Desert Sin
#1
Desert Sin - Destination Paradise (2012)

[Obrazek: R-5135846-1385469831-3055.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Awakening 00:47
2. Destination Paradise 03:43
3. Kill the King 03:44
4. Would You Release Me 05:03
5. Follow Me 05:18
6. In Silence 05:54
7. The Seed of Destruction 04:56
8. Creation 06:40
9. Hero 04:31
10. Circle of Twilight 05:38

Rok wydania: 2012
Gatunek: Melodic Progressive Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Austria

Skład zespołu:
Sandro Holzer śpiew, gitara
Stefan Entner - gitara
Roman Fischer - instrumenty klawiszowe
Rainer Fischer - bas
Harald Vogl - perkusja

Jest to druga płyta zespołu z Tyrolu, znanego poprzednio jako SICK-U-R. Pod nazwą DESERT SIN na poprzednim LP przedstawił melodyjny heavy metal z elementami power i progresji z bardzo dobrym wokalem Sandro Holzera i ciekawymi zagrywkami gitarzystów. Płyta została wydana przez Pure Steel Records w styczniu.
Wyważony, stonowany, ale dosyć mocny metal.

Tym razem jest to samo, ale zabrakło tu pomysłów na kompozycje ciekawe pod względem melodii i wykorzystania instrumentów klawiszowych, i tak w zasadzie to płyta jest bezbarwna i emocji nie wywołuje. Utwory w średnich tempach, wzorowane na stylowo podobnych kompozycjach melodic progressive heavy i power ze Szwecji i Niemiec nie wzbudzają entuzjazmu. Poprawnie zagrane i zaśpiewane jakby z mniejszym zaangażowaniem wokalisty niż poprzednio, co gorsza, ze słabymi wejściami na poletka rycerskiego heavy metalu jak w "Kill the King" oraz "In Silence". Najlepszą kompozycją jest klimatyczny i nieco pompatyczny "Would You Release Me", w większości jest to jednak przyprawione epiką grania melodic heavy i power bez historii jak "Destination Paradise" czy "Follow Me" oraz kończącym ten LP "Circle of Twilight". W "The Seed of Destruction" intrygujący motyw z części pierwszej rozmywa się w bezstylowym metalu o pretensjach (i tylko) na progresywność. Jakoś DESERT SIN jest tu ospały i ociężały, z trudem brną przez "Creation" i "Hero" w bardziej amerykańskim stylu melodic progressive power, gdzie też słychać niepotrzebne dysonanse pomiędzy łagodnym wokalem głównym a nazbyt tu wojowniczymi chórkami.

Brzmienie jest dobre, ale też jakby należało tu oczekiwać czegoś więcej. Zawiódł i wokalista poniekąd, gitarowo nie dzieje się za wiele, ale przede wszystkim zespół nie miał tu recepty na epickie i wynikające z tego wzniosłe granie na jakie się sili.
Wymuszony metal na przeciętnym albumie zespołu, od którego można było oczekiwać jednak nieco więcej.


Ocena: 6,5/10

21.01.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Desert Sin - The Edge Of Horizon (2009)

[Obrazek: R-8573541-1464317843-6976.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Shadow Queen 04:33
2. Temple of the Shadow 04:39
3. The Summoner 04:07
4. Ice and Fire 04:46
5. Edge of Horizon 04:56
6. Tears in a Prophets Dream 04:32
7. Heal My Soul 03:11
8. Pharao 06:16
9. Gothic 05:46
10. The Enemy 04:16
11. Curse of Mamulon 05:51

Rok wydania: 2009
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Austria

Skład zespołu:
Sandro Holzer śpiew, gitara
Stefan Entner - gitara
Rainer Fischer - gitara basowa
Harald Vogl - perkusja
Roman Fischer - instrumenty klawiszowe


DESERT SIN jako SICK-U-R działał w Tyrolu od roku 2000, nagrał jeden album pod tą nazwą "The Edge Of Horizon" i to pierwsza płyta po zreorganizowaniu zespołu i zmianie nazwy, wydana przez Pure Steel Records w marcu 2009.

Grupa gra mocny, melodyjny heavy power metal z klawiszami o umiarkowanym znaczeniu i z bardzo dobrym wokalem Sandro Holzera. Słychać heroiczne inklinacje w doskonałym otwarciu w postaci Shadow Queen i ta kompozycja bardzo wiele obiecuje wskazując, że ci Austriacy wiedzą co chcą grać i robią to bardzo dobrze.
Jest w tym interesujący klimat, lekko mroczny, nieco melancholijny, ale i kontrolowana melodyjna agresja w takich kompozycjach jak Temple of the Shadow, Ice and Fire. Tego posępnego klimatu najwięcej słychać w tytułowym Edge of Horizon i może nie grają nazbyt skomplikowanych rzeczy w tempach średnich, ale budowanie tego klimatu heavy/power konwencji opanowali bardzo dobrze. Instrumenty klawiszowe tworzą tła dyskretne i w planach dalszych, co jeszcze bardziej potęguje interesującą emanację tego klimatu. Znakomicie brzmi w tej konwencji The Summoner z ażurowym, choć mocno akcentowanym basem wstępem. W bardziej typowym rycerskim heavy/power metalu, z pewnym drobnym progresywnym rysem, wypadają dobrze ale raczej typowo, stając pomiędzy Niemcami a USA w Tears in a Prophets Dream.
To, jak dobrym wokalistą w średnio wysokich rejestrach jest Holzer, słychać w zdecydowanie nastawionym na jego ekspozycję utworze Heal My Soul o sporej dawce dramatyzmu. Spory zasięg czystego głosu, trzeba przyznać. Na pewno słychać to również w Pharao i The Enemy, gdzie są jasno wyrażone próby zagrania epickiego heavy metalu w opcji bardziej progresywnej i są to dobre kompozycje, ale może prostsze w aranżacji zrobiłyby lepsze wrażenie, szczególnie Pharao. Natomiast Gothic jest bezwzględnie udany w tej bardziej progresywnej konwencji i tu umiejętnie łączą partie bardziej refleksyjne z mocniejszymi, ostrzejszymi, opartymi na zdecydowane wybrzmiewanie dwóch gitar.
Na zakończenie kompozycja trochę zmarnowanej szansy, czyli Curse of Mamulon. Tu początek obiecywał więcej jeszcze prawdziwej epickości, która lekko się zagubiła potem w ponownym mieszaniu łagodnego refleksyjnego nastroju z trochę jednak trywialnym refrenem w niemieckim, heroicznym melodic power metalowym stylu.

Austria to jest kraj skromnych i nieznanych szerzej, ale znakomitych inżynierów dźwięku. O kimś takim jak Björn Heitzer słyszało chyba niewielu, ale zrobił tu wyborny, światowej klasy mastering i brzmienie tego wszystkiego jest głębokie, selektywne i ogólnie znakomite, z wyróżnieniem basu, który nieraz słychać i na planie pierwszym.
Bardzo dobra płyta i obok CRIMSON CULT to druga wysokiej klasy propozycja z obszaru heavy/power z Austrii w roku 2009.

new: 8,1/10

13.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości