Pastore
#1
Pastore - The Price For The Human Sins (2010)

[Obrazek: R-11349434-1567324214-1854.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Price for the Human Sins 03:55
2. Fears and Lies 04:12
3. Fallen Angel 03:45
4. Far Away 04:34
5. Just Human 04:12
6. Hercolubus 04:41
7. Horizons 05:21
8. Keep the Flame Alive 04:05
9. Nobody s Watching 03:47
10. Darkest Dreams 03:57
11. Save My Soul 04:52
12. Sign from the Skies 04:00

Rok wydania: 2010
Gatunek: Heavy Power Metal
Kraj: Brazylia

Skład zespołu:
Mario Pastore - śpiew
Raphael Gazal - gitara, bas
Flavio Buitvidas - perkusja


Mario Pastore to wokalista w Brazylii znaczący i ceniony, który od kilkunastu lat występuje w różnych zespołach, jednak w zdecydowanej większości znanych mi tylko z nazwy.
Pomysł stworzenia własnej grupy pojawił się w roku 2007, jednak dopiero w 2010 Pastore zdołał wydać jako self-release płytę z muzyką metalową, którą można określić jako wędrówkę po różnych odmianach klasycznego metalu, podaną w heavy powerowej oprawie.
Można by powiedzieć, że takich albumów co roku ukazuje się sporo, ten jest jednak zdecydowanie warty uwagi, bo Pastore to wokalista o nieprzeciętnych umiejętnościach i walorach głosowych. Ujawnił to w pełnej krasie na tej właśnie płycie, gdzie pokazał się jako rozpruwający głosem rasowy heavy power metalowy wokalista, którego spokojnie można umieścić w jednym rzędzie z Ripperem Owensem. Pastore śpiewa jednak przeważnie w niższych rejestrach, śpiewa głosem potężnym, czystym, pełnym pewności siebie i prawdziwie metalowym. Niepodzielnie panuje nad wszystkim, nadaje ton i choć muzyka do cichego i łagodnego grania się nie zalicza, to z łatwością wybija się ponad mocarny, ryczący sound gitary i sekcji rytmicznej. Wyczucie, z jakim obraca się w mocnej, metalowej muzyce wynika zapewne nie tylko z lat doświadczeń, ale z wrodzonego talentu, którego mu odmówić nie można.

Pastore przygotował materiał dosyć różnorodny, sięgając do tradycji grania z obu stron Atlantyku, czasem łącząc amerykańskie pojmowanie grania power z europejskimi melodiami lub nawet wychodząc poza ramy tej konwencji. "The Price for the Human Sins" to wspaniały początek albumu z wysokimi wokalami pod Rippera, painkillerowym riffem i niesamowitą energią gitarowych ataków Gazala, który jest raczej postacią nieznaną chyba także w rodzinnej Brazylii. "Fears and Lies" z kolei bardziej ponury, bardziej amerykański, z mieszaniem śpiewu wysokiego, w rejestrach średnich i czegoś w rodzaju growla. Tu z kolei też słychać wyborną grę perkusisty Flavio Buitvidasa, który na co dzień występuje w popularnym SHADOWSIDE. Wolniejszy, kroczący chwilami "Fallen Angel" ma coś w głównym motywie z IRON MAIDEN, jednak refren bardziej przypomina kompozycje christian power metalu ze wzniosłym śpiewem, podane jest to jednak w mocny sposób. "Far Away" po prostu rozdziera, morduje potęgą wokalu i gitary przy jednoczesnym, bardzo melodyjnym podaniu tego heavy power. Kapitalne wyczucie konwencji pokazuje tu Pastore i ten numer to ozdoba albumu. "Just Human" jest może mniej potoczysty, ale bardzo ciekawie łamana melodia tu mocno przykuwa uwagę, zaś "Hercolubus" to prawdziwy majstersztyk - dostojny, dumny numer z pięknym riffem głównym i pewnymi wysokimi zaśpiewami, przypominającymi wyczyny Mallicoata z LETHAL. Heavy power na najwyższym poziomie, także nieskomplikowanym solo gitarowym i rewelacyjnym zagrywkom perkusisty. Na tym tle akustyczna ballada "Horizons" nie zachwyca, pokazuje jednak łagodniejsze oblicze Pastore na tej płycie.Zniszczenie powraca w przetaczającym się jak nawałnica "Keep the Flame Alive", zbliżonym w stylu do "Far Away". Tak swobodnie rozgrywany melodyjny heavy power trafia się w dobie dominacji topornego siłowego grania rzadko, a ostatnio chyba na albumie PHARAOH z 2008 roku. Surowo zagrany "Nobody s Watching" ma wiele cech progresywnego podejścia, za to oparty na jednym z najbardziej ogranych riffów metalowych "Darkest Dreams" jest po prostu znakomity, dzięki dodaniu odrobiny mroku i szczypty szaleństwa. Powtarzający się motyw gitarowy idealnie łączy odmienne podejście do melodii zwrotek i refrenu. Końcówka albumu minimalnie słabsza, bo "Save My Soul" jest nieco siłowy, mimo specyficznego łagodzenia w refrenie, a wykorzystanie typowego stylu melodic power w brazylijsko-europejskim wydaniu w "Sign from the Skies" to zbędny zabieg na tej mocnej płycie.

Mimo że są tu pewne słabsze momenty, to cała reszta wynagradza to z nawiązką.
Rasowe brzmienie, w tym doskonale zrealizowana sekcja rytmiczna, niesamowity Pastore jako wokalista i dynamika to ogromne atuty. Płyta trochę znikąd, a przecież jest to jedno z najlepszych dokonań gatunku w tym roku.
Płyta godna polecenia zarówno dla fanów US Power, jak i tych, którzy wolą melodię w bardziej europejskim stylu, a ogólnie dla miłośników heavy power.
Znakomitego heavy power zaznaczam.


Ocena: 9/10
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Pastore - The End Of Our Flames (2012)

[Obrazek: R-10931851-1506735590-5571.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Brutal Storm 03:39
2. The End Of Our Flames 04:58
3. Night And Day 04:11
4. Fools 03:09
5. Empty World 03:43
6. Liar 04:26
7. When The Sun Rises 04:32
8. Envy 05:03
9. Unreal Messages 05:35
10. Bring To Me Peace 03:44
11. The World Is Falling 04:46
12. Hidden Is The Truth (Bonus Track) 03:21

Rok wydania: 2012
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Brazylia

Skład zespołu:
Mario Pastore - śpiew
Rafael Gazal - gitara
Aléxis Gallucci - bas
Fabio Buitvidas - perkusja


Znakomity brazylijski wokalista Mario Pastore sprawił bardzo miłą niespodziankę wysokich lotów heavy/power metalowym albumem "The Price For The Human Sins" - w roku 2010.
Teraz pojawia się ponownie z tym samym niemal składem i kolejną porcją mocnego grania, przy czym premiera miła miejsce w Japonii, w marcu nakładem Hydrant Music.

Rasowy dynamiczny heavy/power metal to domena Pastore w tym projekcie i nasuwa się tu na myśl zarówno styl amerykański jak i painkillerowski JUDAS PRIEST. Jednak Pastore z lekka łagodzi metalową nawałnicę łagodniejszymi refrenami klasycznego heavy potoczystymi zaśpiewanymi trochę lżej i wyżej ("Brutal Storm"). Mają one duże znaczenie, bo same riffy oryginalne nie są i to typowe zagrywki dla gatunku, jakie można już było w podobnych konfiguracjach usłyszeć niejednokrotnie. Jest tu jednak i true heavy granie w z lekka ponurej oprawie gitarowej i pod tym względem doskonałe wrażenie robi "Night And Day". To, że ta płyta jest po raz kolejny atrakcyjna, to zasługa nie tylko wyjątkowych umiejętności wokalnych Pastore, ale i towarzyszących mu muzyków. Klasa Fabio Buitvidasa jest powszechnie znana, natomiast gitarzysta Rafael Gazal to bez wątpienia odkrycie Pastore i Rafael udowadnia swoją wartość już po raz drugi bez najmniejszych wątpliwości. Wielkie wyczucie gatunku, świetna motoryka i bogate przemyślane sola, ściśle dopasowane do charakteru poszczególnych kompozycji. To ujawnia się w pełnej krasie w niepokojącym, miarowym "Bring To Me Peace". Pastore nie stroni również od bardziej przebojowego, ale ostrego i nowocześniej podanego heavy metalu w "Fools","Empty World", gdy kieruje całą energię na wyeksponowanie prostego rytmu w szybkim "Liar" ale i daje odpocząć od ciężkiego grania w onirycznym songu "When The Sun Rises", który dopiero w drugiej części jest znacznie mocniejszy i przypomina melancholijnym klimatem nagrania z ostatniej płyty DIO. Bardziej złożony w formie jest "Envy", po części nowoczesny w riffach, po części progresywny i całościowo jednak nie do końca przekonujący, podobnie zresztą jak i "Unreal Messages" pełen ciężkich mrocznych wybrzmiewań gitarowych. Tego niepokojącego mroku i dusznego klimatu jest bardzo dużo w końcowej części albumu i taką kompozycją jest "The World Is Falling".
Brazylijski wokalista o ripperowskim głosie tym razem więcej wprowadził do swojego heavy power metalu elementów progresywnych, po części wynikających z jego wieloletnich doświadczeń wyniesionych z występów w różnych brazylijskich grupach. Jest na tej płycie i drapieżna melodyjność, i energia, i jest też trochę muzyki odrobinę trudniejszej, wymagającej większego skupienia. Jest także bardzo dobry debiut w zespole basisty Aléxisa Gallucci, któremu pozostawiono sporo swobody i wykazuje się on dużą pomysłowością i inwencją.

Dobrze, że "The Price For The Human Sins" nie był tylko jednorazowym wyskokiem i PASTORE Mario Pastore definitywnie przybrał kształt realnego tworu. Ten zespół stanowi istotne wzmocnienie sceny heavy power, nie tylko w odniesieniu do samej Brazylii.



Ocena: 8,4/10

21.03.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Pastore - Phoenix Rising (2017)

[Obrazek: R-11058599-1510562650-8124.png.jpg]

tracklista:
1.Phoenix Rising 03:34
2.Damn Proud 03:57
3.Symphony of Fear 03:43
4.March of War 05:23
5.No More Lies 05:16
6.Salvation Paradise 04:48
7.I Need More 04:15
8.Holy War 04:44
9.Time Goes By 03:59
10.Get Outta My Way 04:03
11.Fire and Ice 04:23

rok wydania: 2017
gatunek: heavy/power metal
kraj: Brazylia

Skład zespołu:
Mario Pastore - śpiew
Ricardo Baptista - gitara
Marcio Eidt - gitara
Fabio Carito - gitara basowa
Marcelo De Paiva Berno - perkusja


W roku 2017 grupę PASTORE tworzyli już zupełnie inni muzycy niż w 2012.  Nieustanne zmiany składu od 2013 przywiodły w końcu do zestawienia z 2017, które było w stanie nagrać kolejny album. "Phoenix Rising" ukazał się początkowo jako LP wydany nakładem własnym Pastore. Żadna wytwórnia brazylijska nie zainteresowała się jego wydaniem, w przeciwieństwie do Japończyków, którzy jak zwykle wydali wersję na swój rynek, tym razem nakładem Spiritual Beast.

Wartość muzyczna albumów PASTORE opiera się na trzech elementach. To forma wokalna Pastore, to jego dyspozycja jako kompozytora oraz umiejętności i zaangażowanie instrumentalistów, którzy mu towarzyszą. Pastore jest w znakomitej formie wokalnej. Jest tu wszystko - ciężkie drapieżne zaśpiewy ripperowskie, wokale epickie i wysokie w stylu progresywnym. Towarzyszący instrumentaliści są wyborni i wszystko, co tu Pastore wymyślił, zagrali z werwą, pasją i na doprawdy wysokim poziomie wykonawczym - wszyscy bez wyjątku.
Natomiast kompozycje... No cóż, tu jest różnie.
Pastore nie unika progresywnego heavy/power w bardzo przeciętnych Phoenix Rising, Damn Proud, gdzie wysokie zaśpiewy są dosyć drażniące, a elementy epickie mocno wyeksploatowane i na poziomie co najwyżej HAZY HAMLET. Trudno zachwycić się March of War, skoro nie ma tu żadnego podsumowania czy prawdziwej kulminacji w refrenach. W pewnych momentach można odnieść wrażenie, że w sposobie narracji PASTORE nawiązuje i wzoruje się na IRON MASK z 2010, ale przecież brak tu i symfoniki i kunsztu gitarowego Dushana Petrossi. To słychać chociażby w niezłym pod względem melodii i gitarowo łagodniejszym No More Lies, czy też w Salvation Paradise. Te utwory, które mają charakter nieco nowocześniej podanego heavy/power, jak Symphony of Fear, nie są specjalnie potoczyste, nie mają mocy HELLISH WAR (no może poza Get Outta My Way), nie mają też tych atrakcyjnych melodii, jakie Pastore przygotował na dwie pierwsze płyty. Zdarza się usłyszeć coś z groove w połączeniu z epic power (I Need More, Time Goes By), jakoś lepiej słucha się klasycznego, bez udziwnień Holy War (najlepszy na całej płycie) niż napuszonego Fire and Ice, gdzie ryczące gitary zabijają epickiego ducha, który przecież nad ta kompozycją polatuje.

Sound jest rozdzierający mocą gitar, potęgą głębokiego basu i głośnej perkusji. Do takiego brzmienia PASTORE przyzwyczaił, w taki Pastore czuje się najlepiej, tyle, że tym razem ta potęga instrumentów zdominowała go. Może i chciałby być na planie pierwszym, może był taki zamysł, ale w procesie produkcji wyszło coś innego i tym razem Mario Pastore nie jest aktorem pierwszoplanowym.
Średnie tempa, średni ładunek dramatyzmu, średnie pomysły na to, jak przykuć uwagę słuchacza.
Pastore usiłuje pogodzić tu i połączyć epicki heavy/power z progresywnością, a czasem nowoczesnością przekazu i to nie wyszło. W rezultacie powstał przeciętny, poniżej oczekiwań album z niekonkretną metalową muzyką, gdzie być może patrząc na elementy oddzielnie trudno się bardzo do czegoś przyczepić, ale razem to nie współgra, niestety.


ocena: 6,5/10

new 13.12.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości