Versailles
#1
Versailles - Jubilee (2010)

[Obrazek: R-2094318-1263663888.jpeg.jpg] 

Tracklista:
1. God Palace -Method of Inheritance- 10:30
2. Ascendead Master 05:49
3. Rosen Schwert 04:10
4. Ai to kanashimi no nocturne 04:54
5. Amorphous 05:08
6. Reminiscence 02:30
7. Catharsis 06:05
8. The Umbrella of Glass 04:23
9. Gekkakou 04:41
10. Princess-Revival of Church- 08:16
11. Serenade 05:58
12. Sound in Gate 02:36

Rok wydania: 2010
Gatunek: symphonic/neoclassical melodic metal
Kraj: Japonia

Skład zespołu:
Kamijo - śpiew, instrumenty klawiszowe
Hizaki - gitara, bas
Teru - gitara
Yuki - perkusja

VERSAILLES to zespół młody i jak na zdominowaną przez hierarchię sceną japońską, do czołówki wdarł się szybko, choć poza samą Japonią większego sukcesu nie odniósł.
Zaliczany do kręgu Visual Kei z racji image'u i do JRocka z racji wykonywanej muzyki, w zasadzie w żadnej z tych kategorii się do końca nie mieści. Sam image nie jest powiązany z tym klasycznym dla VK mieszaniem różnych gatunków muzycznych w japońską całość, nie proponują też tak prostej i przebojowej muzyki, do jakiej przyzwyczaiły słuchaczy grupy JRockowe.
O zespole, powstałym w 2007, było przez kolejne lata głośniej trzy razy. Po raz pierwszy przy okazji wydania debiutu "Noble" w 2008, potem w związku z wymuszoną względami prawnymi zmianą nazwy na VERSAILLES PHILHARMONIC QUINTET i wreszcie przy smutnej okazji śmierci basisty Jasmine You w sierpniu 2009 roku. Pewne wypowiedzi wskazywały, że grupa może nawet się rozwiązać, ostatecznie jednak nie znalazło to odbicia w rzeczywistości i pod nowa nazwą ukazał się album "Jubilee". Nagrany został w składzie czteroosobowym, a partie basu nagrał gitarzysta Hizaki. Album wydała renomowana Warner Music Japan w styczniu.

Grupa przedstawiła muzykę znacznie dojrzalszą i bardziej przemyślaną niż na debiucie i tym razem można mówić o wysokiej klasy albumie z muzyką łączącą w sobie elementy symfoniczne, neoklasyczne i melodic metal w japońskim stylu... i po japońsku.
Album cechuje to, co jest wizytówką najlepszych grup japońskich, obracających się w melodyjnych klimatach - wysokiej klasy produkcja wyrażająca się nienagannym brzmieniem, znakomite, a miejscami perfekcyjne i porywające wykonanie oraz wierność pewnemu wypracowanemu w tym kraju stylowi, nadającemu tej muzyce swoistość i odrębność. Wykonanie jest bez zarzutu - sola gitarowe najwyższej klasy i każde z nich to malutki klejnocik, błyszczący i cieszący ucho. Grzmiąca perkusja godna jest mocnych grup powermetalowych, a partie klawiszowe wykwintne i pozbawione tandetnego, animowanego brzmienia, jakie często się na słabych płytach z Japonii spotyka. Wokalnie Kamijo wypadł znacznie lepiej niż na "Noble". Czysty, bezbłędny technicznie śpiew tego wokalisty, obdarzonego ciepłym i uczuciowym głosem, sprawia dużą przyjemność. Jego walory głosowe zostały docenione w procesie produkcji, jest bowiem wyeksponowany, zawsze z przodu i nigdy nie zagłuszany czy przyćmiewany przez gitary czy klawisze. Wersalczycy postawili na granie eleganckie i wykwintne, ale nie pompatyczne.
W pewnym sensie credo tej płyty wyraża już na samym początku najdłuższy "God Palace -Method of Inheritance-", gdzie splatają się wszystkie wątki i style o jakich pisałem wcześniej, spięte lekko melancholijną, melodyjną klamrą. Melancholli, zadumy i pewnego smutku na tym LP nie brakuje, zresztą muzycy sami podkreślali, że dedykują go zmarłemu koledze. Może nie wprost, ale czuje się, że składają mu hołd w przepięknym, spokojnym "Serenades" i w "The Umbrella of Glass" z niezwykłą partią gitary akustycznej. Tam, gdzie mamy szybsze, bardziej power metalowe kompozycje, jak "Ascendead Master", "Catharsis" czy bardziej przebojowy "Rosen Schwert", zbudowane są one na zasadzie kontrapunktów, na które składają się dynamiczne partie gitarowe, symfoniczne klawisze i wyważony, melodic metalowy motyw przewodni. Pod tym względem majstersztykiem jest "Princes-Revival of Church-", gdzie superszybkie, power metalowe ataki gitarzystów w połączeniu z delikatnymi zwolnieniami dają efekt zaskakujący i niezwykły. Jeśli doszukiwać się na tym krążku śladów typowego dla VK mieszania przeciwstawnych gatunków, to w zasadzie jedynym wyraźnym przykładem jest "Gekkakou". Trochę heavy powerowych zagrywek, nieco drapieżnej agresji w głosie wokalisty. Ten utwór jest dobry, ale pochodzi z nieco wcześniejszego okresu i jakoś poprzez tą pewną drapieżność nie do końca się tu wpasowuje. Bardzo dobrze za to wpasowane są dwie miniatury instrumentalne - "Reminiscence" o charakterze neoklasycznym i zamykająca album "Sound in Gate" w stylu symfonicznego outro. Próbą pogodzenia stylu z poprzedniej i nowej płyty jest "Amorphous", którego słucha się przyjemnie, ale daleko mu do kompozycji wczesnego GALNERYUS czy też REKION.

Wersalczycy swoim nowym albumem wnieśli w ten trudny w końcu gatunek melodyjnego metalu własną wizję łączenia wszystkich składników w zaskakującą chwilami całość, wnieśli też odrobinę pastelowych kolorów i szczyptę królewskiej elegancji. No, w końcu to Kwintet Filharmoniczny z Wersalu...
Na obecną chwilę, gdy neoklasyczne i melodyjne symfoniczne granie jest w pewnym odwrocie, VERSAILLES stanowi wartościowe uzupełnienie tej sceny. Liczę na kontynuację takiego stylu na kolejnych albumach zespołu, które mam nadzieję wkrótce się pojawią.


Ocena: 8.5/10


22.01.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Versailles - Holy Grail (2011)

[Obrazek: R-2953126-1308877383.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. MASQUERADE 06:01
2. Philia 05:57
3. Thanatos 04:33
4. Flowery 04:00
5. Remember Forever 06:36
6. DESTINY -The Lovers- 06:37
7. DRY ICE SCREAM!! (Remove Silence) 04:37
8. Threshold 01:59
9. JUDICAL NOIR 04:20
10. Love Will Born Again 04:12
11. Vampire 04:28
12. Faith & Decision 16:27
13. The Theme of Holy Grail 01:25

Rok wydania: 2011
Gatunek: neoclassical/melodic power metal
Kraj: Japonia

Skład zespołu:
Kamijo - śpiew
Teru - gitara
Hizaki - gitara
Masashi - bas
Yuki - perkusja

Po ubiegłorocznym LP "Jubilee" VERSAILLES szybko przygotował album następny, wydany w czerwcu przez Warner Music Japan, a poprzedzony dwoma skromniejszymi wydawnictwami w tym EP "Philia" z marca 2011, gdzie zaprezentowano dwa nagrania z nadchodzącej płyty, która stała się ważnym i oczekiwanym z ciekawością wydarzeniem - nie tylko w Japonii.

"Holy Grail" ma bardzo symfoniczne otwarcie i można odnieść wrażenie, że to RHAPSODY OF FIRE lub podobny zespół zawędrował do Japonii. "MASQUERADE" łączy w sobie jednak cechy metalu symfonicznego i typowego melodic power metalu jaki grają grupy z tego kraju. VERSAILLES jako przedstawiciel nurtu Visual Key ma jednak do powiedzenia więcej niż przeciętne grupy z tych obszarów. Kamijo to niby wokalista niczym się szczególnie nie wyróżniający, ale jego ciepły głos i lekko dramatyczny sposób śpiewania budzi zainteresowanie, zresztą jak i w przypadku wcześniejszych nagrań. Nadal dużo neoklasycznych ozdobników, choć w zasadzie tylko ozdobników, głównie w zagraniach Teru i Hizaki, bardzo sprawnych gitarzystów, którzy przy tym się zanadto nie narzucają swoimi popisami jak chociażby w szybkim i melodyjnym "Philia". Sola są jednak wyborne i zazwyczaj umiejscowione na tle gęstego podkładu basowego.
Ta płyta jest nieco łatwiejsza w odbiorze, nieco prostsza niż "Jubilee" i nieodparcie nasuwa się porównanie z REKION oraz łagodniejszym obliczem GALNERYUS. Tak właśnie tych grup, bowiem zespół unika typowego dla wielu zespołów japońskich kopiowania euro power metalu z obszarów HELLOWEEN chociażby. Dużo ciepła, dużo romantyzmu, wysublimowanego, rozważnego w stopniowaniu emocji jak w pięknym utrzymanym w średnim tempie "Thanatos".
Bardzo przemyślany jest układ utworów na płycie i już kolejny "Flowery" to ten słoneczny i jasny melodic metal jaki promieniuje na świat tylko z Japonii i Korei. Słodko i pogodnie, romantycznie w przyjemnej dla ucha balladowej kompozycji "Remember Forever", ale jak to ma w zwyczaju VERSAILLES dostajemy przy tym nieco rozwiązań nietypowych w warstwie instrumentalnej i nieskomplikowaną, ale przemyślaną aranżację. Ładne? Bardzo, ale jeszcze bardziej "DESTINY - The Lovers". To klasyczny popisowy song japońskiego romantic JRocka przy pianinie oraz z rozsądnym wykorzystaniem elementów symfonicznym i power metalowych galopad. "DRY ICE SCREAM!! (Remove Silence)" mocniejszy, nawiązujący do płyty poprzedniej jest jednak tu lekkim zgrzytem z powodu prób łączenia bardzo prostej, miłej dla ucha melodii z ostrzejszymi momentami o cechach progresywnych. Po raz kolejny znakomite solo gitarowe, pozostawiające jednak niedosyt z powodu swej długości. "Threshold" jako miniatura instrumentalna zrobiony ciekawie, szkoda jednak, że nie zostało to rozbudowane bardziej.
W pewnym sensie dynamiczny power metalowy "JUDICAL NOIR" stanowi muzyczną kontynuację tego tematu i to bardzo dobry kawałek, a byłby jeszcze lepszy, gdyby nie łagodzenie go w pewnych momentach refrenu. Większość kompozycji jest po japońsku lub z tekstami mieszanymi, ale symfoniczno-akustyczny "Love Will Born Again" już w całości po angielsku i jako rodzaj eksportowej ballady prezentuje się niestety tylko poprawnie. Za dużo takich niemal identycznych kompozycji pojawiło się w ostatnich latach i ta niestety ginie w tłumie, mimo wyjątkowo starannego wykonania. Za to "Vampire" to rozpoznawalny od razu VERSAILLES, ostry w gitarach, łagodny w wokalu znakomity utwór na neoklasycznym fundamencie z nastawieniem na melodię i tym czynnikiem nieprzewidywalności zespołu z poprzednich lat.
16 minutowy kolos w postaci "Faith & Decision" tak na dobrą sprawę nie wynika z tego co można usłyszeć tu było wcześniej. Dużo większa złożoność i wielowątkowość oparta na kontrastach i łączeniu partii wolnych o symfonicznym charakterze z progresją i rozbudowanymi popisami instrumentalnymi, to najważniejsze cechy tego utworu. Można odnieść wrażenie, że ta kompozycja została tu umieszczona dla odparcia zarzutu o bardziej komercyjny charakter muzyki VERSAILLES niż poprzednio. Kamijo pojawia się tu dopiero w siódmej minucie i wtedy rozwiewa się wątpliwość, czy to czasem nie jest numer instrumentalny. Kto wie, czy gdyby nie śpiewał tu, nie byłoby jeszcze lepiej, bo jednak trochę sprowadza on tu ducha wcześniejszych kompozycji z albumu.

Ogólnie, VERSAILLES ponownie pokazał się jako zgrany i w pełni profesjonalny zespół, tym razem nieco zachowawczy w melodiach i samym brzmieniu, które zresztą jest bardzo dobre choć typowo japońskie. Zespół potwierdza swoje miejsce w japońskiej czołówce w tym gatunku, wchodząc do szerszego grona odbiorców zainteresowanych łagodnym i romantycznym, azjatyckim melodic power metalem.


Ocena: 8,3/10

15.06.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Versailles - Versailles (2012)

[Obrazek: R-4472878-1511547442-3721.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Prelude 01:35
2. Rose 05:25
3. Rhapsody of the Darkness 04:54
4. Edge of the World 05:17
5. Illusion 05:07
6. ayakashi 04:37
7. Created Beauty 10:05
8. Holy Grail -amoroso- 05:03
9. Brave 04:33
10. Truth 04:45
11. Sympathia 06:14

Rok wydania: 2012
Gatunek: neoclassical/melodic power metal
Kraj: Japonia

Skład zespołu:
Kamijo - śpiew, instrumenty klawiszowe
Teru - gitara
Hizaki - gitara
Masashi - gitara basowa
Yuki - perkusja


Trzecia z rok po roku wydanych płyt VERSAILLES. Utrzymać się w czołówce Visual Kei to nie lada sztuka, nawet jeśli konkurencja prezentuje niższe umiejętności. Nie było na co czekać, zresztą coroczne przypominanie o sobie to tradycja japońskich grup metalowych.

VERSAILLES po Prelude przypomina o sobie nieco ciężej niż na poprzednim albumie, powermetalowym Rose z tym jasnym słonecznym refrenem jaki uwielbiają Japończycy i nie tylko. W tym stylu, z lekkim epickim rysem jest zrobiony także Brave. Bardzo dużo chcieli powiedzieć w Rhapsody of the Darkness, z bardzo neoklasycznym wstępem, ale są i ciężkie heavy/power metalowe i łagodne wokale i wszelkiego rodzaju ozdobniki, w tym mroczne pomrukiwania. Barokowy przepych, ale trochę tego zbyt dużo jak na jeden utwór.
Edge of the World to paskudny zgrzyt na tej płycie. Fatalny super ciężki sharp sound gitar i nie bardzo wiadomo o co chodzi wokalnie Kamijo. Nowocześnie w złym stylu, a w tym jeszcze trywialna słodka partia do kolekcji.  Coś z zaskoczeń z pierwszego albumu, ale tym razem negatywne. Na uwagę zasługują tu jednak wyborne partie basu Masashi. Illusion to numer z kategorii JRock, udany jednak tylko jako JRock właśnie. Względy promocyjne wymusiły umieszczenie tu tego numeru z promocyjnego singla, który był kierowany do znacznie szerszego grona niż fani VERSAILLES. W ayakashi może sama melodia nie jest specjalnie interesująca, ale gitary chodzą bardzo ciekawie, są mocne i jakby podpatrzone w progressive heavy metal.  Jest tu fajny klimat, jednak przede wszystkim gdy Kamijo nie śpiewa... Rozbieżność między muzyką i tym co proponuje Kamijo jest zbyt duża.
Osią tego albumu jest 10 minutowy Created Beauty. Jest tu i romantyzm przy pianinie w klasycznym japońskim stylu i melodic rock, ale nic metalu. 10 minut i nic z metalu? W instrumentalnym Holy Grail -amoroso- śpiew Kamijo zastąpiły skrzypce Riny Odera i płacząca gitara solowa Teru i wyszło to tylko średnio. Podobnie średnio jest w dosyć miałkim Truth.
Jak zwykle u VERSAILLES sposób rozmieszczenia utworów na płycie jest bardzo przemyślany i elegancki przebojowy, łagodny song Sympathia umieszczony został na końcu. Piękne partie symfoniczne, artystyczny śpiew Kamijo i na koniec pozostają bardzo pozytywne wrażenia.

Wydawać się może, że oni grają jeszcze bardziej technicznie niż na poprzednich wydawnictwach. Sola są zadziwiające w każdym numerze, a sekcja rytmiczna potężna i niezawodna. Szczególnie perkusja Yuki, wysunięta i o wyostrzonym brzmieniu. Łagodne fragmenty są naprawdę zrealizowane znakomicie i ze smakiem. Dobra robota angielskich speców od masteringu z londyńskiego studio Metropolis Studios. Kamijo jest nadal w wybornej formie wokalnej i do swego arsenału dodał jeszcze więcej dramatycznych zaśpiewów, przydechów i niskich tonów.
Niby wszystko jest, a jednak czegoś tu brak. Czegoś nieuchwytnego, co pozwoliłoby uznać ten album za bardzo dobry.
VERSAILLES stał się ogólnie za bardzo ułożony, za bardzo neutralny w tym co robi, za bardzo uniwersalny w opcji Visual Kei. Metal musi być trochę pod prąd, musi być trochę buntem wobec "konsumpcji muzycznej".
Tu tak nie jest.
W roku 2012 działalność zespołu została zawieszona, a wszyscy poza wokalistą członkowie zespołu weszli w skład nowej grupy power Visual Kei JUPITER. Jednakże w roku 2015 grupa reaktywowała się w oryginalnym składzie.

ocena: 6,8/10

new 27.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości