Lizzy Borden
#1
Lizzy Borden - Appointment with Death (2007)

[Obrazek: R-3681807-1396546597-2854.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Abnormal 05:12
2. Appointment With Death 03:47
3. Live Forever 05:01
4. Bloody Tears 04:48
5. The Death of Love 05:17
6. Tomorrow Never Comes 04:22
7. Under Your Skin 05:06
8. Perfect World (I Don't Wanna Live) 04:53
9. Somthin's Crawlin 05:43
10. (We are) the Only Ones 04:01
11. The Darker Side 06:20

Rok wydania: 2007
Gatunek: Melodic Heavy Metal/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Lizzy Borden - śpiew
Ira Black- gitara
Marten Andersson - bas
Joey Scott Harges - perkusja
oraz goście

Gdy w roku 2004 LIZZY BORDEN został rozwiązany, a sam Lizzy Borden twierdził, że to już koniec.
Legenda odeszła jednak nie na długo bp już w roku 2006 ekipa zatęskniła za graniem w tym zespole i Lizzy bez problemu namówił swoją długowieczną sekcję rytmiczną do współpracy.
W składzie pojawił się również znakomity gitarzysta Ira Black, który właśnie niedawno opuścił VICIOUS RUMORS. To on, a także wyjątkowo dobra produkcja sprawiły, że do znanych i stałych atutów muzyki LIZZY BORDEN doszły kolejne, a album sprawia wrażenie kipiącego energią i przebojowością power metalu, bez muzycznych glamowych domieszek a przy tym nadal bezwzględnie rozpoznawalnego jako LIZZY BORDEN. Płytę wydała Metal Blade Records w listopadzie 2007 roku.

Forma Lizzy Bordena doskonała, czysty wysoki śpiew o rockowym pazurze, jak zwykle wspierany przez chórki, w których udzielają się zapewne także liczni goście. Nie brak tu ich a nazwiska sławne, znaczące, a nawet legendarne. Ira Black ma tu mocne wsparcie, bo w większości to gitarzyści, w tym Eric Rutan znany doskonale ze słynnych ekip death metalowych (HATE ETERNAL chociażby) czy też Corey Beaulieu z TRIVIUM.
Ta płyta mimo udziału gości z innych metalowych obszarów jest jednak bardzo tradycyjna w formie. Energiczne szybkie killery power/heavy z nośnymi melodiami i zaraźliwymi chwytliwymi melodiami, luźna swobodna atmosfera rockowej zabawy, wciąż ten pierwiastek teatralnego widowiska z ulicy ...po prostu LIZZY BORDEN jak w "Perfect World" czy też "Somthin's Crawlin" gdzie napięcie budowane jest bardzo umiejętnie i....rozpoznawalnie dla LIZZY BORDEN. Doskonały żywiołowy, ale bardzo starannie wykonany otwieracz "Abnormal" jest dla tego albumu pod względem typu kompozycji bardzo reprezentatywny, ale dla stylu LIZZY BORDEN jeszcze bardziej charakterystyczny jest fantastyczny z nutką "mroku" super melodyjny numer tytułowy.
Gitary tu tną kapitalnie przy czym drugim gitarzystą jest tu Jonas Hansson znany szwedzki multiinstrumentalista, który w latach 80tych występował w popularnym SILVER MOUNTAIN.
Owszem Lizzy Borden śpiewa na tym LP wybornie, ale warto posłuchać jakie rzeczy tu grają w solówkach gitarzyści. No po prostu rewelacyjne. Wolniejszy, bardziej rockowy jest "Live Forever" ale jakie są pobrzmiewają ciepło-ponurawe gitary. Jeśli nawet ten kawałek jest zbliżony do US arena metal, to pozostaje w stylu LIZZY BORDEN dzięki klimatowi jaki te gitary tu tworzą. W "Death of Love" zagrał jako główny gitarzysta George Lynch (LYNCH MOB, DOKKEN) i w tej melodyjnej heavy metalowej kompozycji z całą pewnością słychać sporo z DOKKEN właśnie. Raczej zdecydowanie wraca LIZZY BORDEN w "Tomorrow Never Comes", który opatrzono znakomitym power metalowym wstępem o niemal epickim charakterze, zresztą ten motywy przewija się i dalej, choć sama kompozycja łagodnieje, aby potem nabrać więcej mocy w części instrumentalnej. Na tym tle "Under Your Skin" pobrzmiewa jak numer gothic rockowy z nieco mocniejszymi wstawkami, duetem wokalnym i perfekcyjny solem Blacka. Power melodic metalowa petarda to wcale tak szybko niezagrany "(We are) the Only Ones" ale tu jest moc po prostu w tym gitarowym natarciu. Ira Black plus doskonała melodia. Na zakończenie pojawia się w "The Darker Side" Dave Meniketti, gitarzysta Y&T i to jeden z tych melodyjnych zadumanych, lekko w smudze cienia utworów LIZZY BORDEN, jakie tworzyły szkielet klimatyczny płyt zespołu.

Mnóstwo gwiazd, mnóstwo zapału i profesjonalizmu, doskonała produkcja, wyjątkowo przejrzysta i czytelna przy okazji smaczków i niuansów. Album przebojowy, nieco nowocześniejszy niż klasyki tego zespołu, kompozycyjnie dosyć wyrównany.
Udany powrót legendy.


Ocena 8/10

3.01.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości