.


Ocena: 7,6/10

15.06.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Blitzkrieg - Sins and Greed (2005)

[Obrazek: R-4567276-1558200664-6013.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Hell Express 04:21
2. Excessive Force 06:26
3. Standing Still 04:25
4. Rise 03:38
5. Traitors Gate 03:40
6. Escape From The Village 04:25
7. Eyes Of The World 04:48
8. Calm Waters 00:55
9. Desolation Angel 03:44
10. Silent Scream 03:45
11. Jeckyl & Hyde 05:03
12. Hell Bent For Leather (Judas Priest cover)/hidden track 10:58

Rok wydania: 2005
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
Brian Ross - śpiew
Ken Johnson - gitara
Paul Nesbitt - gitara
Paul Brewis - bas
Phil Brewis - perkusja

Zespół ten wniósł ogromny wkład w rozwój klasycznego metalowego brzmienia w Brytanii, chociaż rzecz jasna nigdy nie wzniósł się do poziomu IRON MAIDEN czy SAXON. Nagrywał jednak zawsze dobre albumy mimo wielu przeszkód i zmian personalnych, jakie przechodził w okresie swej działalności. ‘Sins And Greed' jest tego dobitnym przykładem, powiem więcej, to płyta wyróżniająca się w dorobku zespołu – udana kwintesencja jego stylu poparta bardzo dobrą produkcją zaprezentowana przez nową angielską wytwórnię Metal Nation Records w lipcu 2005 roku.

Muzyka NWOBHM nagrywana w latach szczytowego powodzenia charakteryzowała się dwiema zasadniczymi cechami – wielkim entuzjazmem i... marną produkcją. Nie było wówczas ani takich możliwości technicznych, ani środków finansowych jak dziś. Nowe możliwości Blitzkrieg wykorzystał jednak do maksimum. Album ma mocne, momentami surowe brzmienie, gitary brzmią twardo i zdecydowanie, jak zawsze na płytach tego zespołu, jednak tym razem moc jest znacznie bardziej wyczuwalna i wyeksponowana. Zachowany został jednak ten rozpoznawalny, nerwowy i nieco nonszalancki rytm, z którego słyną Brytyjczycy. Gitarzyści robią to, co powinni. Krótko mówiąc, grają NWOBHM w klasycznym wydaniu. Szczerze, ale równocześnie z wielką wprawą weteranów tej zacnej sceny. Paul i Phil Brewisowie są jak zawsze w doskonałej dyspozycji. Tym razem Phila słychać szczególnie dobrze, a jego perkusja jest grzmiąca i potężna dzięki umiejętnemu jej wyeksponowaniu. Silnym atutem jest oczywiście wokalista. Pan Ross jest jak wino, im starszy, tym lepszy! Czysty głos, duże zróżnicowanie wokali i określony pomysł na przekaz to jego największe walory. Ten facet naprawdę potrafi stworzyć klimat.
W sferze kompozycyjnej album jest głęboko osadzony w NWOBHM i chyba dobrze, bo w dobie mieszania stylów i epok takie jednoznacznie określone muzycznie płyty są potrzebne. Czasem jednak zespół potrafi zaskoczyć, jak na przykład w utworze ‘Rise’. Numer to niepokojący, momentami wręcz industrialny w brzmieniu gitar, z wokalem raz podniosłym, kiedy indziej znów przechodzącym w ekstatyczny krzyk. Prawdziwie klasyczny Blitzkrieg słychać w doskonałym ‘Excessive Force’. Utwór surowy, uporczywy z thrashowym zacięciem, wręcz żywcem wyjęty z lat 80tych i będący nostalgicznym wspomnieniem Rossa z czasów współpracy z SATAN. ‘Desolation Angel’ i ‘Silent Scream’ są bardzo dobre. Melodia wysuwa się w nich bardziej na pierwszy plan, ale ‘Standing Still’ pozostawia je daleko w tyle. Prostota znakomitej melodii w rytmicznej ‘blitzkiegowskiej’ oprawie. Świetny wpadający w ucho numer. Czymś poniekąd niezwykłym jest ‘Escape From The Village’. Takiego fantastycznego refrenu nie słyszałem w żadnym utworze tego zespołu! Luzacko zagrane, luzacko zaśpiewane, no i to nawiązanie do Iron Maiden na końcu. Ech! Widać, że oni po prostu bawią się tym, co robią i patrzą z dystansem na swoje dokonania.
Jak wiele zespołów „drugiego rzutu” BLITZKRIEG ma jednak problem z przygotowaniem równego materiału. ‘Traitors Gate’ czy ‘Eyes Of The World’ są tylko dobre i nie wywołują większych emocji. ‘Hell Express’ i ‘Jeckyll And Hyde’ są niestety słabe. Zwłaszcza ten pierwszy drażni dziwacznym refrenem wpasowanym w tradycyjną metalową łupaninę, którą trudno słuchać bez zażenowania.
Mimo że album jest nierówny, to zawarto na nim sporą dawkę dobrego, starego NWOBHM w uwspółcześnionym brzmieniu. Szkoda tylko, że na kolejnym LP z roku 2007 grupa poszła w nieco innym kierunku.


Ocena: 8/10


16.06.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#5
Blitzkrieg - Judge Not! (2018)

[Obrazek: R-11905081-1525854565-7027.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Heretic 01:04
2.Who Is Blind 05:13
3.Forever is a Long Time 04:49
4.Reign of Fire 04:44
5.All Hell is Breaking Loose 04:17
6.Angels or Demons 04:43
7.Loud and Proud 05:43
8.Without You 05:23
9.Judge Not, Lest You Yourself Be Judged 05:48
10.Wide Legged and Headless 04:35
11.Falling into Darkness 07:30
12.School's Out (Alice Cooper cover) 03:51

rok wydania: 2018
gatunek: heavy metal
kraj: Wielka Brytania

skład zespołu:
Brian Ross - śpiew
Ken Johnson - gitara
Alan Ross - gitara
Huw Holding - gitara basowa
Matt Graham - perkusja

BLITZKRIEG to coś więcej niż zespół. To instytucja, a może nawet zjawisko społeczne, godne opisania w książce, o ile taka już nie powstała. BLITZKRIEG zachwyca, denerwuje, rozczarowuje, zadziwia, pojawia się i znika. Jest zawsze tylko Brian Ross, jak niezniszczalna skała pośrodku oceanu, jest też od jakiegoś czasu jego syn Alan. Od czasu poprzedniej płyty zmieniło się sporo, w końcu minęło pięć lat. To jaki był "Back From Hell" nie jest istotne, bo poszczególnych albumów BLITZKRIEG z nowszego okresu chyba w ogóle nie powinno się porównywać.
BLITZKRIEG jest niby taki sam, ale zawsze, za każdym razem nieco inny.Tym razem także i na tej płycie wydanej w kwietniu przez Mighty Music.

Jeśli ogólnie spojrzeć na "Judge Not!" to gdyby nie kilka utworów mielibyśmy hermetyczny i kompaktowy zestaw ciężkich zagranych w średnich tempach kompozycji, zimnych w surowych przepotężnych gitarach i napędzanych burzliwie grającą, nową sekcją rytmiczną. Gęste basy Huwa Holdinga, który przeszedł z AVENGER (UK) oraz błyskotliwe, momentami nieprzewidywalne partie perkusyjne dopełniają tu strony instrumentalnej. Ross jest na planie pierwszym, mimo ogłuszającego ryku lodowatych i stalowych gitar. Ross śpiewa jednak inaczej, niż można by oczekiwać. Śpiewa w manierze epic doomowej, zwraca się wprost do słuchacza, tworzy kontrapunkty, odwraca uwagę od soundu i riffów jak w Reign of Fire lub Who Is Blind. Monolityczny heavy power dominuje, ale, jak wspomniałem, nie determinuje całości. Do tej grupy kompozycji można by zaliczyć jeszcze ponury, kroczący ciężkimi akordami Falling into Darkness, oczywiście zaznaczeniem, że ma bardzo wiele wspólnego z "Sahara" z poprzedniej płyty. Taka motoryka może się podobać lub nie, zwłaszcza jeśli się ją porówna z tym co BLITZKRIEG w ramach motoryki pokazał na "Sins and Greed" jednak nadal powstrzymam się od porównań. Niewątpliwe jednak, gdy dodają nieco epiki i więcej rozpoznawalnej melodii jak w All Hell is Breaking Loose, to dają słuchaczowi killera, gdzie szybkość jest zbędna. To, co jednak nie ulega wątpliwości to fakt, że Ross zawsze doda coś innego, odmiennego. Nie zawsze jest to z korzyścią dla ogólnej wartości albumu. Taki rockowy kawałek jak Without You pasowałby raczej na albumie BULLET, a beznadziejny Loud and Proud nigdzie. To może ma być do wspólnego śpiewania na stadionie z publicznością? Oby nie. Za to dynamiczny power rycerski Wide Legged and Headless w tradycji amerykańskiej jest znakomity. Och, gdyby BLITZKRIEG nagrał płytę z taką tylko muzyką! I z takimi solami młodszego Rossa jak tutaj.
Najlepsze numery - mocarny killer All Hell is Breaking Loose i Wide Legged and Headless. BLITZKRIEG na każdej płycie daje takie hity. Tu muszą one trochę zakryć mielizny i zakrywają.

Jeśli chodzi o produkcję, która niejednokrotnie była kontrowersyjna, to tym razem jest doskonała. Pancerne ryczące surowo gitary, fantastyczny bas (początek All Hell is Breaking Loose, tak, tak!) głośna perkusja i w końcu umiejscowienie Rossa w przestrzeni perfekcyjne. Ogólnie kruszarka do kamienia!
Zjawisko społeczne pod nazwą BLITZKRIEG ma się bardzo, bardzo dobrze.


Ocena: 8/10

new: 7.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#6
Blitzkrieg - Ten (1996)

[Obrazek: R-14068503-1567239764-4455.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Cavo d'Oro 02:08
2. Fighting All the Way to the Top 03:39
3. Buried Alive 02:40
4. The Sentinel 05:43
5. The Power of the King 03:54
6. Night Howl 03:30
7. I'm Not Insane 05:26
8. Court in the Act 04:07
9. Blitzkrieg '96 03:06
10. Nocturnal Vision 05:38

Rok wydania: 1996
Gatunek: heavy metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Brian Ross -śpiew
Tony J. Liddle - gitara
Phil Millar- gitara
Steve Ireland - gitara basowa
Paul White - perkusja

Następca "Unholy Trinity" przygotowany został w zupełnie innym składzie niż tamta płyta, która ukazała się już po krótkotrwałym rozwiązaniu zespołu. Reaktywowany już w 1996 BLITZKRIEG nagrał pospiesznie kolejny album dla Neat i LP ten ukazuje pewne fascynacje grupy thrashem i power metalem, przez co różni się on od poprzednich nieco mniejszą dawką typowego brytyjskiego grania heavy metalu. Jedyny obok Rossa członek poprzedniego składu Tony J.Liddle ma teraz wsparcie drugiego gitarzysty Millara i album wypełniają kompozycje znacznie bardziej dynamiczne niż te z roku 1995, no i zagrane z większą werwą.

Zwarty heavy/power/thrashowy Fighting All the Way to the Top, ma co prawda pewną dozę stylistyki NWOBHM, ale głównie za sprawą wokalu Rossa. Perkusja jest typowo thrashowa, podobnie jak chórki, krzyczane i skandowane, w manierze thrashowej z USA. Na power metalowym fundamencie zbudowany jest szybki Nocturnal Vision i zaskakuje tu nieco hard rockowy w gruncie rzeczy refren. Partia instrumentalna w tej kompozycji jest niestety wyjątkowo słaba.
Szukając czegoś bliskiego muzyki z debiutu można odnaleźć soczysty, surowy i melodyjny Buried Alive i ta kompozycja się tu wyróżnia, mimo że jest bardzo krótka. Drugą taką kompozycją jest momentami świetny The Sentinel, ale gdy pojawiają się solowe "ozdobniki" gitarowe, to włos jeży się na głowie i czar pryska. Nieźle brzmi The Power of the King, ale epickość można tu było uzyskać większą przez mniej nerwowe i rwane rozgrywanie tego wszystkiego.
Night Howl to taki ostrożnie zagrany brytyjski heavy metal o dobrej melodii, ale tu grupa z niczym się nie wychyla i nie wysila, grając klasyczne i rozpoznawalne dla swojego stylu riffy w średnim tempie. Za to niezbyt ciekawie rozpoczynający się I'm Not Insane zyskuje zdecydowanie z każdą chwilą i ma doskonałą melodię w zwrotkach. Taki atrakcyjny w melodii typowy BLITZKRIEG z partią o charakterze narracyjnym.
Na płycie znalazły się dwie kompozycje pochodzące z wcześniejszego okresu, a dokładniej z poprzedniej dekady. Grupa umieściła na tym LP nową wersję słynnego Blitzkrieg i jest wersja bardzo przeciętna, jeśli porównać ją z oryginalną - tak jakoś odegrana pospiesznie i nieco bezdusznie. Drugi utwór to Court in the Act, przewidziany początkowo na debiutancki LP SATAN o tym samym tytule, ale ostatecznie odrzucony. Chyba słusznie, bo to w zasadzie rockowa kompozycja typu radiowego, bardzo prosta i zupełnie niepasująca do tego co SATAN zagrał na tamtej płycie. Tu także jest to raczej ciekawostka bonusowa i wypełniacz niż pełnoprawny składnik tej płyty.

Perkusja White'a jest nieco chaotyczna i chwilami bardzo prymitywna, sola gitarowe nie zawsze trafione, za to Brian Ros śpiewa kapitalnie i to także wysokie ekstatyczne partie, które chyba nigdy mu tak dobrze nie wychodziły. Bardzo dobrze zagrał Steve Ireland i kilka jego pochodów basowych jest tu fenomenalnych. Słychać go bardzo dobrze, zresztą jak i wszystkich pozostałych instrumentalistów i jedynie może do blach można określone zastrzeżenia. Ogólnie dosyć surowa, ale dobrze zrealizowana pod względem soundu produkcja.
Jest to, mimo pewnych ogólnych zastrzeżeń, dobra płyta BLITZKRIEG, często jednak pomijana milczeniem. Tak się zresztą stało i po jej wydaniu, w rezultacie czego wszyscy członkowie zespołu, poza Brianem Rossem, niebawem BLITZKRIEG opuścili.
Wokalista musiał do nagrania kolejnej płyty i realizacji zobowiązań koncertowych zebrać zupełnie nowy skład.


ocena: 7/10

new 21.02.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#7
Blitzkrieg - Absolute Power (2002)

[Obrazek: R-3548320-1558115619-9926.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Legion 04:28
2. Soul Stealer 03:34
3. The Face of Death 03:21
4. Enchanted Tower 05:58
5. We'll Rock Forever 03:17
6. Terror Zone 03:44
7. Hamunaptra 01:02
8. Dark City 05:00
9. Who Takes the Fall? 04:28
10.DV8R 06:06
11.Metalizer 03:56
12.Feel the Pain 06:08

Rok wydania: 2002
Gatunek: heavy metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Brian Ross - śpiew
Tony J. Liddle - gitara
Paul Nesbitt - gitara
Andy Galloway - gitara basowa
Phil Brewis - perkusja

BLITZKRIEG jak to BLITZKRIEG, w roku 1999 się ponownie rozwiązał, ale oczywiście nastąpiła reaktywacja i to już w 2001.
Brian Ross skompletował skład ponownie z Liddle, z nowym gitarzystą Paul Nesbittem, ale nie tak zupełnie nowym, bo grał on już w BLITZKRIEG w roku 1992 i nową sekcją rytmiczną, przy czym Phil Brewis znajdował się w ostatnim składzie grupy w roku 1999. Rok 2001 to nie był już czas na pogrywanie power/heavy/thrashu i grupa zaproponowała bardziej klasyczny heavy metal, który na albumie o mocnym tytule "Absolute Power" wydała nieduża brytyjska wytwórnia Edgy Records specjalizująca się w muzyce spod znaku NWOBHM.

Na początek BLITZKRIEG wytacza ciężkie działo w postaci Legion. Jest to fenomenalny kawałek w czysto brytyjskim stylu, w znakomitej motoryce i rozpoznawalny jako BLITZKRIEG z dawnych czasów, z bardzo do tego chwytliwą melodią. Pure heavy metal!
Potem jest solidnie w Soul Stealer, chłodnym i ze znakomicie chodzącymi gitarami, a po nim pełen rozważnej energii The Face of Death, ze zniewalająco ryczącymi gitarami. Może trochę suche są te gitary, ale to dosyć klasyczny sound tego instrumentu dla BLITZKRIEG i specjalnej głębi i mięsistości to te gitary u nich nie miały. Romantyczny wstęp do Enchanted Tower jest nieco mylący, bo potem jest i mocniej, ale jednak jest to numer ogólnie łagodny, epicki w lekkiej formule, co więcej takiej z lat triumfu NWOBHM. Tego typu granie się pojawiało po odrodzeniu Nowej Fali dosyć często, ale bywało zazwyczaj nudne, a tu niespodzianka! Znakomity klasyk po prawie 20 latach.
We'll Rock Forever trochę przeraża tytułem i jest obawa, że to marudny angielski rock/metal, jakiego się tam słucha w pubach, ale na szczęście nie. Taki lekko thrashujący w stylu później METALLICA z udaną melodią o nieco lżejszym zabarwieniu i nienachalnym refrenem. Solidnie i konkretnie. Terror Zone jest dobry, choć chyba brak tu ostatniego szlifu i to jedna z tych kompozycji BLITZKRIEG, której się słucha dobrze, ale realnie nic konkretnie powiedzieć o tym nie można.
Hamunaptra to jakby ambientowy wstęp do Dark City, gdzie grupa obrusza na słuchacza grad kroczących ponurych riffów w post thrashowej manierze i w przygniatającym w sympatyczny sposób stylu, a nad tym wszystkim góruje Ross i jest to na swój sposób hipnotyzujące, aż ze stanu hipnozy wyrywa ostra thrashowa partia szybka, a potem wracamy do grania w poprzedniej rytmice. Coś w tym jest z PARIAH, coś jest... Who Takes the Fall? to numer bardzo tradycyjny w stylu z Wysp, taki lekko rycerski, ale i lekko psychodeliczny i w sumie na każdej płycie taki mix się u nich znajduje, mniej lub bardziej wyrazisty. Tu jest średnio wyrazisty. Natomiast DV8R bardzo przypomina wczesne kompozycje zespołu z lat 80-tych i jest wyborna  rytmika i bardzo ekscytujący pojedynek gitarzystów, choć niestety zbyt krótki.
Potem ostry kopniak heavy metalowy w pełnym werwy i mocnej perkusji Metalizer i to autentycznie porywa w najbardziej klasycznym stylu! BLITZKRIEG kończy ambitnie rozbudowanym Feel the Pain z echami BLACK SABBATH, czy szerzej stonera we wstępie i to jest bezpośrednie nawiązanie do Legion, a motoryka jest tu fenomenalna po prostu. Ogólne zniszczenie na koniec! Bezwzględny, zimny i nieubłagany BLITZKRIEG.

Ross jest w bardzo dobrej dyspozycji głosowej, a obaj gitarzyści, obyci ze stylem grupy, grają bardzo dobrze i z wyczuciem stylu. Podpina się pod to wszystko skutecznie sekcja rytmiczna, a popisów Brewisa w ramach starej brytyjskiej szkoły aż miło posłuchać. Teoretycznie można by przypiąć tej płycie etykietę heavy/thrash, ale przecież to encyklopedyczne riffy BLITZKRIEG w lekko thrashowym sosie i ten zespół już w pradawnych czasach był wymieniany jako protoplasta thrashu w UK, oczywiście głównie po tym jak METALLICA scoverowała ich słynny Blitzkrieg.
Ogólnie mówiąc, mogło być znacznie gorzej, jeśli się przypomni, z jakimi marnymi płytami wkraczały w XXI wiek inne stare ekipy NWOBHM. Jest świetnie i BLITZKRIEG okazał się zespołem, który nie ugiął się przed nędzą komercyjnych "metalowych" rozgłośni i nagrał płytę bezkompromisową, melodyjną i momentami wręcz hipnotyzującą riffami.


ocena: 9/10

new 22.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#8
Blitzkrieg - Theatre of the Damned (2007)

[Obrazek: R-3803303-1397812100-6067.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Theatre of the Damned 04:22
2. The Phantom 04:43
3. Devil's Spawn 04:14
4. My Life Is My Own 05:06
5. Spirit of the Legend 05:35
6. The Passing 00:54
7. Into the Light 06:18
8. Tortured Souls 04:23
9. Together We Are Strong 04:33
10. Night Stalker 04:50
11. Armageddon 06:25
12. Blitzkrieg 03:43

Rok wydania: 2007
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
Brian Ross - śpiew
Ken Johnson - gitara
Guy Laverick - gitara
Paul Brewis - gitara basowa
Phil Brewis - perkusja

O, "Sins and Greed" z 2005 to była bardzo porządna heavy metalowa płyta w klasycznej tradycji, no i z Nesbittem jako gitarzystą. Tu już go nie ma, bo od 2006 jest Laverick, ale przecież można dobrze grać i bez Nesbitta.
BLITZKRIEG w sierpniu 2007 roku, nakładem niemieckiej wytwórni Armageddon Music, wydaje "Theatre of the Damned" i... już tak ciekawie nie jest.

Dużo tu bonusów, w tym cztery video, do tego nie wiedzieć czemu coverują sami siebie w Blitzkrieg i Armageddon, ale to, co nowe, to nie zachwyca. Trochę słuchowiskowego teatru Theatre of the Damned, ale to raczej taki mało straszny teatrzyk grozy i chyba cały ten pomysł nie wypalił do końca. Kiepskie riffy i kiepskie refreny w Theatre of the Damned i w The Phantom i ta cała historia zaczyna się topornie i nieinteresująco. Dopiero rytmiczny zagrany w średnim tempie Devil's Spawn to numer znakomity i jakby wyjęty z płyty poprzedniej w autentycznym oddaniu brytyjskiej klasyki i nawet tę nieco "teatralną" część instrumentalną zbudowali tu bardzo dobrze. Gitarowy dialog bardzo udany i słychać, że Laverick to solidny gitarzysta. Czy także tu jest najlepszy refren na tym albumie? Chyba jednak tak.
Taki chłodny i zarazem pełen dramatyzmu numer jak My Life Is My Own to sól stylu BLITZKRIEG tyle, że w tej konwencji już nagrywali lepsze rzeczy, po raz kolejny jednak imponują gitarzyści. Jeszcze bardziej na pewno imponują, w zbudowanym na po części neoklasycznych zagrywkach, Spirit of the Legend, ale to takie epickie granie, w którym nigdy, mimo prób BLITZKRIEG, niczego specjalnie oszałamiającego nie stworzył. Solidne, dobre, dobrze zagrane, ale nic ponadto. Brakuje tu artyzmu kompozycyjnego z płyty poprzedniej, bardzo brakuje i nastroju, a łagodny Into the Light jest jedynie pokazem bardzo dobrej formy wokalnej Rossa. Brakuje bardzo dobrych melodii i powszedniość heavy metalu w stylu "typowy BLITZKRIEG" w Tortured Souls jest wręcz drażniąca. Trochę bardziej melancholijny Together We Are Strong jest lepszy, ale ta monotonia przekazu i przewidywalność ogromna. I tak już do końca w Night Stalker...

Nie ma tu czego specjalnie posłuchać. Może tych starych kawałków na końcu, ale ileż można. Ot, taki bardzo dobrze zrealizowany brzmieniowo w opcji masteringu przez Niemca Michaela Hankela heavy metal BLITZKRIEG, jaki ta ekipa grała, gdy w formie słabszej już bywała.
Nic specjalnego.


ocena: 6,8/10

new 30.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#9
Blitzkrieg - Back From Hell (2013)

[Obrazek: R-5239928-1528734292-8283.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Jack's Back 01:31
2. Back from Hell 04:35
3. Buried Alive 03:18
4. Complicated Issue 04:57
5.V 06:44
6. Return to the Village 04:10
7. Sahara 05:25
8. 4 U 02:59
9. One Last Time 05:09
10. Call for the Priest 05:21
11. Sleepy Hollow 05:49
12. S & D (Metallica cover) 06:48
13.We Have Assumed Control 04:06

Rok wydania: 2013
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
Brian Ross - śpiew, instrumenty klawiszowe
Ken Johnson - gitara
Alan Ross - gitara
Bill Baxter - gitara basowa
Mick Kerrigan - perkusja


Nagrywający dosyć regularnie po roku 2001 zamilkł na dłuższy czas po wydaniu "Theatre of the Damned", co było dla licznych przecież fanów sporym zaskoczeniem. Ruszyło się dopiero w roku 2012, w zupełnie nowym składzie, już bez Brewisów, ale za to z synem Briana Rossa, Alanem jako gitarzystą. O nepotyzm posądzić Briana nie można, bo Alan okazał się gitarzystą bardzo dobrym. Nowa płyta została wydana w listopadzie 2013 przez Metal Nation Records.

Album ten zawiera wiele smaczków nawiązujących do literatury angielskiej, do wcześniejszych dokonań muzycznych BLITZKRIEG, jest ukłon w stronę METALLICA w coverze S & D, czyli Seek & Destroy, generalnie jednak porywającego grania nie ma tu wiele. Faktem jest, że jest to nadal styl BLITZKRIEG z zacięciem thrashowym, a nie nudny brytyjski heavy metal oparty na rocku. Faktem jest, że Ross śpiewa bardzo dobrze, gitarzyści grają bardzo dobrze, a nowa sekcja rytmiczna jest co najmniej kompetentna w tym co robi. Faktem jest również, że brzmienie jest bardzo interesujące, mocne, ostre, pełne stali i wyważonej surowości, ale te kompozycje...
To słychać już  w rytmicznym, semi thrashowym i znakomitym w tych riffach Back from Hell, gdzie coś z tą atrakcyjnością melodii do końca nie jest tak, jak należy. Tak od połowy to z tej kompozycji uchodzi energia. Inna sprawa, że tym razem BLITZKRIEG stara się bardzo nawiązać do lat 80-tych, do swoich początków i robi to w wyraźny sposób w Buried Alive, nagranym ponownie jednym ze swoich najstarszych numerów, pochodzącym jeszcze z 1981 roku, z tego samego singla, gdzie na drugiej stronie znalazł się nieśmiertelny Blitzkrieg.
Znakomity refren w Complicated Issue znalazł się w otoczeniu dosyć ogranych riffów, ta kompozycja ma jednak poza wielogłosowym wokalem także ciekawy klimat i należy do bardziej oryginalnych w aranżacji na całej płycie. V opowiada historię z "V for Vendetta" autorstwa Alan Moore i refleksyjnie to wyszło, i melodyjnie, ale tu się za bardzo zbliżyli do ospałej narracji typowej dla metalu z UK, tego granego nieco bez wiary. Return to the Village to solidny heavy metal w średnim tempie i tu refren jest ponownie znakomity, ale już Sahara niczym nie imponuje i tak to mogą grać ekipy specjalizujące się w power/doom. Jest tu, owszem, pewna dawka epickiego monumentalizmu i Ross śpiewa to wybornie, ale w sumie wynika z tego niewiele. Instrumentalny 4 U to raczej taki wypełniacz bez realnej treści w ambientowej formule, a w One Last Time grają typowy nudny brytyjski heavy metal (a jednak się przydarzyło!). Potem Call for the Priest to taki heavy metal, który można określić jako heroicznie zachowawczy i wynikający z doświadczeń JUDAS PRIEST (zresztą zbudowany w warstwie tekstowej tylko z tytułów utworów JUDAS PRIEST) z bardzo dawnych czasów, a w Sleepy Hollow trochę nie bardzo wiadomo o co chodzi. Tu te posępne, kroczące, groźnie riffy gitarowe są znakomite, ale wykorzystane zupełnie nie tak, jak to mogłoby zabrzmieć w realnie ponurej kompozycji.
Ten LP kończy się bardzo reprezentatywnie utworem We Have Assumed Control. Heavy metal niby solidny, ale nie chwyta do końca. I taka jest cała ta płyta.

Nie licząc nagranego na nowo w 2015 "a Time Of Changes" z okazji 30 lecia wydania tego LP, BLITZKRIEG znowu przez kilka lat niczego nowego nie zaproponował, aż do 2018, gdy w ponownie zmienionym składzie ukazała się ich najnowsza płyta "Judge Not!".


ocena: 7/10

new 14.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości