Raven
#10
Raven - One For All (1999)

[Obrazek: R-1417731-1461146954-8110.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Seven Shades 04:13 
2. Double Talk 03:29
3. Roll with the Punches 05:21
4. Get Your Motor Running 03:36
5. To Be Broken 04:52
6. Derailed 03:44
7. Hunger Inside 04:47
8. Top of the World 03:47
9. In the Line of Fire 04:11
10. Kangaroo 03:04
11. New Religion 04:38
12. Last Ride 04:35

Rok wydania: 1999/2000
Gatunek: Speed/Power/Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
John Gallagher - śpiew, bas
Mark Gallagher - gitara
Joe Hasselvander - perkusja

Po rozstaniu się z wytwórnią SPV grupa RAVEN nawiązała współpracę z Maasacre i Metal Blade początkowo zaznaczając swoją obecność tylko kompilacyjnym albumem "Raw Tracks" z nagraniami live, demo i coverami w 1999. Jednak równolegle postępowały prace nad nową płytą, wydaną w grudniu tego samego roku. Tytuł płyty, nieco przewrotnie nawiązuje do słynnego albumu Kruka "All for One" z 1983, gdy zespół był u szczytu popularności.

Czy i teraz liczyli na powrót do czołówki metalowego grania? Zapewne tak, tyle, że czas RAVEN patrząc chłodnym okiem przeminął. Lata 90te trudno zaliczyć dla grupy do udanych, sam fakt że zdołali utrzymać się w metalowej falandze i tak jest godny podkreślenia. Ta płyta to RAVEN wczesny, speed metalowy taki jak w czasach, gdy dyktowali warunki na scenie grania z obszaru Newcastle. Znów mamy ostre brzmienie, szybkie tempa, cięte riffy i mocny bas uzupełniający brak drugiego gitarzysty. Hasselvander nie tyle naśladuje styl grania Huntera, ile stosuje podobne zagrywki imitując go w lepszym wydaniu.
Stary dobry RAVEN.
Klasyczny w Seven Shades, podjeżdżający w Double Talk pod MOTORHEAD, czy też rockowo surowy w Roll with the Punches, gdzie znów echa solowego Osbourne'a przebijają się w refrenie. Melodyjny i wdzięczny ukłon w stronę całej brytyjskiej klasyki to Get Your Motor Running. Gallagherowi chce się grać, to słychać i sola znów są wypełnione treścią i rokendrolem jak w tej kompozycji. Bas z perkusją dominują w To Be Broken, utworze wolniejszym, pozbawionym ciepła poprzednich numerów i utwór ten stanowi pewien dysonans w lekkiej, speed rockowej zabawie. Powraca ona w Derailed, który mocno przypomina utwory z pierwszych płyt, podobnie jak Hunger Inside, gdzie odnosi się wrażenie grania na zwolnionych obrotach. Jak to na płytach z lat 80tych jest i trochę wypełniaczy, gdzie zespół zapomina o atrakcyjności samej melodii (Top of the World), tu jednak po raz kolejny nadrabia solówkami gitarowymi Mark Gallagher. Bardzo udane są za to In the Line of Fire z ciekawym rozwinięciem i prościutki szybki Kangaroo, gdzie John pozwala sobie na trochę krzyków i pisków a Mark na zakręcone solo. Wokalnie tym razem doprawdy nie ma się do czego przyczepić. Zaryzykuję stwierdzenie że to najlepszy występ Johna Gallagher w ogóle. Nawet w kompozycji New Religion, która jest najbardziej wyrażającą styl power/thrashowy jaki prezentowali w latach 90tych słychać to, że potrafi dołożyć tu swoja cegiełkę do tej budowli, co w przypadku kilku wcześniejszych albumów nie zawsze się mu udawało.  Płyta ma świetne zakończenie w postaci Last Ride, w którym power i speed metal łączą się z muzyką BLACK SABBATH z "Dehumanizer".

Ta płyta jest udana. Nic nie wnosi nowego, jest zdecydowanym krokiem wstecz w czasie i powrotem na Muzyczne Wyspy Brytyjskie z brzmieniem stylizowanym na początki NWOBHM, ale wspartym solidną, klarowną produkcją. Zaskakująco dobry powrót do korzeni po latach stylistycznych wahań i eksperymentów, które były albo spóźnione, albo nieudolne. Nie wszystkie utwory trzymają może najwyższy poziom, ale tak to już bywało z płytami z muzyką NWOBHM głównego nurtu. To co tu jednak jest, zostało odegrane z pasją, wyczuciem i dbałością o szczegóły, przy czym to ostatnie też się w latach 90tych w przypadku ich nagrań gdzieś zagubiło. Płyta z innej epoki, ale jeśli ponownie zwrócić uwagę na tytuł, to historia zatoczyła koło szczęśliwie.
Ten album jest jednocześnie ostatnim przez trwającą potem prawie 10 letnią ciszą nagraniową. Grupa skoncentrowała się na koncertach, trochę też przebywała w uśpieniu i dopiero w 2009 przedstawiła kolejną płytę, nagraną w Japonii, gdzie zawsze cieszyli się sporą popularnością. Jednak ani ten LP "Walk Through Fire", ani wydany po sporej przerwie w 2015 "ExtermiNation" nie były udane i zawierały pozbawiony pomysłów zestaw kompozycji z klasycznym heavy metalem brytyjskim XXI wieku, bez treści i z przeciętnym wykonaniem.
A "Jeden Za Wszystkich" można spokojnie polecić fanom tradycyjnego brytyjskiego metalowego grania, nieszukającym nadmiernej oryginalności.


Ocena: 7.5/10


new 25.06.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Raven - przez Memorius - 25.06.2018, 09:28:59
RE: Raven - przez Memorius - 25.06.2018, 09:29:50
RE: Raven - przez Memorius - 25.06.2018, 09:31:50
RE: Raven - przez Memorius - 25.06.2018, 09:32:59
RE: Raven - przez Memorius - 25.06.2018, 09:34:35
RE: Raven - przez Memorius - 25.06.2018, 09:35:26
RE: Raven - przez Memorius - 25.06.2018, 09:36:22
RE: Raven - przez Memorius - 25.06.2018, 09:37:22
RE: Raven - przez Memorius - 25.06.2018, 09:38:04
RE: Raven - przez Memorius - 25.06.2018, 09:40:20
RE: Raven - przez Memorius - 20.09.2020, 11:25:42
RE: Raven - przez Memorius - 30.06.2023, 20:24:11

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości