24.06.2018, 08:44:21
Motörhead - Hammered (2002)
Tracklista:
1.Walk A Crooked Mile (5:53)
2.Down The Line (4:23)
3.Brave New World (4:03)
4.Voices From The War (4:28)
5.Mine All Mine (4:12)
6.Shut Your Mouth (4:08)
7.Kill The World (3:39)
8.Dr. Love (3:49)
9.No Remorse (5:18)
10.Red Raw (4:04)
11.Serial Killer (1:45)
Rok wydania: 2002
Gatunek: Heavy metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Ian "Lemmy" Kilmister - gitara basowa, śpiew
Phil Campbell - gitara
Mikkey Dee - perkusja
gościnnie:
Dizzy Reed - instrumenty klawiszowe w 5
Ocena: 6.5/10
15.09.2007
Tracklista:
1.Walk A Crooked Mile (5:53)
2.Down The Line (4:23)
3.Brave New World (4:03)
4.Voices From The War (4:28)
5.Mine All Mine (4:12)
6.Shut Your Mouth (4:08)
7.Kill The World (3:39)
8.Dr. Love (3:49)
9.No Remorse (5:18)
10.Red Raw (4:04)
11.Serial Killer (1:45)
Rok wydania: 2002
Gatunek: Heavy metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Ian "Lemmy" Kilmister - gitara basowa, śpiew
Phil Campbell - gitara
Mikkey Dee - perkusja
gościnnie:
Dizzy Reed - instrumenty klawiszowe w 5
Triumfalny powrót MOTORHEAD na szczyt albumem "We Are Motorhead" w roku 2000 zaostrzył apetyty na kolejny LP, na który przyszło czekać dwa lata. Płytę wydała wytwórnia Steamhammer w kwietniu 2002.
Nadzieje duże, deklaracje obiecujące, ale niestety tym razem nie wyszło to tak powalająco jak poprzednio. Starannie wyprodukowany album, ale tym razem zabrakło ognia. Ten ogień zbędny jest w znakomitym zagranym w średnim tempie rytmicznym Walk A Crooked Mile. Fajny melodyjny, nieco tęskny refren i mogłoby się wydawać, że to tak delikatna rozgrzewka przed tym co będzie dalej. Tym bardziej że części instrumentalne z solami gitarowymi zdumiewają dopracowaniem szczegółów i nietypową dla MOTORHEAD melodyką.
Dalej jest często nudnawo. Down The Line zaczyna się świetnym motywem gitarowym, wymyślonym kiedyś przez BUDGIE, potem jednak granie jest monotonne i sam Kilmister śpiewa jakby bez przekonania, a solo jest za krótkie. W szybkim Brave New World jest niby wszystko, co powinien grać MOTORHEAD, jest dynamiczny motyw przewodni, ale znów coś do końca nie chwyta, może z powodu prymitywnego refrenu. Słychać jednak, że Campbell bardzo stara się wycisnąć ile się da z tej kompozycji. Dalej grupa prezentuje kolejny wojenny kawałek, jakich na ich albumach nie brakowało od pewnego czasu - Vices From The War. Tu jest ponuro i surowo, pole bitwy jest zasnute dymami, ale warto wsłuchać się w refren i pracę gitarzysty. To co najmniej bardzo dobry utwór. W tym miejscu jednak trzeba powiedzieć, że Lemmy wypada na tym albumie blado. Może nie słabo, ale brak mu jakoś siły przebicia.
Część kompozycji ma bardziej heavy metalowy charakter i słychać, że gdy wychodzą poza konwencję motor-rokendrola, Lemmy jest lekko zagubiony.
Mine All Mine to jest jednak typowy melodyjny rockowy MOTORHEAD w średnim tempie i nawet tu jakoś Lemmy niespecjalnie zachęca do bujania się w rytm niezłego refrenu.
Robi to za niego Campbell i jego zaangażowanie na tym albumie jest godne wyróżnienia, bo sola są grane tak, jakby miały uzupełnić braki wokalne. Także w tym utworze z fantastycznym zakończeniem. Niewiele można jednak wydobyć z tak topornej kompozycji jak Shut Your Mouth, z zaskakującym użyciem klawiszy w tle, czy Kill The World, która przypomina kompozycje z połowy lat 90tych - gniewne, ale pozbawione przebojowości. Dr Love to próba zagrania rokendrola/boogie z okresu albumu "Rock'n'Roll", tu jednak szwankuje i melodia i pozbawiony zadziora wokal Kilmistera. Na takim albumie, gdzie tego odjazdowego rokendola jest nie za dużo, nie mogło zabraknąć i minimalistycznej kompozycji wyrażającej ciemną stronę natury Kilmistera. Taką jest No Remorse i po raz kolejny raczej tu Lemmy nudzi, niż intryguje. Także i tym razem Campbell próbuje to ratować swoją grą o odmiennym niż styl kompozycji solem, ale rezultat jest ostatecznie średni. Znacznie lepiej to wszystko prezentuje się w szybkim Red Raw na koniec. Faktycznie jest to surowa ostra kompozycja napędzana wybornie przez Dee, sam Lemmy też tu się odnajduje lepiej niż w większości pozostałych utworów. Na zakończenie Kilmister w opowieści Serial Killer dodaje trochę mroku do i tak raczej mrocznego albumu.
Dalej jest często nudnawo. Down The Line zaczyna się świetnym motywem gitarowym, wymyślonym kiedyś przez BUDGIE, potem jednak granie jest monotonne i sam Kilmister śpiewa jakby bez przekonania, a solo jest za krótkie. W szybkim Brave New World jest niby wszystko, co powinien grać MOTORHEAD, jest dynamiczny motyw przewodni, ale znów coś do końca nie chwyta, może z powodu prymitywnego refrenu. Słychać jednak, że Campbell bardzo stara się wycisnąć ile się da z tej kompozycji. Dalej grupa prezentuje kolejny wojenny kawałek, jakich na ich albumach nie brakowało od pewnego czasu - Vices From The War. Tu jest ponuro i surowo, pole bitwy jest zasnute dymami, ale warto wsłuchać się w refren i pracę gitarzysty. To co najmniej bardzo dobry utwór. W tym miejscu jednak trzeba powiedzieć, że Lemmy wypada na tym albumie blado. Może nie słabo, ale brak mu jakoś siły przebicia.
Część kompozycji ma bardziej heavy metalowy charakter i słychać, że gdy wychodzą poza konwencję motor-rokendrola, Lemmy jest lekko zagubiony.
Mine All Mine to jest jednak typowy melodyjny rockowy MOTORHEAD w średnim tempie i nawet tu jakoś Lemmy niespecjalnie zachęca do bujania się w rytm niezłego refrenu.
Robi to za niego Campbell i jego zaangażowanie na tym albumie jest godne wyróżnienia, bo sola są grane tak, jakby miały uzupełnić braki wokalne. Także w tym utworze z fantastycznym zakończeniem. Niewiele można jednak wydobyć z tak topornej kompozycji jak Shut Your Mouth, z zaskakującym użyciem klawiszy w tle, czy Kill The World, która przypomina kompozycje z połowy lat 90tych - gniewne, ale pozbawione przebojowości. Dr Love to próba zagrania rokendrola/boogie z okresu albumu "Rock'n'Roll", tu jednak szwankuje i melodia i pozbawiony zadziora wokal Kilmistera. Na takim albumie, gdzie tego odjazdowego rokendola jest nie za dużo, nie mogło zabraknąć i minimalistycznej kompozycji wyrażającej ciemną stronę natury Kilmistera. Taką jest No Remorse i po raz kolejny raczej tu Lemmy nudzi, niż intryguje. Także i tym razem Campbell próbuje to ratować swoją grą o odmiennym niż styl kompozycji solem, ale rezultat jest ostatecznie średni. Znacznie lepiej to wszystko prezentuje się w szybkim Red Raw na koniec. Faktycznie jest to surowa ostra kompozycja napędzana wybornie przez Dee, sam Lemmy też tu się odnajduje lepiej niż w większości pozostałych utworów. Na zakończenie Kilmister w opowieści Serial Killer dodaje trochę mroku do i tak raczej mrocznego albumu.
Płyta nie jest zła. Gra Campbella jest na bardzo wysokim poziomie, Dee tym razem ustawiony idealnie pod względem głośności, przestrzenny i nienarzucający się, bas solidny wtopiony w ogólny sound, ale czegoś tu brak, zarówno pod względem wokalnym, jak i w samych kompozycjach.
Może rokendrola?
Może rokendrola?
Ocena: 6.5/10
15.09.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"