Pure Inc.
#3
Pure Inc. - Parasite & Worms (2008)

[Obrazek: R-10058141-1490888032-4644.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The End 3:35
2. Evenmore 3:43
3. Serenade Of Aggression 4:37
4. Carrie's Alone 4:37
5. Drowning In Your Blood 4:36
6. Darkened Glow 3:59
7. Home 5:44
8. Raise Hell 3:39
9. Dead Calling 3:52
10. Won't Get Back 3:39
11. The Last Remaining Song 7:39

Rok wydania: 2008
Gatunek: Heavy Metal/Post Grunge
Kraj: Szwajcaria

Skład zespołu:
Gianni Pontillo - śpiew
Sandro Pellegrini - gitara
Ueli Hofstetter - bas
Dave Preissel - perkusja


Sami o sobie:
"Use 10 grams of Led Zeppelin, 20 grams of Alice In Chains, 30 grams of Black Label Society and 40 grams of Soundgarden, well-shaken and mixed and there goes the explosion called PURE INC.!"
Po raz trzeci PURE INC. przypomina o sobie w 2008 roku. Zresztą przypominać się nie musieli, bo bardzo pokaźne grono fanów tego zespołu odliczało w napięciu dni do pojawienia się tej płyty. Tym razem album został wydany przez niemiecką wytwórnię Dockyard 1 należącą do Pieta Sielcka.


Po raz trzeci Szwajcarzy zapraszają do eksploracji rocka, metalu, grunge i alternatywnego grania, po raz trzeci jednak również te drogi eksploracji są nieco inne. Wciąż to PURE INC., ale znów coś się tu zmieniło. Niby niewiele, ale jednak zmieniło. To, co cornellowskie takie pozostało, ale... No właśnie. Ostrzejszy wokal Pontillo, czasem z jadem sludge czasem wysoki, na granicy ekstatycznego krzyku na tle potężnych, mocno zakręconych riffów gitarowych i głośnej sekcji rytmicznej. Mniej melodii? The End nadal rozkwita w refrenie jak zawsze do tej pory. Niepokojący otwieracz, eksplodujący na wszystkie strony, pozbawiony tej momentami dusznej atmosfery z poprzedniej płyty, ale najbardziej chyba tego ciepła.
Tu jest granie zimne i wyrachowane. Punktują, uderzając celnie i bezlitośnie jak w Evenmore. Ciężki kaliber zimnej kamiennej kuli wyrzuconej z katapulty. Ten chłód to też Serenade Of Aggression plus agresja. Takiej nie był jeszcze w ich muzyce. Ktoś miota się w zimnej klatce w świetle jarzeniówek. Psychodelicznie? Owszem, ale i melodyjnie. Cholernie melodyjnie w tej pokręconej melodii. I uporczywie jak to PURE INC. Mistrzowie nagłej zmiany zaskoczenia. Jakże piękny oszczędny muzycznie Carrie's Alone. Do czasu, bo potężnie rozkwita w refrenie, jaki jest jakże rozpoznawalny dla tego zespołu. Piękny rockowy śpiew Pontillo i tu chyba nawet więcej wkłada tego rocka w głos niż w THE ORDER. Na pewno więcej. Emocje, emocje, emocje. W Drowning In Your Blood też, ale zupełnie inne. Jest ta zimna wściekłość, gdy szklanka zostaje zgnieciona w dłoni, ale jakie to rozległe i jakie cornellowskie. Na tym LP jest więcej SOUNDGARDEN niż wcześniej i więcej Cornella niż w SOUNDGARDEN było kiedykolwiek. Jest też rock i metal, jaki gra się w małych klubach w USA, taki do smakowania i delektowania się rzeczami prostymi, jakich wcześniej nikt nie wymyślił. Jak to ma miejsce w Darkened Glow. Wszystko brzmi tu znajomo, a jednocześnie jest inne. Home wolniejszy, ale rozbujany, głównie przez Pontillo, ale i riffy tu gniotą jak stutonowy młot i jak bez mała na poprzedniej płycie. Zresztą czy jest ona dużo lżejsza tym razem? Może o kilka dekagramów. Bas urzekający na tej płycie, o ile ktoś lubi, jak mu łeb odskakuje, czego można doświadczyć w pełnym żarliwego rocka Raise Hell. Ile w tym energii! Potrafią też wzruszać. Cholera, przecież Dead Calling to czyste wzruszenie. Pontillo jak aktor, jak dyrygent, jak pierwsza gwiazda na firmamencie.
Emocje. Magia. No tak, ale to normalne w przypadku PURE INC. A potem morderczy, szybki jak na PURE INC. Won't Get Back i wreszcie oszołomiony słuchacz zostaje postawiony oko w oko z The Last Remaining Song. Tu, podobnie jak na debiucie, ta długa kompozycja zawiera credo muzyczne z tej płyty. Zimne ciężkie brutalne riffy pomieszane z delikatnym wokalem, agresja miesza się z łagodnością, krzyk z szeptem niemal. Świat wiruje, ale wciąż ta niesamowita melodyjność w tym pełnym krzywych zwierciadeł pokoju.

Brzmienie, jakie zaprezentowane zostało na tym LP to dźwiękowa precyzja chirurgicznego skalpela. Niuanse słyszalne z najodleglejszych zakątków i planów. Jest tu i plan drugi i trzeci nawet, a przecież instrumentów niewiele. Jednocześnie to bardzo tradycyjne brzmienie, ale co ciekawe ciężko je umiejscowić w czasie. Lata 70te? 80te? 90te z Seatlle?.
Każdy powinien to sam sprawdzić. Jak każda płyta magiczna przemawia do słuchacza indywidualnie, bo i PURE INC. gra i śpiewa dla każdego oddzielnie. Carrie's Alone... Dead Calling... MAGIA.
Trzeci album Szwajcarskich Nowych Strażników Dźwiękowych Ogrodów jest wspaniały. Równie wspaniały jak poprzedni, chociaż nieco inny.
Artyzm.


Ocena: 10/10

28. 09.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Pure Inc. - przez Memorius - 24.06.2018, 22:59:45
RE: Pure Inc. - przez Memorius - 24.06.2018, 23:02:45
RE: Pure Inc. - przez Memorius - 24.06.2018, 23:03:40
RE: Pure Inc. - przez Memorius - 24.06.2018, 23:06:00

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości