Cloven Hoof
#6
Cloven Hoof - Time Assassin (2022)

[Obrazek: 1024647.jpg?1235]

Tracklista:
1. Guardians of the Universe 04:33
2. Liquidator 03:19
3. Lords of Death 04:23
4. After Forever 04:06
5. Time Assassin 04:41
6. Beltaine Fire 05:16
7. Highway Man 05:09
8. Tokyo Knights 04:35
9. Carnival of Lost Souls 05:24

Rok wydania: 2022
Gatunek: power metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
George Call - śpiew
Ash Baker- gitara
Christopher Coss - gitara
Lee Payne - gitara basowa
Mark Bristow - perkusja

Po znakomitym "Age of Steel" CLOVEN HOOF w barwach wytwórni Heavy Metal Records z Wolverhampton prezentuje w marcu 2022 kolejny album. Skład bez zmian, jednak muzyka nieco odmienna.

Jest to album, który trzeba rozpatrywać w kategoriach USPM. Inaczej się po prostu nie da. Determinuje to absolutnie amerykańska maniera wokalna Calla, który tu jest znakomicie rozkrzyczany i epicko dramatyczny, ale także styl gry gitarzystów odbiega tym razem od dosyć rozpoznawalnych wzorców brytyjskich, choć to już zaznaczało się na albumie poprzednim. Moc gitar, bardziej ostrych niż ciężkich, jest tu słyszalna cały czas. Pewne siłowe elementy typowe dla USPM pozbawione są thrashowych naleciałości, a może są one po prostu dobrze zamaskowane przez nieraz nieoczekiwane odmienne ornamentacje wpływające na złamanie zasadniczej konwencji kompozycji, jak w riffowo rozdzierającym na strzępy Liquidator. Dbałość, by kompozycje miały atrakcyjne melodie jest też bardzo duża i nawet sięgają po stare sprawdzone patenty JUDAS PRIEST w bardzo udanym, dynamicznym openerze Guardians of the Universe. Apogeum nastawienia na zapadającą w pamięć melodię to romantyczny, heroiczny i pełen emocji After Forever. W tytułowym Time Assassin i Highway Man nawałnica riffowa zbliża grupę do USA na odległość jednego cala i jest to pokaz, że nie tylko Amerykanie potrafią zagrać USPM na tak wysokim poziomie. W Lords of Death dokładają do rycerskiego stylu pewną ilość mroku, może nawet progresywnego podejścia w budowaniu refrenu, który ma pewne cechy symfonicznego metalu, pompatycznego, patetycznego i majestatycznego. Jednak tego patetycznego heavy metalu jest najwięcej w Beltaine Fire i ta kompozycja jest bezwzględnie najbardziej zapadająca w pamięć. Na drugim biegunie jest bardzo przeciętny, bezbarwny Tokyo Knights.
O ile riffowa ściana jest na tej płycie ogólnie wyborna, to do solówek można mieć czasem zastrzeżenia. W pewnych utworach są przekombinowane, na granicy stylu progresywnego, nie zawsze wpasowane w epickie motywy przewodnie, choć kilka razy wyszło to znakomicie jak w Carnival of Lost Souls, ta kompozycja stoi jednak nieco na innej muzycznej płaszczyźnie niż pozostałe. To heavy/power melodyjny, a równocześnie ambitny w formie i ubrany w atrakcyjną formułę aranżacyjną, wielowątkowy, gdzieś w tle teatralny i są tu reminiscencje chociażby duńskich ROYAL HUNT i EVIL MASQUERADE, w mocniejszej postaci.

Sound zasadniczo także bliższy klasyce USPM z USA niż classic metalowi z Albionu. Może tylko perkusja bardziej schowana niż można by się spodziewać na płycie z realnym USPM.
Ta płyta z pewnością spodoba się w USA. Głód dobrego USPM jest tam duży, a zespoły w większości kierują się w stronę NWOTHM. Jak się okazuje, nie trzeba być Amerykanami, by zagrać jak Amerykanie, ale trzeba mieć w składzie Calla, by miało to wymiar pełnego autentyzmu gatunkowego.


ocena: 8,5/10

new 19.03.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Cloven Hoof - przez Memorius - 17.06.2018, 15:48:17
RE: Cloven Hoof - przez Memorius - 17.06.2018, 15:48:58
RE: Cloven Hoof - przez Memorius - 17.06.2018, 15:49:46
RE: Cloven Hoof - przez Memorius - 14.04.2020, 18:25:47
RE: Cloven Hoof - przez Memorius - 25.04.2020, 11:11:56
RE: Cloven Hoof - przez Memorius - 19.03.2022, 17:53:32

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości