Human Race
#1
Human Race - Dirt Eater (2001)

[Obrazek: R-3838929-1346424876-8550.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Paralyzed 04:20
2. Ending Calling 03:21
3. Free Your Mind 03:13
4. One by One 04:05
5. The Web 03:44
6. Some Fall in Summertime 05:19
7. This is Who We Are 04:31
8. Don't Look Back 04:47
9. Remember When 03:49
10. Lost in the Shadows 04:03
11. Brand New Dawn 07:28
12. Tarot Woman (RAINBOW cover) 06:18

Rok wydania: 2001
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Stefano Marchesini - śpiew
Robert Hansson - gitara
Dennis Osterdahl - bas
Jörgen Tjusling - perkusja

HUMAN RACE, mimo że pochodzi z przesławnego melodic death metalem Gothenburga, gra inną muzykę. W zasadzie trudno jednoznacznie sprecyzować, jaki gatunek reprezentują na tym wydanym w kwietniu 2001 przez Massacre Records.

Melodic power metal owszem, ale jest to muzyka zaskakująca. Przede wszystkim zaskakujące jest to, w jaki sposób grają Melodic Power Metal. Bardzo ciekawie - melodic - melodie są rzeczywiście chwytliwe, power - na pewno, bo rycząca gitara robi wrażenie, metal - no metal, bo całość soundu to metal pełną gębą. Stefano Marchesini to wokalista o nazwisku niebrzmiącym szwedzko. Jest za to po prostu świetny i aż dziw bierze, że obdarzony tak znakomitym, mocnym, czystym głosem o tradycyjnej "metalowej" barwie nie znalazł się w żadnym bardziej znanym zespole. Zdecydowanie kasuje większość śpiewaków z uznanych bandów.
Co jeszcze ciekawego... klawisze! Porąbane, jak i część kompozycji, jakie przedstawili na tym LP. Niby mamy do czynienia z prostymi, czasem wręcz radiowymi melodiami, ale podane jest to w sposób niewzbudzający żadnych wątpliwości o świeżości spojrzenia. Tradycja połączona z nowoczesnością.
Trudno jest tu wybrać jakieś najbardziej wyróżniające się utwory, bo raczej każdemu będzie podobać coś innego. Mnie na przykład najbardziej te dynamiczne wymiatacze jak "Lost in the Shadows" czy "Paralyzed". Jest to ogromna energia i pewność siebie, a do tego pomysł oryginalne rozwiązania krótkich części instrumentalnych z solami gitarowymi. Komuś innemu może natomiast przypaść do gustu totalnie zakręcony "Brand New Dawn". Jest też tu odrobina groove w "Ending Calling" z refrenem bardzo rockowym i radiowym, coś z modern rockowego zaprawionego alternatywą luzu w "The Web". Jest tu bardzo wiele różnych muzycznych niespodzianek, jak w całkiem odmiennym, chłodnym i ciężko zagranym "Don't Look Back", który nagle przeradza się prosty, rockowy numer w refrenie. Jest i trochę melancholii w "Remember When" ze zdumiewającymi wokalizami w tle, wyjętymi z zupełnie innej muzycznej epoki.
Album uzupełnia jako bonus znakomicie zagrany cover RAINBOW "Tarot Woman", gdzie zrobione jest to nowocześnie, ale i z poszanowaniem tradycji i legendy, jaką ta kompozycja obrosła.

Płyta tryskająca pomysłami i bardzo świeżym spojrzeniem na wydałoby się bardzo wyeksploatowany gatunek.
Brzmienie jest mocne, ostre, a sound gitarowy potężny, niemal heavy powerowy. Głośna perkusja atakuje bębnami i blachami, klawisze ustawione nowocześnie, choć czasem grane są motywy wyjęte żywcem z lat 70-tych. Jest to też całościowo brzmienie bardzo nietypowe, można by powiedzieć unikalne, przynajmniej w obrębie power metalu.
Tyle że ta płyta oferuje jednak coś więcej niż tylko power metal...
Obecnie o tym zespole od lat dochodzą bardzo skąpe informacje i nie bardzo wiadomo, czy jest jeszcze faktycznie aktywny. No, może jeszcze kiedyś powrócą.


Ocena: 8.3/10

20.10.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości