Excelsis
#1
Excelsis - Anduin the River (1997)

[Obrazek: R-3214042-1448728331-2489.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Intro 01:35
2. Houses of Healing 07:12
3. Beneath the Hills 06:06
4. Princess of the Trees 03:39
5. Anduin the River 06:13
6. Maiden in Forbidden Garden 08:05
7. Mordor Speaks 06:59
8. In the Highlands 06:09
9. Gwaihir - The Name of a Bird 06:14
10. Back Into the Deepest Night / Outro 12:01
11. Annebabeli (Bonus Track)

Rok wydania: 1997
Gatunek: epic melodic folk power metal
Kraj: Szwajcaria

Skład zespołu:
Münggu Beyeler: śpiew, gitara
Simon Müller: gitara
Geige Gygax: bas
Küsu Herrmann: perkusja
Daniela Beyeler: instrumenty klawiszowe


Zespól ten został założony w Koppigen, kanton Berno w roku 1996 i zadebiutował szybko, wydając swoją płytę nakładem własnym w roku następnym.

Pierwszy album tego zespołu jest mocno zakorzeniony w power metalu europejskim, naznaczony jednak piętnem folkowym, zaznaczającym się w dosyć surowym wokalu (choć czystym i tradycyjnym) oraz specyficznych wstawkach i podkładach klawiszowych. Kompozycje są długie, ale średnio rozbudowane i mają charakter epickich opowieści o lekko ponurym klimacie. Takim utworem jest otwierający ten LP "Houses of Healing". Następujący po nim "Beneath the Hills" jest surowy, ale zawiera za mało mocy. "Princess of the Trees" to leśna pieśń ogniskowa i najbardziej odpowiadałaby chyba fanom BLIND GUARDIAN. Trochę niekreślonym numerem jest "Anduin the River" - właściwie to typowy utwór powermetalowy i również w stylistyce zespołów z kręgu BG. Brak tu jednak zdecydowanie atrakcyjnej melodii pasującej do surowego wykonania. "Maiden in Forbidden Garden" jest natomiast bardzo udany i tu kompozycja prowadzona w średnim i wolnym tempie ma sporo elementów folku, szczególnie w chwytliwym refrenie. "Mordor Speaks" przyzwoity i ma nawet epickie elementy. "In the Highlands" z akustycznym podkładem gitarowym bardzo fajny i ma znakomite, nastrojowe solo gitarowe - kto wie, czy nie jest to najlepszy moment na płycie. "Gwaihir - The Name of a Bird" ma znakomity początek, potem jednak rozmywa się w standardowych, powerowych zagraniach, niemniej słucha się przyjemnie. "Back Into the Deepest Night", najdłuższy numer, kończy ten LP, ale w sposób niezbyt udany. Rozwlekły i mało w nim treści.

Główną wadą tego albumu jest nieokreśloność i niezdecydowanie - co grać? Jest tu, jak powiedziałem, za dużo power metalu jak na folk metal i za mało powermetalowej energii. Wokal jest strawny, ale nie przykuwa uwagi. Produkcja przyzwoita, jak na płytę wydaną przez zespół samodzielnie, choć brzmienie nieco płaskie i suche miejscami. Średni debiut, ale jak na trudne lata drugiej połowy lat 90tych można go uznać za udany.


Ocena: 7/10

18.08.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Excelsis - Kurt of Koppigen (1998)

[Obrazek: R-4835279-1466434402-9341.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Intro 01:36
2. Before the Storm 07:40
3. Kurt of Koppigen 04:52
4. Grimhilde 04:55
5. The Dragonslayer 07:40
6. The Lord of Halten 05:17
7. Ambush in Langenthal 05:42
8. Song of Agnes 04:08
9. Distant Sky or the Wild Hunt 06:50
10. The Lost Chapter 06:03
11. Baphomet's Oath or Just a Dream / Outro 11:44

Rok wydania: 1998
Gatunek: epic melodic folk/power metal
Kraj: Szwajcaria

Skład zespołu:
Münggu Beyeler: śpiew, gitara
Simon Müller: gitara
Geige Gygax: bas
Küsu Herrmann: perkusja
Daniela Beyeler: instrumenty klawiszowe

Drugi LP zespołu ukazał się w roku 1998, także nakładem Shark Records i wydaje się dziełem dojrzalszym od debiutu.

Rozpoczyna go po intro bardzo dobry, melodyjny numer "Before the Storm" o zdecydowanie power metalowym charakterze. Słychać, że zespół nabrał pewności siebie, słychać też doskonałą pracę perkusisty. Bardzo udany numer w epickim stylu. "Kurt of Koppigen" bardziej przypomina numery z płyty poprzedniej - utwór wyważony i okraszony bardzo dopasowanymi chórkami. "Grimhilde", w stylu zamkowej ballady akustycznej, sympatyczny, ale wokalne umiejętności Beyelera są za małe, aby tu zachwycić słuchacza. "The Dragonslayer" z lekkim rozmachem symfonicznym, zawierający partie szybkie i wolne epickie, bardzo dobry. Pokazuje, że pod względem komponowania dłuższych numerów grupa zrobiła duży postęp. "The Lord of Halten" ma doskonały rycerski zarys i stylizację, ale znów wokal nieco psuje wrażenie całości. "Ambush in Langenthal" podobnie. "Song of Agnes" spokojny i melodyjny średniowieczną melodyjnością, ale jednak najsłabszy na całym LP. "Distant Sky or the Wild Hunt" zawiera wiązkę naprawdę interesujących riffów, łączących się w chwytliwość całość, choć ten numer nie wykracza poza power metalowe standardy. "The Lost Chapter" jest stosunkowo najbardziej brutalny i ponury na płycie, niemniej tu z kolei wszystko trochę wymęczone. Płytę zamyka monumentalny "Baphomet's Oath or Just a Dream", trwający ponad 10 minut i rozpoczęty w sposób mistrzowski. Potem z pomysłami różnie, ale wolniejsze partie mają doskonały klimat. Dobre klawisze w tle, udane partie basu i świetne rozpędzenie około 8 minuty. Znakomite, akustyczne, łagodne zakończenie.

Dobre brzmienie, przestrzenna realizacja i nieźle ustawiona sekcja rytmiczna. Jedynie wokalnie nieco zepsuta. Głos wokalisty nie zawsze się komponuje z delikatniejszymi fragmentami i utworami, a jego surowość zabija klimat tych instrumentalnie ciekawie zrobionych kompozycji.


Ocena: 7.5/10

18.08.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Excelsis - Tales of Tell (2001)

[Obrazek: R-8190460-1456835600-8479.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Intro 02:25
2. The Tombstone 07:59
3. Gfauni Ängle 01:46
4. Tell 04:11
5. The Tomorrow Song 05:28
6. Dragongroundalp 06:06
7. Forgotten Hymn 05:04
8. Täu Grosse Kämpfer 02:03
9. Don't Destroy 06:41
10. Out Of Rain 07:19
11. Hillflames On High 06:52
12. Last Episode 05:51
13. Outro 01:02
14. Fritzebach (Po-Nuss-Dräck) (Bonus Track) 03:08

Rok wydania: 2001
Gatunek: melodic epic folk/power metal
Kraj: Szwajcaria

Skład zespołu:
Münggu Beyeler: śpiew, gitara
Simon Müller: gitara
Geige Gygax: bas
Küsu Herrmann: perkusja
Daniela Beyeler: instrumenty klawiszowe

W 2001 powstał kolejny album zespołu po trzyletniej przerwie. Wydany został ponownie nakładem własnym.

Początek płyty w postaci rozbudowanego "The Tombstone" wskazuje na pewne wahania między powermetalem, a folkowymi inklinacjami i epickim zadęciem. Numer jest spokojny, klimatyczny i w zasadzie trudno się zorientować, czego oczekiwać dalej... "Tell" wskazuje jednak na to, że styl z poprzedniej płyty mimo wszystko będzie dominować. Stylizowane sola, chórki i typowe dla EXCELSIS użycie gitary akustycznej, także w tle. Udany numer, jednak jakby za mocno stanowił przedłużenie wykorzystanych już wcześniej motywów. "The Tomorrow Song" rozpoczyna się od pięknego akustycznego wstępu i otrzymujemy znakomitą, "ogniskową" balladę, szorstko zaśpiewaną i pełną zadumy, rozkręcającą się w mocniejszym stylu w części drugiej. "Dragongroundalp" to bardzo typowy dla zespołu utwór z bojowym refrenem, mieli jednak lepsze. "Forgotten Hymn" wydaje mi się nieudany jako zlepek wcześniejszych pomysłów. Szkoda, bo tytuł zapowiada coś, co powinno mocno ruszyć słuchacza. "Täu Grosse Kämpfer" nie dość, że po niemiecku, to jeszcze nie bardzo wiem o co w tym chodzi. Albo się dopiero obudzili, albo byli bardzo zmęczeni, albo też "zmęczeni". No dno. "Don't Destroy" rozprasza złe wrażenia mimo pewnej chaotyczności, ale może być... Numer niezły, a najbardziej chyba fajne jest tu wejścia gitary z tła. "Out Of Rain" to jakby kolejne powielenie tego, co już było na płycie - nawet na tej i powoli zaczyna ogarniać słuchacza znużenie. "Hillflames On High" bardziej folkowy - wnosi lekkie urozmaicenie i warto tu zwrócić uwagę na bardzo udane partie basu. "Last Episode" to typowy średniak na płycie i gdy się kończy, żegnam album bez żalu.

Zdecydowanie na minus - za długa, za monotonna... Wokal też zaczyna wkurzać gdzieś od połowy. Brzmienie średnie i czasem instrumenty po prostu się zlewają. Pod tym względem to najgorzej wyprodukowany album zespołu. Wykonanie tym razem bardzo przeciętne, zarówno jeśli chodzi o wokalistę, który jest w słabej formie, jak i pozostałych członków grupy. Chwilami ospale i bez wiary w sens tego, co grają. Na plus wstawki akustyczne, ale na metalowym albumie to trochę za mało.
Średnie pomysły w średnim opakowaniu.


Ocena: 6.5/10

19.08.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Excelsis - The Standing Stone (2008)

 [Obrazek: R-3791754-1448797937-3812.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Yleitig 03:18
2. Soldiers of Heaven 05:32
3. The March 09:02
4. For Death and Glory 08:21
5. Lost Chamber 05:38
6. The Silent Song 06:27
7. The Siege 07:17
8. Armour of Gods 07:56
9. Standing Stone 07:09
10. Fire 06:57
11. The Classic Chamber 03:12

Rok wydania: 2008
Gatunek: melodic epic folk/power metal
Kraj: Szwajcaria

Skład zespołu:
Mario Beyeler - śpiew, gitara
Roland Schwab - gitara, flet
Simon Muller - gitara
Mak - bas
Markus Herrmann - perkusja
Adu Roth - instrumenty klawiszowe

Na kolejny po "Legacy of Sempach" album Szwajcarów trzeba było poczekać cztery lata. Wydany on został przez wytwórnię Non Stop Music z Zurychu w końcu sierpnia. Nastąpiły w tym czasie zmiany w składzie, a i sama muzyka uległa pewnym przeobrażeniom.

Po wstępie w postaci "Yleitig" mamy "Soldiers of Heaven" - i słychać więcej energii, niż na krążku poprzednim. Jest i bojowo i epicko, a jednocześnie jakby tego folka mniej. Również wokal tym razem cięższy. I tak jest na całej płycie. Pewne wnioski z zamulania z płyty poprzedniej zostały wyciągnięte. Typowa dla zespołu długa i rozbudowana kompozycja "The March" brzmi tym razem świeżo i jest interesująca od początku do końca. "For Death and Glory" również bardzo długi. Zresztą na tym LP dominują numery długie z wolnymi zazwyczaj, nastrojowymi wstępami. Ten numer nie wiem czemu kojarzy mi się z MANOWAR. "Lost Chamber" to typowa pieśń ogniskowa EXCELSIS - tym razem jednak zagrana ciężej niż zwykle. "The Silent Song" ma charakter podobny, jednak do najcichszych nie należy. Walcujący, uporczywy i ponury "The Siege" to chyba najbardziej oryginalny numer na tym albumie, gdzie element folkowy jest praktycznie całkowicie pominięty. "Armour of Gods" ma z kolei w sobie sporo cech skandynawskiego melodic death metalu, co wcześniej również nie było spotykane. "Standing Stone" trzyma poziom, jest nieco szybszy od większości numerów, ale refren bardzo typowy dla muzyki zespołu. "Fire" lepszy od poprzednika, ze znakomitymi zagrywkami gitarowymi, wokół których się rozwija ten utwór.
Jak zwykle w tle pobrzmiewają niekiedy niemetalowe instrumenty. Sporo klimatycznych, gustownych, akustycznych wstawek gitarowych.

Dobre, soczyste i do tego selektywne brzmienie, wokalnie tym razem wszystko dopasowane do charakteru muzyki. Surowo, szorstko, nieco miecza, nieco topora. Udana płyta, gdzie ciekawie podany folk łączy się z power metalem w zgrabną i momentami zaskakującą rozwiązaniami całość.


Ocena: 8/10

19.08.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości