19.06.2018, 10:13:05
Dare - Blood From Stone (1991)
Tracklista:
1. Wings of Fire 5:00
2. We Dont Need a Reason 3:38
3. Surrender 3:40
4. Chains 4:03
5. Lies 4:42
6. Live to Fight Another Day 3:55
7. Cry Wolf 4:06
8. Breakout 4:09
9. Wild Heart 3:49
10. Real Love 4:03
Rok wydania: 1991
Gatunek: Melodic Heavy Metal/Hard Rock
Kraj: Wielka Brytania
Skład:
Darren Wharton - śpiew
Vinny Burns - gitara
Brian Cox - instrumenty klawiszowe
Nigel Clutterbuck - bas
Greg Morgan - perkusja
Ocena: 9/10
23.03.2009
Tracklista:
1. Wings of Fire 5:00
2. We Dont Need a Reason 3:38
3. Surrender 3:40
4. Chains 4:03
5. Lies 4:42
6. Live to Fight Another Day 3:55
7. Cry Wolf 4:06
8. Breakout 4:09
9. Wild Heart 3:49
10. Real Love 4:03
Rok wydania: 1991
Gatunek: Melodic Heavy Metal/Hard Rock
Kraj: Wielka Brytania
Skład:
Darren Wharton - śpiew
Vinny Burns - gitara
Brian Cox - instrumenty klawiszowe
Nigel Clutterbuck - bas
Greg Morgan - perkusja
Wielu muzyków z grup, które święciły triumfy w latach 70tych, w latach 80tych próbowało swoich sił nadal w założonych przez siebie zespołach.
Jednym z nich był Darren Wharton klawiszowiec z THIN LIZZY, który w 1987 powołał do życia zespół DARE. Zainteresowany muzyką hard rockową i AOR z USA postanowił nagrać podobną płytę. Zebrał skład z mniej znanych instrumentalistów i w 1988 zaprezentował płytę "Out Of the Silence", gdzie sam zaśpiewał. Muzyka w dużym stopniu opierała się o rozbudowane partie klawiszowe, będące niemal kopią tego co grał GIUFFRIA i HOUSE OF LORDS, ale brakowało tu zarówno eleganckiej wypolerowanej melodii, chwytliwości jak i dobrych gitarowych popisów. Wokalnie też za bardzo Wharton nie zabłysnął. W dobie zespołów drugiej melodyjnej fali NWOBHM płyta przeszła niezauważona. Zniechęcony lider rozwiązał ten skład, ale znalazł innych muzyków i inny styl i pokazał pazur na płycie następnej wydanej przez kalifornijską wytwórnię A&M Records.
Zespół przeszedł absolutną muzyczną metamorfozę. Teraz wszystko zdominowały gitary, mocne, soczyste, zadziorne i energiczne oraz zupełnie inny wokal Whartona.
Na tym LP zaśpiewał głosem miękkim, ciepłym, leciutko ochrypłym i ładnie modulowanym, zaśpiewał z uczuciem i niezmiernie pewnie. Reszta ekipy zaprezentowała wyśmienite backing wokale i chórki, tworzące z Whartonem pięknie powiązaną całość. Burns wykazał się tym razem solami treściwymi, ciętymi i finezyjnymi w najlepszej brytyjskiej tradycji. Klawiszy niewiele, poza ponurym wstępem do płyty, nijak nieprzystającym do reszty zawartości.
A zawartość jest świetna. Ognisty heavy metal i hard rock o wielkim ładunku ekspresji, energii i uczucia. Wspaniały heavy metalowy "Wings of Fire" z morderczym riffem głównym i odrobiną celtyckiego folkloru w stylu THIN LIZZY to przedsmak wielkiej płyty. Killerskie wymiatacze "We Dont Need A Reason" i "Live To Fight Another Day" bujają potężnie, podobnie jak fenomenalny "Surrender", z jednym z najlepszych brytyjskich refrenów. Do tego zrobione z rozmachem i pełne mocy dwa hard rockowe numery "Wild Heart" i "Cry Wolf "oraz dwie piękne ballady "Real Love" i "Lies". Kto posądzał Whartona że nie umie śpiewać, dostał prztyczka w nos. Wharton czaruje tu głosem po prostu. Album byłby absolutnie kompletny gdyby nie słabsze niestety "Chain" i "Breakout ", które przy tych kapitalnych kompozycjach brzmią po prostu typowo dla brytyjskiego melodyjnego metalowego grania z tego okresu i choć warsztatowo bez zarzutu nie niosą w sobie takiej energii chwytliwych melodii jak pozostałe numery na płycie.
Jednym z nich był Darren Wharton klawiszowiec z THIN LIZZY, który w 1987 powołał do życia zespół DARE. Zainteresowany muzyką hard rockową i AOR z USA postanowił nagrać podobną płytę. Zebrał skład z mniej znanych instrumentalistów i w 1988 zaprezentował płytę "Out Of the Silence", gdzie sam zaśpiewał. Muzyka w dużym stopniu opierała się o rozbudowane partie klawiszowe, będące niemal kopią tego co grał GIUFFRIA i HOUSE OF LORDS, ale brakowało tu zarówno eleganckiej wypolerowanej melodii, chwytliwości jak i dobrych gitarowych popisów. Wokalnie też za bardzo Wharton nie zabłysnął. W dobie zespołów drugiej melodyjnej fali NWOBHM płyta przeszła niezauważona. Zniechęcony lider rozwiązał ten skład, ale znalazł innych muzyków i inny styl i pokazał pazur na płycie następnej wydanej przez kalifornijską wytwórnię A&M Records.
Zespół przeszedł absolutną muzyczną metamorfozę. Teraz wszystko zdominowały gitary, mocne, soczyste, zadziorne i energiczne oraz zupełnie inny wokal Whartona.
Na tym LP zaśpiewał głosem miękkim, ciepłym, leciutko ochrypłym i ładnie modulowanym, zaśpiewał z uczuciem i niezmiernie pewnie. Reszta ekipy zaprezentowała wyśmienite backing wokale i chórki, tworzące z Whartonem pięknie powiązaną całość. Burns wykazał się tym razem solami treściwymi, ciętymi i finezyjnymi w najlepszej brytyjskiej tradycji. Klawiszy niewiele, poza ponurym wstępem do płyty, nijak nieprzystającym do reszty zawartości.
A zawartość jest świetna. Ognisty heavy metal i hard rock o wielkim ładunku ekspresji, energii i uczucia. Wspaniały heavy metalowy "Wings of Fire" z morderczym riffem głównym i odrobiną celtyckiego folkloru w stylu THIN LIZZY to przedsmak wielkiej płyty. Killerskie wymiatacze "We Dont Need A Reason" i "Live To Fight Another Day" bujają potężnie, podobnie jak fenomenalny "Surrender", z jednym z najlepszych brytyjskich refrenów. Do tego zrobione z rozmachem i pełne mocy dwa hard rockowe numery "Wild Heart" i "Cry Wolf "oraz dwie piękne ballady "Real Love" i "Lies". Kto posądzał Whartona że nie umie śpiewać, dostał prztyczka w nos. Wharton czaruje tu głosem po prostu. Album byłby absolutnie kompletny gdyby nie słabsze niestety "Chain" i "Breakout ", które przy tych kapitalnych kompozycjach brzmią po prostu typowo dla brytyjskiego melodyjnego metalowego grania z tego okresu i choć warsztatowo bez zarzutu nie niosą w sobie takiej energii chwytliwych melodii jak pozostałe numery na płycie.
Perkusja grzmi, bas jest miękki i wszechobecny produkcja bardzo dobra.
Mistrzowski album, który mogę polecić z pełną świadomością i odpowiedzialnością wszystkim fanom melodyjnego heavy metalu. To, że nie trafił w swój czas to inna rzecz i w żadnym wypadku nie umniejsza jego wartości. Doceniony po latach jest jedną z pereł brytyjskiego grania w tych klimatach. A DARE? Po okresach upadków i rozterek Wharton odbudował grupę i od lat nagrywa ona w miarę regularnie albumy rockowe otoczona sympatią wiernej grupy fanów w UK.
Mistrzowski album, który mogę polecić z pełną świadomością i odpowiedzialnością wszystkim fanom melodyjnego heavy metalu. To, że nie trafił w swój czas to inna rzecz i w żadnym wypadku nie umniejsza jego wartości. Doceniony po latach jest jedną z pereł brytyjskiego grania w tych klimatach. A DARE? Po okresach upadków i rozterek Wharton odbudował grupę i od lat nagrywa ona w miarę regularnie albumy rockowe otoczona sympatią wiernej grupy fanów w UK.
Ocena: 9/10
23.03.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"