Dantesco

[Memorius]

Dantesco - We Don't Fear Your God (2013)

tracklista:

1.Intro: Tambores de Guerra 01:50

2.We Don't Fear Your God 07:13

3.Betrayer 05:11

4....of Darkness 07:37

5.At the Hill of the Ravens 05:45

6.Blood of the Saints 11:27

7.Consolament 05:46

8.A Brother Has Fallen 06:31

9.Strange Fruit Sonata 05:10

10.Burnt 07:29

11.The Conqueror Worm 05:08

rok wydania: 2013

gatunek: epic heavy/doom metal

kraj: Puerto Rico

skład zespołu:

Erico "La Bestia" Morales - śpiew
Joel Carrasquillo - gitara
Ramon de Jesús - gitara, gitara basowa, gitara akustyczna
Raly Vega - gitara basowa
Enrique ov Khaos - perkusja

oraz:

Dennis Torres - gitara

W czerwcu 2013 nieduża amerykańska wytwórnia Inframundo Records wydała kolejny album DANTESCO, nagrany już w nieco odmiennym składzie, ale oczywiście nadal z "La Bestia" jako frontmanem.

Ta płyta jest długa, to 70 minut muzyki i w ostatecznym rozrachunku jest po prostu za długa. Zawiera bowiem materiał nierówny, nie wszystkie kompozycje mają wyrazisty epicki klimat, a i Morales jest tu czasem nierówny. Zasadniczo jest to muzyka mniej melodyjna, bardziej surowa i momentami nawet brutalna, nieco mainstreamowa dla heavy/ doom z USA, niekoniecznie przy tym epic.
Zaczyna się wszystko obiecująco mocnym, dramatycznym i pełnym różnorodnych motywów i operowych wokali We Don't Fear Your God z kapitalnym solem gitarowym i duch CANDLEMASS jest tu zdecydowanie obecny. Dosyć  brutalnym wyrażeniem, chociażby stylu DOOMSWORD jest Betrayer, ale w sumie to tylko dobra kompozycja w surowym klasycznym heavy epic stylu i wolna partia jej nie ratuje. Wolny ...of Darkness jest takim klimatycznym, mrocznym doom epic szkoły skandynawskiej, jaki zazwyczaj kojarzy się z CANDLEMASS zaś typowy heavy epic At the Hill of the Ravens brzmi jak na DANTESCO dosyć powszednio w manierze amerykańskiej. DANTESCO atakuje ciężkimi, kruszącymi riffami, jest przeważnie twardy i surowy... trochę męczy. Może męczy dlatego, że te melodie nie są nazbyt oryginalne.
Centralnie umieszczony kolos wynagradza wszystko. Potężny bardzo wolny ponury utwór z niepokojącym planem drugim. Tu rola główna całkowicie przypada Moralesowi, wybornemu i wysuniętemu do przodu i patetycznemu, ale tylko do momentu, gdy na klasycznej gitarze w planie drugim zaczyna grac nieprawdopodobne flamenco Ramon de Jesús i ten fragment jest najbardziej frapujący na całym albumie. Potem ponownie heavy metalowa moc jest z DANTESCO.
Oczywiście potrafią i zachwycić w szybszym graniu i pompatyczny, podniosły galopujący dostojnie Consolament jest ozdobą tego albumu. Średniowieczny klimat oddany wspaniale! Potem melancholijny oniryczny i nostalgiczny A Brother Has Fallen znowu zbliża DANTESCO do CANDLEMASS, ale i do FORSAKEN. Refreny w tej kompozycji są najwyższej klasy, godne poprzedniego LP. Nie mogło się obyć bez operowego metalu i popisy wokalne "La Bestia" w neoklasycznym Strange Fruit Sonata są momentami zdumiewające. A jeśli mowa o kruszeniu riffami to sieją zniszczenie w mocarnym, zagranym w dosyć szybkim tempie Burnt. Epickie zniszczenie w bardziej tradycyjnym heavy metalowy stylu. I po raz kolejny poruszające  solo gitarowe. Te sola są w znacznej mierze najważniejszą ozdobą płyty i na każde oczekuje się z napięciem.
Druga połowa płyty jest lepsza niż pierwsza i samo zakończenie w postaci The Conqueror Worm też jest bardzo dobre. Heroicznie, epicko, teatralnie, rycersko z bardzo dobrą, dosyć brutalną szybszą częścią i piorunującym solem gitarowym.

Album brzmieniowo został wyprodukowany wybornie. Gitary miażdżą, perkusja jest nad wyraz czytelna i głośna, blachy syczą. Bas wgniata w ziemię. Można by powiedzieć, że to encyklopedyczny sound heavy epic doom, epatujący dostojną surowością.
Czegoś jednak zabrakło tutaj do perfekcji. Chyba najbardziej magii klimatu. Niemniej to DANTESCO dojrzały, który doskonale wie co i jak chce grać.

ocena: 8,5/10

new 13.11.2020