Steel Seal
#1
Steel Seal - By the Power of Thunder (2006)

[Obrazek: R-6013860-1489827580-1916.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Anger Storm 06:16
2. Roncesvalles' Day 04:31
3. Theatre of Pain 06:54
4. Sun and Steel 07:02
5. When the Devil Calls 05:48
6. If 05:58
7. Walhalla 05:16
8. Townrazer 05:04
9. Crying My Heart Away 08:10
10. Battle's Eve 05:23

Rok wydania: 2006
Gatunek: melodic metal/power metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
D.C. Cooper - śpiew
Marco Valerio Zangani - gitara
Andrea Orciuolo - bas
Luca Iovieno - perkusja
Fabio Bernardi - instrumenty klawiszowe
oraz
Adriano Rossi - instrumenty klawiszowe (1, 4), pianino (3)


STEEL SEAL należy do zespołów młodszej generacji włoskiego melodic power, nie jest także kolejnym klonem LABYRINTH czy RHAPSODY. Jego lider Zangani postanowił pójść nieco inną drogą, wytyczoną elementami neoklasycznymi i lekko progresywnymi, ale z wykorzystaniem doświadczeń sceny europejskiej w szerszym zakresie niż to czynią zazwyczaj grupy z Italii z tego kręgu. Mniej speed manii, mniej słodyczy i odmienne wykorzystanie instrumentów klawiszowych oraz jeden problem. Brak wokalisty.
Grupa dosyć długo zwlekała z zarejestrowaniem posiadanego materiału czekając na ciekawego wokalistę, który jednak w rodzinnym kraju się nie znalazł. Nieoczekiwanie z pomocą przyszedł doskonale wszystkim znany D.C. Cooper i to on zaśpiewał na tym albumie jako gość, choć tak mu się spodobała muzyka zespołu, że w pewnym momencie był nawet zainteresowany dołączeniem do składu na stałe. Płytę wydała w grudniu 2006 słynna włoska wytwórnia Underground Symphony.

Można zaryzykować stwierdzenie, że ta płyta jest odpowiedzią na dokonania SILENT FORCE, macierzystej grupy Coopera i w atrakcyjnym melodycznie materiale Cooper mógł pokazać szerszy jeszcze niż w grupie niemieckiej wachlarz swoich możliwości.
Co szczególnie zwraca uwagę na tej płycie? Różnorodność. Przy czym jest to różnorodność daleka od eklektyzmu, album jest bowiem spójny a spoiwem jest styl gry gitarzysty i rozpoznawalne klawisze. Podstawą są średnie tempa i bardzo dobry "Anger Storm" z wyrazistą melodią i takim spokojem wykonania to wizytówka i przedsmak tego co mamy tu dalej. Zangani dużo gra w rozbudowanej części instrumentalnej i ten element występuje w większości utworów. Jeśli ten numer jest nieco chłodny to "Roncesvalles' Day" w konwencji melodic metal z dynamicznymi ozdobnikami gitarowymi i klawiszowymi delikatnie rozgrzewa i nie brzmi zupełnie jak kompozycja z Włoch, a raczej odlegle przypomina muzykę RAINBOW. Do "Theatre of Pain" można mieć pewne zastrzeżenia. Jest długi, podobnie jak większość kompozycji na tym albumie, ale swą teatralnością i progresywnym przeładowaniem w połowie zaczyna męczyć. Sama melodia dobra ale zbyt masywnie obudowana, także zbyt ciężką gitarą. W "Sun and Steel" zespół tego uniknął i tu mamy jedne z najlepszych wokali na tym albumie w spokojnej części pierwszej stopniowanie napięcia wyczuwalne do trzeciej minuty gdy pojawia się motyw nowocześnie ujętego grania URIAH HEEP z lat 70-tych i ogólnie klimat grania tamtych czasów zaczyna dominować. Zachowana jednak zostaje powerowa konwencja brytyjskiej kultury grania.Ta płyta jest mało włoska, jednak uogólnić że tylko metal brytyjski stanowi tu źródło inspiracji nie można. "When the Devil Calls" to wykorzystanie powszechnie znanych motywów muzyki klasycznej, ale tylko fragmentarycznie bo znów energiczny melodic power jest tu najważniejszy. Sama melodia zwrotek mało odkrywcza ale refren z chórkami wyborny, podobnie jak solo klawiszowe, lepsze niż gitarowe tym razem.
Przesycony rockiem i klawiszami "If" prezentuje się okazale, buja dostojnie i z elegancją AOR dwóch a nawet trzech dziesięcioleci wstecz. Gitara pod Ritchiego Blackmore'a, klawisze pod mistrzów parapetu z dawnych lat. Hit w spokojnej, ale nie leniwej stylistyce. Melodic powerowy" Walhalla" jest według mnie najlepszy na tym albumie. Nasycony tym, co najcenniejsze w melodic metalu - tradycja klasyków, doskonała melodia i ostre jak brzytwa ale bardzo czytelne solo, uzupełniane klawiszowymi pasażami stanowią o niewątpliwej wysokiej wartości tej kompozycji. Czy RAINBOW jest tu zawsze słyszalny? No jest, także w brawurowo zagranym "Townrazer" z interesującym i raczej nieoczekiwanym zwolnieniem w części instrumentalnej.
Z czym kojarzyć się może początęk "Crying My Heart Away" fani rocka dobrze wiedzą. Cytat, ukłon w kierunku klasyki po raz kolejny, również w sposobie śpiewania D.C. Coopera. W takich wolnych spokojnych balladowych utworach ujawnia się cały jego talent. Popis skłaniający do oklasków na stojąco i słychać, że tu wszyscy grają dla niego i tylko dla niego. Kompozycja jest trochę za długa i zapewne ładniej by to się prezentowało bez tego szybszego mocniejszego rozwinięcia. Za to na koniec "Battle's Eve" z grającymi bardzo istotną rolę klawiszami w sam raz - wypełniony treścią od pierwszej do ostatniej sekundy, nie za ciężki i nie za ostry, ładnie podsumowuje to co grupa chciała zaprezentować na tym LP. Nie wchodząc w szczegóły i różne smaczki, które tu można odnaleźć, mamy hard rock/heavy metal w stylu RAINBOW na sterydach, powerowo podany i wybornie wyprodukowany. Jedna z najlepiej brzmiących płyt jako wyszła spod skrzydeł Underground Symphony z soundem nietypowym, mało włoskim, soczystym i rasowym, zarówno jeśli chodzi o gitarę i klawisze jak i sekcję rytmiczną. Perkusja ustawiona perfekcyjnie. D.C. Cooper po raz kolejny nie zawiódł, włożył dużo energii i sił oraz zaangażowania, którego często wokalistom sesyjnym niestety brakuje.

Zgrany zespół muzyków zafascynowanych rockową tradycją. Szkoda tylko, że późniejsze losy STEEL SEAL składały się niezbyt szczęśliwie. Po nagraniu płyty znów zostali ostatecznie bez wokalisty, ale przygotowali kolejne nagrania. Tym razem gościnnie zaśpiewał nie kto inny tylko Thomas Vikström, co z tego jednak, skoro album ten jak do tej pory się nie ukazał, mimo że Underground Symphony zapowiada go już od dwóch lat. O samej muzyce można jedynie poczytać w nielicznych wywiadach z gitarzystą Zangani, mam jednak nadzieję że w końcu ta płyta się jednak ukaże.
Oryginalny jak na włoskie granie melodic power album, choć w w szerszym rozumieniu wtórny zaprezentowanymi wprost inspiracjami. W żadnym wypadku nie obniża to wartości tej płyty.


Ocena: 9/10

24.08.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Steel Seal - Redemption Denied (2010)

[Obrazek: R-8473083-1462292182-3744.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Burn The Sky 04:59
2. Time Stood Still 06:06
3. Crown Of Thorns 06:05
4. Holy Thursday 05:06
5. Victory In Black 04:56
6. Nevermore 05:39
7. Call To Roll 04:45
8. Lord Of The Flies 04:37
9. Evening Star 05:33
10. As Darkness Falls 05:47
11. Afterlude In D 03:32

Rok wydania: 2010
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Thomas Vikström - śpiew
Marco Valerio Zangani - gitara
Roberto Fasciani - bas
Luca Iovieno - perkusja
Adriano Rossi - instrumenty klawiszowe

Dużo czasu upłynęło, zanim ta płyta się w końcu ukazała.Wydała ją w grudniu 2010 włoska wytwórnia Underground Symphony.
STEEL SEAL, przezwyciężając ogromne trudności techniczno organizacyjne, w końcu, w grudniu 2010, zaprezentował drugi album, o którym w detalach mówiono już od dawna, jednak faktycznie nikt poza bardzo wąska grupą, zaangażowaną w przygotowanie tego LP, nie słyszał jej w całości.
STEEL SEAL to zespół gitarzysty Zangani, w którym od początku nie było stałego wokalisty. W nagraniu pierwszego albumu uczestniczył gościnnie D.C.Cooper, mówiło się nawet przez jakiś czas o jego dołączeniu do tego zespołu na stałe, ostatecznie jednak z tego nic nie wyszło. Zangani przygotował materiał na drugi LP nadal nie mając wokalisty, tym razem jednak udało się pozyskać do współpracy Thomasa Vikströma i po raz drugi pojawił się głos sławny i ceniony. Potem jednak przyszły trudne momenty, wydanie albumu stale było odkładane, minął rok 2008 i 2009. Przez jakiś czas można było odnieść wrażenie, że ta płyta się nigdy nie pojawi i pozostanie jedną z wielu, jakie nie doczekały się przedstawienia publicznie.
Byłaby to wielka szkoda, bo STEEL SEAL pokazał klasę po raz drugi.

Dzwony, głosy młodych mnichów, organy... średniowieczny początek.
Nie jednak nie epic heavy doom.
Tu jest DEEP PURPLE z lat 70-tych z turbodoładowaniem, melodic power metal, a najwięcej melodic heavy metalu, szczególnie w refrenach. Otwarcie w postaci "Burn The Sky" znakomite. Energia, klawisze z 70tych i jak poprzednio Zangani gra wybornie.
W "Time Stood Still" wykorzystamy został "starożytny" motyw orientalny, jest wolniej, bardziej uroczyście i są echa zarówno neoklasyczne, typowe dla Szwecji, jak i coś nawet ze "Stargazer" RAINBOW. Tu klasę pokazuje Vikström. On umie śpiewać takie rzeczy, czuje klimat i dominuje tam, gdzie nie dominuje Zangani. Trzeba powiedzieć jedno. Pan Thomas nigdy nie traktował swoich występów jako wokalista sesyjny jako obowiązku, który można po prostu odfajkować. Zaśpiewać, wyjechać i zapomnieć. Jego zaangażowanie jest pełne i wokalnie to jego kolejny, niezwykle udany występ, lepszy nawet niż na albumie szwedzkiego DARK ILLUSION z 2009. Pięknie wypada w melodic metalowym "Crown Of Thorns" i ta kompozycja jest bardzo bogata, rozbudowana o klawisze w tle i w pasażach na pierwszym planie oraz ekscytujące dialogi z gitarą. Balladowo rozpoczyna się "Holy Thursday", jest to jednak w dalszej części nowocześnie podana wycieczka hard rockowa w lata 70-te. Dobry utwór, jednak mimo starań Vikströma nieco statyczny. Wystarczy jednak przyspieszyć, zmasować starodawne klawisze, zagrać gitarowo pod Blackmore'a, a już przypominają się lata 80-te i RAINBOW w "Victory In Black" i Zangani gra solo, jakie zapewne by tu Ritche Blackmore też zagrał, a ataki klawiszowe są dosłownie wyjęte z tamtej epoki. No i te melodie, niby znane, ale podane w świeży sposób to bardzo mocna strona tej płyty.
Jest też miejsce na nastrojową balladę "Nevermore", przepiękny song z emocjonalnym zaangażowaniem Thomasa Vikströma i jest tylko jeden wokalista, który mógłby to zaśpiewać, powodując podobne wzruszenia - Jorn Lande. Niesamowity jest tu refren z dawnych lat i plan drugi. Niesamowite jest tu po prostu wszystko z tym uroczystym klimatem na czele.
"Call To Roll" to bardzo dobra kompozycja, przypominająca tym razem nagrania DEEP PURPLE, ale z lat 80-tych i tu słychać więcej zaproszonego tu także drugiego wokalisty, Vala Shieldona, w duetach z Vikströmem. W tym utworze Zangani pozwolił sobie na dłuższe solo, odbiegające nieco stylem od głównej melodii i daje to ciekawy efekt. Zdumiewające połączenia hard rocka i epickiego, rycerskiego heavy metalu, zagranego w średnim tempie, to "Lord Of The Flies", z mocnym basem i wykonanego z taką niewzruszoną wiarą w słuszność tego się robi, że aż podziw bierze. Na koniec Lordowskie Klawisze i to godne zwieńczenie tej kompozycji. "Evening Star" to kontynuacja tego zdumiewającego ciągu wysmakowanych power melodic metalowych killerów. No jak Zangani zdołał aż tyle tego stworzyć na jedną płytę? Tu też bardzo ładnie dobrana jest także część łagodna, rockowa, a potem gitarowa szarża Zangani.
"As Darkness Falls" to znów średniowieczny wstęp do kolejnej wariacji na temat jak połączyć purpurowy metal z epiką tradycyjnego heavy. Kolejny fantastyczny utwór z bogatymi wokalami, urzekającą melodią, gdzieś też tu słychać odwołania do tego, jak podobnych przekształceń klasyki dokonywał CORNERSTONE, ale i pierwiastki progresywne w grze gitarzysty też się przewijają. Na koniec nasycony mistycyzmem, neoklasyką i duchem zamierzchłych czasów gitarowy "Afterlude In D". Porusza swoim monumentalizmem, a jednocześnie jest bardzo oszczędny w formie, niepokojący, a nawet budzący grozę. Memento Mori.

Ta płyta to melodic metalowy majstersztyk. Swoboda wykonania, jego poziom i ogromna ilość pomysłów, jakie tu wykorzystano naprawdę budzi podziw.
Jeśli pierwsza płyta była bardzo, bardzo udana to ta po prostu ją przerasta o kolejny poziom. Zwarty, jednorodny, oparty o najlepsze wzorce z dawnych lat album z muzyką atrakcyjną we wszystkich aspektach. Zadbano o realizację i szczególnie klawisze są tu bardzo dopracowane produkcyjnie.
Jeszcze raz powtórzę - majstersztyk. Majstersztyk i brylant.


Ocena: 9.8/10

21.10.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Steel Seal - The Lion's Den (2017)

[Obrazek: R-10020429-1490265609-4263.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Never Die 05:16
2. Master of Hell 04:49
3. Open Fire 05:35
4. Break Your Chains 04:45
5. Fate (Knocking at Your Door) 05:01
6. Lonely 05:56
7. A Dream Within a Dream 04:29
8. In for the Kill 05:05
9. Waiting for the Rain 04:49
10. Wake or Sleep 05:11

Rok wydania: 2017
Gatunek: melodic heavy metal/neoclassical metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Fabio Lione - śpiew
Marco Valerio Zangani - gitara
Roberto Fasciani - gitara basowa
Luca Iovieno - perkusja
Adriano Rossi - instrumenty klawiszowe
oraz :
Lorenzo Milone - gitara (3, 4, 7, 9, 10)
Andrea de Paoli - instrumenty klawiszowe (3,9)


STEEL SEAL nagrywa bardzo rzadko, a Marco Valerio Zangani  bardzo starannie i długo przygotowuje materiał na kolejne płyty. Tym razem minęło siedem lat od prezentacji kapitalnego LP "Redemption Denied" i rok 2017 zaznaczył się w historii zespołu trzecim albumem, na którym tym razem zaśpiewał kolejny znakomity wokalista Fabio Line (ex RHAPSODY OF FIRE).
Album, wydany przez Underground Symphony, to po raz kolejny wydawnictwo STEEL SEAl, na które warto było czekać.

STEEL SEAL tym razem włączył do swojej muzyki nieco więcej akcentów neoklasycznych, potraktowanych w stylu AT VANCE i wplecionych w melodyjny heavy metal jaki grali zawsze. Tak witają słuchaczy w wybornym Never Die, zagranym w miarę szybkim tempie i kapitalnie zaśpiewanym przez Lione. Lione bardzo poważnie podszedł do swoich obowiązków w tym zespole, zapewne także ze względu na fantastyczne występy śpiewających tu wcześniej D.C. Coopera i Thomasa Vikströma.Z drugiej strony, kiedy Lione nie podchodził poważnie do tego co robi w muzyce?
Neoklasycznie, a zarazem epicko, jest w dumnym Master of Hell z akcentami "ancient", zaś progresywno-symfoniczny wstęp w Open Fire prowadzi do rasowego rycerskiego heavy w tradycji rock/metalu lat 80 tych. Piękna melodia, piękne tło i znakomity drapieżny wokal Lione. Zwracają też uwagę partie klawiszowe w tle w wykonaniu słynnego Andrea de Paoli (między innymi LABYRINTH) w stylu vintage. Klasykę RAINBOW przywodzi na myśl w warstwie aranżacyjnej Break Your Chains i jest to wyśmienity kawałek z gitarą a la Blackmore i wsparciem Tęczowych klawiszy oraz wyjątkowo nośnym refrenem. RAINBOW w power metalowej oprawie to A Dream Within a Dream i to kolejny killer na tym albumie. Solo jest po części stylizowane na Ritchie Blackmore'a, ale tylko po części i zachowuje oryginalność.
Melodic heavy łączy się z neoklasyką w autentycznie przebojowym Fate (Knocking at Your Door). Ach, co za melodie w zwrotkach i refrenie. Jak to zostało genialnie połączone w jedną całość! Co za rockowy feeling i żar w wokalu Fabio! Majstersztyk! Lonely to pokaz romantycznej elegancji i okazja dla Lione zaśpiewać coś z jeszcze większymi pokładami uczucia. Piękny, wysmakowany utwór z kolejną genialną transpozycją muzyki klasycznej. Wzruszające, poruszające...
In for the Kill to numer zagrany bardzo spokojnie i rozważnie, przez co jego epicka moc jest jeszcze większa. Wyborne ozdobniki i część instrumentalna, po raz kolejny na motywach muzyki klasycznej, po raz kolejny powszechnie znanej i rozpoznawalnej. Waiting for the Rain rozpoczyna nowoczesne intro w wykonaniu Andrea de Paoli, a potem jest już tylko rewelacyjny bojowy heavy metal z elementami wykonania wskazującymi na power metal. Porywający utwór, jak wszystko inne na tej płycie. Wreszcie na koniec STEEL SEAL prezentuje Wake or Sleep, który może się dosyć niewinnie i typowo zaczyna, ale refren wbija w ziemię, podobnie jak kunsztownie zaaranżowana część instrumentalna.

Zangani po raz drugi wspierany jest w kilku kompozycjach przez sesyjnego gitarzystę Lorenzo Milone, który zdecydowanie  czuje styl rock/metalu lat 80 i późnych 70tych. Tam, gdzie zagrał przeplatające się i uzupełniające gitary prezentują się rewelacyjnie. Po raz kolejny też pozostała część stabilnej ekipy STEEL SEAL pokazała klasę grając z niezwykłym wyczuciem. Czy ten album mógłby być zrealizowany nowocześniej? Zapewne tak, ale wtedy czar vintage rock/metalu jaki tu jest zapewne by prysł. Tak jak zostało to zrobione jest dobrze.l
Marco Valerio Zangani to kompozytor - czarodziej. Szkoda, że tak rzadko można usłyszeć jego nowe utwory.
Nie sądziłem, że STEEL SEAL może przebić taki zjawiskowy album jak "Redemption Denied". Okazało się to możliwe.
"The Lion"s Den" to arcydzieło, które go przebija.


ocena: 10/10

new 21.02.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości