Neptune
#1
Neptune - Northern Steel (2020)

[Obrazek: 714SAQIlBrL._SS500_.jpg]

tracklista:
1.The Prophecy 01:02
2.Viking Stone 03:32
3.Last Man Standing 04:32
4.Fallen Nations 04:24
5.Angels 03:46
6.Northern Steel 04:24
7.Black Rain 03:36
8.Run for Your Life 03:09
9.Land of Northern 04:53
10.Seriously 03:06
11.Ruler of the Sea 03:34
12.Vanheim 03:39

rok wydania: 2020
gatunek: heavy metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Roland "Rowland Alex" Alexandersson - śpiew
Anders Olsson - gitara
Jan Andersson - gitara basowa
Jonas Wikström - perkusja
Johan Rosth - instrumenty klawiszowe

W latach 80tych w Szwecji na realne zaistnienie szansę zyskało wiele zespołów, które na to nie zasługiwały. Niesłusznie tej szansy nie dostał NEPTUNE z Botkyrka i grupa została rozwiązana w 1987. Trzydzieści lat później w 2017 w niemal oryginalnym składzie NEPTUNE się odrodził i po pewnych przetasowaniach w składzie i podziale instrumentów nagrał album, który wreszcie został wydany jako pełnoprawny full length przez nową wytwórnię Melodic Passion Records, która w tym roku przedstawiła także debiut nowej ekipy Rivela Melodic Passion Records.

To był dobry pomysł i dobry krok, bo miłośnicy mocno osadzonego w latach 80tych klasycznego heavy metalu szwedzkiego mogą poznać wartościowy zespół i posłuchać bardzo dobrej muzyki. Posłuchać można zgranego zespołu z frontmanem o urzekającym, ciepłym i nasyconym rockiem głosie i doprawdy Roland "Rowland Alex" Alexandersson, zrobił tu bardzo dobrą robotę, zarówno w tych bardziej epickich classic metalowych kompozycjach, jak i w tych łagodniejszych, nasyconych atmosferą melodyjnego heavy rocka szwedzkiego lat 80tych.
Ten rycerski heavy metal reprezentowany jest przez takie bardzo ciekawe utwory jak klimatyczny rytmiczny Viking Stone (świetna melodia!) czy szybsze Last Man Standing i Run for Your Life. Wybornie wypada tu w tej kategorii zagrany w umiarkowanym tempie Northern Steel.  Trochę słabszy jest jednak nie do końca stylistycznie nieokreślony Ruler of the Sea. Pośrednim pomiędzy heroicznym a classic melodic utworem jest Black Rain. W przepełnionym łagodnym mrokiem, spokojnym Fallen Nations można usłyszeć gitarzystę Pontusa Norgrena (HAMMERFALL, THE RING) i jest to jedna z najbardziej przykuwających tu uwagę kompozycji, a w dosyć nowocześnie jak na ten album brzmiącym melodic heavy metalowym Angels Larsa Christmanssona (LIONS SHARE, ROAD TO RUIN, AUDIOVISION). Udany występ gości w udanych kompozycjach.  Jest tu także łagodny epicki song balladowy Land of Northern, bardzo subtelny i podkreślający doskonałe walory głosowe wokalisty wspieranego dodatkowo w chórkach. Zgrabny, na swój sposób poruszający, patetyczny song.
Trochę wpadka w Seriously... Dyskotekowe klawisze, naiwna pop rockowa melodia. Rozumiem, że zespól nawiązuje do starej tradycji Eurowizji, ale zupełnie niepotrzebnie. A na zakończenie wypełniony fantasy narracjami i żeńskimi wokalizami Vanheim, mający charakter typowego, rozbudowanego outro i nawiązujący do intro The Prophecy.

Wyborna, głęboka w brzmieniu instrumentów produkcja, bez modern fajerwerków i to taki sound, jaki można usłyszeć w remasterach vintage winylowych albumów z połowy lat 80tych. Bardzo trafny wybór brzmienia! Bas zrealizowany jest po prostu fenomenalnie!
Nasuwa się taka refleksja. Skończył się już w Szwecji boom na neotradycyjny metal reprezentowany przez zespoły pokroju STEELWING, ale wracają stare ekipy, które kładły fundamenty pod takie granie, jak MINDLESS SINNER i oczywiście NEPTUNE. Dobra, bardzo dobra robota!


ocena: 8,3/10

new 6.11.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Neptune - End of Time (2024)

[Obrazek: Neptune-EndofTime-cover-scaled.jpg?ssl=1]

Tracklista:
1. Metal Hearts 03:53
2. Brightest Steel 03:27
3. The End of Time 03:56
4. Revenge 04:22
5. Motherland 04:44
6. Sun Goes Down 03:53
7. Nepturion 03:27
8. Power 03:58
9. Highlands 03:19
10. Northern Warriors 04:36

Rok wydania: 2024
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Roland "Rowland Alex" Alexandersson - śpiew
Anders Olsson - gitara
Jan Andersson - gitara basowa 
Jonas Wikström - perkusja
Johan Rosth - instrumenty klawiszowe


W niezmienionym składzie, po czterech latach studyjnego milczenia powraca szwedzki NEPTUNE. Zmianą jest wytwórnia, ponieważ wydaniem tego albumu 20 września 2024 roku podjęło się włoskie Pride & Joy Music.

Mimo tytułu Metal Hearts, w którym tak jak na LP poprzednim wracają do początków szwedzkiego heavy metalu, to więcej jest tutaj rocka niż dumnego heavy metalu. Ten album to zestaw 10 kompozycji z mniejszą ilością stali, nadal jednak jest to muzyka przebojowa i Brightest Steel nie brakuje zadziorności debiutu. Tytułowy The End of Time próbuje odtworzyć ten mocny, heavy metalowy klimat, ale nie ma już patetycznych chórów i budowanych przez nie epickich refrenów. Jest większa koncentracja na instrumentach klawiszowych, to słychać w Revenge, to jest obecne w Motherland i to brzmi bardziej jak szwedzki rock lat 70.
Sun Goes Down krąży gdzieś w okolicach MOTLEY CRUE i gdzieś razem z EUROPE krążą tutaj przez cały ten LP, ciągle jednak czeka się na jakiegoś metalowego killera z prawdziwego zdarzenia. I w końcu pojawia się znakomity, chłodny Nepturion dewastujący epicką mocą debiutu. Dobry jest też Power w swoim dumnym wydźwięku, Highlands jednak to już niestety bezbarwny amerykański arena rock bez historii. Znacznie lepiej wypada kończący album Northern Warriors i tutaj jest i nuta podniosłości typowa dla Szwecji, ale i solidny refren.

Brzmienie to kontynuacja zmiękczania soundu obranego na EP The Rebirth z 2022 roku, chociaż tam więcej było metalu. Tutaj brzmi wszystko bardzo miękko, do tego zupełnie niepotrzebnie wycofano Rolanda Alexanderssona, który jest w znakomitej dyspozycji głosowej. Vintage w formie komercyjnej i nie do końca dopracowanej.
Kompozycje są dobre, ale nie na tak wysokim poziomie, jak na debiucie, a delikatnie epickie rysy zastąpione zostały przez rock ograny i do bólu powszedni. Ogromny krok wstecz nie tylko od strony produkcji, chociaż i same kompozycje nie są tak dopracowane, jak na debiucie.
Hołd dla lat 70. i wczesnych 80. może i trafiony, ale w tym wszystkim NEPTUNE straciło swoją tożsamość i to, co na debiucie miażdżyło i czarowało.


Ocena: 7/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pride & Joy Music.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości