Demonlord
#1
Demonlord - Only The Dead Are Safe (2011)

[Obrazek: R-3398283-1328869612.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Locked In 03:07
2. Welcome To Vegas 03:06
3. Let the Demon Out 04:27
4. Get Out Of The Rock 02:39
5. She Lies 04:07
6. Buffet Rock 04:39
7. The Bastard's Song 03:29
8. Kill Your Memory 05:56
9. Don't Care 03:30
10. Ten Years Of My Life 04:25
11. Stay Strong 03:52
12. Sword In Your Eye 03:39

Rok wydania: 2011
Gatunek: Melodic Power Metal/Heavy Metal
Kraj: Węgry

Skład zespołu:
Balázs Jurásek - śpiew, gitara basowa
András Nagy - gitara
Gábor Kovács - gitara
Zoltán Világi - perkusja

Do tej płyty podszedłem zupełnie bez bagażu doświadczeń i porównań, bo zespół znałem dotychczas tylko z nazwy i kilku popularniejszych kompozycji z ciekawymi melodyjnymi refrenami. Węgry nigdy wielką potęgą w power metalu nie były, ten zespół jest jednak popularny nie tylko w rodzinnym kraju. Nowa płyta została przyjęta z zainteresowaniem, tym bardziej, że od wydania poprzedniej minęło kilka lat. Wydawcą jest Nail Records z Budapesztu, a płyta ukazała się na początku lutego.

Album zawiera 12 kompozycji, zwartych i niezbyt długich, poza "Kill Your Memory".
"Locked In" buja w prostym rytmie. Najbliżej tu do Niemiec, gdzie mocna gitara jest nieco kwadratowa, nieco groove w tym wszystkim jest i hard'n'heavy spod znaku GUN BARREL, zmieszanego z późnym PRIMAL FEAR i pewnie można by wiele tu jeszcze wymieniać. W "Welcome To Vegas" jest coś z RAGE i słychać, że dopracowanie refrenów pod względem atrakcyjności i ich chwytliwości to mocna strona zespołu. W tej kompozycji jest bardzo klasyczne dla stylu niemieckiego grania solo, takie tu dominują i są zazwyczaj bardzo dobre, pełne ekspresji i na solidnym technicznym poziomie. W "Let The Demon Out" nieco epiki power metalowej w stylu fantasy i tu faktycznie jest super melodyjnie i potoczyście, choć gdyby to było zagrane dynamiczniej i szybciej, wtedy wyszedłby z tego PARAGON z bardzo atrakcyjnym refrenem. Gitara wygrywa zabawną w sumie melodię i tak do końca na poważnie tego utworu chyba nie można traktować. Niemniej jest znakomity. "Get Out Of The Rock" to niestety słaby kawałek, gdzie MOTORHEAD miesza się ze stadionowo podanym glam metalem. "She Lies' to znów nieco siłowo wykonany numer hard rockowy z pretensjami na heavy metal i bardzo ograną melodią, podobnie jak gra masa niemieckich grup określanych jako melodic heavy metal/hard rock. "Buffet Rock" rozpoczyna się od fantastycznego pitolenia na gitarze w stylu neoklasycznym i jest też ona dalej w speed metalowym kawałku w stylu true i tu znów słychać zbliżenie do tego melodic speed grania, jakie było popularne w Niemczech, w latach 90-tych, przy czym solo neoklasyczne tu wrzucone to coś zupełnie nowego i ubarwia ten w sumie średni typowy kawałek. W "The Bastard's Song" zespół proponuje prosty heavy power, melodyjny, dynamiczny i z true refrenem do wspólnego śpiewania o metalu. No germańskie to w każdym calu, wręcz nie do pomyślenia, aby taki kawałek nagrany został gdzieś indziej. Fajnie się tego słucha, bo to jest jasne i proste w formie i treści. Podobnie jest w "Don't Care", gdzie jednak więcej z kolei tradycyjnego rocka podanego w metalowej formie. Wspomniany wcześniej "Kill Your Memory" to kompozycja balladowa, ładnie akcentowana basem bez nadmiernego słodzenia, bo toczy się powoli, ale dosyć ciężko tu momentami gitary brzmią.  W pewnym miejscu jest doprawdy fajny motyw przemykający w refrenie, natomiast solo jakieś płaczliwe i nijakie. Taki melodic heavy/hard rock w średnim tempie to "Ten Years Of My Life" i znów to kolejna wycieczka do Niemiec, ale już na tej trasie byliśmy setki razy. Pod RUNNING WILD jeszcze na tej płycie nie grali, ale zagrali na początku "Stay Strong", przechodząc potem do szerszego eksploatowania melodyjnego poletka hard'n'heavy i heavy metalu tradycyjnego. W Sword In Your Eye" są na koniec rycerscy, bardzo true i bardzo jak SOLEMNITY, ale oczywiście z dużo lepszym wokalem. No jest to udane zakończenie tego albumu, który w sumie budzi mieszane uczucia.

Wokalista jest bardzo pewny siebie ze swoim głosem z lekką chrypką, napędza to wszystko, gitary dynamiczne, sekcja rytmiczna chwilami nawala aż miło posłuchać, choć rzeczy proste. Mocne, soczyste brzmienie, takie to true power metalowe, zadziorne i lekko chropowate przy całkowitej klarowności jednocześnie.
Tyle że to kolejna płyta z niemieckim biesiadnym power/hard rockiem/melodic metalem z pubów. Tego się na pewno fajnie słucha po kilku piwach, w sympatycznym towarzystwie Braci Metalu, ale ogólnie to taki zbiór utworów w nadreńskiej tradycji, zagranych nieco mniej topornie, z melodiami i riffami, jakie już tysiące razy się przewinęły w odtwarzaczach. Jeśli faktycznie "Let the Demon Out" jest tu trochę żartem, to szkoda, że tak nie żartowali cały czas.
Ten refren z głowy wyjść nie może.


Ocena: 7.5/10

1.02.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Demonlord - Adventures In Hell Pt.1 (1999)

[Obrazek: R-3398188-1328860296.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Returning to the Devils Tower (Intro) 01:20
2. Solitude 05:18
3. The Prophet in Me 05:02
4. Under 04:35
5. On the Cross 04:04
6. Last Walk 05:14
7. Search 06:40
8. The Valley of Life 03:54
9. One More Chance 02:24
10. Cyclonrider 04:05
11. Elements 05:35

Rok wydania: 1999
Gatunek: power metal
Kraj: Węgry

Skład zespołu:
Balázs Jurásek - śpiew, gitara basowa
András Nagy - gitara
Gábor Kovács - gitara
Zoltán Világi - perkusja

Węgierska scena hard rockowa, heavy metalowa i power metalowa już w latach 80tych była potężna, ale nieco hermetyczna, bo była to scena wegiersko-języczna. Jedną z pierwszych grup, które miały teksty angielskie i które szykowały się do podbicia rynku europejskiego, był DEMONLORD z Győr, utworzony w roku 1997. Grupa zadebiutowała w 1999 płytą "Adventures In Hell Pt.1", będąc jednym z pierwszych zespołów, jakie zaprezentowała zasłużona dla węgierskiego rocka i metalu budapesztańska wytwórnia Hammer Records.

DEMONLORD zagrał tu szybki i dosyć ostry power metal wzorowany na dokonaniach grup niemieckich lat 80 i 90-tych, naznaczony melodiami może niezbyt oryginalnymi, ale wpadającymi w ucho i większości pozbawionymi niemieckiej toporności (Solitude, On the Cross, The Valley of Life, Elements). Zapewne to właśnie On the Cross jest najbardziej ekscytującym riffowo numerem z tej płyty. Jednak i w takiej stylistycznie jest tu wpadka w nieco zawstydzającym naiwnością Cyclonrider. Niedobrze się dzieje, gdy próbują być bardziej agresywni w niemieckim stylu i nieco bardziej skomplikowani riffowo i tak zrobiony Under jest fatalny. Także song z gitarami akustycznymi One More Chance jest wyjątkowo przeciętny.
Jest tu także nieco rycerskiego grania power metalowego z dumnymi podniosłymi refrenami (The Prophet in Me) i tu radzą sobie bardzo dobrze, ale w twardszym, a zarazem podobnym do stylu BLIND GUARDIAN z pierwszych płyt Last Walk już dużo gorzej. Niekiedy wstępy są mylące, bo para-symfoniczny do Search wskazuje na coś więcej niż na kolejną galopadę w stylu BLIND GUARDIAN. Choć jest tu bardzo ciekawa metalowa transpozycja Bacha w obszernej części instrumentalnej. Elements to bardzo dobre zakończenie, gdzie jest granie proste i bujające, a zwieńczenie dosyć epickie, przez co ostatnie wrażenie ta muzyka pozostawia dobre.

Niezbyt mocną stroną jest tu wokal, trochę ogólnie amatorski, trochę po prostu jeszcze pozbawiony doświadczenia i Jurásek prezentuje się przeciętnie, co więcej słabe są chórki i backing wokale i może lepiej by było, gdyby ich po prostu nie było. Obaj gitarzyści są sprawni i zgrani ze sobą, ale można mieć zastrzeżenia do solówek, jakie są tu prezentowane. Szybkie i dynamiczne, ale w sumie często mało czytelne.
Brzmienie jest dobre, choć perkusja jest chyba zbyt głośna do gitar, które są ostre, ale ich ciężar jest ograniczony i chwilami nawet trochę "bzyczą". Ten debiut to nic szczególnego, ale grupa zyskała popularność (oczywiście raczej na Węgrzech) i tak rozpoczęła się jej długoletnia kariera.


ocena: 6,8/10

new 30.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Demonlord - Helltrust (2002)

[Obrazek: R-3395522-1328985981.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Helltrust (Intro) 00:30
2. Quo Vadis 05:54
3. Ruins in the Dark 04:39
4. The Strongest One 04:33
5. Poisoned Souls 05:59
6. Overture to the End 04:28
7. Darkest Place 04:34
8. Still Alive 05:42
9. Something Arrived 04:32
10. In the Name of God 03:55

Rok wydania: 2002
Gatunek: power metal
Kraj: Węgry

Skład zespołu:
Balázs Jurásek - śpiew, gitara basowa
András Nagy - gitara
Gábor Kovács - gitara
Zoltán Világi - perkusja

Jest to druga płyta DEMONLORD, wydana  w roku 2002 ponownie przez Hammer Records.

To jest bardzo duży postęp w stosunku do pierwszego albumu. Grupa zdecydowanie nabrała doświadczenia, uważnie też przysłuchała się trendom w power metalu europejskim na przełomie wieków. Zdecydowanie jest to teraz styl stanowiący połączenie szwedzkiego STEEL ATTACK z 2001 z GAMMA RAY i grają bardzo pewnie, bardzo dobre, melodycznie atrakcyjne kompozycje. Szybkie ataki dwóch gitarzystów w zwrotkach, wolniejsze refreny z bardzo nośnymi melodiami, doskonałe chórki, wspomagające bardzo dobrze śpiewającego tu Juráska - i taki jest Quo Vadis.
Rycersko, bojowo jest w zagranych nieco wolniej, ale w pełni power metalowo Ruins in the Dark. Grają także atrakcyjnie na granicy speed/power metalu w melodyjnie drapieżnych The Strongest One i Poisoned Souls (kolejne podniosłe true refreny!). Pięknie, po prostu pięknie grają Węgrzy! Pełen energii i ekspresji jest Overture to the End i zadziwia ta ich swoboda przechodzenia do super nośnych refrenów oraz współpraca gitarzystów. Może to i refren podobny to jednego z refrenów GAMMA RAY, ale czy to naprawdę tu jest takie ważne? Soczyste, rytmiczne granie z Darkest Place porywa, rozkwita w nośnym rock/metalowym refrenie, a potem mistrzowska akustyczna ballada Still Alive przechodząca w drugiej części w dramatycznego power metalowego potwora. Pod sam koniec grają niezwykle szybko w Something Arrived i choć jest tu tyle pędu i pozytywnej energii, jest to numer jednak trochę słabszy od pozostałych. Niemniej samo zakończenie w postaci In the Name of God jest absolutnie niszczące! Co za fenomenalnie zbudowany refren!

Świetne są tu sola, a gra perkusisty Zoltána Világi wręcz znakomita, pełna soczystych przejść i natarć jak we wstępie do In the Name of God. Do tego absolutnie doskonała produkcja. Te powierzono mieszkającemu w Holandii legendarnemu węgierskiemu inżynierowi dźwięku Miklósowi Küronya (R.I.P. 2015), który pracował między innymi z Ianem Parry oraz z najlepszymi grupami węgierskimi. Piękny power metalowy sound z kategorii "sharp & clear". Do tego ustawienie perkusji, bardzo wyraźnie słyszalnej, a jednocześnie pozostającej we własnym planie jest majstersztykiem.
Ogólnie mówiąc, jest to album znakomity. Pod każdym względem znakomity i mimo określonych jasnych inspiracji nacechowany ogromną dawką własnej tożsamości. Można też z pewnością powiedzieć, że stanowił inspirację dla tego, co za kilka lat zaczął grać WISDOM.
Mimo niewątpliwej wartości tej płyty DEMONLORD ze względu na słabą promocję zagraniczną budapesztańskiej wytwórni nie zawojował nią Europy. Doczekała się jednak reedycji w Niemczech w roku 2005 (Source of Deluge Records), gdzie przez lata zespół cieszył się największą popularnością.


ocena: 9,6/10

new 16.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Demonlord - Hellforged (2006)

[Obrazek: R-3395771-1328753721.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Cheap Salvation 03:04
2. Lay of the Folly 04:10
3. Return to Nowhere 04:14
4. Murder One 05:46
5. Kill the Lord 03:19
6. The Relic (Evil Haunting) 03:28
7. Demonlord 03:27
8. Payback Time 04:20
9. Find a Goal 05:24
10. Morphing into Real 03:56
11.The Piper Is Back 04:45

Rok wydania: 2006
Gatunek: power metal
Kraj: Węgry

Skład zespołu:
Balázs Jurásek - śpiew, gitara basowa
András Nagy - gitara
Gábor Kovács - gitara
Zoltán Világi - perkusja

Jest to trzecia płyta DEMONLORD. Płyta wydana przez Hammer Records w lutym 2006 roku i pokazują światu, jak się gra melodyjny power metal na światowym poziomie na Węgrzech po raz drugi. Twardo w niezmiennym składzie się trzyma ta ekipa, wyrastająca w tym czasie na czołowy power metalowy zespół europejski, ale zbyt mało i zbyt słabo promowana, choć w Niemczech cieszyła się wówczas dużym uznaniem.

Na tym albumie DEMONLORD gra nieskomplikowany, porywający w melodiach power metal, pełen werwy i entuzjazmu, zagrany wyśmienicie i zaśpiewany jeszcze lepiej przez Juráska. Pięknie i ożywczo brzmią dynamiczne i szybkie Cheap Salvation i Lay of the Folly, a potężny speedowy Return to Nowhere z echami riffów Kasparka rozgniata na pył!
Może trochę gorzej się prezentuje wolniejszy melodic heavy/power Murder One, ale naprawdę tylko trochę, bo brakuje może lepszego refrenu, za to zagrywki gitarowe pomiędzy nimi są bardzo ciekawie rozwiązane w kwestii aranżacji. A soczysty, przesycony rockiem Kill the Lord jest fenomenalny i taki swobodny, luzacki styl grania power metalu jest wyjątkową rzadkością. Absolutny hit i killer! Bojowy, heroiczny The Relic (Evil Haunting) ma wiele wspólnego z debiutem WISDOM i jest równie atrakcyjny jak najlepsze numery z tamtej płyty. Dumna klasyka takiego stylu power metalu z Węgier. No, a numer Demonlord to kolejny super killer z tego LP. Szybki, ostry, nieco chuligański i prawdziwie power metalowy z refrenem w niemieckim chóralnym stylu. Ostro i zdecydowanie idą tutaj do przodu. Moc! No nie odpuszczają ani na chwilę i zaraz potem czarują w pełnym finezyjnych riffów i z doskonałą melodią o trochę żartobliwym epickim zabarwieniu. A najlepsze jest to, że można tu wychwycić kilka zagrywek pod FALCONER i są zrobione genialnie.
Balladowy song Find a Goal urzeka gitarami akustycznymi i planem drugim, ale wydaje się nieco za układnym, za grzecznym na tę płytę. Widocznie jednak uznali, że taki moment wytchnienia się tu jednak przyda. Na pewno przez zadziornym i ostrym Morphing into Real, który daje mocnego, ale melodyjnego kopa. Na pełnym luzie po raz drugi z melodyjną drapieżnością i bezczelnością atakują w The Piper Is Back i odnoszą pełne zwycięstwo. Co za talent do tworzenia melodii dla power metalu, tak odmiennych jedna od drugiej. Ekstraklasa! No i jak fantastycznie śpiewa Balázs Jurásek!

Co tu dużo mówić - power metalowa melodyjna petarda i super hit.
Znakomite jest brzmienie, soczyste klarowne, mocne i idealnie zgrane w opcji poszczególnych instrumentów. A autorem masteringu jest Olaf Lenk z AT VANCE. Wspaniale to zrobił Mistrz Gitary, choć inaczej niż w przypadku płyt AT VANCE. Słucha się tego z najwyższą przyjemnością.

Gdy po kilku latach w 2011 zespół pokazał się ponownie z albumem "Only The Dead Are Safe" już nie zabrzmiał całościowo tak atrakcyjnie. W roku 2016 grupa podjęła decyzję o rozwiązaniu się, pozostając w pamięci jako jeden z najlepszych power metalowych bandów z Europy Środkowej w pierwszej dekadzie XXI wieku.


ocena: 9,8/10

new 26.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości