Knight & Gallow
#1
Knight & Gallow - For Honor and Bloodsheed (2022)

[Obrazek: 1014394.jpg?0712]

tracklista:
1.Middle Earth 01:47
2.Men of the West 07:41
3.Godless 04:22
4.Soul of Cinder 03:40
5.Lord of the Sword 04:28
6.God's Will 05:01
7.Stormbringer's Call 04:14
8.Blood of Wolves 03:51
9.Black Swordsman 06:08

rok wydania: 2022
gatunek: heavy metal
kraj: USA

skład zespołu:
Nick Chambers - śpiew, gitara
Carlos Sanchez - gitara
Ryan Younger - gitara, gitara akustyczna
Twitch Holman - gitara basowa
Ryan Keeley - perkusja


Nowa, powstała w roku 2019 ekipa z Sacramento KNIGHT & GALLOW prezentuje w marcu swoją pierwszą płytę, nakładem greckiej wytwórni No Remorse Records.

Zespół należy do prężnie rozwijającego się w USA od paru lat nurtu NWOTHM i proponuje muzykę zdecydowanie osadzoną w realiach muzycznych tego gatunku. Sami porównują się do grania metalu pośredniego pomiędzy ETERNAL CHAMPION i VISIGOTH, co w kontekście proponowanych na tej płycie utworów jest prawdą tylko po części. Patrząc realnie, mamy tu do czynienia ze swoistą nieco lżejszą wersją stylu ETERNAL CHAMPION. Brzmienie jest niezbyt mocne, a wokal młodzieńczy i raczej delikatny w średnio wysokich rejestrach i trzeba przyznać, że dobrze dopasowany do stworzonego soundu. Heroiczne, medievalowe granie podane jest w zazwyczaj w formie łagodnej i na pewno nie epatują epicką mocą VISIGOTH. Czasem, jak w Blood of Wolves ogólnie wchodzą na obszary melodyjnego metalu z radiowym refrenem, choć jest to dosyć umiejętnie maskowane rycerską otoczką. Sprytne i nieczęsto spotykane połączenie. Najdłuższy Men of the West pokazuje, że rycerski klasyczny heavy metal można w ciekawy sposób wzbogacać o riffy pochodzące ze stoner metalu i klimat budowany przez nie jest tu lepszy, niż sama melodia główna, nieco monotonna. Zagrane w średnio szybkich tempach rytmiczne Godless, Soul of Cinder, Lord of the Sword nie wybiegają poza solidne standardy tradycyjnego heavy metalu i jednak mało czym tu potrafią zaskoczyć. Pewnie bardziej wyraziste refreny by to jakoś ubarwiły... Ostrzej i nieco brutalniej, na granicy estetyki USPM tną gitary w God's Will, tu jednak z kolei ten drugi niby screamo wokal jest nie do przyjęcia, a sama melodia najsłabsza na całej płycie. Może się na pewno podobać zgrabny i swobodnie zagrany Stormbringer's Call, gdzie najwięcej jest prostych i wdzięcznych odniesień do klasyki NWOBHM. Może to jest właściwy kierunek dla tego zespołu, bo ten numer o klasę przewyższa pozostałe. Chwytliwe, bezpretensjonalne! Jeśli już doszukiwać się punktów zbieżnych z VISIGOTH, to może są one w ostatnim Black Swordsman, przy czym jednak perkusyjna kanonada nie wystarczy, by stworzyć bojowy klimat kompozycji grupy z Salt Lake City. Na pewno jednak pięknie się tu prezentuje łagodna, nostalgiczna partia z gitarą akustyczną na koniec.

Dobry mix Jeffa Blacka z kanadyjskiego GATEKEEPER i bardzo dobry mastering Bartosza Gabriela, który tu wyczuł, że nadmierny ciężar gitar byłby raczej nie na miejscu.
Sprawna technicznie (ze wskazaniem na basistę Twitcha Holmana), zgrana ekipa zaproponowała po prostu dobry NWOTHM w amerykańskim wydaniu.


ocena: 7,2/10

new 17.03.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości