Yngwie Malmsteen (Rising Force)
#13
Yngwie Malmsteen - Perpetual Flame (2008)

[Obrazek: R-2994933-1356050902-4179.jpeg.jpg] 

Tracklista:
1. Death Dealer 05:26
2. Damnation Game 05:04
3. Live to Fight (Another Day) 06:13
4. Red Devil 04:07
5. Four Horsemen (Of the Apocalypse) 05:23
6. Priest of the Unholy 06:47
7. Be Careful What You Wish For 05:29
8. Caprici Di Diablo (Instrumental) 04:28
9. Lament (Instrumental) 04:31
10. Magic City 07:26
11. Eleventh Hour 08:03
12. Heavy Heart (Instrumental) 05:58

Rok wydania: 2008
Gatunek: Neoclassical Heavy Power Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Tim "Ripper" Owens - śpiew
Yngwie Malmsteen - gitara, bas, instrumenty klawiszowe, śpiew
Patrick Johansson - perkusja
Derek Sherinian - instrumenty klawiszowe

Gdy po świecie gruchnęła sensacyjna wiadomość - "Tim "Ripper" Owens dołącza do Malmsteena i zaśpiewa na kolejnej płycie", mnóstwo ludzi miało miny nietęgie i kręciło z powątpiewaniem głowami. To się nie może udać. Nawet na surowej "War to End All Wars" zaśpiewał wygimnastykowany w neoklasyce i progresywnym wokalu Boals, a "Ripper" przecież po prostu ma rozpruwać w heavy power. Malmsteen miał jednak wolną rękę i nie musiał się na nikogo oglądać wydając ten album nakładem własnej wytwórni Rising Force Records z siedzibą w Miami na Florydzie. Premiera odbyła się 13 października.

Też nie wierzyłem, że coś z tego będzie, ale jak miło czasem się pomylić i nie mieć racji.
W jednym miejscu w jednym czasie spotkał się Mistrz Malmsteen, przepełniony wspaniałymi pomysłami i w wybornej formie oraz Owens, który w zdumiewający sposób zdemolował w nowej dla niego stylistyce neoklasycznej. Trudno powiedzieć, na ile miał styczność z takim rodzajem śpiewu wcześniej, a ile się musiał nauczyć w trakcie, ale efekt przechodzi najśmielsze oczekiwania. Rasowy, swobodny i pewny siebie Owens w trudnych, nieokiełznanych kompozycjach heavy power metalowych w duchu neoklasycznym.
I to jakich. Takiego zestawu Malmsteen jeszcze nie zaserwował. Ciężka gitara, surowe brzmienie i Owens bez problemu przebijający się tu i wysokich partiach i w tych ostrych mocniejszych i brutalniejszych. Już na początku "Death Dealer" to taka najbardziej typowa malmsteenowska klasyka. I tu, i na niemal na całej płycie jest kosmiczny, lodowaty neoklasyczny shred Mistrza, będącego ponad tym wszystkim i całą planetą, gdy gra swoje sola, za którymi mało wprawny słuchacz po prostu nie nadąża. Potęga i moc heavy power w tej najbardziej szlachetnej odmianie to "Damnation Game". Owens wspaniały i pełen rozmachu jak chyba nigdy. Teatr dwóch aktorów, choć przecież tu w tle klawisze należą do Sheridana, a perkusista Patrick Johansson gra fantastyczne przejścia.Wolniej, mroczniej i dostojniej w również klasycznej dla Malmsteena epickiej, chłodnej kompozycji "Live to Fight (Another Day)" i dawno nikt tak ekstatycznie nie krzyczał w takich numerach Mistrza, jak Owens. Tylko może bardziej heavy rockowy o nowoczesnej formie "Red Devil" nie bardzo pasuje do całości, ale w "Four Horsemen (Of the Apocalypse)" zespół wraca do muzycznej istoty płyty w eleganckiej, wypieszczonej, także wokalnie, formie. Taki epicki rycerski neoclassical, jaki tworzy tylko Malmsteen.
Zwiewne klawisze to wstęp do kolejnej dumnej wolniejszej kompozycji "Priest of the Unholy", tak bliskiej temu co grał Malmsteen w latach 80-tych. Potem "Be Careful What You Wish For" i tu koncert grania szybkiego i tego ścigania się gitarzysty z dźwiękiem oraz pokaz tego, co Owens potrafi zrobić na tle niezbyt złożonych tym razem power metalowych riffów.
W dalszej części albumu egocentryzm Malmsteena bierze górę i gra sam dla siebie w akademickim, instrumentalnym "Caprici Di Diablo" i w duszach słuchaczy w dwóch przecudownej urody kompozycjach pełnych ciepła i łagodności oraz smutku - "Lament" i "Heavy Heart". Potrafi dużo więcej niż tylko neoklasyczny shred, zawsze potrafił i wyciskał łzy wzruszenia, tworząc najprostsze melodie i płacząc gitarą.Sam też zaśpiewał w "Magic City" i to pierwsza kompozycja, w jakiej zaśpiewał tak dobrze i tak odważnie. Znów nieco inny Malmsteen, przynajmniej na tym albumie, w utworze pełnym heavy metalu i rocka, ciepła, romantyzmu i neoklasyki także. Jest jeszcze monumentalny "Eleventh Hour" i także tym razem ani sekunda nie została zmarnowana i źle wykorzystana.

Owens i Malmsteen, Malmsteen i Owens... I bas Malmsteena na całej płycie warkoczący, głęboki i bogaty, bogatszy niż tylko taki z typowej sekcji rytmicznej. Ciekawe brzmienie, dosyć surowe, ale nie tak jak w roku 2000, ale przy tym klarowne i dobrze ustawionym dalszym planem, choć niekiedy można odnieść wrażenie lekkiego "schowania" wokalu.
Prorokowano porażkę i kompromitację. Zamiast tego najlepszy album Yngwie J. Malmsteena w karierze, bez słabych punktów i mielizn, które nieraz wcześniej niweczyły końcowy efekt.
Arcydzieło w łączeniu heavy power i neoklasyki.


Ocena: 9.8/10

13.10.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Yngwie Malmsteen (Rising Force) - przez Memorius - 28.06.2018, 17:17:24
RE: Yngwie Malmsteen - przez Memorius - 28.06.2018, 17:18:09
RE: Yngwie Malmsteen - przez Memorius - 28.06.2018, 17:19:31
RE: Yngwie Malmsteen - przez Memorius - 28.06.2018, 17:20:15
RE: Yngwie Malmsteen - przez Memorius - 28.06.2018, 17:21:16
RE: Yngwie Malmsteen - przez Memorius - 28.06.2018, 17:22:12
RE: Yngwie Malmsteen - przez Memorius - 28.06.2018, 17:22:57
RE: Yngwie Malmsteen - przez Memorius - 28.06.2018, 17:25:02
RE: Yngwie Malmsteen - przez Memorius - 28.06.2018, 17:26:10
RE: Yngwie Malmsteen - przez Memorius - 28.06.2018, 17:27:04
RE: Yngwie Malmsteen - przez Memorius - 28.06.2018, 17:28:24
RE: Yngwie Malmsteen - przez Memorius - 28.06.2018, 17:30:04
RE: Yngwie Malmsteen - przez Memorius - 28.06.2018, 17:31:53
RE: Yngwie Malmsteen - przez Memorius - 28.06.2018, 17:33:48

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości