Feinstein
#1
Feinstein - Third Wish (2004)

[Obrazek: R-5205892-1387426800-1309.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Regeneration 04:44 
2. Rebelution 04:57
3. Streaming Star 04:52
4. Third Wish 08:57
5. Rule The World 05:04
6. Masquerade 04:37
7. Far Beyond 05:31
8. Poison Ivy 04:37
9. Live To Ride, Ride To Live 04:54
10. Firefighter 05:29
11. Inferno 04:49

Rok wydania: 2004
Gatunek: Traditional Heavy Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
John West - śpiew
David Feinstein - gitara
Bob Twining - instrumenty klawiszowe
Jeff Howell - bas
Nate Horton - perkusja

David Feinstein, gitarzysta, wokalista i kompozytor swój czas chwały przeżywał w latach 80-tych z grupą THE RODS. Po jej rozwiązaniu, jego kariera muzyczna załamała się i nigdy nie osiągnął już takiej popularności, jak jego kuzyn R.J.Dio, z którym zaczynali muzyczną przygodę jeszcze w latach 70-tych. Feinsten pojawiał się od czasu do czasu, gdzieś gubił w natłoku nowych twarzy, zespołów i płyt i dobrze się stało, że w roku 2004 pod zebrał ciekawy skład do nagrania płyty pod szyldem FEINSTEIN. Tym razem Feinstein odciąć się od hard rockowych korzeni THE RODS oraz tego, co robił jako DAVID "ROCK" FEINSTEIN i nagrał album typowo heavy metalowy, dosyć nowoczesny w brzmieniu, ciężki, melodyjny i zwrócony w dużym stopniu w kierunku europejskiego pojmowania idei klasycznego heavy metalu. Pozyskał do współpracy samego Johna Westa, przypomniał sobie, jak zaaranżować heavy metalowe numery i tak powstał LP "Third Wish" wydany przez Steamhammer w kwietniu 2004 roku.

Płyta zawiera heavy metal masywny, zwarty, ale ze względu na wykorzystanie różnych stylistyk i rozwiązań, różnorodny i nie nużący. Jest tu typowo amerykański "Rebelution" z echami twórczości THE RODS, jest też brzmiący podobnie do nagrań RIOT z DiMeo "Regeneration". Bardzo atrakcyjne są te melodie, z których część brzmi nawet miejscami znajomo. Nie brak też miejsca dla bardziej tradycyjnych heavy metalowych numerów, jak "Streaming Star", z dumną galopadą w stylu lat 80-tych i pięknym wyhamowaniem w drugiej części z wokalizą Westa czy podobnie zrobiony "Rule The World". Znakomite kompozycje w najlepszym rycerskim stylu. Feinstein prezentuje także metal w bardziej rozbudowanej formie w długim "Third Wish", poniekąd nawiązującym do nagrań Westa z jego solowych płyt. Delikatny tym razem wokal, utkany z gitary akustycznej plan drugi, potem przejście do cięższego grania, gdzie rolę główną przejmuje Feinstein i potem coś z DIO, coś z amerykańskiego true metalu. Bardzo jest to zgrabnie zrobione i spokój, w jakim to jest poprowadzone, zasługuje na specjalne wyróżnienie. Prostszą kompozycją jest "Masquerade", gdzie znów nacisk położony jest na znakomity refren. West to doprawdy co najmniej połowa sukcesu tego albumu. Lekko cofnięty w tym masywnym graniu śpiewa wybornie niczym rasowy, true heavy metalowy wokalista, jakim przecież na co dzień nie jest. Bardzo dużo tu wkłada od siebie i to nieskomplikowane granie, jak w tym chociażby numerze, nabiera zaraz barwy i smaku.
W typowych dla DIO tempach i klimacie prezentuje się "Far Beyond", tu jednak jest bardzo emocjonalny i lekko melancholijny śpiew Westa. Wykorzystuje on także pewne chwyty wokalne Dio. Mocny, punktujący bas to silna broń na tym albumie i ogólnie sekcja rytmiczna prezentuje się zdecydowanie i okazale, jednak bez nadmiernego epatowania szybkością czy głośnością.
Feinstein zdecydował się również na wzbogacenie brzmienia klawiszami, ale te stanowią tylko odległe tło, tu i ówdzie się tylko pojawiając w znaczniejszej ilości, ale zawsze na drugim planie.
"Poison Ivy" o bluesowym odcieniu to zdecydowanie ukłon w stronę Westa i ta kompozycja mogłaby się z powodzeniem znaleźć na którejś z jego solowych płyt. West pokazuje cały swój kunszt wokalisty melodic metalowego i prog rockowego. Inny utwór od pozostałych opatrzony też ciekawym solem Feinsteina, który na tym albumie absolutnie nie daje odczuć, że to jego zespół i jego projekt. Końcówka płyty jest słabsza, bo "Live To Ride, Ride To Live" to mało wyrazisty heavy metalowy numer w średnim tempie, gdzie najbardziej wart uwagi jest śpiew Westa w zwrotkach. Rockowe i hard rockowe tradycje Feinstein podtrzymuje w dobrym "Firefighter", pokazuje też trochę swoich umiejętności w instrumentalnym "Inferno". Utwory te jednak niezbyt pasują do ogólnego obrazu płyty, choć na pewno stanowią jej urozmaicenie.

Album pod względem kompozycji mało oryginalny, ale kombinacja łagodnie podanego US heavy, RIOT i DIO zaprawiona doświadczeniami Westa może się podobać. Muzyka czerpiąca z przeszłości i doświadczeń z obu brzegów Atlantyku zagrana przez profesjonalistów, doskonale wiedzących, o co w tym wszystkim chodzi, a wyprodukowana przez Joey'a DeMaio (MANOWAR). Żałować należy jedynie, że ten LP jest jedynym i grupa miała charakter tymczasowy.
Obecnie Feinstein skupił się na odbudowie dawnej sławy zreformowanego i reaktywowanego THE RODS i zapewne już w takim zestawieniu, jak na albumie "Third Wish", nie nagra już nic więcej.


Ocena: 8.6/10


19.07.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości