Hawaii
#1
Hawaii - One Nation Underground (1983)

[Obrazek: R-2236578-1586888321-9809.jpeg.jpg]
 
Tracklista:
1. Living In Sin 03:15
2. Silent Nightmare 02:58
3. One Nation Underground 03:59
4. You're Gonna Burn 04:04
5. Escape The Night 03:52
6. Nitro Power 04:22
7. The Pit And The Pendulum 03:08
8. Secret Of The Stars 04:35
9. Overture Volcanica 03:52

Rok wydania: 1983
Gatunek: Speed/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Gary St. Pierre - śpiew, bas
Marty Friedman - gitara
Jeff Graves - perkusja


We wczesnych latach 80-tych metalowe zespoły powstawały w USA wszędzie, od Alaski po Hawaje. Tu właśnie narodził się w roku 1982 w Honolulu HAWAII, początkowo działający pod nazwą VIXEN zmienioną potem na krótko na ALOHA. Członkowie grupy uznali jednak, że jest ona mało metalowa i ostatecznie stanęło na "geograficznej" nazwie HAWAII. Zapewne można by powiedzieć, że to jeden z setek bandów, jakie wówczas się pojawiły wyróżniający się tylko egzotycznym pochodzeniem gdyby nie fakt, że założycielem tego zespołu był nie kto inny tylko Marty Friedman, wirtuoz gitary i jeden z najbardziej znanych potem amerykańskich gitarzystów, przede wszystkim za sprawą współpracy z Mustaine w MEGADETH.

HAWAII to trio, gdzie obowiązki wokalisty wypełniał basista Gary St. Pierre. Zespół przystępując do nagrania swojej pierwszej płyty "One Nation Underground" wydanej przez Shrapnel Records posiadał już pewne doświadczenie oraz dorobek, a Friedman natychmiast ujawnił także swój talent i niezwykłe umiejętności.
HAWAII mimo słonecznej i turystycznej nazwy grał ostry melodyjny speed/power metal ("One Nation Underground", "Nitro Power") z elementami muzycznego żartu i teatru jak w "Living In Sin" z interesującymi cytatami poza metalowymi Friedmana, głośną dynamiczną perkusją i z lekka drapieżnym wokalem St.Pierre, stosującym wysokie przeciągłe okrzyki, które w skandowanych chórkach wspierali pozostali muzycy. Wolniejsze numery z większą dawką melodii były mniej atrakcyjne, w melodiach czasem przypominające w atmosferze kompozycje Alice Coopera ("Silent Nightmare") lub typowy dla kilku następnych lat amerykański rytmiczny power metal w średnim tempie (" You're Gonna Burn"). Jeśli chodzi o takie kompozycje, to najlepiej tu się prezentuje "Secret Of The Stars".
Lżejsze, bardziej przebojowe - rockowe granie na tym LP reprezentuje "Escape The Night", tu jednak wychodzą pewne ograniczenia głosowe wokalisty, który jednak z czołówką stadionowych hair metalowych śpiewaków konkurować nie może. Jednak i w tej kompozycji znalazło się miejsce dla bardziej rycerskiego fragmentu instrumentalnego. Czasem graja bardzo szybko, zdecydowanie speed metalowo i bardzo surowo w thrashowej estetyce i takim najostrzejszym numerem jest "The Pit And The Pendulum" tyle, że brzmiącym ogólnie nieco chaotycznie. Album kończy znakomity instrumentalny "Overture Volcanica", gdzie wpływy neoklasyczne mieszają się z motywami celtyckimi i metalową epickością i oczywiście w roli głównej występuje tu Friedman. W sumie jest to zestaw sprawnie odegranych kompozycji na dobrym poziomie, jednak bez szczególnego błysku w obszarze samych melodii i pomysłów aranżacyjnych poza nielicznymi wyjątkami.
W sferze produkcyjnej nieco przesadzono z nadmiernie głośną perkusją, niekiedy po prostu zagłuszającą gitarę, ale nie wokal, bo St.Pierre w wysokich rejestrach góruje nad wszystkim z zadziwiającą łatwością.

Jeden z pierwszych speed power metalowych albumów z USA pochodzi więc z Hawajów. Być może to pochodzenie spowodowało, że płyta cieszyła się umiarkowanym powodzeniem i niebawem St.Pierre rozstał się z kolegami. Ci, niezrażeni rozpoczęli poszukiwania nowych muzyków do nagrania kolejnego LP.

Ocena: 7,3/10

5.04.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Hawaii - The Natives Are Restless (1985)

[Obrazek: R-4256699-1359899048-1125.jpeg.jpg]
okładka wydania amerykańskiego

Tracklista:
1. Call of the Wild 03:52
2. Turn It Louder 04:32
3. V.P.H.B. 04:11
4. Beg For Mercy 05:11
5. Unfinished Business 04:34
6. Proud to Be Loud 04:08
7. Lies 03:37
8. Umichan No Uta 03:36
9. Dynamite 04:48

Rok wydania: 1985
Gatunek: Melodic Heavy Metal/ Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Edward Paul Day - śpiew
Marty Friedman - gitara
Tom Azevedo - gitara
Joe Galisha - bas
Jeff Graves - perkusja

Po odejściu St.Pierre hawajski speed/power metalowy HAWAII pod wodzą znakomitego gitarzysty Marty Friedmana przekształcił się w kwartet na EP "Loud, Wild and Heavy", a potem w kwintet w roku 1985. Pozyskany został nowy basista, drugi gitarzysta oraz wokalista, którym został Edward Paul Day. Do współpracy zaprosił go Friedman, ponieważ znali się już wcześniej z grupy metalowej DEUCE, gdzie obaj występowali jeszcze w latach 1978-1981. Nowy album został wydany przez hawajską wytwórnię Shockwaves, ale także przez Steamhammer i francuską Axe Killer Records z Paryża.

Wstęp do "Call of the Wild" nie powinien nikogo zmylić... grupa nadal gra melodyjny heavy i power metal, tym razem o bardziej soczystym brzmieniu, wzmocnionym przez drugą gitarę Azevedo i większą ilością dłuższych wybrzmiewań napominających riffy JUDAS PRIEST z tego okresu. Ładnie to wszystko dopełnia metaliczny bas, który często gra tu swoje, no i Day jest bardzo dobrym wokalistą, o głosie mocniejszym niż ten, którym władał jego poprzednik, ale i on także nie unika wysokich zaśpiewów, zresztą nienagannych i dalekosiężnych.
Bardzo dobre wykonanie wsparte kunsztem solowym Friedmana sprawia, że te kompozycje, choć nadal na średnim poziomie nośności i interesującej melodyjności, prezentują się solidnie jak otwieracz "Call of the Wild" oraz "V.P.H.B", czy nieco wolniejsze "Turn It Louder" i "Unfinished Business" o cechach stadionowego heavy metalu z USA. "Proud to Be Loud" także nastawiony jest na masowego metalowego odbiorcę. W "Beg For Mercy" jest więcej napięcia i surowości w gitarach, ale tu refren wydaje się zbyt melodyjny i przewidywalny i klimat gdzieś się gubi ostatecznie. Na pewno jest to płyta bardziej komercyjna i łatwiejsza w odbiorze niż debiut i ta agresja obudowana jest prostymi melodiami o radiowym nieraz stylu przebojowości jak w "Lies".
Friedman gra tu rzeczy dosyć proste, na pewno poniżej swoich możliwości, jak w rytmicznym, tradycyjnym metalowym "Dynamite" i jedyny odskok ku trudniejszej muzyce to instrumentalny "smyczkowo" zaaranżowany" Umichan No Uta" od stylu płyty zupełnie oderwany.

Grup grających stadionowy heavy metal było w tym czasie w USA mnóstwo, oferowały też więcej atrakcyjnych dla słuchaczy melodii. Wysoki poziom wykonania i bardzo dobra tym razem produkcja o wyjątkowym poziomie czytelności wszystkich instrumentów (bas!, perkusja!) i doskonałym umiejscowieniu wokalu nie zapewniły sukcesu. W tym samym roku odszedł Graves i z oryginalnych członków grupy pozostał już tylko Friedman. Jako perkusistę zatrudnił znakomitego Deena Castronovo, ale ten nowy skład nie przetrwał długo i jeszcze w 1985 roku Friedman zespół rozwiązał.
Galista i Azevedo założyli glam/heavy metalowy LIQUID MIRROR, a sam Friedman nawiązał współpracę z innym wirtuozem gitary, Jasonem Beckerem w ramach grupy CACOPHONY. 


Ocena: 7,5/10

5.04.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości