Mania
#1
Mania - Wizard of the Lost Kingdom (EP) (1988)

[Obrazek: R-2598657-1464646406-9943.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Muffty's Arrival 01:21
2. Wizard Of The Lost Kingdom 04:49
3. Night Of The Blade 04:43
4. Gods Of Fire 03:40
5. Under The Sign Of The Cross 03:54
6. Break Out 04:32
7. Muffty's Departure 00:10

Rok wydania: 1988
Gatunek: melodic speed power metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Chris Klauke: śpiew
Thies Bendixen: gitara
Frank Nottelmann: gitara
Didy Mackel: bas
Rainer Heubel: perkusja

Stworzenie gatunku melodic speed power metal to z pewnością jedna z ważniejszych rzeczy, jakie Niemcy wniosły do muzyki metalowej. Faktem jest jednak, że zespołów, które podążyły w tym kraju i w tym czasie drogą wyznaczoną przez "Walls Of Jericho" nie było wcale tak wiele, a większość z nich znana jest dziś tylko wąskiej grupie słuchaczy. Jednym z takich bandów był MANIA z Hamburga, który działał kilka lat na lokalnej scenie metalowej, zanim w 1988 przedstawił swój mini LP.

Ta płyta zawierająca zaledwie nieco ponad 20 minut muzyki spowodowała w owym czasie spore poruszenie oraz zamieszanie i w MANIA upatrywano bardzo poważnego konkurenta dla HELLOWEEN, stawiając grupę w jednym rzędzie ze SCANNER.
Albumik ma w swej wymowie charakter żartobliwy i te motywy baśniowo-epickie są tu przedstawione z przymrużeniem oka i bardzo na luzie. Trzeba jednak przyznać, że w warstwie muzycznej to bardzo dobra robota, wysoce profesjonalna zarówno pod względem kompozycji, jak i samego wykonania. Dziś kompozycje z tej EP można uznać za wzorcowe dla europejskiej odmiany speed power melodic metal. Jest tu speed, bo numery są szybkie, a przy tym bardzo czytelne. Jest tu power, bo mimo lekkości mamy dużo energii, przy czym nawet więcej niż na Klucznikach, jest też i melodia. W każdym numerze inna, atrakcyjna, z chwytliwym refrenem wyśpiewywanym wesoło, a jednocześnie zachowana jest spójność i "maniacka" rozpoznawalność wszystkich kompozycji. Wykonanie jest znakomite, począwszy od dynamicznej sekcji rytmicznej, a na zgrabnych solach gitarowych kończąc.
Wokalista Chris Klauke obraca się w rejonach kiskepodobnych, nie kopiuje jednak wschodzącej wówczas dopiero gwiazdy, zachowując styl własny. Takie wysokie, ale nie piszczące głosy stały się potem podstawą wokalną dla wielu innych grup z tego nurtu, nie tylko z Niemiec, choć ten mini LP jest jako niemiecki produkt bardzo rozpoznawalny. Pod względem kompozycji wydawnictwo to jest bardzo wyrównane, może bez genialnych hitów, ale słucha się tego wszystkiego bardzo dobrze. Płytka została wyprodukowana w staranny sposób i do dziś, mimo że technika nagraniowa poszła do przodu, może stanowić przykład, jak powinna brzmieć taka muzyka.

MANIA, mimo niewątpliwego potencjału, jaki prezentował, nie stał się konkurentem dla największych w rozwijającym się gatunku. Grupa przedstawiła jeszcze potem album "Changing Times" (1989), ale już z muzyką dużo cięższą, opartą na heavy powerowej filozofii. Gdy moda na melodyjny power metal w początkach lat 90tych minęła, zespół po wielokrotnych zmianach składu rozpadł się i dziś jego muzyka pozostaje mało znana.


Ocena: 8.5/10

11.11.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Mania - Changing Times (1989)

[Obrazek: R-2934276-1365162973-7925.jpeg.jpg] 

Tracklista:
1. Prelude 01:00
2. The Expulsion 03:53
3. Turn Towards the Light 03:10
4. No Way Back 05:07
5. Be Strong 02:52
6. To the End of the World 03:43
7. The Vision 03:39
8. Gambler 03:00
9. We Don't Need a War 03:01
10. Violent Time 03:23

Rok wydania: 1989
Gatunek: melodic speed power metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Chris Klauke - śpiew
Thies Bendixen - gitara
Frank Nottelmann -  gitara
Didy Mackel -  gitara basowa
Rainer Heubel -perkusja


Mini album "Wizard of the Lost Kingdom" z roku 1988 wzbudził zainteresowanie znacznie większe, niż można było oczekiwać i MANIA została okrzyknięta wielką nadzieją niemieckiego power metalu, a to wydawnictwo niektórzy przyrównywali do mini albumu "Helloween" HELLOWEEN. Nic więc dziwnego, że wytwórnia Noise Records natychmiast zdecydowała się wydać pierwszy album zespołu, który pojawił się we wrześniu 1989.

Grupa ponownie zaskoczyła, choć tym razem raczej negatywnie. Owszem, nadal pozostawała w kręgu power metalu granego na scenie Hamburga, ale słychać, że nastąpiło przesunięcie akcentu na power metal twardszy, cięższy, że ten element nieskrępowanej metalowej zabawy ustąpił na rzecz bardziej stereotypowego pojmowania niemieckiego power metalu i tu MANIA zbliżyła się do SCANNER z S.L. Coe na albumie "Terminal Earth". Dosyć chwytliwe, melodyjne refreny wyłaniają się z mozołem z szybkich, twardych melodii zwrotek w The Expulsion, Turn Towards the Light, To the End of the World  i chwilami ogarnia zniecierpliwienie w oczekiwaniu na coś, czego jeszcze w riffach i melodiach takiego grania nie było. Czasem się doczekać niczego nie można, jak  w surowym Gambler, gdzie refren jest chyba na tej płycie najsłabszy.
Kilka kompozycji, jak Be Strong, The Vision jest po prostu bardzo przeciętnych, wyrażając nieoczekiwaną fascynację grupy speed/power/thrashem. Nie mają do tego specjalnie talentu... Może tylko We Don't Need a War trzyma pewien poziom w obrębie hermetycznej speed/power sceny niemieckiej. Solidny refren, dobre tempa... coś w stylu kompozycji NOT FRAGILE.
Gdy są łagodni, to bardzo dobrze prezentuje się gustowny, starannie zaaranżowany balladowy song o ciepłym klimacie No Way Back z rockowym feelingiem zaśpiewany przez Klauke, który na tym albumie śpiewa dobrze, ale nie tak charakterystycznie, jak na mini LP i chyba wraca do stylu, jaki prezentował kilka lat wcześniej w ABRAXAS, stając się bardziej powszednim. Niemniej wysokie zaśpiewy w amerykańskim stylu nadal robią wrażenie. Nieco rozczarowująca jest gra gitarzystów, prezentujących w przecież niezbyt skomplikowanych utworach zagrywki raczej rzemieślnicze i tylko kilka solówek zasługuje na większą uwagę. Zamykający ten album Violent Time, miarowy z gęstą ścianą gitarową, ale z zupełnie nieinteresującą melodią pokazuje, że zespół  przeszedł na bezpieczne pozycje typowego, topornego grania power/speed metalu, jaki lubiany jest w Niemczech, ale niekoniecznie poza jego granicami.
Dużym mankamentem jest słaba produkcja. Gitary brzmią sucho, sekcja rytmiczna głucha, bas prawie nieobecny. Nazwisk osób odpowiedzialnych za mix i mastering lepiej nie wymieniać.

Album powodzenia nie zdobył i kontrakt z Noise nie został przedłużony. Ten i inne czynniki zadecydowały o rozwiązaniu zespołu w roku 1990, po tym jak Chris Klauke, Frank Nottelmann i Didy Mackel jednocześnie opuścili grupę, a nowi członkowie nie byli w stanie zarejestrować kolejnych nagrań. Didy Mackel w 1995 dołączył do NOT FRAGILE, a w 2015 do IRON ANGEL i z powodzeniem kontynuuje muzyczną karierę.


ocena: 6,6/10

new 1.11.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości