Mindless Sinner
#1
Mindless Sinner - Turn On The Power (1986)

[Obrazek: R-3617519-1343915544-2404.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. We Go Together 03:43
2. I'm Gonna (Have Some Fun) 03:40
3. Turn on the Power 04:55
4. Live and Die 03:34
5. Left Out on My Own 03:46
6. Here She Comes Again 03:43
7. Standing on the Stage 04:19
8. Voice of the Doomed 04:32
9. Tears of Pain 05:24

Rok wydania: 1986
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład:
Christer Göransson - śpiew
Magnus Danneblad - gitara
Jerker Edman - gitara
Christer Carlson - bas
Tommy Johansson - perkusja

Zespół MINDLESS SINNER powstał w Linköping w roku 1981 i do 1982 występował pod innymi nazwami. W 1983, zaprezentował EP "Master Of Evil", która otworzyła grupie drogę do wydania, także przez Fingerprint Records ze Sztokholmu, pierwszego albumu, ale dopiero w roku 1986.

Płyta ta jest przykładem rodzącego się w Szwecji power metalu i otwierający „We Go Together” - szybki melodyjny i dynamiczny, można już do tego stylu zaliczyć.
Jednocześnie jednak, zespół mocno trzyma się klasycznych wzorców szwedzkiego heavy metalu tego okresu - jak w „I'm Gonna (Have Some Fun)”. Równocześnie zaskakuje nietypowymi rozwiązaniami w tradycyjnym graniu - w takim „Turn on the Power” sporo stylu DIO i tego, co można było usłyszeć na albumach amerykańskich. Tu mała dygresja.Wokalista w tym utworze nieco zaciąga pod Dio i chyba niepotrzebnie. Jest mocno ogólnie wysunięty do przodu, co uważam za błąd. Możliwości pana Göranssona są ograniczone a głos nieco drewniany i pozbawiony skali. W szybszych numerach jak energiczny „Live and Die” radzi sobie zdecydowanie lepiej, zwłaszcza, gdy śpiewa wyżej. Gitarzyści są sprawni i kompetentni, ale chyba z winy produkcji brzmienie ich gitar jest trochę za delikatne. True heavy galopady w „Left Out on My Own”, choć chwytliwe, nie miażdżą. „Here She Comes Again” równie bardzo dobry jak i wcześniejsze kompozycje i tu tego power metalu jeszcze więcej. No i epicko jest. W podobnym stylu kolejny „Standing On The Stage” nieco słabszy, ale pochwalić należy energiczne riffy. Znakomity jest epicki „Voice of the Doomed” - ma wszystko, czego potrzeba, aby taki utwór chwycił, a przede wszystkim melodię podniosłą i tym razem doskonale zaśpiewaną. Zabójcze sola dodają dodatkowego smaku. Obowiązkowa ballada świetna - jedna z lepszych ze Szwecji w tym okresie i też naładowana epickością.

Niestety, rozpadli się po jakimś czasie i dopiero po kilku latach, w 1992 roku spotkali w większości ponownie w SKINNY HORSE. W latach 2001-2004 zespół został przejściowo reaktywowany.
Jeden z pierwszych szwedzkich albumów, gdzie mamy rodzący się power metal w euro odmianie, przy czym stylistyka, jaką tu można odnaleźć, rozwinęła się szerzej w Europie dopiero na fali odrodzenia mniej ekstremalnych gatunków metalu, w końcu XX wieku. Zespół szczerze polecam.


Ocena: 8.5/10

16.08.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Mindless Sinner - The New Messiah (2015)

  [Obrazek: R-7709508-1522340879-1614.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Men of Steel 03:40
2. Where Worlds Collide 05:09
3. The New Messiah 04:49
4. Follow Your Path 03:49
5. Terror 04:01
6. We're the Ones 05:22
7. Dance of the Devil 04:57
8. Time of Fear 04:22
9. Step into the Fire 04:39
10.Metalized 05:25

Rok wydania: 2015
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład:
Christer Göransson - śpiew
Magnus Danneblad - gitara
Jerker Edman - gitara
Christer Carlson - bas
Tommy Johansson - perkusja


Czasem przyjaźnie metalowe są zadziwiająco silne i trwają niezmiennie przez dziesięciolecia. MINDLESS SINNER został (pod nazwą MINDLESS) rozwiązany w roku 1990 po 11 latach w 2001 reaktywował się w starym składzie i choć nie nagrał niczego nowego to pozostawał aktywny koncertowo do 2004 roku. A w 2014 panowie, starsi o kolejne 10 lat reaktywowali zespół ponownie i ponownie w oryginalnym zestawieniu z roku 1986, gdy powstał, ich jedyny LP pod szyldem MINDLESS SINNER "Turn On The Power". Nikt nie odmówił, nikt nie wymówił się stanem zdrowia czy bieżącymi obowiązkami. Rzadko spotykane zjawisko!
Tym razem panowie postanowili już nagrać coś nowego i tak powstała ich druga płyta. MINDLESS SINNER nie był nigdy w złotych latach 80tych zespołem z pierwszych stron ówczesnych metalowych czasopism i z pewnością nikt wówczas by go nie wymienił jednym tchem z HEAVY LOAD. Nie przeszkodziło im to jednak w 2015 w uzyskaniu kontraktu ze znaną i szanowaną wytwórnią niemiecką Pure Steel Records i "The New Messiah" ukazał się w październiku 2015 roku.

Starsza o 30 lat młodzież  metalowa z Linköping odświeżyła swój styl z debiutu i zagrała wpadający w ucho, rozpoznawalny heavy metal z pewnymi akcentami power metalowymi, które dzięki współczesnej technice nagraniowej (album zrealizowało w Niemczech znane małżeństwo - państwo Kusch) stały się bardziej rozpoznawalne, niż w roku 1986. To słychać w takich dynamicznych i chwytliwych kompozycjach jak Men Of Steel gdzie zawarli swoje szczere życiowe motto:
We are the men of steel
No one will stand in our way
We are the men, the men of steel

Te kompozycje są dobre i bardzo dobre, niezależnie od tempa, są i ostre i pompatycznie dramatycznie, jak Where Worlds Collide czy Follow Your Path, jest rycerski i pełen emocji zarazem Terror. Jest power metalowy ząb w potoczystym bojowym i heroicznym We're the Ones z ekscytującymi atakami gitarzystów i tu jest autentyczna metalowa moc klasycznego grania, podobnie jak i szybkim Step into the Fire. Mają wyczucie stylu ci dwaj gitarzyści, niewątpliwie mają!
Jest tu także inteligentna narracja i klimat w tytułowym spokojnym The New Messiah z ciekawym pod względem melodii refrenem oraz pełen melodyjnej elegancji Dance of the Devil. Nie wszystko jest tu oczywiście idealne, taki słabszy niczym niewyróżniający się numer z za bardzo rozwodnioną częścią instrumentalną jak Time of Fear także się przydarzył. Również Metalized na zakończenie trochę rozczarowuje mniej niż w innych kompozycjach atrakcyjną classic heavy melodią.

Słabych numerów nie ma, a dodatkową wartość stanowi to, że wszystko to jest autentycznie zbudowane na prawdziwej stylistyce i filozofii grania lat 80tych, a przy tym jest o lata świetlne odległe od archaiczności. To metal w pełni dostosowany do słuchacza doby obecnej.
Christer Göransson śpiewa znakomicie po prostu, z werwą i mocą dwudziestolatka z debiutu zespołu, gitarzyści wygrywają efektowne i pełne finezji solówki, sekcja rytmiczna napędza wszystko z godną podziwu energią, Ekipa jest wybornie zgrana, doskonale się rozumiejąca i pełna zapału, którego tak często brakuje nowym młodym zespołom, które są zmęczone sobą i życiem po kilku latach wspólnego grania. Ponadto ten zespół powrócił po prostu z dobrą muzyką, w przeciwieństwie do wielkiej grupy brytyjskich zespołów NWOBHM, które się reaktywowały i nie pokazały dosłownie nic, poza ociężałym i bezbarwnym rock/metalem będącym bladym odbiciem ich grania w latach 80tych.

Cóż, chyba jeszcze warto zwrócić uwagę, że ten powrót MINDLESS SINNER nastąpił, gdy w tym samym roku w niesławie schodziły ze sceny kolejne zespoły neotradycyjnego nurtu szwedzkiej sceny, które swój krótkotrwały okres popularności zbudowały na nieudolnym kopiowaniu takich właśnie zespołów jak ten...


ocena: 8,8/10

new 28.06. 2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Mindless Sinner - Poltergeist (2020)

[Obrazek: R-14676555-1579432789-1038.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Poltergeist 04:59
2. Heavy Metal Mayhem 04:36
3. Valkyrie 05:12
4. World Of Madness 04:57
5. The Road To Nowhere 05:37
6. Rewind The Future 04:52
7. The Rise And The Fall 04:14
8. Hammer Of Thor 04:46
9. Altar Of The King 05:15
10.Roll The Dice 04:47

Rok wydania: 2020
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Christer Göransson - śpiew
Magnus Danneblad - gitara
Jerker Edman - gitara
Christer Carlson - gitara basowa
Tommy Johansson - perkusja


To, że MINDLESS SINNER po raz drugi po reaktywacji pojawia się z nowym albumem, to bardzo dobra informacja.
A pojawia się w styczniu 2020 ponownie w ramach kontraktu ze znaną i cenioną wytwórnią Pure Steel Records. Ten sam skład zaprawionych w metalowych bojach weteranów i ponownie heavy metal wysokiej próby.

Tradycyjny, klasyczny heavy metal z nutką horroru, bo to w końcu Poltergeist w tytule. Proste, jasno wyrażone granie heavy metalu bez podtekstów i taka muzyka jest w obecnej dobie bardzo potrzebna. Mocne, melodyjne refreny i dynamiczna, pełna werwy gra gitarzystów to atuty i tej kompozycji i autentycznego vintage killera Heavy Metal Mayhem. Nie ma lepszego przykładu na korzenny heavy metal, sięgający stylem riffowania i rozwiązaniem refrenu lat czterdzieści wstecz. Tak spokojnie i rozważnie rozgrywają pełen melancholii i epickiej dumy Valkyrie, bez chwili zachwiania i jaki przepiękny jest tu refren! A potem moc tradycyjnego heavy ataku we wspaniałym majestatycznym, bojowym World Of Madness! Potęga! Pełen swobody i rozmachu jest również mega chwytliwy Rewind The Future i ta potoczystość jest tu zrealizowana w mistrzowski sposób. Och, co za refren! Maidenowskie inkrustacje użyte w wyborny sposób!
Jest też nieco takiej lekko psychodelicznej atmosfery w The Road To Nowhere, choć ogólnie, to także heroiczne metalowe granie i po raz kolejny MINDLESS SINNER pokazuje, że pewne wątki i style potrafi łączyć w umiejętny sposób.
Trochę stylu amerykańskiego clasic heavy pojawia się w wolniejszym i bardziej romantycznym w pewnych momentach The Rise And The Fall i tu może jest tylko po prostu dobrze, ale w Hammer Of Thor sieją true zniszczenie, wchodząc w jasno wyrażone obszary anglosaskie i nawet w pewne zagrywki gitarowe typowe dla NWOBHM. Znakomicie to wyszło, wrażenie obcowania z killerem jest nieodparte. Zaraz się chce wracać do takich kompozycji po raz kolejny. A jak wchodzą gitarzyści w solówkach - dewastacja w eleganckim stylu, w białych rękawiczkach. Majstersztyk! I potem bardziej dostojnie w kroczącym Altar Of The King, kolejnym true rycerskim utworze z łagodnie zarysowanym pod względem melodii refrenem i kapitalnymi wokalami Christera. Jak on bezproblemowo wyciąga te długie "górki"... Coś wspaniałego.
I podsumowują wszystko w fenomenalnie poprowadzonym Roll The Dice, pompatycznym, patetycznym i  niesamowicie chwytliwym. Tu z napięciem się czeka na część instrumentalną i warto czekać, oj warto...

Christer Göransson śpiewa doskonale, to młodzieńczy głos o dalekim zasięgu i czystej barwie, klasycznie heavy metalowy. Gitarzyści ponownie pokazują, że ich umiejętności są bardzo wysokie, a przede wszystkim mają wielkie wyczucie konwencji, w której się obracają. Liczne podnoszące ciśnienie sola i duety to ozdoba niemal wszystkich kompozycji z tego LP. Te bębny i wsparcie basu - przepiękne w swojej czytelnej prostocie.
Soczysty sound jest pełen głębi, perkusja i bas ustawione wybornie, zero nowomodnych akcentów i słucha się po prostu wyśmienicie zrealizowanego classic heavy.  A dobrego classic heavy jest mało i dlatego MINDLESS SINNER podtrzymuje wiarę, że ten gatunek w czystej postaci może być nadal bardzo atrakcyjny. Jak to dobrze, że ten zespół wrócił z niebytu w roku 2014. Klasa!

Wszystkiego najlepszego dla najlepszego classic heavy metalowego zespołu w Szwecji!


ocena: 9,7/10

new 10.01.2020

przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pure Steel Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości