Paradise Lost
#8
Paradise Lost – Medusa (2017)

[Obrazek: R-10773986-1505565598-9340.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Fearless Sky 08:30        
2. Gods of Ancient 05:50               
3. From the Gallows 03:42            
4. The Longest Winter 04:31      
5. Medusa 06:20                
6. No Passage for the Dead 04:16             
7. Blood and Chaos 03:51              
8. Until the Grave 05:41
 
Rok: 2017
Gatunek: Doom/Death/Gothic Metal
Kraj: Wielka Brytania
 
Skład:
Nick Holmes - śpiew
Gregor Mackintosh - gitara, instrumenty klawiszowe
Aaron Aedy - gitara
Stephen Edmondson - gitara basowa
Waltteri Väyrynen - perkusja

 
The Plague Within to była bardzo mocna kontynuacja stylu Tragic Idol, który był powrotem do formy dla zespołu. Zaszła zmiana w składzie, nie ma już perkusisty Adriana Erlandssona i zastąpił go Waltteri Väyrynen, który obracał się w kręgach brutalnego grania, ale raczej niewielu zbyt refleksyjnych.
 
Osiem kompozycji, 42 minuty i zmiany słychać już na wejściu.
Na poprzedniej płycie było ciężej, tutaj jest ciężko i moc gniecie momentami może za mocno. Fearless Sky to już na otwarcie zapuszczanie się w niebezpieczne pancernego i ciężkiego doom/death. Może nie jest to tak ciężkie jak wczesne płyty Novembers Doom czy Process of Guilt, ale to głównie zasługa brzmienia i Holmesa, który głosowo nie schodzi aż tak nisko.
Chociaż, może i mocniej zagrany Cathedral z debiutu tu jest? Albo po prostu brytyjska szkoła.
To samo można by powiedzieć o Gods of the Ancient, bo wejście brzmi jak typowe Novembers Doom, ale dalej to już jest rdzenne Paradise Lost w najlepszym wydaniu i te riffy to prawdziwa magia!
From the Gallows to już późne Novembers Doom i niemalże podjazdy pod death metal, z jakich ekipa Khura już słynie i ciekawie brzmi ta pancerna mieszanina z jakże charakterystycznymi gitarami i solami.
Utworem lżejszym i „pradajsowym” jest bez wątpienia Medusa i jest to idealnie umiejscowiona przerwa od ciągłego walcowania z wybornym solem. Melodia główna bardzo dobra i wokalnie jest to wyborne.
No Passage for the Dead to już powrót do miażdżenia i kontrasty w nakładających się wokalach są podobne do tego, co można było usłyszeć na pierwszych płytach Mourning Beloveth, szczególnie pod względem przestrzeni, a przebijający się bas nadaje niesamowitego ciężaru.
Blood and Chaos to najbardziej wybijający się utwór na tej płycie pod względem tego, jak bardzo odmienny jest klimatem. Zamiast bezlitosnej jazdy walcem jest bardzo nośnie, można by się odważyć o stwierdzenie przebojowo i trudno stwierdzić, czy to bardziej przypomina późniejsze dokonania Cathedral, czy może coś z fińskiej strony przedstawicieli suomi metalu jak Sentenced czy Poisonblack. Brzmi to rockowo i podniośle, może dlatego właśnie ta kompozycja została wybrana na teledysk jako przekaźnik dla mas.
Cały album wieńczy za to miażdżący Until the Grave i jest to solidne zakończenie z ciężką gitarą i jeszcze bardziej masakrującym Holmesem.
 
Brzmienie jest solidne, talerze i bębny grzmią, gitary brzmią dobrze i typowo dla tego zespołu, ale te długie wybrzmiewania miażdżą. Czasami też gubi się gdzieś w tym bas i czasami przebija się przez tę ścianę, aby dodać jeszcze więcej mocy temu wszystkiemu.
Nie jest to wystarczająco ciężkie, aby miażdżyć jak francuski czy niemiecki doom death, ale nie jest też lżejsze jak na Tragic Idol. Pod tym względem jest to coś jak Heavenwood, gdzie próbują pogodzić gothic z doom death, ale czasami kompozycyjnie zapędzają się w stronę grania nieco bardziej ekstremalnego.
Holmes śpiewa bardzo dobrze i trudno powiedzieć, czy czasem nie przeniósł tu swoich doświadczeń z Bloodbath aż za bardzo, bo ciągoty do takiego grania zdradzają.
Technicznie tutaj nie da się kompletnie nic zarzucić, Mackintosh i Aedy grają wspaniale, tak samo Edmonson, który jednak przez brzmienie nieco czasami ginie, a nowy perkusista zespołu również nie zawodzi i wykazał się dużym wyczuciem.
Niby ciężej i inaczej, bo brzmi jak hołd dla całego gatunku, a po części brzmi to jak logiczna kontynuacja. Do tego cięższy klimat znacznie bardziej uwydatnia typowe "paradajsowe" gitary i są one jak promienie słońca i nadziei, które przebijają się przez brudną szybę.
Próbowali zadowolić wszystkich, ale w tej muzyce tak się nie da i rzadko kiedy udaje się osiągnąć złoty podział. Tutaj trochę nie wyszło, ale to wcale nie znaczy, że jest to płyta nieudana.
Jest udana. I to bardzo. Tylko inna i wymierzona w fanów trochę cięższego grania.
 

Ocena: 8.4/10

SteelHammer
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Paradise Lost - przez Memorius - 24.06.2018, 15:47:11
RE: Paradise Lost - przez Memorius - 24.06.2018, 15:47:59
RE: Paradise Lost - przez Memorius - 24.06.2018, 15:48:56
RE: Paradise Lost - przez Memorius - 24.06.2018, 15:49:41
RE: Paradise Lost - przez Memorius - 24.06.2018, 15:51:20
RE: Paradise Lost - przez Memorius - 30.04.2019, 17:30:05
RE: Paradise Lost - przez SteelHammer - 16.09.2019, 14:29:15
RE: Paradise Lost - przez SteelHammer - 03.10.2019, 23:25:18
RE: Paradise Lost - przez Memorius - 15.05.2020, 19:41:03

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości