Generation Steel
#1
Generation Steel - The Eagle Will Rise (2021)

[Obrazek: Cover_GENERATION_STEEL_The_Eagle_Will_Rise.jpg]

tracklista:
1. The Eagle Will Rise 4:59
2. Invoke The Machine 4:38
3. Generation Steel 4:32
4. Warbringer 3:47
5. Temple of Malady 4:02
6. Praying Mantis 3:33
7. The Chariot 4:28
8. Shadow In The Dark 3:51
9. Soulmates 6:08
10. On My Way 3:42
11. The Wayward One 5:06
12. Heaven`s Calling 5:47
13. Alive 4:19

rok wydania: 2021
gatunek: heavy/power metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Rio Ullrich – śpiew
Pascal Lorenz – gitara
Jack the Riffer – gitara
Michael Kaspar – gitara basowa
Martin Winter – perkusja

Utworzony przez gitarzystę Jack The Riffer w roku 2019 zespół GENERATION STEEL 21 stycznia 2021 zaprezentuje swoją pierwszą płytę, wydaną przez wytwórnię Pure Steel Records.

Zespół, złożony z muzyków poza Niemcami mało znanymi, jako swoje inspiracje podaje GRAVE DIGGER, ACCEPT/UDO i PRIMAL FEAR. Tak, to się zgadza i ta grupa gra ten klasyczny, teutoński heavy/power w czystej postaci. Także realizacja jest typowo niemiecka w tym gatunku, a odpowiedzialnym za produkcję jest Uwe Lulis (ACCEPT, ex GRAVE DIGGER i REBELLION). Muzyka GENERATION STEEL jest obarczona wszystkim plusami i minusami niemieckiego heavy/power. Jest mocne brzmienie, dosyć ostre, jest moc riffów, jest zdecydowany wokalista Rio Ulrich, ale jednak nie ma nic ponad typowy, nieco lżejszy GRAVE DOGGER i umiarkowanie chwytliwy ACCEPT i te mocne kompozycje mają bardzo ograne melodie. To wszystko w równie kwadratowym i w zasadzie topornym stylu już było. Pomysłowość jest znacznie mniejsza niż sprawne wykonanie. Gdyby szukać jakichś bardziej interesujących utworów, to można by wskazać dynamiczny Warbringer, gdzie heroiczne prężenie muskułów jest bardziej przekonujące niż w większości pozostałych kompozycji, może także surowy i twardy The Chariot. Na pewno na wyróżnienie zasługuje również dobry, a nawet w szybkich partiach bardzo dobry Soulmates.
Najbardziej poukładanym i przemyślanym utworem jest tu autentycznie bojowy i podniosły The Wayward One.
Dużo tu grania w średnich tempach, typowych dla UDO/ACCEPT i taki jest utwór tytułowy tego albumu z szybszym refrenem, ale niespecjalnie to porywa, tak jak i nie porywają podobne nagrania wskazanych zespołów. Heroizm metalowy Shadow In The Dark i Alive (typowe riffy ACCEPT) przekonuje tylko chwilami, podobnie jak niepotrzebnie brutalizowany On My Way z doskonałym refrenem w stylu starego SINBREED.
Melodie są jednak w większości mało wyraziste, i trochę szkoda, bo takie numery jak Temple of Malady, Heaven`s Calling (mocny epicki refren) czy Praying Mantismają pewien potencjał, jeśli przyrównywać je do podobnych GRAVE DIGGER.

Bardzo typowy, odtwórczy, ale sprawnie zagrany niemiecki heavy/power. Orzeł poleciał, ale na średnim pułapie.


ocena: 7/10

new 21.11.2020

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pure Steel Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Generation Steel - Lionheart (2023)

[Obrazek: NzUtNDM0MC5qcGVn.jpeg]

tracklista:
1. Baptized in Sorrow 05:01
2. Bloodrage 04:24
3. Lionheart 03:26
4. Executor 04:49
5. Wastelands 04:03
6. The Lost and the Damned 04:47
7. Forevermore 03:39
8. The Ripper 04:04
9. Left Alone 05:52
10. United 04:44

rok wydania: 2023
gatunek: heavy/power metal
kraj: Niemcy

skład zespołu:
Rio Ullrich – śpiew
Pascal Lorenz – gitara
Jack the Riffer – gitara
Michael Kaspar – gitara basowa
Sven Maier – perkusja

Tym razem w barwach dobrze ostatnio prosperującej niemieckiej wytwórni El Puerto Records GENERATION STEEL przedstawi 27 października swój drugi album.
Trochę było zmian w zespole, Rio odszedł, potem wrócił, pojawił się także nowy perkusista Sven Maier, który gra także w innym heavy metalowym zespole PANDEMIC,

Sama muzyka specjalnie zmianom nie uległa, choć jednak można zauważyć, że grupa uparcie lansowana jako teutońska, jakby trochę od tej estetyki metalowego przekazu odchodzi.
Na pewno nie w umiarkowanie szybkim i umiarkowanie heroicznym Baptized in Sorrow, choć tu można usłyszeć pewne nuty post thrashowe i melodic groove.
Tak sobie nieco melodyjniej w gitarowych ornamentacjach grają w Bloodrage z motywem tak mocno ogranym w Niemczech w nurcie teutonic heavy, coś tam ciekawiej rozwijają w części instrumentalnej i mamy solidne sola obu gitarzystów. Jakoś nie przepadam za takimi rwanymi tempami i takimi wspomagającymi wokalami, jakie słychać w tytułowym Lionheart, a przecież jest tu pewna sekwencja bardzo udana i mogłaby stanowić mocny fundament dla bardzo dobrej rycerskiej melodyjnej kompozycji. No, bardzo teutońsko jest w miarowym Executor i całość ma posępny charakter, zresztą podobnie jak mocno akcentowany basem wolniejszy Wastelands i ten utwór ma poza takim sobie refrenem nieco więcej do zaoferowania niż większość poprzednich. W tym mroku i posępności właśnie odstępują od sztandarowego teutońskiego i w zasadzie centralna część albumu, w tym lekko apokaliptyczny i nasycony dobrze generowanym mrokiem The Lost and the Damned jest właśnie taka klimatycznie ponura, tyle że na średnim co najwyżej poziomie oddziaływania na słuchacza.
Forevermore to już taki heavy metal nowocześniejszy wiele tu jednak do posłuchania nie ma i pewnie ustawienie przed nim The Ripper kolejnego metalowego kawałka z obszarów horror metalu byłoby dobrym posunięciem. I znowu taki ograny heavy metal tym razem może blisko U.D.O. w Left Alone, ale w sumie może i nie, jeśli wziąć pod uwagę te epickie pierwiastki i może nawet miejscami dramatyczne i poetyckie. A jeśli komuś tęskno do teutońskiego heavy/power w czystej postaci, to na koniec mamy tu United. Paradoksalnie to jest najlepszy utwór na tym albumie, choć nad wyraz generyczny i encyklopedyczny dla gatunku. Gitary jednak ryczą, refren jest heroiczny i rycerski i wszystko to stawia pod znakiem zapytania wysiłki zespołu w aranżacyjnym odchodzeniu od tej typowości w większości pozostałych utworów.

Sound nieco delikatniejszy niż rozdzierające zazwyczaj gitarowo produkcje teutońskiego heavy metalu, gitary minimalnie rozmyte, a perkusja ustawiona bez ogłuszających bębnów.
Wykonanie jest dobre, choć wokalnie po prostu tylko dobrze. Fakt Rio Ullrich pasuje do ogólnego obrazu muzycznego tego zespołu. Nadal wydaje się, że Jack the Riffer potrafi więcej niż tu pokazuje. Tak przy okazji warto go posłuchać na wydanym w wersji digital w tym roku (luty 2023) albumie jego pierwszej formacji BLIND MIRROR działającej krótko w połowie lat 90tych.

Tak jak w 2021 Orzeł poleciał niezbyt wysoko, tak w 2023 Lew zaryczał niezbyt głośno.


ocena: 7/10

new 4.09.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni El Puerto Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości