Seven(7) Sins
#1
Seven(7) Sins - Forever Winter Nights (2006)

[Obrazek: R-3055725-1487516755-3424.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Fall 04:01
2. Angels and Devils 04:38
3. Reach Out 03:47
4. Why 03:53
5. Mr Shadow 04:20
6. Revolution 07:07
7. Heading Home 04:49
8. Your Guide 03:15
9. Chains That Bind Me 05:02
10. Forever Winter Nights (Outro) 01:40

Rok wydania: 2006
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Jonas Olsson - śpiew
Matti Glanz - gitara
Öye Andersen - gitara
Marcus Thomsen - bas
Dan Pålsson - perkusja

7 SINS to jeden z tych mało znanych zespołów power metalowych z miasta Malmö, które drugim Goteborgiem czy Stockholmem nigdy zapewne nie będzie.
Zespół powstał w roku 2003 i nie doczekawszy się oferty z żadnej wytwórni, wydał swój jedyny jak dotąd album "Forever Winter Nights" własnym nakładem w roku 2006. Skromna to płyta, z okładką bardziej typową dla gothic metalu czy mrocznych ciężkich melodyjnych brzmień, ale mamy tu do czynienia z power metalem głównego nurtu ze znacznym odchyleniem w kierunku heavy/power, jak to ma zazwyczaj miejsce w przypadku szwedzkich bandów spoza kręgu rycerskiego grania.

Konkretny wokalista o męskim głosie, ładnie śpiewający także czasem wyżej, klasyczny atak dwóch gitar, dynamiczna sekcja rytmiczna. Standard, ale te kompozycje są melodyjne, ozdobione żarliwymi solówkami gitarowymi a refreny chwytliwe i zgrabnie podane.
Już na początku "The Fall" to niby nic odkrywczego, ale to taki melodyjny heavy/power, którego się słucha z wielką przyjemnością, podobnie jak podręcznikowego szybszego rytmicznego "Mr Shadow". Szwedzkie to jest, bardzo szwedzkie a przy tym nie tak chłodne jak zwykle się odczuwa granie z tego kraju. Smutny z nutką dramaturgii jest "Angels and Devils" a część refleksyjna ma dużą siłę oddziaływania i pokazuje zgranie obu gitarzystów. Grają cały czas w umiarkowanym tempie, czasem z lekka zwalniając i dokładając nieco więcej ciężaru, a te melodie za każdym razem są na pierwszym miejscu - wzniosłe okryte łagodnym mrokiem jak w "Reach Out". Świetnie sobie radzą w łączeniu mocniejszego grania z rockowym niemal w fantastycznym semi balladowym "Why" gdzie wokalista Jonas Olsson pokazał klasę. Naprawdę pokazał klasę. Ładnie budują spokojny nastrój gitarami akustycznymi we wstępie do rozbudowanego "Revolution", który rozwija się powoli i dostojnie nabiera pędu mocy. Tu się czeka z zapartym tchem na to, co będzie się działo dalej, szczególnie na popis gitarzystów, a ci w ostatecznym rozrachunku nie zawodzą ani gdy grają misterne akustyczne tło dla melorecytacji, ani gdy sieją melodyjne zniszczenie w solówkach. Porywają i bujają równocześnie w zamaszystym "Your Guide" z chórkami wspierającymi i seriami ciętych riffów, ale ten zespół najlepiej wypada gdy gra mroczniej i pod tym względem "Chains That Bind Me" z echami IRON MAIDEN, uroczysty i twardy zarazem to numer demolujący.
Mimo że album został wydany nakładem własnym, produkcja jest bardzo dobra i to sound szwedzki rozpoznawalny i wymodelowany należycie i jeśli coś mogło być lepsze, to ustawienie perkusji, szczególnie głośności bębnów. Z drugiej strony nazbyt głośna sekcja rytmiczna mogłaby przeszkadzać w chłonięciu tego, co grają gitarzyści i jak śpiewa wokalista.

Tę recenzję celowo rozpocząłem powściągliwym wstępem. Czasem napięcie trzeba stopniować.
Ta płyta to jeden z najlepszych albumów z melodyjnym heavy power ze Szwecji z XXI wieku. To, że ta grupa nie zdołała wydać tej płyty nakładem żadnej wytwórni, jest po prostu godne najwyższego ubolewania. Zasługują na to bezwzględnie, a wciąż nie mają szczęścia, bo ich drugi LP jest od jakiegoś czasu niemal gotowy, a zainteresowania wydawców brak.
Błąd.
Znakomity rasowy szwedzki heavy/power metalowy band z Malmö.
Niech ktoś w końcu da mu szansę.


Ocena: 9,6/10


29.10.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości