Van Camp
#1
Van Camp - Too Wild To Tame (1988)

[Obrazek: R-4343904-1368889506-9305.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Overture 01:20
2. The Call Of The Nature 04:20
3. Alone In The Night 07:24
4. Crazy Circus 03:11
5. From Nine To Five 07:01
6. Striders Of The Leather 07:09
7. Chinese Woman 09:22
8. Too Wild To Tame 05:53

Rok wydania: 1988
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Belgia

Skład zespołu:
Apache - śpiew, bas
Paul Van Camp - gitara
Olaf Van Deuren - gitara
Robert Cogen - perkusja

Czasem ktoś chce bardziej wypromować własne nazwisko grając praktycznie to samo, co w macierzystym zespole, czasem zagrać coś nieco innego i dodać od siebie. VAN CAMP to solowy projekt Van Campa znanego powszechnie z KILLER, do tego nagrany przy współpracy z muzykami także z KILLER na co dzień związanymi. Płyta została wydana przez CNR Music Belgium.

Może jest tu więcej power metalu w czystej postaci jak w "Alone In The Dark", zresztą bardzo standardowym speedowym numerze, ale umieszczony na początku "The Call Of The Nature" jest typowym przykładem przeniesienia kilmisterowskiego grania KILLER na ten album, podobnie jak i "Crazy Circus". Dwa wokale, dwie gitary, w tym nowej postaci - rytmicznego gitarzysty Olafa Van Deurena. Shorty zdecydowanie gra na tym LP swoje, to styl dynamicznego heavy metalu z poważnymi naleciałościami power i speed, a tego pierwszego na płytach KILLER nie było zbyt dużo.
Drugą część płyty wypełniają kompozycje znacznie dłuższe, przy czym "From Nine To Five" jest utworem pełnym cytatów z muzyki klasycznej, celtyckiej i to dosyć dziwny mix neoclassical metalu i riffów RUNNING WILD oraz całej gamy innych zapożyczeń. Instrumentalny, ale gitary rozmawiają tu cały czas i to jest doprawdy popis wszelakiej maści gitarowej pirotechniki, o którą Van Campa słuchając tylko KILLER z trudno było nawet posądzać. Ciekawie, dynamicznie, momentami nawet zdumiewająco.
W "Striders Of The Leather" mamy z kolei rycerski heavy/power metal w stylu amerykańskim z jednak nie najlepszym rozwinięciem i ta kompozycja się trochę dłuży, choć pełno tu efektownych, bardzo szybkich wysoko tonowych solówek i część instrumentalna jest bardzo dobra. W "Chinese Woman", który jest numerem najdłuższym, Van Camp sięga na wstępie po motywy chińskie zgodnie z tytułem, ale dalej to heavy power raczej masywny i mocny z galopującymi gitarami. Kompozycja została jednak urozmaicona bardzo ładnym solem z płacząca gitarą, stanowiącym wstęp do kolejnego długiego popisu Van Campa. Na koniec lekkie wyciszenie i akustycznie rozpoczynający się balladowo "Too Wild To Tame". Surowa, dramatyczna, autentyczna - doskonała w pierwszej części w drugiej zaś przypominająca nagrania grup NWOBHM (TANK) i trochę szkoda, że ten balladowy charakter nie został utrzymany do końca, bo rozwinięcie dobre, ale stereotypowe poza zupełnie niestandardowym solem.

Album gitarowej fantazji Shorty'ego, odejścia w jakimś stopniu od sztywnych reguł KILLER, ale duch tej grupy oczywiście nad tym wszystkim się unosi. Bardzo dobre brzmienie, mocne, agresywne i soczyste, a Robert Cogen czyli Double Bear ze składu KILLER daje z siebie wszystko w tych, nieraz trudniejszych niż killerowskie, kompozycjach. Do tego bardzo dobry wokal Apache, który również zagrał partie basowe w killerowskim stylu i braku Spooky'ego się tu nie odczuwa.
Jeden z mocniejszych i jeden z najbardziej metalowo klasycznych albumów Van Campa, stanowiący ważny punkt w jego bogatym dorobku artystycznym i istotne uzupełnienie dyskografii KILLER, bo "Killer" cały czas się tu kryje w cieniu...


Ocena: 8/10

2.03.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości