Riot
#6
Riot - Army of One (2006)

[Obrazek: R-3225214-1487847801-7007.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Army of One 04:23
2. Knockin' at My Door 04:19
3. Blinded 05:26
4. One More Alibi 04:55
5. It All Falls Down 05:36
6. Helpin' Hand 05:24
7. The Mystic 05:43
8. Still Alive 05:42
9. Alive in the City 07:00
10. Shine 06:33
11. Stained Mirror (Instrumental) 03:46
12. Darker Side of Light 06:58

Rok wydania: 2006
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Mike DiMeo - śpiew
Mark Reale - gitara
Mike Flyntz - gitara
Pete Perez - bas
Frank Gilchrist - perkusja


Gdy w roku 2002 zespół przedstawił niezbyt przychylnie przyjęty album "Through the Storm", a wkrótce potem odszedł perkusista Rondinelli, wydawało się, że grupa ponownie umilknie na kilka lat. Tymczasem Reale i DiMeo nadspodziewanie szybko napisali wiele kolejnych utworów, „wypożyczyli" z VIRGIN STEELE znakomitego perkusistę Franka Gilchriesta i w ekspresowym tempie nagrali kolejną płytę, czyli "Army Of One". Niestety efekt można było poznać dopiero kilka lat później, bo album, choć gotowy w 2003 roku, ukazał się w 2006, czyli już w momencie gdy grupę faktycznie opuścił DiMeo, a Gilchriest dawno powrócił do macierzystej kapeli. Płytę wydała w lipcu wytwórnia Metal Heaven, a w Japonii Z (Toshiba EMI).

Dobrze się stało, że ten LP w ogóle się ukazał. Jak na razie ostatni, a na pewno ostatni w tym składzie stanowi godne uwagi podsumowanie tych kilku dekad grania RIOT.
Zespół postawił na odwołanie się do tradycji rockowego grania zakorzenionego w bluesie i hard rocku spod znaku WHITESNAKE, w nowoczesnej, ale nie nowatorskiej oprawie i w zasadzie gdzieś i JORN LANDE i MASTERPLAN tu słychać, ale z tą domieszką riot metalu, jaki zespół stworzył przez długie lata działalności. Ogromna rola przypadła tu DiMeo. Ci, którzy oczekiwali wokalu z czasów "Sons of Society", musieli pogodzić się z faktem, że wokalista tym razem obraca się w stylistyce opartej o blues i kanon stworzony przez Davida Coverdale'a. DiMeo wywiązał się z zadania wybornie, a jego głos okazał się idealny do tego celu. Doskonale poradził sobie również w nieco lżejszym repertuarze, który dominuje w pierwszej połowie płyty.
Sam początek albumu, choć udany, wskazuje jeszcze jakby na kontynuację płyty poprzedniej w nieco lepszym wykonaniu. Taki jest otwierający "Army of One" z typową dla zespołu melodią i hard rockowym refrenem, a zaskakuje częścią instrumentalną i solem gitarowym Reale, jakiego do tej pory nie grywał. Nagła nadzieja na powrót do Sons Of Society to początek „Knockin' at My Door” tu brak jednak solidnego refrenu, który zastępuje rockowo-piosenkowe coś tam z popowymi chórkami. Miłe, ale przywodzi na myśl czasy bardzo w historii RIOT odległe. Mamy tu jednak nadzwyczaj ciekawy dialog gitarzystów i słychać, że grupa nie nastawia się na przebojową prostotę. To, że gitarzyści w RIOT to najwyższa półka, wiadomo nie od dziś. Tu jednak po raz pierwszy i zarazem ostatni na pierwszym planie, zdominowanym do tej pory przez Reale mamy również Flyntza. Grają sola znakomite, naprzemiennie, czasem razem, przekomarzają się, licytują, tworzą nietypowe miniaturki muzyczne w obrębie utworów, często łamiąc szyk, styl i melodię zagrywką nietuzinkową i zaskakującą. Album ma lekki dołek w postaci niezbyt ciekawego melodic metalowego „Blinded”, z którego co najwyżej motyw z refrenu można by było wykorzystać w fajnej balladzie. To, że RIOT melodic metal w średnim tempie potrafi jednak zagrać, słychać w „One More Alibi”, a że i delikatna melancholia nie jest im obca, udowadniają w trochę cięższym „It All Falls Down”, gdzie dynamika gitar miesza się z łagodnymi chórkami w refrenach.
Do tego miejsca album jest bardzo dobry, ale wciąż ma się wrażenie kopii grania z Through The Storm z lepszymi melodiami.
To co naprawdę chcieli tu przekazać, rozpoczyna się od „Helpin' Hand”, czyli wariacji na temat WHITESNAKE, z klasycznym refrenem w stylu RIOT, a wrażenie rock/metalowej elegancji jest tu dominujące. „The Mystic” oparty na nieśmiertelnym riffie z „Kill The King” RAINBOW to nie tylko pewien hołd czy celowe przywołanie tradycji, ale i sam w sobie pełen energii melodic metalowy numer, z dawką power, jaką grupa niejednokrotnie już wcześniej prezentowała. Na tym jednak power metalowe akcenty kończą się w zasadzie i do końca albumu dominuje oparty na bluesowej podstawie melodic metal, porównywalny do MASTERPLAN, czy pewnych kompozycji Jorna Lande, ale równocześnie zrobiony na modłę amerykańską. Taki jest mocny i uporczywy „Still Alive” z lekka nutka soulową w wokalu DiMeo, taki też jest nieco dziwnie rozpoczynający się od odgłosów przyrody „Alive in the City”. Ta kompozycja zasługuje na szczególne wyróżnienie, nie tylko ze względu na piękne wykonanie przez Dimeo, ale i z powodu niezwykłego połączenia heavy metalu z czasów wczesnego RAINBOW, z bluesem i rockiem "z południa" w jedną, frapującą opowieść. W „Shine” nowocześniej, o ile można granie a la MASTERPLAN uznać za nowoczesne, z pięknym klawiszowym zwieńczeniem, genialnym w swej prostocie. Zgrabny instrumentalny „Stained Mirror” i w zasadzie w tym miejscu ten LP mógłby się zakończyć, bo ostatni „Darker Side of Light” to dobry, ale tylko dobry przegląd motywów, jakie na tej płycie się już wcześniej przewinęły. Część nakładu zawiera jeszcze przedstawiany przez zespół już wcześniej słynny „Road Racin'” w wersji live.

Sypiąc pochwałami pod adresem członków zespołu, nie można pominąć Pereza, który jak zwykle tworzy doskonały podkład pod gitary, ani Gilchriesta, który tu pokazał ogromną klasę, udowadniając swoją pozycję wśród amerykańskich perkusistów. Niczego nie ujmując Rondinellemu, którego zastąpił - tego co gra słucha się z otwartą gębą.
Natomiast co do produkcji i brzmienia można mieć pewne zastrzeżenia. Płyta ma podobne brzmienie do "Through The Storm", miękkie i lekko spłycone, i pod tym względem przegrywa z doskonałymi wieloplanowymi produkcjami Jorna, czy tez MASTERPLAN. Tak przy okazji... Przywołując porównania z MASTERPLAN, wypada przypomnieć, że RIOT był jednak pierwszy.
Jak wspomniałem na wstępie, Army Of One kontynuacji w dyskografii zespołu nie ma. Zespół ucichł na wiele lat, aby powrócić w 2008 w klasycznym składzie z płyty Thundersteel, jednak ostatecznie odejście wkrótce potem Moore'a zniweczyło plany triumfalnego powrotu legendy.
RIOT jest jednak niezniszczalny i na pewno jeszcze o nim usłyszymy.


Ocena: 8.5/10

17.02.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Riot - przez Memorius - 25.06.2018, 10:26:27
RE: Riot - przez Memorius - 25.06.2018, 10:27:24
RE: Riot - przez Memorius - 25.06.2018, 10:28:01
RE: Riot - przez Memorius - 25.06.2018, 10:30:29
RE: Riot - przez Memorius - 25.06.2018, 10:33:08
RE: Riot - przez Memorius - 25.06.2018, 10:33:49
RE: Riot - przez Memorius - 25.06.2018, 10:34:49
RE: Riot - przez Memorius - 15.11.2018, 17:46:01
RE: Riot - przez Memorius - 01.01.2019, 17:52:17
RE: Riot - przez Memorius - 24.06.2019, 13:57:02
RE: Riot - przez Memorius - 07.05.2024, 10:07:33

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości