Distant Thunder
#1
Distant Thunder - Welcome the End (2004)

[Obrazek: 43526.jpg]

tracklista:
1.The Day upon You 00:42
2.I Welcome the End 04:15
3.Souless Inventions 04:48
4.Hopeless Creator 04:17
5.Fire in the Skies 03:59
6.Distant Thunder 05:00
7.Beyond the Black Field of Stars 03:43
8.Lost in Time 05:33
9.Finding My Way 04:39
10.Run with the Pack (Helstar cover) 05:31
11.Restless and Wild (Accept cover) 04:14

rok wydania: 2004
gatunek: power metal
kraj: USA

skład zespołu:
James Rivera - śpiew
Eric Halpern - gitara
Gregg Gill - gitara
Mike LePond - gitara basowa
Rick Ward - perkusja

Choć Rivera to w swoim czasie (pokrętnie) tłumaczył, to jednak tworzenie muzyki w stylu HELSTAR, ale pod innym szyldem wydaje się operacją nieco dziwną. Rivera założył DISTANT THUNDER  w roku 2003 i oczywiście nie miał problemu z tym, by uzyskać kontrakt płytowy z Massacre Records, która wydała pierwszy i jedyny zresztą album tej formacji w końcu maja 2004 roku.

Do nagrania tej płyty James Rivera zebrał bardzo interesujący skład. Oczywiście Mike LePonda nie trzeba nikomu przedstawiać, ale obaj gitarzyści mogą być nieznani szerszej publiczności, a na pewno tej słabo zorientowanej w amerykańskiej scenie progresywnego heavy metalu lat 90tych. A Halpern i Gill to gitarowe filary jakże ważnej dla metalu z USA ekipy Z-LOT-Z, tu zresztą mający swój kompozycyjny wkład muzyczny kształt albumu. Są technicznie bardzo dobrzy i parę razy dali tu pokaz swoich umiejętności, chyba najbardziej pełny w instrumentalnym Distant Thunder z pierwiastkami neoklasycznymi. Poza tym jednak, jeśli to ma być HELSTAR pod innym szyldem, to są za mało heavy/power metalowo agresywni. Pewnie dlatego w miarę solidnie, choć bez specjalnego błysku, prezentują raczej euro power metalowe I Welcome the End i Beyond the Black Field of Stars, gdzie szkoła niemiecka spotyka szwedzką w umiarkowanych tempach i umiarkowanym fantasy heroizmie. To, co amerykańskie, jest odrobinę bezzębne jak na HELSTAR i to bardzo słychać w tych posępniejszych kompozycjach, takich jak Hopeless Creator, bardziej nastrojowym Lost in Time, czy też Fire in the Skies z odrobiną progresywności power metalowej z USA lat 90tych. Realnie tej nowej muzyki Rivera wraz DISTANT THUNDER nie przygotował wiele, trochę ponad pół godziny i dopełniają to covery ACCEPT (bardzo trywialne wykonanie z Jackiem Frostem jako gitarzystą) oraz Run with the Pack, oczywiście HELSTAR, przy czym podobno cytowanie samego siebie jest mało eleganckie... Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wcale nie najwyższa forma wokalna lidera, który jakby jeszcze do końca się nie otrząsnął z nudnego manieryzmu DESTINY'S END.

Mastering wykonał Andreas Horn, owszem niemiecki Mistrz, ale jednak chyba mało zorientowany w niuansach soundu preferowanego w USA. No, chyba że całe to gadanie o powrocie do korzeni HELSTAR w DISTANT THUNDER, było tylko przykrywką dla zagrania przez Amerykanów czegoś dla Europejczyków. Jeśli tak, to specjalnego sukcesu ta płyta w Europie nie osiągnęła.
W dużej mierze przyczyniło się to w niedługim czasie do zawieszenia działalności zespołu. Riviera dołączył do VICIOUS RUMORS, a potem powrócił do szyldu HELSTAR. Wątpliwe jest, by DISTANT THUNDER jeszcze kiedykolwiek został przywrócony do istnienia. Zresztą, raczej nie ma takiej potrzeby.


ocena: 6,5/10

new 9.11.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości