Motörhead
#10
Motörhead - Bastards (1993)

[Obrazek: R-4726979-1418453512-5418.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. On Your Feet Or On Your Knees 02:33
2. Burner 02:52
3. Death or Glory 04:50
4. I Am The Sword 04:28
5. Born To Raise Hell 04:57
6. Don't Let Daddy Kiss Me 04:05
7. Bad Woman 03:16
8. Liar 04:10
9. Lost In The Ozone 03:26
10. I'm The Man 03:28
11. We Bring The Shake 03:46
12. Devils 05:56

Rok wydania: 1993
Gatunek: heavy metal/rock'n'roll
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Ian "Lemmy" Kilmister - śpiew , gitara basowa
Phil Campbell - gitara
Mick "Wurzel" Burston - gitara
Mikkey Dee - perkusja

Gdy tylko nowy perkusista Mikkey Dee zadomowił się w zespole, grupa przystąpiła do nagrania kolejnej płyty, która ukazała się w listopadzie 1993 nakładem niemieckiej wytwórni ZYX Music z Merenberg.

Tym razem Kilmister, choć nie zrezygnował do końca ze stylistyki wielowątkowej i mieszania gatunków, wziął sobie chyba do serca narzekania fanów "tradycyjnego" MOTORHEAD i powstała płyta zawierająca znacznie więcej utworów dla tego zespołu typowych i odnoszących się do okresu wczesnego, przesyconego zapachem spalin i piwa chuligańskiego i gniewnego rokendrola.
Z drugiej jednak strony samo rozplanowanie kompozycji na tym LP jest bardzo sprytne i trochę robi w balona tych, którzy oczekują tu nieustannej motorheadowej jazdy bez trzymanki.
Na samym początku atakuje szybki, krótki otwieracz "On Your Feet Or On Your Knees", kumulujący w sobie wszystkie cechy nagrań zespołu z dawnych lat przy jednoczesnym zastosowaniu pewnych nowszych rozwiązań, jakie pojawiły się w kompozycjach grupy na kilku poprzednich albumach. Potem surowy i niemal brutalny "Burner", zagrany z masakrującą pewnością siebie przez gitarzystów oraz przejawiający cechy tradycyjnych heavy metalowych "wojennych" kompozycji "Death or Glory" ze znakomitym, zapadającym w pamięć refrenem, utrzymanym w mocnej rock'n'rollowej konwencji.
Do tego miejsca MOTORHEAD niszczy, demoluje, rozdaje karty i niepodzielnie panuje na terytorium takiego grania i te pozycje utrzymuje także przy mniej agresywnym i bardziej nastawionym na melodię "I Am The Sword". "Born To Raise Hell" jest już jako kontynuacja dużo gorszy, bezbarwny i mimo starannego akcentowania i rozplanowania większych emocji nie wzbudza. Obojętnie zaś trudno przejść wobec "Don't Let Daddy Kiss Me", ciężkiej ballady poruszającej problem molestowania dzieci przez rodziców, ale przy tym pięknie podanej muzycznie, z narastającym poziomem emocji, gniewu i rozpaczy. Trzeba przyznać, że wokalnie Lemmy poradził sobie tu w ciekawy sposób, schodząc do niemal chrapliwej melorecytacji w tej smutnej opowieści i swobodnie przemieszczając się ku mocnym gniewnym partiom w części drugiej. "Bad Woman" i "Liar" ze wskazaniem na ten pierwszy to utwory solidne, z dawką melodii i umiarkowanej mocy, ale na tle burzliwego otwarcia wypadają średnio. W tym już miejscu słychać, że album jednak ma w dużej mierze charakter mieszanki różnej muzyki, adresowanej do szerszej grupy konsumentów rocka i metalu. "Lost In The Ozone" to także utwór balladowy, ale bardzo udanej i chwytliwej melodii towarzyszy tu wystarczająca ilość mocy klasycznego MOTORHEAD. Myślę, że ta akurat próba łączenia grania łagodnego z fundamentem stylu MOTORHEAD jest tym razem udana.
Płyta w końcówce niestety siada. "I'm The Man" poniekąd stanowi ukłon w kierunku słuchaczy głównego nurtu rocka i jest co najwyżej dobrym wypełniaczem. "We Bring The Shake" nieco zaskakuje tą lekko melancholijną, ale ciepłą melodią, zawiera też jedne z najciekawszych zagrywek gitarowych na tej płycie. Nie jest to jednak ten MOTORHEAD, który powoduje, że Kamienie Głuchną w USA. Na koniec niestety po raz kolejny Kilmister daje prawie 6 minut mulącego grania w rozwlekłym i pozbawionym w zasadzie treści "Devils", który nie jest ani straszny, ani klimatyczny tylko po prostu nudny.

Ogólnie płyta nudna nie jest, można nawet powiedzieć, że tak rasowych ostrych numerów MOTORHEAD już dawno nie zaprezentował. Gitarzyści spisali się bez zarzutu, a Dee również w udany sposób wpisał się w styl zespołu, przy czym tej żywiołowości Taylora tu nieco brakuje. Samo brzmienie jest też znacznie bardziej klasyczne dla zespołu niż na płycie poprzedniej.
W efekcie Lemmy i spółka przedstawił płytę bardzo solidną, nieco nierówną, ale potwierdzającą, że MOTORHEAD stać na atrakcyjne powielenie czy rozwinięcie własnych, czasem już bardzo ogranych pomysłów.


Ocena: 8,1/10

12.09.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 07:15:28
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 07:17:26
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 07:18:31
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 07:19:35
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 07:20:54
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 07:22:20
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 08:30:30
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 08:36:14
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 08:37:14
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 08:38:59
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 08:40:08
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 08:41:11
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 08:42:02
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 08:43:35
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 08:44:21
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 08:45:13
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 08:45:58
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 08:47:51
RE: Motörhead - przez Memorius - 24.06.2018, 08:49:00
RE: Motörhead - przez Memorius - 28.09.2018, 20:38:33
RE: Motörhead - przez Memorius - 04.12.2018, 18:58:19
RE: Motörhead - przez Memorius - 26.09.2020, 08:49:34

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości