Lord
#1
Lord - Ascendence (2007)

[Obrazek: R-5991627-1408270839-5858.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Echoes Of The Past (instrumental) 00:37
2. Reborn 05:49
3. Going Down 04:28
4. Same Old Lines 05:39
5. Rain 06:05
6. My Own Way 06:20
7. Through The Fire 04:48
8. The Calm(instrumental) 01:10
9. Limb From Limb 05:44
10. 220 (instrumental) 02:20
11. Legacy 03:29

Rok wydania: 2007
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Australia

Skład:
"Lord" Tim Grose - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Andy Dowling - gitara basowa
Tim Yatras - perkusja

Australijska scena metalowa wielu fanom kojarzy się przede wszystkim z osobą "Lorda" Grose. Ten wokalista i gitarzysta znany jako założyciel DUNGEON i wokalista ILIUM, jest od wielu lat jedną z ważniejszych postaci muzyki heavy metalowej na tym kontynencie. Od kilku lat koncentruje się na projekcie nazwanym po prostu LORD, a ten album jest drugim w dorobku grupy. Wydany został przez Modern Invasion Music w sierpniu.

Muzyka zaprezentowana na tej płycie nie stanowi bezpośredniej kontynuacji tego co Grose proponował wcześniej. Utwory są o wiele prostsze, niż te z okresu Dungeon i łatwiejsze w odbiorze, niż kompozycje Ilium, jednak są wciąż głęboko osadzone w anglosaskiej tradycji muzyki metalowej.
Wyraźnie słychać, że ten album ma dwa oblicza. Z jednej strony mamy muzykę, jaką zwykle określa się mianem tradycyjny metal, z drugiej zaś część utworów ma wyraźnie heavy/powerowy charakter, a wpływy amerykańskie są bardzo wyraźnie słyszalne. Mimo, że Lord to trio: Grose, Dowling i Yatras, to do nagrania albumu zaproszono kilku innych gitarzystów, którzy okrasili większość numerów doskonałymi solówkami. Ten element jest na tej płycie bardzo starannie dopracowany. Podobnie ma się sprawa z melodiami, a zwłaszcza refrenami, które zostały wypolerowane, są wpadające w ucho i dobrze zaśpiewane przez Grose. Nie jest on może jakimś wybitnym wokalistą, ale ze swej roli wywiązuje się bez zarzutu i jego głosu słucha się z przyjemnością.

Pierwszy utwór "Reborn" następujący po krótkim intro jest, co ciekawe, pewnym kompromisem pomiędzy obydwoma stylami, jakie Lord zaprezentował na tym albumie. Są tu zarówno galopujące powerowe riffy, jak i melodyjne refreny osadzone w nieco epickich klimatach. Udany to początek, po którym następuje doskonały "Going Down", zagrany na średnich tempach z doskonałym (a jakże) refrenem, takim mocno 'australijskim', bo analogie do BLACK MAJESTY czy późnego VANISHING POINT są bardzo wyraźne. "Same Old Lines", bardziej powerowy, przypomina styl wypracowany przez Grose w Dungeon, choć z bardziej melodyjnym akcentem. Kolejny refren, prościutki, ale jednak chwytający za serce. Aby nie było to wszystko zbyt prostolinijne i w tym i w poprzednich utworach mamy ciekawie wkomponowane zmiany tempa oraz delikatne klawisze w tle. W "Rain" nastrój się zmienia. Odgłosy burzy, metaliczny bas, a potem uporczywy, hipnotyzujący rytm i wokale Grose przeplatane wspaniałymi solówkami gitarowymi. To numer zagrany z mocą i na swój sposób ponury, robi naprawdę duże wrażenie jako przykład tradycyjnego, podszytego hard rockiem grania. W nieco niepokojącym klimacie utrzymuje słuchacza "My Own Way", gdzie amerykańskie gitary doskonale współbrzmią ze śpiewem Grose. Ekscytująca melodia i perfekcyjne wykonanie. W "Through The Fire" mamy już wyraźny ukłon w stronę heavy/power, co może bardziej słychać w brzmieniu gitar niż w nieco za grzecznej melodii. Ten kompromis owocuje chyba najmniej udanym utworem na płycie.
Krótki instrumentalny "The Calm" to niewinny wstęp do morderczego "Limb For Limb". To miażdżący numer heavy/power, łączący amerykańską moc z teutońską surowością. Riffy przewiercają mózg na wylot, a black metalowe niemal wokale przeplatają się z melodyjnymi refrenami oraz chórkami w tle. Smaczku dodają pokręcone solówki i młócąca wściekle perkusja. Killerski numer bez dwóch zdań, niewątpliwa ozdoba tego albumu i łakomy kąsek dla tych, którzy lubią takie granie. Instrumentalny "220" to kolejne wyładowanie powermetalowej energii, a jednocześnie piękny gitarowy popis neoklasyczny. Połączenie nie tylko ciekawe, ale i rzadko spotykane, a samo wykonanie perfekcyjne. Ostatni z własnych kompozycji to "Legacy". Mocno "amerykański", łączący tradycyjny metal z USA z nowszymi trendami heavy power. Rozbudowany i wzbogacony o delikatniejsze interludia z jakże pięknymi partiami gitarowymi, nie nuży ani przez chwilę, mimo swej długości.

Ogólnie nie jest to płyta, której wszystkie walory można dostrzec po jednokrotnym przesłuchaniu. Wiele rzeczy dostrzega się dopiero po bliższym obcowaniu i przyznam, że ta muzyka wciąga. To bardzo dobry album! Chyba najlepszy z wydanych w tym roku, w tej kategorii i to nie tylko w Australii. Pożegnaliśmy DungeonDUNGEON powitajmy więc LORD. Niech gości długo na metalowej scenie.


Ocena: 8.5/10


24.08.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Lord - przez Memorius - 23.06.2018, 17:57:04
RE: Lord - przez Memorius - 04.04.2019, 20:25:52
RE: Lord - przez Memorius - 09.04.2019, 09:09:35
RE: Lord - przez Memorius - 02.08.2019, 10:09:22

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości