Holy Rage
#1
Holy Rage - Holy Rage (2010)

[Obrazek: R-14867103-1583418916-5296.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Just Dont Run 04:38
2. Kingdom Of Hell 04:37
3. Love At War 05:58
4. Waste Away 03:58
5. Invincible 04:40
6. Poison Dreams 09:44
7. Give Them Hell 05:13
8. Redemption Road 04:25
9. Anguish 05:19
10. Victory 05:44
11. JDR Conclusion 01:04

Rok wydania: 2010
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Al Atkins - śpiew
Chris Johnson - gitara
Vince O’Regan - gitara
Steve Mercy - bas
Mick Hales - perkusja

Al Atkins zazwyczaj postrzegany jest jako pierwszy wokalista JUDAS PRIEST. Ma on jednak na koncie spory dorobek solowy, w sumie pięć płyt, nagranych w latach 1990 - 2007.
Szósta płyta "Holy Rage", wydana przez brytyjską Z Records  w listopadzie, choć nagrana w składzie identycznym jak obecny skład grupy AL ATKINS, firmowana jest nową nazwą HOLY RAGE. W zasadzie zmieniła się tylko nazwa, bo muzyka to w dalszym ciągu kontynuacja tego, co wokalista zaprezentował na wcześniejszych albumach czy tradycyjny heavy metal w brytyjskiej manierze wzorowany na dokonaniach JUDAS PRIEST.

Płyta zawiera zestaw kompozycji stosunkowo agresywnych i dynamicznych, poniekąd także z lekka mrocznych, opartych na bezwzględnym ataku dwóch gitarzystów i otwierający "Just Don't Run" jest swoistą wizytówką i trzeba przyznać, że zachęcającą do zapoznania się z tym, co jest dalej.
Oryginalnego grania wiele tu nie ma, ale ten prosty heavy metal zaprawiony powerem wychodzi zespołowi całkiem nieźle. Coś z painkillerowej stylistyki w "Love At War", co słychać w riffach już znanych z JUDAS PRIEST, ale podanych po nowemu. Czytelne i przewidywalne kompozycje urozmaicają bardzo dobre sola gitarowe, niekiedy w formie pojedynków i dialogów i obaj gitarzyści wkładają w dużo zaangażowania. Niestety czasem zespół nie ma zupełnie nic do powiedzenia i pojawiają się bezsensowne kompozycje w rodzaju "Waste Away", niby bardziej nowoczesne, ale ta nowoczesność jest nieporadna - jak tu w topornym nawalaniu i bezsensownej gadaninie w środku utworu. W kilku utworach także wypada to nieco prymitywnie, głównie z powodu wykorzystywania zaledwie kilku zagrywek do zbudowania całości kompozycji.
Mrok i surowość generują prostymi, ale skutecznymi środkami w mocnym "Invincible" i "Redemption Road" czy też tajemniczo rozpoczynającym się, znacznie spokojniejszym, "Poison Dreams". Ten utwór trwa prawie dziesięć minut i dzieje się tu sporo, przy czym zaznaczony został pierwiastek epicki w tej muzycznie niepokojącej opowieści. Lepiej prezentuje się melodyjny heavy metalowy "Anguish" nieco oderwany od stylu pozostałych zaprezentowanych utworów, trochę lżejszy i bez pozowania na twardy heavy metal. Ten twardy heavy metal wypada najlepiej w "Victory", jednak i ta kompozycja jest trochę monotonna, mimo wykorzystania orientalnego motywu w solo gitarowym.

Ogólnie to raczej monotonny heavy metal. Bardzo sprawnie odegrany, ale w zasadzie poza dwoma - trzema utworami nie przykuwa uwagi na dłużej. Forma wokalna Atkinsa śpiewającego w stylu mocno zbliżonym do Halforda bardzo dobra, może się również podobać gra perkusisty, którego znakomicie słychać. Album został wyprodukowany w całości siłami zespołu i pod tym względem wypadło to bardzo dobrze. Czytelne, mocne brzmienie zasługuje na wyróżnienie.
Ogólnie dobra płyta, gdzie brak przede wszystkim bardziej rozpoznawalnych kompozycji, ale to, co jest, zagrano na bardzo solidnym poziomie.


Ocena: 7/10

22.11.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości