Wolftopia
#1
Wolftopia - Way of the Pack (2021)

[Obrazek: a0047621604_16.jpg]

Tracklista:
1. Hound of War 05:23     
2. The Last Embrace of the Mother 04:45     
3. Wash the Spears 04:58     
4. We Are Pack 04:58     
5. Predator 04:27     
6. May He Sever the Shadow 04:54     
7. The Alpha 04:08     
8. I Am the Storm 05:26

Rok wydania: 2021
Gatunek: Melodic Death Metal
Kraj: Finlandia

Skład:
Aleksander Okhotnikov - śpiew, gitara
Topi Karhunen - gitara
Tim Reus - bas
Tom Israels - perkusja

Gościnnie:
Ossi Peltoniemi - instrumenty klawiszowe


Założone w 2017 roku WOLFTOPIA nie ma zbyt skomplikowanej historii ani sław, ale wydany w 2019 roku EP I Am the Storm wzbudził zainteresowanie lokalnej wytwórni Inverse Records, która wydała ich debiutancki album 17 grudnia 2021 roku.

WOLFTOPIA oferuje KALMAH, głównie z czasów For the Revolution i 12 Gauge z naleciałościami Seventh Swamphony i dosłownie szczyptą Swamplord.
Nie ma tutaj miażdżenia czaszek Czarnego Walca, nie ma rycerskości They Will Return ani thrash metalowego prania Swampsong, chociaż są pewne naleciałości CHILDREN OF BODOM, szczególnie w realizacji klawiszy, co słychać w Wash the Spears, który niejako przecina się stylistycznie z For the Revolution. Jest brutalnie, nie ma tutaj litości ani jeńców i szkoda, że nie ma tutaj więcej epickich, nostalgicznych zwolnień KALMAH jak w The Last Embrace of the Mother i Hound of War, które tymi momentami czerpią garściami ze wszystkiego, co było najlepsze na Swamplord.
12 Gauge jest tutaj w formie melodii, najlepiej to słychać w We Are Pack i jak to jest kompozycja znacznie cięższa od poprzednich. Predator to niestety już utwór nijaki, w którym melodia jest przeciętna. To jest próba tworzenia temp bojowych i niepotrzebnie tutaj próbują iść w melodykę TURISAS bez tła symfonicznego. Lepiej wypada May He Sever the Shadow, gdzie krążą pomiędzy For the Revolution i 12 Gauge, ale to już przysłanianie braku pomysłu na melodię prędkością, podobnie jak The Alpha. Zabrakło w tym pędzie i mocy potęgi nostalgii, jaka górowała w KALMAH w Godeye i Sacramentum, do których po części próbują tu nawiązywać.
Z morza poprawności kilku utworów poprzednich wydobywa ich na koniec bardzo dobry I Am the Storm, w którym pokazują, że mają umiejętności i potrafią zrozumieć, o co chodzi w szybszych kompozycjach grupy braci Kokko.

Za brzmienie odpowiada wieloletni współpracownik KALMAH Ahti Kortelainen i nadał temu sound podobny do ostatnich dwóch albumów KALMAH. Lżejsze gitary i wysunięte klawisze, z delikatniejszą perkusją. Mocy i potęgi selektywności 12 Gauge tutaj nie ma, ale to wszystko zaczęło się na For the Revolution.
Od strony wykonawczej nie mam nic do zarzucenia, umiejętności im nie brakuje i to solidnie wykonane, ale zabrakło detali i szczegółów, którymi KALMAH w ostatnich latach zaczęli ubogacać swoją muzykę i wznosić ją na jeszcze wyższy poziom. Aleksander Okhotnikov to świetny wokalista i sprawdza się tutaj rewelacyjnie, ale gitarowo mogłoby dziać się tutaj więcej - albo mniej, w zależności od tego, jak na to spojrzeć.
Ostatnie albumy KALMAH były słuchane bez wątpienia, ale zabrakło tutaj dojrzałości kompozycyjnej, dopracowania melodii. Sporo młodzieńczej wściekłości i buntu, ale mało dorosłego wyważenia i balansu, nostalgii, która porusza i która sprawia, że Black Roija, My Nation to po 20 latach nadal niepowtarzalne hity, które tylko KALMAH potrafi powtórzyć, jak w znakomitym Sacramentum.
Miało być o WOLFTOPIA, a jakoś o KALMAH się rozmarzyłem... To świadczy na ich korzyść, ale i może niesprawiedliwych porównań.
Dużo jest zespołów, które próbują grać jak KALMAH, ale niewiele, o których warto napisać. Z WOLFTOPIA zapoznać się warto, mimo że KALMAH MK II to nie jest. Może jak dopracują styl, to kto wie...


Ocena: 7.4/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości