Giftdwarf
#1
Giftdwarf - Giftdwarf (2011)

[Obrazek: R-8710046-1467096811-8514.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. iPott 02:44
2. Fritz 03:22
3. I Saw It On The News 04:09
4. Holiday 03:05
5. My Mother Looks Like Lemmy 03:40
6. Bo(w)frostman 03:39
7. Amtssprache 03:06
8. Pavarottis Thoughts 05:29
9. Primitive 02:45
10. My Place 03:54
11. Ebay 04:00
12. Two Moons 04:19
13. Metal Bürohengst 03:14

Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal/Hard'n'Heavy
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Gerd Knebel - śpiew
Uwe Lulis - gitara
Olaf Mill - gitara
Natalie Eis - bas
Gerd Lücking - perkusja

Gdy w roku 2010 Lulis i Lücking odeszli z REBELLION, odeszli zapowiadając rychły powrót z nowym zespołem i nową muzyką. Wolno im, są wolnymi ludźmi, a muzyka rozwija się także dzięki odejściom i powrotom. Teraz, w marcu 2011, ukazał się debiut nowego zespołu GIFTDWARF. Nazwa jak nazwa, okładka, nieco dziwna, jak okładka. To nic nie znaczy, bo liczy się muzyka.

Tu niestety żadnej muzyki nie ma. To znaczy, coś zostało nagrane, ale to nie jest muzyka. Może jednak jest. Tylko jaka?
To w zamyśle miało być zabawne. Wokalista to ponoć jakiś znany aktor komediowy z Niemiec. Nie znam, niemiecki humor mnie nie bawi, tym bardziej w połączeniu z angielskim, który też występuje w tekstach. Kto by jednak słuchał tekstów zaśpiewanych przez kogoś, kto nie ma większego pojęcia o śpiewaniu. Można by powiedzieć, że w większości niemieckich zespołów heavy metalowych wokaliści nie mają pojęcia o śpiewaniu, istnieje jednak pewna granica, która tu, szczególnie w refrenach, została bardzo mocno przekroczona. Istnieje różnica między refrenem hard'n'heavy a takim klasycznym dla Teletubisów i Hoboczaków. Można oczywiście zagrać po raz tysięczny kilka oklepanych niemieckich riffów heavy i power metalowych, tu dodatkowo o paskudnym plastykowym brzmieniu, nie oznacza to jednak, że gra się heavy czy power metal. Słuchając tekstów, jest jasne, że nie jest to heavy metal dla dzieci. Zresztą dzieci są surowymi krytykami i aby nagrać dla nich dobry heavy metal, trzeba być fińskim HEVISAURUS. To jednak jest metal dla dorosłych. Chyba jednak raczej dla tych, dla których cykl "Lody na patyku" stanowi szczyt sztuki filmowej, a percepcja tego rodzaju twórczości to apogeum ich możliwości postrzegania sztuki.

Metalowa muzyka jest sztuką, kicz też jest sztuką, natomiast czym jest ta płyta?
Nie wiem, bo jeśli uznać to zbiór umuzykalnionych skeczów i posłużyć się do ilustracji promującym to wydawnictwo teledyskiem to ja osobiście nie mam takiego poczucia humoru, aby to uznać w jakimkolwiek stopniu i zakresie za wartościowe i interesujące, a przede wszystkim zabawne muzycznie. Samo wykonanie jest też bezwartościowe i poziom amatorszczyzny zdumiewa w przypadku samych już tylko byłych członków REBELLION, bo reszta tej ekipy nie jest mi znana. Kim jest basistka Natalie Eis, też nie wiem, wiem jednak, że w przeciwieństwie do Simone Wenzel po prostu nie umie grać. Oczywiście rozumiem, że czasem trzeba się w metalu odprężyć, pożartować, wyluzować, powygłupiać, ale doprawdy nie w ten sposób. Jeśli to mam być początek czegoś więcej pod tym szyldem w wykonaniu Lulisa, to jest to jedna z największych pomyłek muzycznych ostatnich lat w Niemczech.
Jest to pseudomuzyczny koszmarek, firmowany przez szanowane nazwisko Uwe Lulis i największy kandydat do Muzycznej Klęski roku 2011. Klęska nadchodzi nie wtedy, gdy się wydaje płytę nie umiejąc grać, a wtedy, gdy się ją wydaje umiejąc, a nie mając nic do powiedzenia. Absolutnie nic do powiedzenia w heavy metalu.
Kompromitacja. Ta płyta powinna dostać ocenę 0/10, ale zielony kolor na okładce ma fajny, żywy odcień. Tylko tyle.


Ocena: 0.1/10

1.04.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości