New Eden
#1
New Eden - Solving for X (2012)

[Obrazek: R-7247573-1437090819-1255.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Anthem of Hate 03:44
2. Flames for Hades 04:18
3. Brainless 05:28
4. The Not Self 04:36
5. Unsolved Aggressions 04:10
6. Life not Death 04:53
7. Searching the Loss 04:19
8. Crawling Erect 03:15
9. Infecting the Lie 03:32
10. Watcher 04:33
11. Three Words 04:35

Rok wydania: 2012
Gatunek: Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Rod Arias - śpiew
Horacio Colmenares - gitara
Andrew Bettis - gitara
Luis Sandoval - bas
Jimmy Schultz - perkusja

Ponowne pojawienie się po latach tej kalifornijskiej grupy power metalowej Horacio Colmenaresa jest pewną niespodzianką. Zespół swoją ostatnią płytę "Stagnant Progression" wydał w roku 2003, w innym składzie i w zasadzie bawić się w porównania nie ma sensu, bo poszczególne albumy NEW EDEN także się różniły stylem. Naturalnie Colmenares zawsze pozostawał w kręgu power metalu amerykańskiego, melodyjnego z elementami rycerskiej epiki w ograniczonym zakresie i rozpoznawalnym dramatyzmem ekspozycji. I zawsze grał porywające sola przeszywające najtwardsze metalowe serca.

Dynamiczny power z bardzo dobrą grą Horacio Colmenaresa i rozkrzyczanym ekspresyjnym wokalem Roda Ariasa. Nie jest to może śpiewak formatu swojego poprzednika Ricka Mythiasina ale tu jest dobrze dopasowany. Trzeba jednak lubić rozbuchany do granic ekspresjonizm. Mnóstwo ciętych riffów, mnóstwo drobnych wartości, mnóstwo szybkich niemal niezauważalnych zmian tempa. Dramatyzm, jeszcze raz dramatyzm i jeszcze raz. Gdy to wypala eksplozja jest niezwykle widowiskowa jak w znakomitym "Flames for Hades" czy też w jednym z najbardziej tu melodyjnych i trochę wolniejszych "Brainless". Porusza, faktycznie porusza, bez sentymentalizmu balladowej manieryczności. Kapitalny przykład amerykańskiego power metalu. Szukając analogii można by zaryzykować porównanie do CYPHEER SEER choć raczej w uwypukleniu dramatyzmu niż w samej konstrukcji melodii i aranżacjach, w przypadku NEW EDEN bardziej tradycyjnych. Tylko "Life not Death" przeczy temu twierdzeniu ale to jednak uboższa wersja tego co gra tamten zespół. Łagodniejsze oblicze NEW EDEN nie jest już tak atrakcyjne ("The Not Self") i lepiej słucha się nasyconego thrashem "Unsolved Aggressions"... o ile taki niekalifornijski thrash w wykonaniu kalifornijskiego zespołu się toleruje.
Nie wszystko na tym albumie jest dostatecznie czytelne, jest pewna ilość power metalowego bałaganu w "Anthem of Hate", "Searching the Loss" czy "Crawling Erect", czy też chodzenia na skróty i power dla samego power w "Infecting the Lie". Jest jednak i znakomite zwieńczenie w postaci "Three Words" epickiej ballady o cechach metalowego poematu, gdzie Arias śpiewa bardzo delikatnie, a subtelne tło dodaje wiele uroku. Wyciszenie w znakomitym stylu.

Tradycyjnie już produkcja jest bez zarzutu. Ostra, selektywna z pięknym ustawieniem gitar i potężnej sekcji rytmicznej (fantastyczny występ Jimmy Schultza!) ozdobionej przetaczającymi się bębnami. Żadnej garażowej surowizny i rozszarpującej brutalności. Tak przy okazji, jest to jeden z najbardziej zgranych bandów power metalowych z USA niezależnie od tego, w jakim zestawieniu się pojawia. Horacio Colmenares trzyma wszystko mocno w garści...
Po raz kolejny NEW EDEN pokazuje się jak zespół oryginalny i po raz kolejny dosyć nierówny w sferze kompozycyjnej. Gorący, o latynoskich korzeniach power metal w ich wykonaniu sprawdza się, gdy dominuje pompatyczna dramatyczna melodia.
Jak w "Brainless". I to solo...


Ocena: 8/10

30.03.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
New Eden - Stagnant Progression (2003)

[Obrazek: 19096.gif]

Tracklista:
1. Threshold of Tolerance 05:53
2. Stagnant Progression 05:43
3. Mortal Realizations 05:29
4. No Ill Intent 06:54
5. Emptiness of Black Tomorrow 06:50
6. Contemptuous World 06:11
7. For My Love 05:17
8. Advocate 05:03
9. Pawn for the King 04:58
10. Freezing My Darkside 08:10

Rok wydania: 2003
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Rick Mythiasin - śpiew
Horacio Colmenares - gitara
Tim Thomas - gitara
Mike Duran - gitara basowa
James Schultz - perkusja

Z trochę niejasnych powodów ta płyta wydana przez bliżej nieznaną małą wytwórnię P&P w grudniu 2003, trzecia w dorobku NEW EDEN, uzyskała w USA w pewnych kręgach status kultowy. Być może wynikło to z faktu, że wokalistą jest tu Rick Mythiasin, którego odejście w 2002 ze STEEL PROPHET było sensacją dużego kalibru. Reszta nowego składu NEW EDEN to muzycy praktycznie nieznani, ale Horacio nigdy pod tym względem nie obawiał się eksperymentów.

NEW EDEN nagrał płytę w kategorii USPM, ale to przecież dzieło Colmenaresa, a on nigdy nie szedł drogą utartych, bezpiecznych schematów. Tak naprawdę fani klasycznego USPM z lat 80tych nie mają tu czego specjalnie szukać, bo płyta jest trudna, jest trudna w odbiorze melodii, jest zdecydowanie progresywna i pod tym względem przypomina muzykę amerykańską z kręgu power metal z lat 90tych, gdzie zrywanie ze schematami lat 80tych było niemal zasadą i celem samym w sobie. Ciekawe, że tak wysokiej klasy wokalista jak Rick Mythiasin został tu w znacznej mierze zdominowany przez gitary. Gitary nie tylko potężne, o brzmieniu średnio ostrym i czasem świdrującym, ale co ważniejsze współistniejące ze sobą i uzupełniające jak rzadko kiedy w power metalu z USA. Te sploty, te węzły, te niuanse wzajemnego uzupełniania są miejscami fascynujące... Tim Thomas okazał się gitarzystą technicznie wybornym i kreatywnym i znalazł także uznanie w oczach Mythiasina, który w 2004 zarekomendował go do STEEL PROPHET. Ogólnie jednak Thomas nie miał szczęścia i na albumach żadnych znaczących zespołów nie zagrał, bo trudno za taki uznać występ w WARRION w 2013 roku. Tymczasem w 2003 gra znakomicie zwłaszcza na rozbudowanych, nakierowanych na taki gitarowe długich kompozycjach, takich jak Freezing My Darkside, Emptiness of Black Tomorrow czy No Ill Intent. Jednak w opcji melodii mało na tej płycie jest motywów godnych zapamiętania, co więcej trudno nawet coś w pamięć zapada, no może poza rzeczywiście porywającym pod tym względem tytułowym Stagnant Progression. A teoretycznie balladowy For My Love w drugiej części rozmywa się w meandrach nijakiego progresywnego grania o wątpliwym klimacie. Klimat to jest, ale w kruszących wolnych zagrywkach Advocate. A że dążą do odejścia od klasycznych gatunkowo melodii, to słychać w Pawn for the King, gdzie fundament jest rycerski, ale nic poza tym z klasycznym USPM tu wspólnego nie ma.
Album wyprodukował sam lider i ten sound pozostaje w stuleciu poprzednim, gdzie perkusja bywała sucha w bębnach, bas słabo zarysowany, a wokalista wciśnięty pomiędzy gitary.
Progresywny USPM to może w 2003 roku nie nowość, ale w wykonaniu Horacio Colmenaresa i otaczającej go ekipy jest dosyć oryginalny i strawny, jednak zachwyty nad tym to chyba raczej efekt pewnego rodzaju niezdrowego snobizmu...

Ten skład się nie utrzymał, a sam Horacio Colmenares z nową ekipą NEW EDEN pojawił się kolejnym albumem prawie dziesięć lat później.


ocena: 7/10

new 26.10.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości