Casus Belli
#2
Casus Belli - In the Name of Rose (2005)

 [Obrazek: R-3324640-1539898401-2537.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. I'm Your Master 03:34
2. Vengeance is My Law 04:04
3. Holy Gates (In the Name of Rose) 03:32
4. Diamond Crown 03:50
5. Edge of a Knife 04:31
6. Initiation (Promised Land) 04:19
7. Isolation 03:30
8. Naked King 04:34
9. Wrongly Right 03:26
10. Eastern Dance 03:40
11. Whispering (Instrumental) 02:38

Rok wydania: 2005
Gatunek: power metal/heavy power metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Panos Dedes - śpiew
Panos Arvanitis - gitara
Fotis Anagnostou - bas
Frank Huber - perkusja
Bob Katsionis - instrumenty klawiszowe

Pojawienie się wirtuozerskiej ekipy CASUS BELLI w roku 2001 z albumem "Mirror Out Of Time" rozbudziło spore nadzieje na podwyższenie poziomu greckiej sceny melodyjnego power i heavy metalu, jednak różne czynniki spowodowały, że o grupie szybko na jakiś czas słuch zaginął. Największym problemem okazał się brak odpowiedniego perkusisty, po tym jak zespół opuścił Balikos. Ta sprawa nie została do końca rozwiązana nigdy i gdy wreszcie w roku 2005 CASUS BELLI przedstawił drugi LP, zagrał na nim jako perkusista zaproszony gościnnie dobry, niemiecki pałker Huber, w czym zasługa głównego animatora greckiej sceny metalowej R.D.Liapakisa. Liapakis występował razem z nim w VALLEY'S EVE i go polecił Grekom, on też zajął się stroną produkcyjną tej płyty. Album został wydany przez słynną niemiecką wytwórnię Limb Music w czerwcu 2005 roku.

Jak się okazało, czas milczenia nie był czasem straconym, bo CASUS BELLI z Arvantidisem, Katsionisem i pozostałymi muzykami składu powrócił z utworami brzmiącymi jeszcze mocniej, świeżymi i najeżonymi wirtuozerskimi popisami na tle atrakcyjnych power metalowych melodii. Tym razem grają znacznie ostrzej i ciężej. Gitara Arvantidisa to brzytwa, a wokale Dedesa mroczniejsze i utwór I'm Your Master to prawdziwy heavy powerowy cios między oczy już na początku. Niesamowite solo na basie Anagnostou, pęd pancernej lokomotywy i pełna swobodnej finezji solówka gitarowa. Niby to takie niemieckie, ale zupełnie wyzbyte germańskiej toporności. Podobnie rzecz się ma z mroczniejszym Vengeance Is My Law, gdzie potoczysty refren rycersko epicki styka się z pewnymi echami grania RUNNING WILD w niektórych fragmentach.
CASUS BELLI nieco łagodnieje w Holy Gates, utworze bardziej tradycyjnym, heavy metalowym, wolniejszym i trochę w amerykańskim stylu, choć refren jest bardzo delikatny, podobnie jak i solo, tym razem zresztą niemal jazz rockowe momentami. Potężną petardę odpalają w Diamond Crown, gdzie znów zespół pędzi heavy powerowo do przodu z dawką rycerskiego grania, ale podanego w nowoczesny sposób. Gra Arvantidisa w tym utworze zadziwia ekspresją i energią, a basy należą do najlepszych na albumie. Ładny Edge of Knife nie ma już takiej siły rażenia jako kompozycja łagodna i nostalgiczna tyle, że może refren jest nie dość atrakcyjny i tu można powiedzieć, że ta grupa czasem wymyślała lepsze motywy do zwrotek niż do refrenów. W Isolaition znów mamy bezlitosne powerowe natarcie, ale i tu zwrotki wydają się atrakcyjniejsze. Inaczej rozwiązany jest Naked King z delikatnym klawiszowym tłem Katsionisa. Tu dominuje epika i tradycyjny heavy metal, grany w rozpoznawalnej greckiej manierze zwiewnie, ale gdzie potrzeba i dosyć ciężko.
Płyta jest zdecydowanie gitarowa i tym razem fani talentu Katsionisa nie mają zbyt wiele okazji do podziwiania jego umiejętności. Nie ma tu ani jego wysuniętych solówek, ani dialogów z gitarą. Pod tym względem album fanów wykorzystania instrumentów klawiszowych może nieco zawieść. Kto jednak lubi ostre riffowanie, melodyjne i nastawione na rycerski klimat, doceni znakomity Initiation wzbogacony o eksponujący wokal Dedesa fragment, gdzie milkną częściowo instrumenty. Co do Dedesa, to tym razem śpiewa on nieco inaczej na pierwszej płycie, nie wchodzi na żadne górki, operuje naturalnym głosem i momentami maniera przypomina Bruce Dickinsona. Takie wrażenie można też odnieść w bardzo dynamicznym killerze Wrongly Right przesiąkniętym rockową ekspresją i czymś z IRON MAIDEN, poza refrenem. Ataki gitarowe Arvantidisa, tym razem doprawdy, mordercze chwilami. Ciężko zagrany jest także Eastern Dance, ale ta kompozycja, surowa i oparta na nerwowym riffie głównym bardziej przypomina nagrania amerykańskich zespołów power metalowych, choć sola są tym razem wyraźnie neoklasyczne. W instrumentalnym Whispering następuje wyciszenie i to ładny pokaz romantycznej gitarowej natury Arvantidisa.

Mocna dawka melodyjnego power metalu, bardzo często przechodzącego w heavy power. Z tej płyty bije siła i zdecydowanie, tak jak z poprzedniej maestria. Tu jest może prościej, ale bardziej metalowo co podkreśla także głębokie brzmienie gitary, basu i perkusji.
Niestety, jak na razie to ostatni album tego zespołu, który odzywa się co jakiś czas, ale nagraniowej aktywności nie przejawia. Szkoda, bo to czołówka melodyjnego heavy power na skalę europejską, czego ten LP jest dowodem.


Ocena: 9/10

17.11.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Casus Belli - przez Memorius - 17.06.2018, 12:22:48
RE: Casus Belli - przez Memorius - 17.06.2018, 12:24:33

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości