Vorpal Nomad
#1
Vorpal Nomad - Hyperborea (2012)

[Obrazek: R-6622299-1423296550-5747.jpeg.jpg] 

Tracklista:
1. Hyperborea 01:14
2. Skull Island 05:57
3. The Brotherhood 05:19
4. Final Cry For Freedom 04:14
5. Last Hero On Earth 03:18
6. The Mad Hatter 03:46
7. Vorpal Nomad 04:01
8. As The Otherworld Falls Dawn 09:45
9. Jack O Lantern 04:12

Rok wydania: 2012
Gatunek: Power Metal
Kraj: Kolumbia

Skład zespołu:
Felipe Machado Franco - śpiew
Nicolas Waldo - gitara
Andrés Parada - gitara
Daniel Pinzón - bas
Christian Gaitan - perkusja

VORPAL NOMAD jest efektem połączenia sił znanego kolumbijskiego gitarzysty Nicolasa Waldo i części ekipy heavy/power metalowego THUNDERBLAST z Bogoty, z wokalistą Felipe Machado Franco na czele. O ile THUNDERBLAST to taki sobie, niczym się nie wyróżniający zespół, to Waldo uznawany jest za wysokiej klasy instrumentalistę daleko poza granicami Kolumbii. Nagrał on do tej pory klika albumów z muzyką instrumentalną z pogranicza metalu, jazz rocka, bluesa i innych gatunków, a grupa VORPAL NOMAD jest jego pierwszym jednoznacznym wyrażeniem zainteresowania stylistyką power metalową. Album został wydany przez kanadyjską wytwórnię Metalodic Records w maju.

Wirtuoz często dominuje i nadaje ton w takich projektach i często nawet w mniej znanych i mniej utalentowanych muzykach towarzyszących znajduje wsparcie i godnych partnerów.
Tym razem tak jednak nie jest. Ta płyta wypełniona jest jednowymiarowymi kompozycjami, utrzymanymi w dosyć szybkich tempach, o przeciętnych melodiach i prostackiej konstrukcji.
Owszem, po intro "Hyperborea" numer "Skull Island" jest potoczysty energiczny i z dobrą nieco painkillerowską melodią i rozległym refrenem, ale im dalej, tym bardziej nijako i nudnawo, jak w "The Brotherhood". A bardzo nudnawo w sztandarowym, bezbarwnym power metalowym " Vorpal Nomad", czy kompletnie nieudanym bardziej amerykańskim i z leka zakręconym "Jack O Lantern". Pewnym zaskoczeniem jest bardzo dobry wokal Felipe Machado Franco, znacznie lepszy, niż w THUNDERBLAST, mniej siłowy i bardziej emocjonalny, ale to zasługa ustawienia gitary i w VORPAL NOMAD nie musi on się przekrzykiwać z dwoma heavy power metalowymi siekierami, śpiewając z mocną ale miękką gitarą Waldo w tle i wtórującą mu gitarą Andrésa Parada, współpracującego z nim w jego solowych projektach.Fajny "Skull Island", niezły lekko epicki "Final Cry For Freedom", z refrenem w stylu IRON SAVIOR, ale zarówno "The Brotherhood" jak i "Last Hero On Earth" to taki sobie melodyjny power metal z wpływami niemieckimi prostymi refrenami i ogranymi melodiami, podobnie jak i weselszy "The Mad Hatter" z takimi quasi RUNNING WILDowymi riffami i odrobiną niby folka celtyckiego.
Prostota. Jeden raz można by oczekiwać czegoś więcej w długim "As The Otherworld Falls Dawn" i tu zespół próbuje sił w epickim power metalu. Długo się to zaczyna, monotonnie, potem dużo ostrej przesterowanej gitary i... wreszcie coś konkretnego w melodii, zadziornej i bojowej. Trzeba być jednak konsekwentnym i wyborny, pewny siebie wokal wspierany przez mega energiczne gitary (morderczy atak dwóch siekier!!!) niepotrzebnie są rozwadniane przez miękkie, gitarowe, solowe pitolenie oraz umieszczone w dalszej części wstawki symfoniczne. Wystarczyłyby te doskonale zrobione monumentalne posępne fragmenty zdominowane przez gitary.
Szczerze mówiąc, ogólnie Waldo jako gitarzysta określany jako mistrz shredu, niczym na tym LP nie zachwyca. Sprawny, biegły ale zupełnie bez własnego oblicza. Tak gra wielu. Może i w fuzji różnych gatunków muzycznych czaruje (tego nie wiem, bo nie znam jego solowej twórczości), ale tu to po prostu solidny gitarzysta, który wnosi bardzo mało.
Bardzo dobrze spisuje się natomiast "wypożyczony" z THUNDERBLAST perkusista Christian Gaitan. Złote monety dla niego i dla nieoczekiwanego Numeru 1 Franco, dla Waldo tylko kilka banknotów o niskich nominałach.

Standardowy album z melodyjnym power metalem, graniczącym z heavy/power, jeden hit w postaci "Skull Island", jeden zestaw elektryzujących riffów w "As The Otherworld Falls Dawn" (sombrera z głów!) i niewiele ponadto, co można by uznać za więcej, niż dobre. "All Stars" band o znaczeniu lokalnym i tylko lokalnym.
Jeśli się chce posłuchać power metalu na naprawdę wysokim poziomie, gdzie karty rozdają Profesorzy, to trzeba poczekać na to, aż się to zachce zrobić Stumpowi czy Zirasowi.
Chwała Superbohaterom Gitary!


Ocena: 6,9/10

22.05.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości