Lord Vicar
#3
Lord Vicar - Gates of Flesh (2016)

[Obrazek: R-11107935-1509985220-1291.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Birth of Wine 07:34
2. The Green Man 04:07
3. A Shadow of Myself 02:42
4. Breaking the Circle 06:19
5. Accidents 04:40
6. A Woman Out of Snow 05:36
7. Leper, Leper 10:22

Rok wydania: 2016
Gatunek: doom/stoner  metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Chritus (Christian Lindersson) - śpiew
Peter Inverted (Kimi Kärki) - gitara, gitara basowa, mellotron
Gareth Millsted - perkusja

Trzeci LP LORD VICAR nagrany został w składzie trzyosobowym, a obowiązki basisty przejął Kimi Kärki.
Ekipa z Turku tym razem postanowiła nagrać album krótszy, o winylowej długości bardziej nasycony klasyczną doomową tradycją, także SAINT VITUS i COUNT RAVEN, oraz wykorzystać jako okładkę część obrazu "Nimfy i Satyr" namalowanego przez francuskiego artystę Williama Adolphe Bouguereau  w roku 1873. Ostateczne wydanie tego albumu przez The Church Within Records z Niemiec przesunęło się w czasie z powodów technicznych (między innymi w wersji  CD doszło do pomyłkowego połączenia wszystkich utworów w jedną ścieżkę dźwiękową) i ten album ukazał się ostatecznie w czerwcu 2016 roku.

Jak to w przypadku LORD VICAR bywało wcześniej, tak i teraz ta płyta jest nierówna. Przebłyski geniuszu Kimi Kärki przeplatają się tu z doom metalem nijakim o absolutnie już ogranym, także przez nich, jak The Green Man, czy też minimalistycznym plumkaniem w instrumentalnym A Shadow of Myself. Przyjęta została formuła, w której Lindersson nie pojawia się w drugich częściach kompozycji i w Breaking the Circle, kompozycji dusznej i posępnej chyba trochę szkoda, że się nie pojawia, bo dwa - trzy riffy gitarowe od połowy, jakie tu można usłyszeć, są ascetyczne i nie przykuwają szczególnie uwagi. Arsenał riffowy Kimi Kärki na tym LP jest ogólnie dosyć ograniczony i sięga bardzo głęboko w przeszłość, do BLACK SABBATH z lat 70 tych, przez co ta płyta ma styl wchodzący w obszary stoner metalu. Odniesienia do BLACK SABBATH zaznaczają się bardzo mocno zwłaszcza w ponurym w początkowej części Accidents. Bardziej epickie granie, w tradycji COUNT RAVEN można usłyszeć w A Woman Out of Snow z długim wstępem, gdzie Lindersson śpiewa przy akompaniamencie gitary akustycznej. Trudno jednak uznać samo rozwinięcie za historię szczególnie interesującą, a i melancholijna część ostatnia należy do słabszych na tej płycie. Oczywiście, mimo ograniczonej długości LORD VICAR nie mógł sobie odmówić zagrania tu doomowego kolosa, choć nie tak długiego jak Sign of Osiris Risen czy The Funeral Pyre.
Wolny, walcujący Leper, Leper opiera się bardzo długich wybrzmiewaniach gitary, wokalu Linderssona w stonerowej manierze i klasycznej doomowej konstrukcji z mocnymi akcentami, dzielącymi całość na drobniejsze, powtarzalne fragmenty. Samo zakończenie niemal wkracza obszary drone i wysłuchiwanie tego, na szczęście niezbyt uciążliwego sprzężenia jest średnio satysfakcjonujące. Trudno powiedzieć na ile świadomie LORD VICAR  pominął atrakcyjność samych melodii, ale jest tu w tym zakresie pewne ubóstwo, którego nie zdołał zrekompensować żaden inny muzyczny element.
Co do przebłysków geniuszu... Szkoda, że można go doświadczyć tylko w rozpoczynającym ten album Birth of Wine, który jest czymś z innej muzycznej bajki niż reszta, bardziej dynamicznym, stoner-doomowy feeling jest kapitalny, melodia i motyw gitarowy wykorzystany jako ornament bardzo zapadający w pamięć fantastyczne, a druga, instrumentalna  część, to jeden wielki popis umiejętności i metalowego ducha przenikającego Petera Inverted. No i tyle w tym starego TROUBLE...

Lindersson śpiewa tym razem bardzo dobrze, choć nieco ostrożnie i zachowawczo. On w sumie nigdy nie był mistrzem doomowej ekspresji, ale tu jest wyjątkowo wypośrodkowany i może nawet po części zdystansowany. Brzmienie średnio mocne w gitarze jest po prostu dewastujące i obalające na ziemię jeśli chodzi o bas. Ten bas spada na głowę słuchacza jak kafar i przy głośniejszym słuchaniu na słuchawkach po prostu może zamienić mózg w galaretę. Coś wspaniałego!
Niewiele ustępuje temu perkusja, surowa i sycząca blachami. Klasa!

Jeden ultra killer i fenomenalne brzmienie sekcji rytmicznej to za mało, by uznać ten album za szczególne osiągnięcie Finów. Dobra płyta z doom metalem, który w pewnych momentach za bardzo wchodzi na obszary stoner. Z drugiej strony to ten stoner jest tu właśnie najlepszy...


ocena: 7/10

new 5.07.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Lord Vicar - przez Memorius - 23.06.2018, 17:58:30
RE: Lord Vicar - przez Memorius - 23.06.2018, 17:59:05
RE: Lord Vicar - przez Memorius - 05.07.2019, 14:40:43
RE: Lord Vicar - przez Memorius - 06.07.2019, 18:21:05

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości